© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   31.07.2023

Armia koronna w latach 1677–1678

Po zakończeniu działań wojennych w kampanii żurawińskiej 1676 roku oddziały koronne i litewskie stosunkowo szybko opuściły obóz warowny. 20 października wojska królewskie Jana III obozowały już w Żurowie, a później pomaszerowały do Brzeżan, gdzie dotarły rankiem 23 października[1].

Tego samego dnia w Brzeżanach odbyło się posiedzenie rady senatu, podczas którego przedyskutowano kilka najważniejszych problemów polityki zagranicznej, między innymi przyszłe relacje z Imperium Osmańskim, a także z państwem moskiewskim i Kozaczyzną. Jeśli chodzi o sprawy wewnętrzne, rozpatrywano potrzebę powołania komisji skarbowo-wojskowych, redukcję sił zbrojnych, kwestie związane z wojskiem litewskim oraz rozmieszczeniem armii koronnej w dobrach królewskich na pograniczu państwa. Postanowiono zmniejszyć liczebność wojsk litewskich do pięciu–sześciu tysięcy ludzi, a liczebność pułków kozackich do czterech jednostek. Redukcję armii koronnej pozostawiono do dyspozycji hetmanów[2]. Leża zimowe wyznaczono w trzech obozach na obszarach wydzielonych z miejscowych majątków królewskich. Główne obozowisko ulokowano pod Trembowlą, dwa pozostałe pod Bucniowem i Śniatyniem. Sytuacja w tych obozach pozostawiała wiele do życzenia, ponieważ żołnierze byli wycieńczeni walkami przeciwko Turkom i Tatarom, ponadto szerzyły się informacje o redukcjach, a także o przerzuceniu wielu jednostek na granicę pruską i na ziemie węgierskie[3]. W korpusie oficerskim poważnie obawiano się zmian personalnych, wynikających z ówczesnych zamiarów politycznych Sobieskiego[4]. W armii litewskiej także pojawiły się niepokoje z powodu powszechnie znanych planów redukcji żołnierzy i oficerów[5]. W połowie listopada odnotowano w obozie pod Bucniowem pierwszą próbę utworzenia związku wojskowego przez część chorągwi jazdy, jednak zdecydowane stanowisko hetmana Stanisława Jabłonowskiego zapobiegło zawiązaniu konfederacji[6]. Hetman sądził, że inspiratorem tych działań był monarcha, który chciał część zwolnionych żołnierzy przerzucić na Węgry albo do Prus. Dalekim echem owych wydarzeń była opinia dyplomaty Ludwika XIV na temat bezpośrednich skutków niezadowolenia w wojsku, kiedy hetman polny Jabłonowski po likwidacji buntu pomieszał żołnierzy z innymi szeregowymi w jednostkach, a oficerów pozwalniał do domu. Tym ostatnim obiecał jednak rychłe przyjęcie do służby, a wobec kilku wyższych dowódców podjął także osobiste zobowiązania[7].

Tymczasem 24 listopada obaj hetmani koronni przygotowali projekt redukcji armii koronnej, który stanowił podstawę do wypłacenia jej hiberny. Obejmował on łącznie 154 jednostki o liczebności 21 890 stawek żołdu (dla porównania: dotychczasowa liczba to 203 chorągwie i regimenty liczące 36 730 koni i porcji)[8]. Dwa dni później, 26 listopada hetmani podwyższyli komput wojsk koronnych do 22 270 stawek, prezentując go na radzie wojennej we Lwowie[9]. Ostatecznie przyjęto do rozliczenia hiberny 170 jednostek o liczebności 23 271 stawek żołdu (około 21 tysięcy ludzi)[10].

Decyzje senatu musiały uzyskać akceptację sejmu, który rozpoczął obrady 13 stycznia 1677 roku, zainaugurowane uroczystym wjazdem króla Jana III do stolicy. Do końca stycznia wybrano marszałka sejmu – został nim Władysław Skoraszewski, doświadczony rotmistrz jazdy i stronnik dworu królewskiego[11]. 3 lutego rozpoczęto wota senatorów. Hetman Jabłonowski omawiał korzyści z zawartego pokoju z Turcją, chociaż uważał, że sytuacja na pograniczu nadal była trudna, a pokój – jak się wyraził – „był jeszcze tyle wart, co chińskie mury”. Strona turecka mogła bowiem zerwać warunki po śmierci wielkiego wezyra i z chwilą objęcia rządów przez nowego władcę znów przedsięwziąć kroki wojenne przeciwko Polsce. Dlatego hetman polny ostro sprzeciwiał się redukcji wojska i zachęcał do budowy fortec, między innymi nad rzeką Słuczą, lub do umocnienia zamków w Trembowli, Śniatyniu i we Lwowie. Widział nadto pilną potrzebę uregulowania postulatów finansowych armii na komisji wojskowej, której obrady odroczono 11 stycznia[12].

Przebieg obrad sejmowych rzetelnie przedstawił Krystyn Matwijowski[13], co zwalnia nas z szerszego omówienia dyskusji w izbie poselskiej i w senacie. Rozmowy ożywiła sprawa wznowienia posiedzeń komisji wojskowej. Część senatorów opowiadała się za Warszawą jako miejscem obrad tegoż gremium, część zaś posłów optowała za Lwowem. 4 marca postanowiono dokonać rozliczenia z armią w stolicy, natomiast późniejsze konferencje przeniesiono do Sandomierza. Ważny problem dotyczył liczebności armii, którą ustalić miała komisja senatorsko-poselska dyskutująca na ten temat od 22 marca. Obaj hetmani głosowali za aukcją do 20 tysięcy, chociaż pojawiały się głosy za powiększeniem komputu do 25 tysięcy oraz za redukcją do 10 tysięcy żołnierzy albo mniejszą.

Na początku kwietnia ostatecznie przyjęto projekt królewski o redukcji armii koronnej do 12 tysięcy stawek oraz armii litewskiej do 6 tysięcy stawek, ustalony także w skrypcie ad archivum[14]. Jednak opracowany w tejże konstytucji sejmowej komput wojsk koronnych został zwiększony aż do 113 jednostek o liczebności 12 080 koni i porcji w zredukowanym etacie pokojowym[15]. 12 kwietnia odbyła się rada dotycząca sytuacji na Ukrainie w związku z uwolnieniem Jerzego Chmielnickiego oraz groźbą opanowania przez Turcję terenów ukraińskich. Większość senatorów opowiedziała się za uregulowaniem żądań finansowych armii, ażeby przyspieszyć przygotowania wojenne wobec nowego zagrożenia tureckiego. Ożywiło to znacznie obrady sejmowe i istotnie wpłynęło na deklaracje podatkowe na wojsko[16]. W konsekwencji doprowadziło to również do zakończenia sejmu 26 kwietnia[17]. W dwa dni później przystąpiono do opracowania komputów wojsk koronnych. Jeden projekt został podpisany przez Jana III, drugi przez hetmana wielkiego Dymitra Wiśniowieckiego[18].

Skrypt ad archivum przewidywał lokowanie jednostek w kilku obozach zorganizowanych na pograniczu, ale bez zgody na ich przemieszczanie się na sąsiednie obszary. W praktyce jednak chorągwie i regimenty wielokrotnie wkraczały na „zakazane” tereny, wywołując tym jednoznaczne protesty lokalnych sejmików szlacheckich. Szlachta nie zgadzała się także na stacjonowanie czterech pułków kozackich na Polesiu Kijowskim, pod dowództwem pułkownika Bazylego Hohola[19].

Od 18 marca równolegle z obradami sejmowymi pracowała w stolicy komisja wojskowa. Hetman Jabłonowski podczas dwóch konferencji z Johannem von Hoverbeckiem – 14 i 15 marca – był zdania, że armia faktycznie liczyła 37 tysięcy ludzi, a jej dług finansowy wynosił 15 milionów złotych. Uważał ponadto, że po likwidacji części sumy dług mógł ulec zmniejszeniu do 9 milionów, co wydawało się możliwe do uregulowania. Hetmana niepokoiły jeszcze dwa problemy – konfederacja w armii koronnej oraz przygotowania do wojny z elektorem, prowadzone przez polskiego monarchę[20].

Plotki o utworzeniu konfederacji w wojsku koronnym pojawiły się już w lutym 1677 roku[21]. Miała ona powstać z inspiracji dworu wspomaganego przez francuskiego ambasadora, za pieniądze francuskie Ludwika XIV, a jej celem było zaatakowanie wojsk elektorskich lub cesarskich na kierunku pruskim albo inflanckim. Hoverbeck jednak uważał, że są to tylko projekty króla, trudne zresztą do zrealizowania, gdyż hetmani skutecznie im przeciwdziałali. Nie organizowali jednego obozu generalnego, lecz utworzyli kilka mniejszych, dzięki czemu udało się zapobiec próbom wywołania buntu w armii. Jeszcze w połowie marca hetman Jabłonowski wyraźnie dawał królowi do zrozumienia, że bez jego wiedzy nie dojdzie do konfederacji w armii, ponieważ wraz z Wiśniowieckim byli jej przeciwni, obawiając się wybuchu nowej wojny domowej[22].

Stanowisko hetmana polnego, aby wspólnie z księciem Dymitrem utrzymać władzę nad armią, było jednoznaczne. Obu dowódcom koronnym zależało na tym, żeby nie wciągać wojska do rozgrywek politycznych między dworem a opozycją. Jednocześnie nadal trwał niejawny spór króla z hetmanami o faktyczne wpływy w wojsku koronnym, co niewątpliwie sprzyjało pewnemu zbliżeniu Jabłonowskiego i Wiśniowieckiego. Sytuacja była korzystna, ponieważ Sobieski przygotowywał się już do majowego wyjazdu do Gdańska, planując zawarcie porozumienia ze Szwecją przeciwko Brandenburgii[23]. 1 sierpnia król Jan III wjechał uroczyście do Gdańska, gdzie wkrótce podpisał traktat polsko-szwedzki dotyczący współdziałania militarnego na terenie Prus Książęcych[24].

Hetman polny po zakończeniu rozmów z królem opuścił Warszawę i w końcu maja przyjechał do Lwowa. Jego obawy budziły zbrojne działania „kup swawolnych” w rejonie obozów wojskowych, odnotowane na początku maja. 12 maja przebywający jeszcze w Baranowie hetman Wiśniowiecki wydał uniwersał do żołnierzy koronnych i do lokalnej szlachty, nakazując im, aby gromadzili się w obozowisku pod Wyżnianami w terminie do 15 czerwca[25]. Koncentracja przebiegała jednak dość wolno, w pierwszym tygodniu czerwca przebywało w obozie niewielu żołnierzy, brak było hetmanów koronnych[26]. Tymczasem na początku czerwca stwierdzono zagrożenie przecięcia komunikacji między obozami w Podhajcach i Buczaczu, toteż wysłany rotmistrz jazdy Michał Florian Rzewuski z kilkoma chorągwiami i z Kozakami pułkownika Semena Korsuńca przegnał tych „swawolników” i wziął do niewoli kilku jeńców, których przekazał hetmanowi[27].

Powodem pilnej obecności Jabłonowskiego w obozie była potrzeba zapewnienia kontroli nad armią oraz obawa o zorganizowanie konfederacji wojskowej. Pogłoski takie pojawiały się w każdym miesiącu, budząc poważne zaniepokojenie Jabłonowskiego i Wiśniowieckiego. Bezpośrednią areną działania obu hetmanów były obrady komisji zwołanej w lipcu do Lwowa w celu dokonania dyslokacji oddziałów na pograniczu. Ówczesne pogłoski o planowanej konfederacji ucichły jednak, kiedy Wiśniowiecki ujął niejakiego Ostrowskiego chorążego jazdy Jana Opalińskiego, cześnika koronnego przy którym znaleziono dokumenty nawołujące do zorganizowania konfederacji. Hetman wielki wkrótce wywiózł tego buntownika ze Lwowa[28].

Ów buntownik to Jerzy (?) Ostrowski, który rzeczywiście był wówczas towarzyszem we wspomnianej chorągwi jazdy, identyfikowanym w rejestrach popisowych jednostki dowodzonej faktycznie przez porucznika Krzysztofa Ścibor Chełmskiego w latach 1674–1679[29]. Tymczasem już od połowy lipca 1677 roku obradowała grupa komisarzy sejmowych, wyznaczonych do otaksowania majątków i do lokacji wojska w kwaterach zimowych, działając na podstawie instrukcji królewskiej z 17 maja tegoż roku[30]. 16 lipca odbyło się ich pierwsze posiedzenie, a 20 lipca opuścili Lwów i udali się do okolicznych majątków. 23 lipca byli w Tarnopolu i w Borku, gdzie odwiedzali majątki Urszuli Kątskiej. 24 lipca dotarli do pobliskich dóbr generała Marcina Kątskiego, potem do wsi kasztelana kamienieckiego Gabriela Silnickiego położonej w starostwie bucniowskim, później do majątków kasztelana sanockiego Rafała Makowieckiego w starostwie trembowelskim, odwiedzili także wsie Gabriela i Stanisława Błażejewskich, następnie dobra wojewodziny bracławskiej Anny Wiśniowieckiej oraz majątki Aleksandra Potockiego, Marcina Bogusza i Marcina Ubysza. 25 lipca komisarze byli w starostwie śniatyńskim, następnie udali się do Krzemieńca i do pobliskich wsi tegoż starostwa, gdzie w majątkach rotmistrzów Piotra Łabędzkiego i Mikołaja Zbrożka planowano umieszczenie jednostek koronnych. Całość otaksowano na sumę 106 tysięcy złotych, która przekraczała ustaloną kwotę o 3 tysiące złotych.[31]

Obrady komisji lwowskiej zakończyły się 26 lipca ulokowaniem jednostek w pasie królewszczyzn ciągnących się od Śniatynia przez Trembowlę i Buczniową do Krzemieńca i wprowadzeniem kilku regimentów piechoty do pogranicznych twierdz ukraińskich[32]. Głównym inicjatorem tych działań był książę Dymitr Wiśniowiecki, który odpowiadał zwłaszcza za wzmocnienie garnizonów w ważnych „fortecach ukraińskich”: Kalniku, Barze, Niemirowie i Pawołoczy. Wiśniowiecki obawiał się nie tylko działań zaczepnych ze strony formacji osmańskich, ale również ruchów pułków kozackich Jerzego Chmielnickiego – nowego hetmana z ramienia Stambułu – na Ukrainie[33].

Przyjrzyjmy się teraz rozmieszczeniu poszczególnych obozów wojskowych[34], poczynając od południowego zgrupowania śniatyńskiego. Dwie chorągwie pancerne ulokowano w pobliżu Śniatynia pod komendą rotmistrza Stefana Andrzeja Dymideckiego, ich dowódcą tytularnym był strażnik koronny Stefan Bidziński[35]. Warto dodać, iż chorągwie lekkie pod komendą rotmistrza Stanisława Łaźnińskiego planowano początkowo wysłać do północnej Mołdawii, ale na przełomie listopada i grudnia 1676 roku zakwaterowano je ostatecznie „na Ukrainie” w celu ochrony linii komunikacyjnych. Było to sześć chorągwi wołoskich[36].

Centralny obóz znajdował się pod Trembowlą, nad Seretem, gdzie nominalnie dowodził hetman polny Stanisław Jabłonowski, a w rzeczywistości komendantem był rotmistrz kawalerii Michał Florian Rzewuski. Kwaterowało tutaj 12 chorągwi husarskich i tyleż pancernych, dwie wołoskie, siedem regimentów piechoty, jedna jednostka dragonii i piechota węgierska hetmana polnego.

Drugie zgrupowanie centralne rozmieszczono pod Bucniowem w ziemi halickiej, gdzie przy ujściu niewielkiego strumyka do Seretu znajdowały się dogodne tereny do zakwaterowania nawet sporej liczby żołnierzy[37]. Grupą nominalnie dowodził hetman wielki Dymitr Wiśniowiecki, ale faktycznie Stanisław Wyżycki, rotmistrz i chorąży kijowski. Ulokowano tutaj osiem chorągwi husarskich, siedem pancernych, dwie wołoskie, 400 żołnierzy regimentu arkabuzerii Jana Górzyńskiego, cztery regimenty piechoty, hetmański regiment dragonii oraz piechotę węgierską hetmana wielkiego.

W rejonie Tarnopola, pod Borkiem stacjonowało 12 chorągwi jazdy i 400 żołnierzy dragonii gwardii pod komendą chorążego koronnego Hieronima Augustyna Lubomirskiego, pod Rakowcem zaś 10 chorągwi pancernych i 2 lekkie, a także regiment dragonii Stefana Bidzińskiego, strażnika koronnego, który jednocześnie dowodził całą grupą. Dodatkowym zabezpieczeniem od strony północnej było zgrupowanie jazdy usytuowane pod Krzemieńcem na Wołyniu, gdzie nominalnie dowodził Jerzy Piotr Wielhorski, rotmistrz jazdy i podkomorzy włodzimierski. Lokowano tutaj 6 chorągwi pancernych i 200 żołnierzy gwardii pieszej Jana III[38].

Usytuowanie tych sześciu obozów kawalerii „w linii” – jak to określano w ówczesnych źródłach – sugerowało stworzenie zwartego i skutecznego systemu obronnego, który obejmował dwa zgrupowania centralne, ulokowane na linii Seretu (Trembowla i Bucniów), oraz dwa flankujące: jedno na południu (Śniatyń), a drugie na północy (Krzemieniec). Dodajmy do tego sześć wysuniętych na wschód „fortec ukraińskich”, których garnizony zostały poważnie wzmocnione pododdziałami piechoty oraz dragonii. Właśnie te jednostki miały przyjąć na siebie pierwsze uderzenie przeciwnika, ochraniając jednocześnie mobilizację chorągwi husarskich i pancernych w chwili zagrożenia ze strony wojsk tureckich[39]. Warto dodać, że Jabłonowski zadbał również o zorganizowanie trwałej sieci połączeń pocztowych pomiędzy tymi obozami, o czym świadczą odpowiednie wypłaty na „pocztarzy” i Kozaków, przewożących rozkazy ze Lwowa do komendantów zgrupowań[40].

Uzupełniające, chociaż błędne informacje odnajdziemy w notatkach Mikołaja Dyakowskiego, który pisze, że wojsko koronne „na trzy partyje rozdzielone było. Jedna partyja, to jest pułk królewski i pułk hetmański księcia Dymitra Wisniowieckiego stała pod Buczniowem, druga partyja, to jest pułk Stanisława Jabłonowskiego, wojewody i generała Ziem Ruskich, natenczas hetmana polnego, stał pod Trembowlą, a z trzecią partyją, to jest przednią strażą, stał pod Śniatyniem [Michał] Zbrożek, strażnik polny”[41]. Życie codzienne w tych obozach opisali pamiętnikarze. U Mikołaja Jemiołowskiego znajdujemy na przykład taki fragment: „I rzuciło się było wojsko do gospodarstwa. Chałupki pobudowali, siali, siana zbierali, a kiedy święty Marcin przyszedł, a hiberny ledwie co było widać nie tylko w obozach, ale i we Lwowie, jak znowu zamarkotne to im zdało się i tak kto rozumiał, do domów rozjeżdżać się poczęli, tam tylko na kwaterach mieszkali, czeladzi zostawując. Rzadka chorągiew co by kilku towarzystwa przy sobie miała, bo nie tylko hiberna, ale i zasługi jak na raku do nich dochodziły”[42]. Podobnie przedstawiał to Jan Chryzostom Pasek: „Obóz zaś stał pod Trembowlą dobrze bardzo i wygodnie, bo sobie żołnierze gospodarowali, siali, orali i łąki kosili, i [w] zimie taką wygodę mieli jak w domu, i na bazarze taniej wszystko niżeli w miastach, bo w obozie piwa i miody warzono i wozy szły na targi w majdan, jak przed laty do Kazimierza”[43].

Poważnym zagrożeniem dla kwaterujących żołnierzy były stosunkowo liczne i niebezpieczne wypady kamienieckich Tatarów, którzy „na tych miłych gospodarzy napadali i gdzie mogli, po lasach goszczących siana zabierali, a drugich i zabijali”[44]. Warto zaznaczyć, iż dość długa obecność polskich żołnierzy w Trembowli i jej okolicach była szczególnie dotkliwa dla mieszkańców. W ówczesnych rachunkach hetmańskich Jabłonowskiego odnajdujemy na przykład dwie wypłaty na rzecz lokalnych mieszczan za zniszczone i spalone pola i ogrody. Jedna, z dnia 17 sierpnia 1677, roku opiewała na sumę 470 złotych, a druga, z 1 października 1678 roku, na kwotę 150 złotych[45]. Ówczesna aktywność hetmanów oraz ich podkomendnych, a zwłaszcza rotmistrzów i poruczników kawalerii, miała na celu zebranie informacji o armii osmańskiej, która prowadziła już działania zbrojne przeciwko Rosjanom na linii czehryńskiej. Turcy oblegali twierdzę kozacką, ale spodziewano się również przemarszu jednostek sułtańskich na ziemie węgierskie, o czym donosił w swych listach poseł królewski do Stambułu Jan Gniński[46].W takiej sytuacji polska „demonstracja” zbrojna była mało znacząca. W połowie sierpnia hetman polny wyjechał do nowo utworzonego obozu pod Wyżnianami, skąd formacje koronne (około dwóch tysięcy żołnierzy) pomaszerowały do pobliskiego Kozłowa nad Strypą, natomiast 19 sierpnia powróciły już na leża zimowe w rejonie Trembowli, następnego dnia Jabłonowski wyjechał do swojej kwatery we Lwowie[47].

Tymczasem Wiśniowiecki, pozostający w stronnictwie austriackim, popadł w konflikt z królem, ponieważ w sierpniu zlikwidował regiment gwardii[48]. Przybył on do obozu trembowelskiego dopiero we wrześniu, ale zarówno Jan III, jak i hetman Jabłonowski obawiali się jego przyjazdu, dlatego monarcha odroczył posiedzenia komisji sandomierskiej na początek października[49]. 1 października hetman polny znajdował się jeszcze w obozie wojskowym pod Trembowlą, skąd informował Jana III o prowadzonych w Kamieńcu Podolskim działaniach: że spodziewa się rychłego powrotu stamtąd porucznika tatarskiego Ułana oraz że wyprawił do miasta posła Tatara Alewaszę (?) w sprawie wymiany jeńców ze stroną turecką. Wiśniowiecki prosił Sobieskiego o odpowiednie instrukcje, powiadamiał także monarchę o wyjeździe wielu oficerów z obozu trembowelskiego[50].

Obrady komisji skarbowo-wojskowej toczyły się od 6 października do 22 listopada. Po naradach hetmanów z członkami komisji i delegatami jednostek wypłacono tylko część zaległości finansowych. Jednocześnie komisja zaproponowała, żeby zwołać obrady sejmu w celu uchwalenia zwiększonych podatków na wojsko[51]. Jeden z punktów uchwał tejże komisji był szczególnie dotkliwy dla dworu, ponieważ przewidywał zwinięcie zaciągów królewskich, a do realizacji tego zadania wyznaczono właśnie hetmana Jabłonowskiego[52]. Tymczasem w połowie listopada zawiązała się w obozach wojskowych konfederacja, której przyczyną było niezrealizowanie postulatów finansowych armii[53]. Bunty rozpoczęły się w partii hetmana Wiśniowieckiego pod Bucniowem z inicjatywy majora regimentu dragońskiego Andrzeja Elerta oraz chorążego z jego chorągwi husarskiej Wojciecha Solnickiego. Do związku przystąpiły wszystkie jednostki jazdy znajdujące się pod Trembowlą z wyjątkiem czterech chorągwi[54].

Wspomniany Solnicki to niewątpliwie Wojciech Silnicki, towarzysz w chorągwi hetmańskiej identyfikowany w ówczesnych rejestrach popisowych w latach 1673–1676[55]. Natomiast Andrzej Elert był w latach 1676–1677 majorem i dowódcą kompanii w hetmańskim regimencie, a karierę zakończył jako podpułkownik wojska polskiego w 1687 roku[56] . Jabłonowski przebywał wówczas we Lwowie, gdzie przedsięwziął pierwsze kroki zaradcze. Prosił listownie wyższych oficerów, żeby udali się do obozu, sam zamierzał wyjechać pod Trembowlę 21–23 listopada, by na miejscu ocenić sytuację. Informator Wiśniowieckiego, niejaki Graniewski, donosił 20 listopada, że hetman Jabłonowski nie zamierzał działać na niekorzyść hetmana wielkiego, lecz z nim współpracować[57]. Z listu Jabłonowskiego do księcia Dymitra dowiadujemy się o chęci współdziałania, hetman polny przyjął gościnnie Graniewskiego, a do obozu wysłał ostatecznie generała Jerzego Taube[58]. Działania obu hetmanów odniosły skutek i w następnych miesiącach kwestia utworzenia konfederacji wojskowej nie pojawiała się już w ówczesnych przekazach źródłowych.

Wydaje się, że prawdziwym powodem działań buntowników były naciski polityczne, ponieważ komisja z powodzeniem dokonała dystrybuty funduszu hibernowego. W końcu listopada wiadomość o konfederacji dotarła do Gdańska. De Béthune podejrzewał, że związek powstał z inicjatywy hetmana wielkiego, przebywającego nadal w Wiśniowcu. Dyplomata spodziewał się jednak, że usilne starania Jabłonowskiego i Bidzińskiego doprowadzą do likwidacji tego buntu, tak niewygodnego dla ówczesnej polityki zagranicznej Jana III[59].W dyplomatycznej grze Sobieskiego, przebywającego do połowy lutego 1678 roku w Gdańsku, znaczną rolę odgrywały akcje werbowania kontyngentów wojskowych wspierane przez ówczesnych dyplomatów francuskich. Na Pomorzu zwerbowano za pieniądze Jana III Sobieskiego i de Béthune’a zgrupowanie liczące od dwóch do trzech tysięcy dragonii, które pod komendą pułkownika Henryka de Beaulieu planowano skierować na pomoc wojskom szwedzkim[60].

Jeszcze w styczniu 1677 roku doszło do podpisania sojuszu francusko-siedmiogrodzkiego w Fagaras, który był jednoznacznie skierowany przeciw władzy cesarza Leopolda I na Węgrzech. Na Górnych Węgrzech przebywali bowiem dawni uczestnicy powstania antyaustriackiego (kuruce) z Paulem Wesselényim na czele, skupieni w Debreczynie. W maju tego samego roku w Warszawie potwierdzono sojusz francusko-siedmiogrodzki, w którym król Ludwik XIV zobowiązał się do wypłacenia kwoty 100 tysięcy talarów na potrzeby korpusu posiłkowego organizowanego w celu wsparcia działań kuruców. Książę Siedmiogrodu Michał Apafy zobowiązywał się natomiast do utworzenia piętnastotysięcznego zgrupowania zbrojnego, wspierającego działania zaczepne powstańców węgierskich.

Zgodnie z warunkami sojuszu francusko-węgierskiego, podpisanego w Warszawie 27 maja 1677 roku, akcję werbowania tak zwanego kontyngentu węgierskiego, który miał pomóc kurucom w ich walce z cesarzem, powierzono Hieronimowi Lubomirskiemu. Wszystko odbyło się za wiedzą i zgodą polskiego króla[61]. W połowie lipca Lubomirski zwerbował grupę liczącą od trzech do czterech tysięcy żołnierzy jazdy i piechoty, których umieścił w okolicach Rzeszowa[62]. W październiku pierwsze jednostki (dwa lub trzy tysiące ludzi) pod dowództwem pułkownika Krzysztofa de Bohama przedostały się już na Górne Węgry i w potyczce pod nieznanym nam miastem w prowincji Maramures pobiły miejscowy regiment piechoty cesarskiej, zajmując później kilka pobliskich miejscowości[63].

Licząc na kolejne sukcesy militarne, wspominani już dyplomaci francuscy planowali w grudniu dalsze werbunki, które mieli organizować hetman polny Jabłonowski (500 jazdy pancernej) i generał artylerii Marcin Kątski (500 jazdy pancernej wraz z 6 działami) wśród żołnierzy ze zredukowanych jednostek koronnych[64]. Groźba wznowienia działań wojennych w styczniu 1678 roku sprawiała, że nadal aktualny był problem utrzymania wpływu na wojsko koronne. Dostrzegała to królowa, która poprosiła Forbin Jansona o wypłatę zaliczek finansowych dla hetmana. Jednostki zgromadzone w obozach pogranicznych cierpiały bowiem niedostatek. Ponownie odnotowano zakulisowe działania Wiśniowieckiego w celu zbuntowania żołnierzy[65]. Na początku roku w specjalnym memoriale o sytuacji w kraju, skierowanym do Ludwika XIV, królowa chwaliła dokonania Jabłonowskiego, który dopomógł Janowi III odzyskać wpływy w armii i zneutralizować opozycyjne działania hetmana wielkiego[66].

Na początku lutego jeszcze z Gdańska monarcha wystosował listy do senatorów, prosząc, ażeby po jego powrocie zebrali się na posiedzeniu rady senatu w Lublinie, gdzie miano omawiać ówczesne stosunki polsko-tureckie i polsko-rosyjskie. Mimo opozycyjnych działań dyplomacji papieskiej prawie wszyscy senatorzy uważali, że pokój z Turcją powinien być ratyfikowany, chociaż warunki stawiane przez dyplomatów osmańskich były niekorzystne dla Rzeczypospolitej[67]. Stwarzało to pewien stan zagrożenia dla polskiego dowództwa i wojska koronnego, zwłaszcza gdy się uwzględniło sprawdzone informacje o tureckich przygotowaniach do wojny i manewrach czambułów tatarskich na pograniczu[68].

Dowództwo wojskowe doskonale zdawało sobie sprawę z ówczesnej słabości militarnej państwa: jednostki przebywające w obozach były słabe liczebnie, a „chorągwie kuse”, jak to określano w relacjach współczesnych, ponadto sporo zamieszania w armii wywołali różnego rodzaju werbownicy, bardzo wysoki był stopień dezercji w obozach[69]. Fatalną kondycję wojska koronnego najlepiej oddaje treść uniwersału skierowanego do posesjonatów województwa kijowskiego, w którym to piśmie rotmistrz Stanisław Łaźniński informował szlachtę o poważnym zagrożeniu ze strony czambułów tatarskich, maszerujących na początku czerwca z rejonu Kamieńca Podolskiego w kierunku Kijowa. Wyjaśniał również, że nie mógł skutecznie zapobiec przemarszom i ruchom przeciwnika, ponieważ dysponował siłą zaledwie pięciu chorągwi, liczących około 150 koni, podczas gdy reszta kawalerii przebywała w obozach i fortecach[70].

Tymczasem 13 kwietnia Gniński otrzymał w Stambule tekst traktatu, uzgodniony na podstawie paktów żurawińskich i zawierający punkt o przekazaniu Turcji Podola wraz z Kamieńcem oraz Ukrainy z wyjątkiem terenów wokół Białej Cerkwi i Pawołoczy[71]. Król i hetmani dobrze orientowali się wówczas w postępach rokowań, gdyż byli na bieżąco informowani przez wojewodę chełmińskiego. Gniński znał twarde stanowisko negocjatorów sułtana w sprawie zwrotu nabytków przez stronę turecką, zdawał sobie sprawę z groźby wybuchu nowej wojny polsko-tureckiej i wiedział o rokowaniach rosyjsko-tureckich[72].

Problem dotyczył zwrotu kilku miast – Baru, Międzyboża, Niemirowa, Kalnika, Korsunia i Bohusławia – i zajmował zwłaszcza magnatów, którzy posiadali majątki ziemskie w ich okolicy. Strona turecka, namawiając Gnińskiego do wystąpienia przeciwko wojskom rosyjskim, wysuwała argument odzyskania tych miast przez Polaków[73]. Włączyła się do tej sprawy dyplomacja cesarska, chcąc skłonić senatorów, aby nie ratyfikowali tekstu traktatu. Liczono na zerwanie rozmów pokojowych i podjęcie ewentualnej akcji zbrojnej przez hetmanów, a przede wszystkim – na zawarcie ligi antytureckiej z udziałem Rosji[74]. Jan III rozważał nawet możliwość nadania starostw korsuńskiego i bohusławskiego Jabłonowskiemu, by go w ten sposób zmobilizować. Głównie jednak chodziło królowi o zwrot Korsunia z powodu strategicznego położenia tego miasta – w pobliżu Czehrynia, Bohusławia i Białej Cerkwi. Tę ostatnią twierdzę, wraz z Pawołoczą, pozostawiono ostatecznie we władaniu Rzeczypospolitej[75].

Drugim problemem omawianym na lubelskiej radzie senatu było ułożenie właściwych stosunków z Moskwą. 14 kwietnia dyskutowano o kwestii współdziałania wojsk obu krajów przeciwko Turcji. Obrady zakończono dwa dni później, postanawiając wysłać wielkie poselstwo do Moskwy. Misja kierowana przez wojewodę wołyńskiego Michała Jerzego Czartoryskiego zakończyła się, jak wiemy, podpisaniem traktatu polsko-rosyjskiego 17 sierpnia 1678 roku[76]. Już wiosną pojawił się problem związany z likwidacją królewskich zaciągów wojskowych poczynionych na wojnę z elektorem i dla dywersji węgierskiej[77]. Król Jan III kazał rozpędzić formacje rotmistrza Melchiora Grudzińskiego, wyznaczając do tego zadania hetmana Jabłonowskiego. Były to oddziały piechoty utworzone na Pomorzu w liczbie około pięciu tysięcy żołnierzy. Decyzja króla wynikała z silnego nacisku szlachty i magnaterii, obie strony zdawały sobie sprawę, że jako wymuszona będzie bardzo trudna do realizacji. Co znamienne, hetman polny odmówił wykonania rozkazu, sprzeciwiając się poleceniom monarchy[78].

Jednocześnie w marcu, wobec fiaska poczynań militarnych w Prusach, król zawarł układ z dyplomatą francuskim o skierowaniu zwerbowanych pododdziałów piechoty oraz dragonii do Pucka, Gniewu i Malborka. Spotkało się to ze sprzeciwem Jabłonowskiego, który jeszcze w styczniu chciał uzupełnić regimenty i był przekonany o potrzebie ich lokacji na pograniczu polsko-tureckim, spodziewając się w niedalekiej przyszłości konfrontacji zbrojnej z Osmanami[79].

Poważniejszy problem miał hetman Jabłonowski z gromadzącymi się pod Lwowem oddziałami, przeznaczonymi do dywersji na Węgrzech, ponieważ Jana III polecił mu „zlikwidować” zaciągi Lubomirskiego. Jesienią 1677 roku o zamiarach polskiego monarchy dowiedział się hetman Wiśniowiecki, który zwrócił uwagę na organizowanie w majątkach królewskich „za francuskie pieniądze” bezprawnych zaciągów z myślą o froncie węgierskim. Książę Dymitr skierował w tej sprawie list do króla, na który Jan III nie odpowiedział, za to nakazał Jabłonowskiemu natychmiast wysłać owe formacje na Węgry, aby Wiśniowiecki sam ich nie rozproszył i nie zlikwidował[80].

Jesień i zimę na przełomie 1677 i 1678 roku wysłani na Górne Węgry Polacy i Francuzi spędzili na leżach, lecz z powodu fatalnych warunków (brak zaopatrzenia i odpowiednich kwater) oraz niewypłacania żołdu żołnierze zbuntowali się w lutym i w marcu 1678 roku. Część z nich uciekła na ziemie polskie, potem uczynił tak również de Boham ze swoimi oficerami. W kwietniu także formacje Michała Apafyego wycofały się do Siedmiogrodu, a na ziemiach węgierskich pozostały jedynie drobne grupy kawalerii kuruckiej, nękające załogi austriackie i uznające za przywódcę powstania Imre Thökölyego[81]. Hetman Jabłonowski pczynił odpowiednie kroki i w połowie maja przy pomocy dziesięciu chorągwi jazdy zatrzymał na przeprawie dniestrowej pod Skole (około stu kilometrów od Stryja) grupę 500–600 żołnierzy z chorągwi pancernych, przeprawiających się na Węgry, oraz ich dowódców, których wysłał do króla[82]. Jego główną kwaterą stał się Podkamień, skąd kierował całym przedsięwzięciem, wysyłając chorągwie na trakty i obsadzając górskie drogi prowadzące na południe[83]. Na początku czerwca skierował pod Skole 1500 jazdy i nadal obsadzał przejścia graniczne, wyłapując zwłaszcza oficerów francuskich[84].

W lipcu akcja hetmana polnego nasiliła się, a na werbowników spadły już we Lwowie surowe kary – Jabłonowski kazał rozstrzelać kapitana piechoty Ernesta Lichtfussa[85] i napisał list do de Bohama o grożącej mu karze śmierci[86]. Ścięto kilku nieznanych nam żołnierzy, rotmistrz chorągwi pancernej Wojciech Golijowski pobił 19 lipca koło Sambora grupę Kozaków[87]. Do końca września trwała akcja wyłapywania werbowników „węgierskich”, w końcu miesiąca już pod Drohobyczem hetman Jabłonowski dokonał sądu nad złapanymi oficerami i ich podkomendnymi[88].

Oto spis oficerów tworzonych formacji „węgierskich”, którzy zostali ukarani karą wiezienia we Lwowie:

pułkownik piechoty Jan Jerzy Fircks[89]

kapitan Wojciech Hoffrichter

kapitan piechoty Marcin Sommer[90]

kapitan piechoty Falcone

porucznik Piotr Zaborowski

rotmistrz rajtarii (arkabuzerii) Jean Gabriel Guenegaud du Plessis-Bellevile[91]

pułkownik piechoty de Claulen

pułkownik de Valcour

pułkownik de Forbval

pułkownik d’ Alembon[92]

Chorągwie kawalerii werbowali Marcin Rykaczewski[93], ówczesny chorąży w chorągwi pancernej Mikołaja Sieniawskiego, oraz niejaki Raszewski – towarzysz we wspomnianej jednostce. Znając ich powiązania z Mikołajem Sieniawskim, hetman zalecał odwołanie z obozu owego Rykaczewskiego, aby odsunąć go od dalszych działań dywersyjnych[94].

Żołnierze nie wiedzieli, komu mieli służyć, słyszeli tylko pogłoski o wymarszu na Węgry. Skompletowane w Jarosławiu i Radymnie jednostki zostały potem skoncentrowane w Stryju, gdzie czekały na przybycie polskiej i francuskiej kadry oficerskiej oraz na wsparcie chorągwi jazdy koronnej. Werbunek ochotników do zgrupowania Hieronima Lubomirskiego popierał, choć niejawnie, Jan III. Dopiero na początku 1678 roku król zmienił zdanie i odniósł się niechętnie do poczynań francuskich dyplomatów. Powody tego zwrotu były uwarunkowane silną opozycją nie tylko senatorów i szlachty, ale również pewnej części kół wojskowych wspieranych przez stronnictwo austriackie, których istnienie zostało ujawnione na komisji lwowskiej[95].

10 lipca królowa zawezwała do Jaworowa hetmana Jabłonowskiego i kilku senatorów, by w obecności króla zasugerować im konieczność przekupienia oficerów i żołnierzy „węgierskich” oraz wyrazić się negatywnie o całej akcji. Chodziło zapewne o odparcie zarzutów, jakoby Jan III czynnie wspierał werbunki. Hetman Jabłonowski miał być świadkiem wymiany poglądów pary królewskiej. Jednocześnie przypomniał on o skuteczności swych działań, mających na celu likwidację tych zaciągów[96]. Tymczasem postawa hetmana Wiśniowieckiego nie uległa zasadniczej zmianie – nadal przebywał w swoich dobrach, przeciwstawiał się werbunkom węgierskim, a nawet oskarżył Lubomirskiego „o bezprawne organizowanie wojska i wysyłanie go za granicę”[97].

Dodajmy, iż mimo aktywnych działań hetmana Jabłonowskiego wielu Polaków i Francuzów w dalszym ciągu towarzyszyło kurucom w potyczkach z wojskami austriackimi. W sierpniu 1678 roku Imre Thököly podjął ofensywę na obszarze Górnych Węgier, kierując swoje formacje spod Munkacza w rejon miasta Leviče (w północnej Słowacji) i próbując przejąć kontrolę nad miejscowymi garnizonami. Sytuacja taka trwała do końca października, 1 listopada zaś doszło do rozstrzygającego starcia pod miejscowością Žiar nad rzeką Hron, w okolicach Bańskiej Bystrzycy. Połączone siły węgiersko-polsko-francuskie zostały tutaj pokonane przez wojska cesarskie, co spowodowało ich odwrót do Siedmiogrodu i do Rzeczypospolitej[98].

Tymczasem od czerwca trwała akcja ewakuacji polskich garnizonów z czterech twierdz ukraińskich (z Kalnika, Baru, Międzyboża i Niemirowa), zgodnie z warunkami traktatu Jana Gnińskiego. Jeszcze w grudniu 1676 roku wojewoda chełmiński twierdził, że za żadną cenę nie odda ich Turkom, przede wszystkim z racji zagrożenia ze strony Rosji[99]. Jednakże stanowcza postawa dyplomatów sułtańskich nie dała posłowi szans odzyskania tych twierdz, o czym poinformował on Jana III w styczniu 1678 roku[100]. Gniński zwracał też uwagę na militarną rolę twierdzy w Barze ze względu na rozmieszczenie obozów wojsk koronnych na Pokuciu i Podolu[101]. Również czerwcowa rada senatu we Lwowie przychyliła się do konieczności oddania Osmanom wspomnianych „fortec ukraińskich”[102].

Przyjrzyjmy się teraz wybranym twierdzom. W Kalniku nad Sobem w województwie bracławskim znajdowały się ziemne fortyfikacje miejskie, a ponadto stosunkowo dobrze utrzymany zamek. Lokowano tutaj dwie chorągwie jazdy lekkiej Andrzeja Jeżowskiego i Felicjana Białogłowskiego oraz dwa regimenty piechoty generała majora Wacława Dobszyca i kasztelana chełmińskiego Władysława Denhoffa.

Bar nad Rowem w województwie podolskim dysponował także silnymi umocnieniami miejskimi i zamkiem murowanym z basztami o znaczących walorach obronnych. Garnizon obejmował tylko regiment piechoty generała majora Józefa Łączyńskiego.

Międzybóż nad Bohem w województwie podolskim również posiadał fortyfikacje miejskie oraz zamek usytuowany w dobrych warunkach naturalnych, a załogę stanowił jeden regiment piechoty Mikołaja Sieniawskiego, marszałka nadwornego koronnego. Niemirów, położony w województwie bełskim, dysponował podobnymi elementami obronnymi, a w skład garnizonu wchodziły dwie chorągwie jazdy wołoskiej Mikołaja Zbrożka i Szymona Zawiszy oraz dwa regimenty piesze generała majora Jana Wojciecha Dennemarka i Konstantego Krzysztofa Wiśniowieckiego, wojewody bracławskiego[103].

Stosunkowo mało wiemy na temat zasobów artylerii (dział, amunicji i sprzętu) w tychże miastach i zamkach, posiadane informacje są bowiem fragmentaryczne. W cekhauzie barskim w 1676 roku znajdowało się zaledwie 38 cetnarów prochu i dwa cetnary saletry, 215 buntów lontu, ponadto 227 kul działowych, cztery granaty i 42 kule muszkietowe, a także sporo sprzętu artyleryjskiego (między innymi 224 rydle i 64 motyki). Natomiast w arsenale w Międzybożu brakowało prochu i saletry, ale znajdowało się tam 216 kul działowych, 10 kul „ognistych” i 12 granatów, a także cztery bunty lontu, 75 rydli i 26 motyk, nie licząc pozostałych narzędzi. Dla porównania – w cekhauzie w Pawołoczy ówczesny sekretarz w korpusie artylerii koronnej odnotował tylko 16 cetnarów prochu, 88 buntów lontu oraz cztery kule do muszkietów, a także 23 motyki, 13 siekier i 11 rydli[104].

Sprawa ewakuacji owych garnizonów nabrała tempa, kiedy 22 czerwca Jan III wysłał stosowne rozkazy do ich komendantów, o czym poinformował także wojewodę chełmińskiego[105]. Król nakazywał komendantom polskich garnizonów, aby wyprowadzili podległe im pododdziały wraz z działami i amunicją, określał także, w jaki sposób zorganizowany ma być konwój, i powoływał na jego komendanta cenionego oficera kawalerii Krzysztofa Łaskę[106]. Wspomniany oficer od początku był brany pod uwagę jako organizator konwoju, ponieważ dowodził grupą jazdy (w składzie 5–6 chorągwi pancernych z pułku królewskiego), ulokowaną w rejonie twierdzy w Barze. W realizacji tego zadania pewne trudności stwarzała strona turecka, Turcy zwlekali bowiem z dostarczeniem obiecanych wozów do transportu dział i amunicji, a niektóre wspólnoty kozackie, między innymi w Kalniku i Niemirowie, próbowały na własną rękę pozbyć się Polaków[107]. W połowie lipca Krzysztof Łasko przebywał jeszcze w Barze, gdzie przygotowywał wybrane chorągwie jazdy do wymarszu w kierunku wybranych twierdz[108]. Współpracował z Jerzym Taube, ówczesnym generałem prowiantmagistrem, który – uchwałą sejmu 1677 roku – uzyskał kwotę 100 tysięcy złotych na zaprowiantowanie tych załóg, jednak ostatecznie w kolejnym roku wydał tylko sumę 22 949 złotych, organizując kilka transportów z żywnością do wspomnianych „fortec ukraińskich”[109].

Nie znamy szczegółów dotyczących ewakuacji polskich garnizonów, wiemy natomiast że Gniński był przez Turków uważany za zakładnika, dopóki Polacy nie oddadzą zamków, toteż stosunkowo długo przebywał w Sylistrii nad Dunajem. W połowie lipca rozpoczęto ewakuację Niemirowa, a we wrześniu Krzysztof Łasko na czele swych chorągwi jazdy zorganizował kilka konwojów i bezpiecznie przeprowadził garnizony z Kalnika, Międzyboża, Baru i Niemirowa do obozowisk w Trembowli i Bucniowie[110].W ciągu września i października sytuacja w armii została ustabilizowana: zażegnano niebezpieczeństwo konfederacji wojskowej i zlikwidowano zaciągi węgierskie. Przyczyniła się do tego trwająca od 6 października komisja skarbowo-wojskowa, podczas której podzielono hibernę i wypłacono ją oddziałom koronnym. Wiśniowiecki wydał surowy rozkaz, wedle którego jednostki niebędące pod komendą żadnego z hetmanów koronnych miały być traktowane jako wrogie formacje. Rozkaz ten miał związek z plotkami o pojawiających się w województwie ruskim werbownikach, a także o niepokojach w jednostkach wojskowych na leżach. Interpelowany przez dyplomatów papieskich Jan III odpowiadał, że akcja hetmanów przyniosła ostateczne rozstrzygnięcie tej kwestii[111]. Oczywistym zagrożeniem dla formacji wojskowych pozostawał nadal hetman kozacki Jerzy Chmielnicki, którego władze tureckie osadziły w Niemirowie, przydzielając mu silne zgrupowanie liczące około dwóch i pół tysiąca Kozaków i Tatarów[112].

Natomiast dla szlachty, a jeszcze bardziej dla duchowieństwa niepokojące były plany króla Jana III, aby wzmocnić twierdze w Częstochowie, Bolesławcu i Krzepicach poprzez wprowadzenie do nich załóg królewskich. Projekty te pojawiły się w sierpniu i wrześniu, o czym poinformował monarchę biskup krakowski Andrzej Trzebicki, pełen obaw o relacje pomiędzy komendantem garnizonu w Częstochowie a zakonnikami. Ta właśnie załoga, jak pisał biskup, liczyła dwustu żołnierzy piechoty, którymi dowodził niejaki Kruszowski[113]. Zidentyfikowany przez nas oficer to Paweł Kruszewski ( Kruszowski), który rozpoczął karierę wojskową w okresie potopu szwedzkiego, służąc między innymi w regimencie piechoty Jana Sapiehy. W latach 1668–1677 był kapitanem i dowódcą chorągwi dragońskiej w królewskim regimencie Sobieskiego[114].W październiku i listopadzie garnizony stacjonowały już w twierdzach, których fortyfikacje wzmocnili królewscy inżynierowie. Jan III namawiał hetmana Jabłonowskiego, żeby wysłać do tych miast również zaufanych stronników królewskich[115].

Wspomniana akcja była związana z planami antykrólewskiego spisku, mającego na celu pozbawienie Sobieskiego korony. Spisek ten tworzyli: biskup krakowski Andrzej Trzebicki, wojewoda sieradzki Feliks Potocki, hetmani wielcy Dymitr Wiśniowiecki i Michał Kazimierz Pac oraz kilku innych magnatów. Zostali oni jednak bardzo wcześnie zdemaskowani przez dwór królewski, który zaczął się przygotowywać do zneutralizowania opozycji, w tym również do odparcia zamachu stanu. Częścią tych przygotowań były działania hetmana Jabłonowskiego, zmierzające do obsadzenia twierdz położonych na pograniczu państwa, aby móc przeciwdziałać ewentualnej zbrojnej interwencji cesarza Leopolda I, który wspierał antykrólewską opozycję w Polsce[116].

Działania Jabłonowskiego były o tyle istotne, że zbliżał się termin kolejnego sejmu, tym razem grodzieńskiego, zwołanego przez monarchę uniwersałem z 16 września 1678 roku. Datę sejmików wyznaczono na 3 listopada, a obrad sejmowych – na 15 grudnia tegoż roku. Przebieg posiedzeń parlamentu i jego uchwały szczegółowo omówił Krystyn Matwijowski, zwracając uwagę na skrypt ad archivum, zawierający ostateczne postanowienia w sprawie armii koronnej. W skrypcie zaznaczono konieczność zorganizowania od 12 do 36 tysięcy komputu, którego dokładna liczba miała zależeć od relacji z sąsiadami (zwłaszcza z Turcją i Rosją), a także potrzebę uchwalenia na ten cel stosownych podatków i systemu zaprowiantowania żołnierzy, pozostającego w gestii poszczególnych oficerów jednostek wojskowych[117].

Ogólna ocena kondycji armii koronnej w latach 1677–1678 nie jest łatwa, głównie z powodu fragmentaryczności przekazów źródłowych. Zwraca uwagę negatywna opinia historyków na temat dyscypliny żołnierzy oraz ich dezercji ze wspomnianych obozów wojskowych. Nie wolno jednak zapominać, że żołnierzom należał się wypoczynek po długoletnich i wyczerpujących działaniach wojennych. O niskim poziomie dyscypliny armii koronnej świadczył przede wszystkim fakt pozostawienia szeregowych bez ich dowódców, ponieważ do domów wyjechali nie tylko oficerowie, ale i namiestnicy jazdy, którzy mieli obowiązek dopilnowania podkomendnych na kwaterach zimowych.

Ówczesne położenie armii koronnej było wielokrotnie wykorzystywane przez szlachtę i magnaterię do krytykowania Jana III za to, że żołnierze pobierali żołd czy hibernę, choć nie wypełniali swych podstawowych obowiązków polegających na obronie pogranicza. Dlatego pojawiały się głosy o potrzebie ograniczenia liczebności wojska koronnego lub o tym, żeby koszty jego utrzymania spadły na województwa i ziemie. Historycy słusznie zwracają uwagę na fakt, że redukcję armii przeprowadzono, sprzeciwiając się królowi, a Rzeczpospolita z powodu słabości swoich sił zbrojnych była zdolna tylko do nieskutecznej demonstracji wojennej i musiała zgodzić się na ewakuację „fortec ukraińskich”. Kryzys w armii koronnej ujawniał się także w licznych sporach w korpusie oficerskim i w tolerowaniu bezprawnych zaciągów wojskowych, jednocześnie wojsko angażowało się w konflikty polityczne w Rzeczypospolitej.


Artykuł pochodzi z książki Król Jan III Sobieski i Rzeczpospolita w latach 1674-1683, red. Dariusz Milewski, Warszawa 2016, seria Silva Rerum. Książka jest dostępna w sprzedaży w księgarni muzealnej i w e-sklepie.


[1] M. Wagner, Wojna polsko-turecka w latach 1672–1676, t. 2, Zabrze 2009, s. 294–295.

[2] Rada senatu, Brzeżany 23 X 1677 r., AGAD, APP nr 48 s. 1–4.

[3] M. Wagner, Wojna polsko-turecka, s. 295–297.

[4] [Awizy] Ze Lwowa, 27 XI 1676 r., B. Ossol., nr 337, k. 45.

[5] K. Pac do M.K. Paca, Warszawa ?, 31 X 1676 r., B. Czart., nr 415, s. 137–139.

[6] S. Jabłonowski do D. Wiśniowieckiego, Bucniów, 22 XI 1676 r., B. Czart., nr 411 s. 23.

[7] [Awizy] Z Warszawy 5 XII 1676 r., APAN, TJW, nr 59 k.177–177v; F. de Béthune do S. Pomponne, Żółkiew, 13 XII 1676 r., [w:] ASZ, t. 1, s. 335.

[8] Komput, Lwów 24 XI 1676 r., B. Czart., nr 174, s. 428–430 i nr 426, s. 505–520; druk: Materiały do dziejów wojny polsko-tureckiej 1672–1676, wyd. J. Woliński, SMHW, 1970, t. 16, cz. 2, s. 254–259.

[9] Komput, Lwów 26 XI 1676 r., AGAD, AZ, nr 3112, k. 292.

[10] J. Wimmer, Wojsko polskie w drugiej połowie XVII wieku, Warszawa 1965, s. 195–196.

[11] K. Matwijowski, Pierwsze sejmy z czasów Jana III Sobieskiego, Wrocław 1976, s. 195–201.

[12] M. Wagner, Stanisław Jabłonowski (1634–1702). Polityk i dowódca, t. 1, Siedlce 1997, s. 148.

[13] K. Matwijowski, Pierwsze sejmy…, s. 150–238.

[14] Materiały do redukcji sił zbrojnych Rzeczypospolitej, AGAD, AZ, nr 3112, s. 478–485.

[15] J. Wimmer, Wojsko polskie…, s. 196–198.

[16] K. Matwijowski, Pierwsze sejmy, s. 230.

[17] Ibidem, s. 231–234.

[18] Komputy, Warszawa 28 IV 1677, AGAD, ASW, dz.86, nr 61, k. 38–40v (króla) i k. 31–33v (hetmana).

[19] J. Wimmer, Wojsko polskie…, s. 198.

[20] J. Hoverbeck; Warszawa 14 i 15 III 1677 r., B. Ossol. nr 2998, s. 53.

[21] J. Hoverbeck, Warszawa 23 II 1677 r., ibidem, s. 81.

[22] J. Hoverbeck, Warszawa 14 i 15 III 1677 r., ibidem, s. 52–53; zob. listy elektora oraz depesze J. Hoverbecka ze stycznia–marca 1677, [w:] Urkunden und Acktenstücke zur Geschichte des Kurfürsten Friedrich Wilhelm von Brandenburg, bd. 19, Berlin 1906, s. 138–139, 145–147.

[23] Z. Wójcik, Jan Sobieski 1629–1696, Warszawa 1983, s. 269.

[24] O działaniach na „froncie pruskim” – A. Kamieński, Polska a Brandenburgia-Prusy w drugiej połowie XVII wieku. Dzieje polityczne, Poznań 2002, s. 158–181; również K. Bobiatyński, Michał Kazimierz Pac, wojewoda wileński, hetman wielki litewski. Działalność polityczno-wojskowa, Warszawa 2008, s. 351–386.

[25] Uniwersał D. Wiśniowieckiego, Baranów 12 V 1677 r., [w:] AGZ, t. 10, s. 334.

[26] [Awizy] Ze Lwowa 9 VI 1677 r., B. Czart., nr 421, s. 422.

[27] Źródła do poselstwa Jana Gnińskiego wojewody chełmińskiego do Turcji w latach 1677–1678, wyd. F. Pułaski, Warszawa 1907, s. 2.

[28] [Awizy] Z Lublina 19 VII 1677 r., B. Czart., nr 175, s. 334 i nr 421, s. 420.

[29] Rejestry popisowe chorągwi z lat 1674–1679, AGAD, ASW, dz. 85, nr 108 k. 189–202 i nr 113, k.57–62.

[30] Instrukcja, Warszawa 17 V 1677 r., AGAD, AZ, nr 3112, s. 464.

[31] Ibidem, s. 464–465.

[32] [Awizy] Ze Lwowa 26 VII 1677 r., B. Czart., nr 175, s. 335 i nr 421, s. 424.

[33] [Awizy] Ze Lwowa 29 VII 1677 r., B. Czart., nr 421, s. 422.

[34] „Comput wojska 1677”, AGAD, AZ, nr 3112, s. 474–477.

[35] S.Z. Druszkiewicz, Pamiętniki 1648–1697, oprac. M. Wagner, Siedlce 2004, s. 116.

[36] Ibidem, s. 116.

[37] W ówczesnych przekazach miejsce obozowania mylnie zwano Buczniową, w rzeczywistości była to wieś Bucniów (Buczniów), będąca ośrodkiem niegrodowego starostwa i dzierżawą znanego oficera i rotmistrza jazdy Gabriela Silnickiego.

[38] S.Z. Druszkiewicz, Pamiętniki…, s. 116. W części przekazów zamiast Krzemieńca pojawiał się (błędnie) Konstantynów, NN do NN, Warszawa, 7 IV 1677 r., B. Czart., nr 175, s. 109–114.

[39] J.F. Drobysz Tuszyński, Pamiętnik, [w:] Dwa pamiętniki z XVII wieku, wyd. A. Przyboś, Wrocław 1954, s. 66.

[40] „Pocztarze” hetmańscy rekrutowali się z chorągwi wołoskich i otrzymywali miesięcznie wypłatę po 6 zł, łącznie było ich 12–18, AGAD, AZ, nr 3096, s. 53–59.

[41] M. Dyakowski, Dyaryusz wideńskiej okazyji (…), oprac. J.A. Kosiński i J. Długosz, Warszawa 1983, s. 42.

[42] M. Jemiołowski, Pamiętnik dzieje Polski zawierający (1648–1679), oprac. J. Dzięgielewski, Warszawa 2000, s. 474.

[43] J.Ch. Pasek, Pamiętniki, oprac. W. Czapliński, Wrocław 1968, s. 469.

[44] M. Jemiołowski, Pamiętnik…, s. 474.

[45] „Expensa na potrzeby publiczne…odprawione”, Grodno 1678 r., AGAD, AZ, nr 3096, s. 55 i 58.

[46] J. Gniński do Jana III i S. Jabłonowskiego, Stambuł, 22 VIII 1677 r., [w:] Źródła…, s. 246–247.

[47] S. Jabłonowski do M.K. Paca, Trembowla, 19 VIII 1677 r., B. Czart., nr 415, s. 191; [Awizy] Ze Lwowa 20 VIII 1677 r., B. Czart., nr 421, s. 427.

[48] F. de Béthune do S. Pomponne, Gdańsk, 14 VIII 1677 r., ASZ, t. 1, s. 422.

[49] J. Scultetus, Warszawa 7 X 1677 r., B. Ossol., nr 2998, s. 94–95; S. Jabłonowski do NN, Trembowla, 23 i 24 IX 1677 r., B. Czart., nr 175, s. 397–398.

[50] S. Jabłonowski do Jana III, Trembowla 1 X 1677 r., B. Czart., nr 175, s. 401. Wspomniany Ułan „przedał się” z kilkoma Lipkami kamienieckimi jeszcze w końcu sierpnia, pośrednicząc później w kontaktach z dowódcą tureckim w kwestii wymiany jeńców wojennych i otrzymując ze skarbu hetmańskiego S. Jabłonowskiego kwotę 430 zł, AGAD, AZ, nr 3096, s. 58.

[51] S. Wyżycki do D. Wiśniowieckiego, Lwów 22 XI 1677 r., B. Czart., nr 175, s. 509–510.

[52] J. Scultetus, Warszawa [?] 14 X 1677 r., B. Ossol., nr 2998, s. 97.

[53] O pierwszych niepokojach w obozach meldował już na początku listopada Michał Florian Rzewuski: M.F. Rzewuski do S. Jabłonowskiego, Trembowla lub Bucniów ?, 9 XI 1677 r., B. Czart., nr 175, s. 495–496.

[54] Graniewski do D. Wiśniowieckiego, Lwów, 20 XI 1677 r., B. Czart., nr 411, s. 21–22; S. Jabłonowski do D. Wiśniowieckiego, Lwów, 22 XI 1677 r., ibidem, s. 23.

[55] Rejestry popisowe chorągwi jazdy w latach 1673–1676, AGAD, ASW, dz. 85, nr 102, k.184–185 i nr 106, k. 199–211.

[56] M. Wagner, Słownik Biograficzny Oficerów Polskich, t. 1, Oświęcim 2013, s. 82.

[57] Graniewski do D. Wiśniowieckiego, Lwów, 20 XI 1677 r., B. Czart., nr 411, s. 21–22.

[58] S. Jabłonowski do D. Wiśniowieckiego, Lwów, 22 XI 1677 r., ibidem, s. 23.

[59] F. de Béthune do Ludwika XIV, Gdańsk 27 XI 1677 r., [w:] ASZ, t. 1, s. 457.

[60] K. Piwarski, Polityka bałtycka Jana III w latach 1675–1679, Kraków 1932, s. 235–236.

[61] K. Konarski, Polska przed odsieczą wiedeńską r.1683, Warszawa 1914, s. 28–31.

[62] [Awizy] Ze Lwowa 16 VII 1677 r., B. Czart., nr 175, s. 331–332.

[63] B. Köpeczi, Hongrois et Français de Louis XIV a la Révolution Française, Budapest 1983, s. 81–84.

[64] F. de Béthune do Ludwika XIV, Gdańsk, 24 XII 1677 r., [w:] ASZ, t. 2, s. 2–3.

[65] Maria Kazimiera do T. Forbin Jansona, Gdańsk, 10 I 1678 r., [w:] ASZ, t. 1, s. 476.

[66] Memoriał królowej, Gdańsk początek 1678 r., ibidem, s. 472.

[67] F. Martelli, Regów, 21 II 1678 r., B.PAU-PAN Kraków, nr 8431, s. 17.

[68] S. Jabłonowski do M.K. Paca, Lwów, 18 III 1678 r., B. Czart., nr 176, s. 131–132.

[69] G. Silnicki do M.K. Paca, Stratyń, 14 IV 1678 r., B. Czart., nr 176, s. 143–144; [Awizy] Ze Lwowa 13 VI 1678 r., B. Czart., nr 421, s. 493.

[70] Uniwersał S. Łaźnińskiego, Koresteszów, 9 VI 1678 r., B. Czart., nr 176, s. 183–184.

[71] Z. Wójcik, Rzeczpospolita wobec Turcji i Rosji 1674–1679, Wrocław 1976, s. 125–142.

[72] J. Gniński do Jana III i S. Jabłonowskiego, Konstantynopol, 28 II 1678 r., [w:] Źródła…, s. 301; S. Jabłonowski do M.K. Paca, Lwów, 18 III 1678 r., ibidem, s. 303.

[73] Zob. listy J. Gnińskiego do Jana III i S. Jabłonowskiego z marca–kwietnia 1678 r., ibidem, s. 85–136.

[74] Z. Wójcik, Rzeczpospolita…, s. 135, przyp.171.

[75] Instrukcja J. Gnińskiego dla S. Proskiego, obóz nad Dunajem, 15 VI 1678 r., [w:] Źródła…, s. 349.

[76] Z. Wójcik, Rzeczpospolita…, s. 143–191.

[77] K. Konarski, Polska przed odsieczą wiedeńską…, s. 31–35.

[78] Ch. Wichert, Warszawa, 7 V 1678 r., B. Ossol., nr 2998, s. 152.

[79] K. Piwarski, Polityka bałtycka…, s. 223–241.

[80] I. Czamańska, Wiśniowieccy. Monografia rodu, Poznań 2007, s. 327–328.

[81] B. Köpeczi, Hongrois et Français…, s. 85–90.

[82] F. de Béthune do Ludwika XIV, Jaworów, 19 V 1678 r., [w:] ASZ, t. 2, s. 71; F. Martelli, Lwów, 27 V i 3 VI 1678 r., B.PAU-PAN Kraków, nr 8431, s. 45 i 51.

[83] F. Martelli, Lwów, 27 V 1678 r., ibidem, s. 45.

[84] F. Martelli, Lwów, 3 VI 1678 r., ibidem, s. 51; F. de Béthune do Ludwika XIV, Jaworów, 1 i 9 VI 1678 r., [w:] ASZ, t. 2, s. 75 i 83.

[85] M. Wagner, Słownik biograficzny…, t. 1, s. 169.

[86] J. Hoverbeck, Jaworów, 8 VII 1678 r., B. Ossol., nr 2998, s. 168.

[87] F. Martelli, Lwów, 10 i 19 VII 1678 r., B.PAU-PAN Kraków, nr 8431, s. 66.

[88] „Confessata officierów pod Drohobyczą 28 Septembris wziętych”, Drohobycz 28 IX 1678 r. (spisana ręką Jabłonowskiego), B. Czart., nr 411, s. 37–38.

[89] M. Wagner, Słownik biograficzny…, t. 1, s. 87–88.

[90] Ibidem, s. 250.

[91] Ibidem, s. 112.

[92] Wiadomości o Polsce za Michała I i Jana III z pamiętników markiza de Pomponne, wyd. A. Mosbach, Lwów 1864, s. 104–105.

[93] Identyfikowany (wraz z bratem?) jako towarzysz w rejestrach popisowych chor ągwi w latach 1674–1679, AGAD, ASW, dz. 85, nr 112, k. 88–100 i nr 114, k. 63–72. W 1683 r. był już porucznikiem i dowódcą chorągwi lekkiej M. Sieniawskiego oraz uczestnikiem kampanii wiedeńskiej, J. Wimmer, Wiedeń 1683. Dzieje kampanii i bitwy, Warszawa 1983, s. 225.

[94] S. Jabłonowski do M. Sieniawskiego, Trembowla, 4 VIII 1678 r., B. Czart., nr 5839 (15972).

[95] I. Hudita, Histoire des relations diplomatiques entre la France et la Transylvanie au XVII siècle, Paris 1927, s. 306–328.

[96] F. Martelli, Lwów, 10 VII 1678 r., B.PAU-PAN Kraków, nr 8431, s. 66.

[97] I. Czamańska, Wiśniowieccy…, s. 329–330.

[98]  J. Staszewski, La guerre d’independence en Hongrie et la Pologne, [w:] Etudes sur Ferenc II Rakoczi 1676–1976, Cooloque a Sàrospatak, ed. K. Benda, Budapest 1980, s. 34–38.

[99] J. Gniński do Jana III i do S. Jabłonowskiego, Stambuł, 22 XII 1676 r., [w:] Źródła…, s. 279–281.

[100] J. Gniński do Jana III, Stambuł 28 I 1678 r., ibidem, s. 293.

[101] J. Gniński do Jana III i S. Jabłonowskiego, Stambuł, 28 II 1678 r., ibidem, s. 301.

[102]  K. Matwijowski, Sejm grodzieński 1678–1679, Wrocław 1985, s. 22–23.

[103] „Comput woyska 1677”, AGAD, AZ, nr 3112 s. 476–477.

[104] [Spisy sprzętu artyleryjskiego z 1676 r.], AN Kraków, Zbiory Rusieckich, nr 34 s. 1–19.

[105] Jan III do J. Gnińskiego, Lwów, 22 VI 1678 r., [w:] Źródła…, s. 379–381.

[106] Jan III do komendantów „fortec ukraińskich”, Lwów, 22 VI 1678 r., ibidem, s. 381–382.

[107] Jan III do J. Gnińskiego, Jaworów, 13 VII 1678 r., ibidem, s. 385.

[108] Jan III do J. Gnińskiego, Jaworów, 19 VII 1678 r., ibidem, s. 389.

[109] AGAD, ASK, dz. II, nr 63a, k. 16 (1677 r.) i nr 64 k. 118–118v (1678 r.).

[110] D. Kołodziejczyk, Podole pod panowaniem tureckim. Ejalet kamieniecki 1672–1699, Warszawa 1994, s. 92–96.

[111] F. de Bojani, Innocent XI. Sa correspondance avec ses nonces (1676–1678), vol. 2, Romae 1910, s. 447 i 487 (F. Martelli, Jaworów, 20 i 31 X 1678 r.).

[112] Hetmani zaporoscy w służbie króla i Rzeczypospolitej, red. P. Kroll, M. Nagielski, M. Wagner, Zabrze 2010, s. 301–303.

[113] A. Trzebicki do Jana III, Siewierz, 13 IX 1678 r., B. Czart., nr 421, s. 597–601.

[114] M. Wagner, Słownik biograficzny…, t. 2, Oświęcim 2014, s. 142–143.

[115] G. Silnicki do M.K. Paca, Stratyń, 17 X 1678 r., B. Czart., nr 176, s. 283–284; Jan III do S. Jabłonowskiego, bm., 12 (13 ?) XI 1678 r., ibidem, s. 311–312.

[116] K. Matwijowski, Sejm grodzieński…, s. 21.

[117] Ibidem, s. 113–122.