Karczmarz: oszust, grzesznik, fałszerz
DE EN PL
Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie

Pasaż Wiedzy

Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie

Karczmarz: oszust, grzesznik, fałszerz Włodzimierz Zientara
Pasterz przed karczmą_BN.jpg

W relacjach podróżników przemierzających terytorium Rzeczypospolitej w XVII–XVIII w. wiele miejsca zajmuje symboliczna postać karczmarza. Bywa on niekiedy przedstawiany jako ofiara swoich czasów, szczególnie gdy prowadzi skromną wiejską gospodę. Najczęściej jednak występuje jako osoba wykorzystująca najróżniejsze trudne sytuacje, w których znaleźli się podróżni szukający lokum i możliwie przyzwoitego posiłku, a przede wszystkim warunków do spokojnego wypoczynku przed dalszą podróżą.

Polski karczmarz, bardzo często tylko dzierżawca, oferował jedynie skromny posiłek i kąt do spania, a czasem tłumaczył się, że nie może zaoferować niczego do zjedzenia, ponieważ polska szlachta nie płaci rachunku za usługę i doprowadziła go na skraj ruiny daleko wcześniej, zanim rozmawiający z nim gość przybyć raczył. W lepszej sytuacji byli właściciele gospód i szynków w miastach, ale podlegali oni innym regułom niż prowadzący interesy na wsi. Co pisano o karczmarzach, szynkarzach albo po prostu gospodarzach, ich sposobie przyjmowania gości i nagannym prowadzeniu przybytków rozpusty, jak często określano te miejsca schronienia, spożywania posiłków, jak również uprawiania hazardu oraz prostytucji? Na karczmarza, jego domostwo i gości patrzył podejrzliwym okiem ksiądz Giacomo Fantuzzi (1616–1679), włoski prawnik i dyplomata, który jako katolik podróżujący po krajach protestanckich wszędzie węszył niebezpieczeństwo: co mi zrobią, kiedy okaże się, że jestem katolikiem? Gospodarz, wiadomo, w piątek poda mi zamówioną rybę, ale przyrządzoną na maśle, a nie na oleju, a najpewniej przygotuje ją w wieprzowym rosole. Ciekawe, jak będzie mnie jeszcze próbował oszukać? Może poda rozcieńczone piwo, wino? Z pewnością powie dwa słowa komentarza o papistach i rozpocznie awanturę, w wyniku której będę musiał opuścić gospodę i miasto? Ksiądz Fantuzzi sprawdzał wyznanie gospodarzy, nie skarżył się na niesmaczne potrawy, aby, jak pisze, nie drażnić heretyków, wśród których najgorsi byli kalwini, a najbardziej podstępne w dysputach religijnych ich kobiety.

Negatywny obraz Pomorza na odcinku kaszubskim do Gdańska utrwala inny podróżnik, niemiecki historyk i geograf Johann Christian Fick (1763–1821), który skarży się na wszechobecny brud, niemyte dłonie gospodarza przyrządzającego posiłek, fatalną kawę. Podróżny ma do wyboru: albo zaopatrzyć się w Słupsku (tu: Stolpe) i zakupione wiktuały spożyć w przydrożnej gospodzie, albo pędzić do skutku przez tę „zamieszkałą przez ludzi pustynię” do Gdańska. Fick ironicznie stwierdza, że nie należy dziwić się tym okropnym warunkom podróży: przecież ziemia bytowska, lęborska, część Pomorza Gdańskiego nosi znamię polskich wpływów, „ganz den Karakter von Polen”. Przy wejściu do karczmy brakuje tylko beczki z kiszoną kapustą i polskich gości czerpiących ją brudnymi dłońmi zamiast śniadania! Aż dziw bierze że Prusy, te solidne Prusy, nie są w stanie tego zmienić, biada Fick.

Całą listę występków karczmarza wylicza inny duchowny działający na Górnych Łużycach – David Heermann (1655–1720). Przedstawiony przez niego karczmarz występuje niejako w dwóch postaciach: rzadko jako uczciwy, moralnie bez zarzutu, bogobojny osobnik, częściej zaś diabeł wcielony, typowy karczmarz, grzesznik. Trzeba tu dodać, że bohater relacji Heermanna jest jednocześnie wypełniającym niższe obowiązki sądownicze sołtysem (tu w oryginale niem.: Scholtze). Łatwiej byłoby chyba wyliczyć, czego ten autor nie zarzuca karczmarzowi.

W opisach podróżników karczmy w mieście i na wsi są siedliskiem wszelkiego grzechu, a grzeszni karczmarze – sługami szatana, łamiącymi wszystkie przykazania boskie i niepłacącymi uczciwie podatków. Niemieccy władcy terytorialni, w tym także brandenburski, podejmowali stałe próby walki z przestępczością związaną z działalnością karczmarzy i woźniców transportujących wino i piwo, z zawyżanymi permanentnie cenami. Czynili to za pomocą kolejnych edyktów, których regularnie zaostrzany ton świadczył raczej o bezradności władzy niż skuteczności działania i egzekwowania prawa.

Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych na naszej stronie internetowej oraz dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych Użytkowników. Pliki cookies mogą Państwo kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszej strony internetowej, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż akceptują Państwo stosowanie plików cookies. Potwierdzam, że aktualne ustawienia mojej przeglądarki są zgodne z moimi preferencjami w zakresie stosowania plików cookies. Celem uzyskania pełnej wiedzy i komfortu w odniesieniu do używania przez nas plików cookies prosimy o zapoznanie się z naszą Polityką prywatności.

✓ Rozumiem