© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   21.12.2012

Dnieprowe porohy

Bez progów skalnych przegradzających nurt największej z rzek Ukrainy, Dniepru, nie byłoby Kozacczyzny. Skąd miałaby wziąć się bezpieczna, niedostępna dla żeglugi kryjówka wśród dnieprowych rozlewisk, jakim mianem określano by Zaporoże? Z drugiej strony bez porohów osadnictwo na Ukrainie rozwinęłoby się szybciej, a żegluga handlowa, taka jak na Wiśle czy Niemnie, mogłaby dać szansę rozwoju miastom, mającym bezpośrednie, dogodne połączenie z portami czarnomorskimi. Gdyby nie porohy łatwiej byłoby nad tatarską granicę dowieźć wojsko i zaopatrzenie, lepiej zabezpieczyć „ścianę wschodnią”.

Porohy to charakterystyczny twór geologiczny powstały w miejscu, gdzie wielkie rzeki (także Dniestr czy Boh) przekraczają skalne wychodnie geologicznej tarczy ukraińskiej. Adam Naruszewicz twierdził, że znali je Grecy już w czasach Konstantyna VII Porfirogenety (cesarza bizantyjskiego z X w.). To być może, iż wszędobylscy żeglarze z czarnomorskich kolonii dotarli aż do miejsca, gdzie nurt wielkiej rzeki przegradzają łańcuchy skał, stanowiących wielkie utrudnienie dla statków. Eryk Lasotta von Steblau, wysłannik carski na Zaporoże pisał: Porohy są to rafy lub skalne miejsca. Francuski inżynier Guillaume de Beauplan dodawał: jedne są pod wodą, drugie na równi z wodą, a inne ponad wodą od 8 do 10 stóp; i są wielkie jak domy, i blisko jedne drugich, tak, że stanowią tamę, która wstrzymuje bieg rzeki, która potem spada z wysokości od 5 do 7 stóp. Wiosną rzeka przykrywała je wszystkie, z wyjątkiem progu zwanego Nienasytcem, który latem wystawały nad wodę nawet do 4 metrów. Niebezpieczeństwo przeprawy wzmagał bystry nurt - spadek rzeki na dystansie kilkudziesięciu kilometrów wynosił przeszło 30 metrów. Porohy dnieprowe znajdowały się między Kamianką Łocmańską (w pobliżu Starego Kudaku) a Kiczkasem (i wyspą Małą Dubowa), miejscowościami, które dzieli ok. 65 km. Liczba samych porohów była sporna, i różnie w różnych czasach przyjmowana. Rachunek myliły tzw. zabory, które tylko częściowo przegradzały Dniepr i nie stanowiły znaczącego niebezpieczeństwa dla podróżnych (były to m.in. Monastyrska, Striłecka, Tahińska, Woroniacza, Krywa, Skubowa).

Klasycznych porohów, tj. łańcuchów przegradzających cały nurt było ok. 30. Szczegółowiej opisywano kilkanaście, tych które dla żeglugi stanowiły największe zagrożenie. Każdy miał nazwę (idąc od północy): Kudacki (Kadak), Jacki, Surskij, Łochańskij (w XVII w. Łahanny lub Chański) Strzelczy (z wyspą Strzelczą, niezalewaną przez wody powodziowe), Zwoniecki (Dzwoniec), Kniahinińskij (Księżnej), Techniński, Nienasytec (Rewucznyj), Woronowa Zapora, Wołnickij (Wołnieg), Budyło (Budziłowski), Tawalszański, Łyszna (Zbyteczny), Wolny (Wilnyj). Jak pisał Beauplan: wśród Kozaków nikt nie może być uznany za prawdziwego Kozaka, kto nie przebędzie wszystkich porohów. Michał Czajkowski, w „Powieściach kozackich” (Paryż 1837) dodawał: Kozacze łodzie prują siny Dniepr [...] sznurem czajka po czajce niknęła między skały porohów – woda syczy i warczy [...] w dół zanurzy, w górę wyrzuci, pchnie czajkę na gładkie przezrocze. Dziewięć porohów Kozacy przebyli, z ostatni pożegnanie było najczulsze, bo czajki aż w powietrze wyskoczyły, po ramiona mołojców nurka dały. Wyhulknąwszy trzykroć furknęły wirem, nim stanęły na gładkim korycie bystrej rzeki. Seweryn Goszczyński w poemacie „Zamek Kaniowski” pisał: A tam po Dnieprze łódka się przemyka / Lekka i chybka, i szybka jak fala / Leci za nurtem, po szklannej równinie / Wpadła na poroh, ze skał się przewala / Zapadła w głębię, .... przepadła; ... aż z dala / Pęka wód kryształ, - łódź jak łabędź płynie. Za ostatnim z porohów znajdowała się wyspa Kaszewarnica. J. U. Niemcewicz dawał takie wyjaśnienie jej nazwy: Kaszewarnica czyli gotowana kasza, jak gdyby przez to chcieli oznaczyć radość swoją, że bez przypadku przeszli porohy, na tej bowiem wyspie, po skończonej wyprawie, odprawiają ucztę, na której jedną z pierwszych potraw jest kasza jaglana. Dziś nie ma już Siczy, nie ma Zaporoża, nie ma Kozaków godnych swej tradycji. Nie ma nawet dnieprowych porohów, które pochłonął gigantyczny zbiornik Dnieprowskiej Elektrowni Wodnej.