© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   05.02.2016

Biała Dama z Cieszkowa

Mała wieś Cieszków, położona 2 km za miasteczkiem Zduny, na terenie Dolnego Śląska, znajdowała się ongiś w posiadaniu rodziny Maltzanów, a od 1745 r. należała do księżnej Katarzyny Ludwiki z Sapiehów Sapieżyny (1718 – 1779), córki wojewody wileńskiego i hetmana wielkiego litewskiego Kazimierza Jana. To właśnie jej zjawa miała ukazywać się w nieistniejącym dziś cieszkowskim pałacu, wkrótce po śmierci właścicielki, która żyła jak chciała, nie zważając na żadne konwenanse.

Opowiadano, że „z chwilą nadejścia mroków nocy w ciemnym parku rozświetlonym blaskiem księżyca z nieziemskiej poświaty wyłaniała się postać tajemniczej niewiasty ubranej w śnieżnobiałe szaty. (...) Jej sylwetka krążyła dawniej wokół murów pałacu, dziś natomiast można ją spotkać (...) w dawnym parku pałacowym, błąkającą się przy pozostałościach zniszczonego przed laty pałacu. (...) Krąży nocą wokół swej dawnej siedziby, jęczy i zawodzi, a niekiedy jej głos zagłusza szumiący w listowiu wiatr. Tak odbywa stałą nocną wędrówkę, by odmienić swój los, a gdy za oknami staje świt, jej niematerialna postać rozpływa się w porannej mgle”. Mówiono też, że snuje się wieczorami i nocami po dworskich pokojach, schodach i piwnicach, ostatecznie znikając pod wielkim starym drzewem, rosnącym w parku. Utrzymywano, że szuka skarbu, zakopanego w cieszkowskiej rezydencji jeszcze w czasach I rozbioru...

Ostatni raz Biała Dama ukazała się ok. 1830 r. Ówczesny dziedzic, któremu doniesiono kolejny raz o jej wędrówkach po pałacu, wstał od wieczerzy, wziął fuzję i zaczął gonić widmo. Biały cień zaczął przed nim uchodzić i po długiej gonitwie spłynął do piwnicy. Dziedzic zbiegł za nim i już – już zbliżał się do wtulonej w kąt mary, chcąc dotknąć ją lufą fuzji, gdy nagle zjawisko się rozwiało.

Co takiego uczyniła księżna Sapieżyna, aby miała pokutować po śmierci ? W wieku 18 lat wydana za kuzyna, wojewodę smoleńskiego Michała Antoniego Sapiehę, po 12 latach rozwiodła się z nim, po czym natychmiast (1745) poślubiła ... swojego kamerdynera, niejakiego Wojciecha Pawła Żywnego, rodem z Pragi czeskiej. Romans obojga trwał już od dłuższego czasu, a małżeństwo – zawarte w jednym z warszawskich kościołów – było oczywiście skandalicznym mezaliansem. Ex – Sapieżyna wolała zniknąć z Rzeczypospolitej i w tym celu zakupiła Cieszków  (noszący wówczas niemiecką nazwę Freyhan). Małżonkowi wystarała się od cesarzowej Marii Teresy o szlachectwo austriackie i nazwisko von Lilienfeld (lub Lilienhoff), co potwierdził później Fryderyk II pruski, zezwalając jednak Katarzynie na używanie nadal tytułu książęcego. Państwo Lilienfeld doczekali się dwóch synów oraz córki, której przedwczesna śmierć zaważyła na decyzji Katarzyny przybrania tercjarskiego habitu.      Wiedząc, że nie zostanie pochowana w rodzinnych grobowcach, w 1753 r. ufundowała tu barokowy kościół katolicki p.w. Wniebowzięcia NMPanny, w którego krypcie pokazywano jej zasuszone, ongiś zabalsamowane  szczątki.

Na marginesie warto dodać, iż czeskiego pochodzenia Wojciech Żywny (1756 – 1842), pierwszy nauczyciel Fryderyka Chopina w Warszawie w latach 1816 – 1822, przed rozbiorami był nauczycielem muzyki u Sapiehów w Dereczynie koło Nowogródka.