Styl życia

W wieku XVIII, w epoce Rozumu i Oświecenia, podniesiono niemal do rangi sztuki umiejętność życia przyjemnego i wykwintnego. Niezwykle wysoko ceniono dobry smak, którym należało się kierować w codziennym życiu - w sposobie bycia, manierach, prowadzeniu rozmów, doborze lektur a także, co bardzo istotne, ubiorów. Wielką wagę przywiązywano do piękna wnętrz i przedmiotów, którymi się otaczano. Stanowiły one elegancką oprawę zarówno dla spotkań towarzyskich, będących ulubioną formą spędzania czasu, jak i dla czysto prywatnej sfery życia. Zaciszne i przytulne, urządzone ze smakiem pokoje tworzyły atmosferę intymności. Sprzyjała ona bliskości, okazywaniu uczuć i zacieśnianiu więzi rodzinnych.


Dama przy toalecie, szkoła holenderska, XVIII w.

Obrazy XVIII-wiecznych mistrzów ukazują często wnętrza gotowalni, w których damy, ubrane w domowe suknie, oddają się codziennym czynnościom - toalecie, pisaniu listów, lekturze czy piciu kawy. Ta osobista przestrzeń, która nazwę buduaru zyskała dopiero po rewolucji francuskiej, wyposażona była w przydatne do porannej toalety sprzęty.

Popiersia na peruki, XVIII w., Muzeum Narodowe we Wrocławiu, fot. A. Podstawka

Obok stoliczków do kawy i czekolady były tam także biureczka i szyfoniery, na których stały drewniane główki na peruki. Zakładano je już podczas porannych wizyt. Peruczki o nazwie interier o bardziej naturalnej linii nosiły panie do dezabilek, porannego ubioru, a panowie do szlafroka, nazywanego wówczas robe de chambre. Ponieważ w stroju tym nie tylko pito poranną czekoladę, ale także przyjmowano gości, do jego formy i kroju przywiązywano taką samą wagę jak do oficjalnego ubioru. Kobiece negliże zdobiły drezdeńskie koronki i jedwabne wstążki, a męskie robdeszany - złote zapinki.

Życie towarzyskie toczyło się w salonach. To tu spotykano się w niewielkim gronie znajomych, prowadzono konwersacje, wspólnie czytano, czy grano w karty, co było szczególnie lubianą i popularną rozrywką. Ważny element ówczesnego życia stanowiła muzyka. Muzykowanie i granie w zaciszu domowym było często praktykowanym obyczajem. Pasją wielu arystokratów, a nawet królów, była obok muzykowania gra w teatrze. Teatry powstawały nie tylko w królewskich siedzibach, ale zakładano je także na dworach arystokratów. Jedna z takich dworskich sal teatralnych zachowała się do dziś na Zamku w Łańcucie.

Rokokowe wnętrza wypełniały meble, na których można się było wygodnie rozsiąść i rozłożyć fałdy sukni - kanapy, szezlongi, fotele, krzesła, taborety. Ich wielka rozmaitość w wieku XVIII odzwierciedla ówczesny styl życia towarzyskiego.

Kanapa, Francja, ok. 1734
Kanapy obijano adamaszkami o dużych symetrycznych deseniach w kolorach czerwonym, żółtym i zielonym. Obok mebli przeznaczonych do siedzenia, pojawiło się wiele nowych rodzajów biurek, komód i stolików o specjalnym przeznaczeniu i oryginalnych nazwach, na przykład biureczko bonheur-du-jour.

Konsola, Joseph Deybel, przed 1750

Meble rokokowe charakteryzowała lekkość formy i dekoracyjna, płynna linia. Wśród zdobiących je ornamentów oryginalnością wyróżniały się rocaille, przypominające swoim kształtem fantazyjną, asymetryczną muszlę lub małżowinę, która z czasem zaczęła przybierać formę grzywy fali lub koguciego grzebienia o nieregularnych, postrzępionych konturach.

Do innych ulubionych w rokoku motywów należały kwiaty, szczególnie róże, zebrane w bukieciki, girlandy czy też zakomponowane bardziej swobodnie. Stanowiły one dekorację wzorzystych tkanin i haftów na ubiorach, pojawiały się również na porcelanie.

Wazon ażurowy, Miśnia, ok. 1750-1760
Roślinno - kwiatowe kompozycje w dekoracjach ściennych, wzbogacane niekiedy sylwetkami ptaków czy owadów, sprawiały, że wnętrza często przypominały altany ogrodowe.

Wnętrza projektowali dekoratorzy. Projekt obejmował każdy szczegół: od deseni tkanin pokrywających meble i ściany, po chwosty i galony. Dekoratorzy wprowadzali nazwy modnych tkanin, które zadziwiają swoją oryginalnością i niezwykłymi skojarzeniami. Pierwsze wnętrze o jednolitym wystroju z dekoracjami wykonanym z drapowanej tkaniny, tej samej, jaką wybito meble, powstało w Hampton Court Palace, rezydencji Wilhelma III Orańskiego. Zaprojektował je francuski projektant, jeden z pierwszych artystów dekoratorów, którego nazwisko przeszło do historii, Daniel Marot (1661 – 1752). Tkaniny do dekoracji pałacowych wnętrz pochodziły między innymi z wytwórni lyońskich należących do królewskiej La Grande Fabrique, pracującej od 1667 roku na potrzeby francuskiego króla i dworu. Wnętrza ozdabiano także sprowadzanymi z Indii drukami, których oryginalne desenie stały się inspiracją dla projektantów wzorów europejskich tkanin. Innym akcentem orientu były meble i dekoracje inspirowane chińskimi wzorami, określane terminem chinoiserie.

Małe stoliczki zastawione chińskimi imbrykami były niezbędnym mebelkiem w gotowalni. Chińskimi wyrobami inspirowali się także twórcy miśnieńskiej porcelany.

Zespół trzech imbryków, Chiny, XVIII w.
Dekoracji ówczesnych wnętrz dopełniały zawieszone na ścianach obrazy, lustra, w których odbijały się światła świec, zegary i rozmaite bibeloty, wśród których wyróżniały się porcelanowe figurki. Serie figurek z porcelany stały się nawet przedmiotem kolekcjonerstwa. Najbardziej popularna była małpia orkiestra Johanna Joachima Kändlera, projektanta wytwórni porcelany w Miśni.

Tańcząca para, Miśnia, przed 1774

Figurki przedstawiały najczęściej modnie ubrane postacie z epoki w rozmaitych scenkach rodzajowych. Pasterki i pasterze tworzyli romantyczne pary, podobnie jak uchwyceni w tańcu dworzanie. Malownicze grupy postaci z miśnieńskiej porcelany są dziś dla nas niezwykłą ilustracją ówczesnego stylu życia.

Smak, Słuch, Wzrok, Johann Carl Schönheit, Miśnia, ok. 1772

Słynna miśnieńska manufaktura porcelany działała od 1711 roku. Zanim porcelanę nauczono się wytwarzać w Europie, była sprowadzana z Chin. Ceniono ją bardzo wysoko.

Kałamarz, Francja, Saksonia, ok. 1750

Na wystawne uczty stoły pokrywano zastawą, na którą składały się nie tylko półmiski, talerze i filiżanki, ale także żardiniery, patery i ozdobne figurki. Z porcelany wykonywano również rozmaite drobiazgi, puzderka, przyborniki do pisania.

Porcelanowe, jak i kosztowne, srebrne zastawy były oznaką majętności i wysokiej pozycji społecznej, podobnie jak wykwintne, luksusowo urządzone wnętrza czy modne ubiory. I właśnie bajeczne, jedwabne ubiory były dopełnieniem luksusu, którym otaczała się arystokracja.

Zamorskie towary sprowadzane przez kompanie handlowe, źródło zamożności krajów kolonialnych, trafiały pod dachy pałaców, zdobiły salony, a aromaty egzotycznych przypraw unosiły się obok innych woni na ulicach Paryża, Warszawy, w królewskich i arystokratycznych kuchniach. Wśród tych zamorskich towarów były także ziarna kawy i czekolady. Poranny obyczaj picia kawy i czekolady pozostawił ślady na niejednej sukni, które przechowują dziś muzea.

Filiżanka z monogramem króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, Petersburg, XVIII w.

W porcelanowych filiżankach podawano również herbatę, zwyczaj picia której rozpowszechnili Anglicy. Modnymi, egzotycznymi napojami delektowano się zarówno podczas domowych spotkań, jak i w powstających licznie kawiarniach. W Warszawie pierwszą kawiarnię założono w 1724 roku, a w 1792 było ich już 101.

Nieodłącznym elementem życia towarzyskiego były bale. Do szczególnie ulubionych należały bale maskowe. Jeden z najsłynniejszych odbył się w Wersalu w lutym 1745 roku z okazji ślubu następcy tronu Ludwika Ferdynanda z infantką hiszpańską Marią Teresą. Król Ludwik XV i towarzyszący mu dworzanie wystąpili przebrani za ozdobnie przycięte cisy, a delfin i infantka jako pasterz i pasterka. Bal ten przeszedł do historii także z jeszcze jednego powodu: król Francji miał wówczas poznać panią Le Normant d’Etiolles, późniejszą markizę de Pompadour, swą ukochaną metresę. Niezwykle popularne były także reduty, czyli bale, na które trzeba było wykupić bilet. Podczas redut o charakterze publicznym obok szlachty i arystokracji bawili się przedstawiciele niższych stanów. Tańczono, flirtowano, grano w karty. Utrzymaniu swobodnej atmosfery podczas tych zabaw sprzyjał zwyczaj noszenia maseczki na twarzy. Tę jednak maskę osoby pierwszej rangi i szlachta, gdy chcieli, mogli zdjąć z twarzy, mogli jej nawet wcale nie kłaść na twarz, lecz dla zachowania postanowienia mogli ją przywiązać do ręki blisko - ramienia albo zatchnąć za kapelusz lub czapkę; ponieważ maska na to tylko była postanowioną, żeby równość między kompanią, za równe pieniądze cieszącą się, bez zniewagi lub ujmy honoru czyjejkolwiek mogła być zachowana (J. Kitowicz, Opis obyczajów za panowania Augusta III) .

Menuet w parku (fragment), Daniel Chodowiecki, XVIII w.

Wykreowana przez Jana Jakuba Rousseau moda na naturę i jej dobroczynny wpływ na człowieka objawiała się często w zupełnie niezwykły sposób. Sama królowa Maria Antonina stała się pasterką, a jej maleńka zagroda wyposażona była w niezbędne sprzęty, tyle że wykonane ze szlachetnych kruszców. Zabawom na łonie natury oddawano się z wielką przyjemnością. Ukształtowane według idei i ręką człowieka parki i ogrody stanowiły malowniczą oprawę wszelkiego rodzaju spotkań towarzyskich i zwykłych przechadzek. Obcowanie z naturą stawało się ważnym elementem życia.

Jednym z najpiękniejszych polskich ogrodów XVIII-wiecznych były Powązki, założone pod Warszawą przez księżnę Izabelę z Flemingów Czartoryską. Ogród powstawał od początku lat siedemdziesiątych. Zaskakiwał malowniczymi widokami, sztucznymi ruinami i wzorowanymi na antycznych budowlami. Zainspirowany został angielskimi parkami, które księżna miała okazję podziwiać podczas swoich zagranicznych wojaży. Na jednej z wysp zbudowane zostały budynki naśladujące proste, wiejskie chaty, przeznaczone dla księżnej, jej dzieci, domowników i gości. Z zewnątrz skromne i małe, zaskakiwały po wejściu wykwintnym i luksusowym urządzeniem. Niezapomniane wrażenie na gościach wywierała zwłaszcza chata księżnej ze wspaniałą łazienką: „Całe jej ściany od góry do dołu pokryte małymi, kwadratowymi kafelkami, ozdobionymi ornamentem w postaci pięknej gałązki, a wykonanymi z najdelikatniejszej drezdeńskiej porcelany, gzymsy zaś i sufit malowane są w cudowne girlandy” (William Coxe, Podróż po Polsce). Księżna niezwykle lubiła przebywać w Powązkach. Spędzanie czasu w otoczeniu przyrody nawiązywało do filozofii Rousseau, który nawoływał do powrotu do natury, do szczerości uczuć i prostoty. Ernest von Lehndorff, pruski dyplomata, po wizycie w Powązkach wspominał Izabelę Czartoryską: „Pani domu jest najmilsza. (...) posiada usposobienie, które oczarowuje ludzi. Jest czułą matką sześciorga rozkosznych dzieci oraz znajduje wiele radości w życiu wiejskim".

Najsłynniejszymi obok Powązek parkami krajobrazowymi, w których rozkoszowano się urokami natury, były Mokotów Izabeli z Czartoryskich Lubomirskiej oraz Arkadia założona przez Helenę z Przeździeckich Radziwiłłową. XVIII- wieczne parki krajobrazowe opierały się na pięknie natury. W miejsce uporządkowanej, geometrycznej formy ogrodów barokowych, pojawiły się swobodnie, ale z rozmysłem, rozmieszczone grupy drzew, połacie trawników, malowniczo wijące się ścieżki i kanały z przerzuconymi przez nie mostkami.

Wykorzystywano umiejętnie naturalne walory krajobrazu, ale nieraz, by osiągnąć zamierzony efekt, poprawiano go, by uczynić piękniejszym. W takiej scenerii odbywały się rozmaite zabawy towarzyskie, koncerty, przedstawienia teatralne i żywe obrazy, inspirowane aktualnymi i historycznymi wydarzeniami, a także modnymi dziełami literackimi. Panie przebierały się za pasterki czy szecherezady, a panowie odgrywali rolę pasterzy lub egzotycznych bohaterów. Kostiumy i dekoracje do nich przygotowywali często zatrudnieni na arystokratycznych dworach artyści. Oni też niekiedy uwieczniali te wydarzenia na rysunkach i obrazach.

Koncert w parku (fragment), Jan Piotr Norblin, XVIII w.

Jednym z najpopularniejszych tematów malarstwa rokoka były fêtes-galantes, sceny ukazujące eleganckie towarzystwo podczas zabaw w parku, koncertów, posiłków czy spacerów. Tego rodzaju malowidła dekorowały wnętrza domków księżnej, jej rodziny i przyjaciół.

Parawan, Francja, po 1783

(kliknij aby powiększyć)