© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   19.08.2015

Anna z Tyszkiewiczów Potocka-Wąsowiczowa o rodzinie, podstarzałych królach i rozmowach ze świekrem

Anna Tyszkiewicz urodziła się w 1779 r. w rodzinie o Ludwika Tyszkiewicza, późniejszego marszałka wielkiego litewskiego. Dzieciństwo spędziła w dużej części na dworze w Białymstoku, u swojej babki. W 1805 r. poślubiła Aleksandra Potockiego i zamieszkała w Wilanowie.

Wspomnienia Anny z Tyszkiewiczów Potockiej-Wąsowiczowej powstawały przez wiele lat. Jak wskazuje na to jej pamiętnik, autorka wracała do wcześniejszych notatek, wykorzystując je po latach do odtworzenia emocji, które towarzyszyły jej w czasie opisywanych wydarzeń. Sama zauważyła nawet, że żałuje tych chwil, których nie opisała wcześniej, ponieważ odtwarzanie szczegółów po latach sprawiało jej trudność. Rękopis zachowany w zbiorach Archiwum Akt Dawnych w Warszawie sugeruje, że ostatnie notatki, komentarze i poprawki poczyniła około 1860 r., kilka lat przed śmiercią, która nastąpiła w 1867 r. Jak sama zaznaczyła, inspiracja do spisania wspomnień zrodziła się u niej już w 1812 r., po przeczytaniu wspomnień siostry Fryderyka Wielkiego, króla Prus, żony margrabiego Bayreuth, wydanych dwa lata wcześniej. Sądziła wówczas, że potrafi zebrać materiał ciekawszy niż wyznania margrabiny, a to dlatego, że żyła w niezwykle interesującym okresie i otaczała się najznakomitszymi postaciami jej czasów.

Wspomnienia notowała głównie dla swoich dzieci, o czym informuje czytelnika na pierwszych kartach wspomnień – pierwotna inspiracja zmieniła się więc w chęć zachowania rodzinnej tradycji, na co miało też zapewne wpływ rozpowszechnienie się pisarstwa wspomnieniowego w połowie XIX w. Powstało wówczas wiele pamiętników, w których opisywano dawne życie na dworach królewskich i magnackich, i młodzieńcze wspomnienia Potockiej-Wąsowiczowej nie mogły już wzbudzić takiego zainteresowania, jak wydrukowane kilkadziesiąt lat wcześniej anegdoty o dworze pruskim. Ze względu na dzieci w pamiętniku znalazło się notatka poświęcona ojcu Anny – pamiętnikarka podkreśliła na przykład jego odwagę, którą wykazał się, odmawiając podpisania dokumentów potwierdzających drugi rozbiór Polski, za co spotkały go represje w postaci sekwestru dóbr Tyszkiewicza.

Mimo przykrego zakończenia małżeństwa z Aleksandrem Potockim (skończyło się ono rozwodem sfinalizowanym w 1821 r.), Potocka-Wąsowiczowa ciepło wspomina pierwsze spotkanie z narzeczonym – Aleksander wracał właśnie z długiej podróży po Europie, przyjechał do Białegostoku pewnego kwietniowego wieczoru i przez kilka tygodni bawił przyszłą żonę opowieściami na temat odwiedzanych krajów. Wspomina również babkę, u której się wychowywała – szczególny ładunek emocjonalny ma wspomnienie jej ostatnich chwil, kiedy staruszka, blisko już osiemdziesięcioletnia, poprosiła rodzinę o zjawienie się w pokoju, rozmówiła się ze wszystkimi przybyłymi, po czym – po spowiedzi i przyjęciu sakramentów, pod opieką lekarza i najbliższych – zmarła po kilkudniowej słabości. Ten fragment pamiętnika Potockiej-Wąsowiczowej zawiera spisywane na bieżąco emocje i wydarzenia, które miały miejsce między 9 a 14 lutego 1808 r. w Białymstoku. Autorka przepisała je, jak podaje, in extenso, dodając, że mogą zainteresować czytelników tylko ze względu na prawdziwość wrażeń kogoś, kto po raz pierwszy zetknął się ze śmiercią bliskiej osoby. Z czułością pisała o swej matce, z miłością wspominała pierwsze lata swych dzieci.

Jednym z głównych bohaterów opowieści, które na kartach pamiętnika zostawiła Potocka-Wąsowiczowa, był jednak Stanisław Kostka Potocki, ojciec Aleksandra, męża Anny. To on wprowadzał synową w świat sztuki, literatury i życia publicznego, był jej przewodnikiem i inspiracją, którą młoda mężatka ceniła bardzo wysoko. Potocka-Wąsowiczowa wspomina ich pierwsze spotkanie, kiedy przyjechał do Białegostoku w ślad za synem, aby wziąć udział w ceremonii zaślubin. Pisała o jego delikatności, wytworności, ogładzie i ogromnej wiedzy, w tym również dotyczącej planowania ogrodów, którą przekazał synowej tak dokładnie, że Anna stała się znaną w całej Warszawie specjalistką w budowie ogrodów, co przynosiło jej wielką radość. Bawiło ją to, że człowiek zazwyczaj spokojny i łagodny, podczas gry w karty potrafił emocjonować się tak mocno, że rzucał kartami i żetonami we współuczestników zabawy. Imponowały jego talenty dyplomatyczne i zaufanie, którym darzono go, powierzając mu kolejne urzędy. W dużej mierze to dzięki temu, jak Stanisław Kostka Potocki prowadził swą synową, temu, że rozmawiał z nią często o sprawach polityki, mogła ona bez obaw spotykać się nawet z władcami ówczesnego świata. Opowieści o spotkaniach z Napoleonem i wizytach na królewskich dworach nie pozostawiają wątpliwości w tym zakresie.

Całości dopełniało żywe usposobienie pamiętnikarki i umiejętność prowadzenia obserwacji, dzięki którym prywatny pamiętnik dostarcza czytelnikom, nawet po wielu latach, ciekawych anegdot, jak ta o orszaku Stanisława Augusta Poniatowskiego, który z Grodna, dokąd udał się po abdykacji, wyjeżdżał do Petersburga. Potocka pamiętała jeszcze łagodne spojrzenie, siwiejące włosy, kształtną, lekko uperfumowaną rękę króla, stryja jej matki. Wspominając audiencję na dworze pruskim, zanotowała z kolei, że stara królowa, żona Fryderyka II, króla Prus, miła i uprzejma, była już jednak niezgrabna i zdarzało jej się formułować myśli tak, że stawało się to niezrozumiałe dla rozmówców. Napoleon Bonaparte zwykł ponoć mawiać płynnie, a rozwlekle wtedy, gdy był podekscytowany lub zdenerwowany, zaś jego żona, Maria Ludwika, austriacka arcyksiężniczka, nie wzbudzała sympatii swym drewnianym obliczem, brakiem żywości i uśmiechu, co upodabniało ją do mechanicznej lalki poruszającej się po nakręceniu. I choć – za co krytykował zapiski Potockiej-Wąsowiczowej Szymon Askenazy – informacje te nie były przydatne historykom szukającym wiedzy na temat wojen, ważnych wydarzeń, szczegółów przebiegu istotnych narad politycznych czy kulisów ważnych decyzji politycznych, nie sposób odmówić pamiętnikowi Anetki (bo tak zdrabniano imię autorki) wdzięku, polotu i tego, że stanowił wyjątkową pamiątkę rodzinną.

Logo POIiŚ