© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   16.06.2023

Gazetowy serwis informacyjny Elżbiety i Adama Sieniawskich. Treści i twórcy

Tekst ten dotyczy gazet rękopiśmiennych z pierwszych trzech dekad XVIII wieku tworzonych dla Elżbiety i Adama Sieniawskich. Wobec braku polskiej prasy drukowanej były one wówczas jedynym konstruktywnym, acz nie zawsze rzetelnym, źródłem informacji o bieżącej sytuacji w kraju i na świecie. Stanowiły też formę mediów istotnie kształtującą ówczesny obraz świata i zaspokajającą oczekiwania czytelników, ich ciekawość i głód wiedzy[1]. Swoje rozważania chciałbym rozpocząć, poświęcając kilka słów personaliom twórców tytułowych przekazów prasowych. Wydaje mi się to istotną kwestią, wziąwszy pod uwagę, iż z natury rzeczy gazety pisane były anonimowe. Kwestia braku podpisu pod tekstem nie stanowiła problemu dla współczesnych im odbiorców, ponieważ gazety dołączano do listów, które były z reguły sygnowane nazwiskami autorów. Sprawa identyfikacji twórców gazet jest zatem najczęściej możliwa po konfrontacji charakteru pisma gazet i listów. Z drugiej strony – jest ograniczona posiadanym zasobem korespondencji.

Mimo tych problemów można ustalić kilku stałych korespondentów i autorów gazet pisanych dla Elżbiety i Adama Mikołaja Sieniawskich. Wśród nich wyróżnia się grupa urzędników pocztowych, pozostających na usługach tytułowych magnatów. Tworzą ją: Mikołaj Tchórzecki, Reinhold Złotorowicz i Jakub Kazimierz Rubinkowski[2]. Będą oni, a w zasadzie gazety ich autorstwa, głównymi bohaterami tego studium. Byli to ludzie świetnie poinformowani i z tego względu cenieni jako nowiniarze. Obeznani od podszewki z mechanizmami działania poczty, także obecni w strukturach władzy, byli cennymi współpracownikami. Jakub Kazimierz Rubinkowski to zamożny kupiec, burgrabia, rajca i poczmistrz toruński[3]. Z kolei sekretarz poczty lwowskiej, a później jej poczmistrz Reinhold Złotorowicz, podpisujący swoje listy inicjałem imienia, należał do wpływowych kręgów patrycjatu ruskiego. W 1723 roku został wybrany do rady miejskiej we Lwowie[4]. Zapewne był spowinowacony ze znanym tamtejszym lekarzem Janem Michałem. Statusem społecznym niemal dorównywał więc Rubinkowskiemu, choć nic nie wiadomo o pełnieniu przez niego urzędów ziemskich, do których Rubinkowski pretendował. W tym trio nie zabrakło też duchownego, którym był Mikołaj Tchórzecki, warszawski rezydent i korespondent Sieniawskich[5]. Swoje listy podpisywał czasem jako ksiądz. Zapewne jest tożsamy z proboszczem z Raszyna, agentem Sieniawskiej, który zasypywał kwitami i asygnacjami administratora jej dóbr nieporęckich[6]. Był również pocztowcem i uczestniczył w przekazywaniu listów i przesyłek Sieniawskiej do adresatów.

To oczywiście nie wyczerpuje licznego grona korespondentów Elżbiety Sieniawskiej i jej męża Adama Mikołaja. Wśród nich nie zabrakło też kobiet, czego najlepszym przykładem jest stała korespondencja rezydentki warszawskiego klasztoru Wizytek Jadwigi Rafałowiczówny, zanalizowana i wydana drukiem przez Bożenę Popiołek[7]. Przez wiele lat, w początkach XVIII wieku listy z nowinami przesyłali z Warszawy pisarz dekretowy metryki koronnej Sebastian Fabian Rybczyński, teść lub szwagier znanego nieco później autora gazet Andrzeja Cichockiego, i Jan Antoni Lamprecht[8]. Listy z nowinami autorstwa dwu ostatnich korespondentów też zostały wydane drukiem przez zespół edytorski profesor Bożeny Popiołek. Był jeszcze nieznany z imienia Juszyński z Warszawy oraz poczmistrz lubelski D. Dessalles, korespondent dostarczający najnowsze wieści z Lublina[9]. Dessalles pisał też z Jakubowic, podlubelskiej wsi należącej do Sobieskich[10], jednak jako poczmistrz adresował swoje listy głównie z Lublina. Jemu to zapewne należy też przypisać gazety z Lublina, a może i Zamościa[11]. Na obecnym stanie badań bliżej nieznany pozostaje warszawski korespondent Juszyński. W swoich rozważaniach skupię się na gazetach nadsyłanych przez trzech wymienionych wyżej pocztowców z racji największej liczby i reprezentatywności ich gazet.

Gazety Jakuba Rubinkowskiego są nieodmiennie afiliowane zwrotem „z Prus”, rzadziej „z Torunia”. Oczywiście dotyczy to miejsca ich powstania, a nie dominanty treściowej, gdyż tematyka pruska pojawiała się tam jedynie incydentalnie. Sam Rubinkowski świadczył usługi pocztowe Sieniawskiej przez około 10 lat (1716–1726)[12]. Jej mężowi służył zaś jeszcze wcześniej. Był przydatny także jako faktor zamawiający towary luksusowe w Gdańsku, poszukujący książek i oddający je do naprawy toruńskim introligatorom oraz człowiek załatwiający zwolnienia z ceł lub obniżenie tych opłat dla statków Sieniawskich ze zbożem[13]. Wyraźnie rysuje się określony profil geopolityki gazet Rubinkowskiego. Przeważał serwis zagraniczny zajmujący pierwsze strony. Donoszono w nim o sytuacji wewnętrznej sąsiadów Rzeczypospolitej (przede wszystkim Rosji, Prus, Cesarstwa) oraz najważniejszych wydarzeniach w państwach głównych graczy polityki europejskiej: Turcji, Francji, Anglii, Hiszpanii, Szwecji, Holandii i państw włoskich (tytułowano je „z Włoch”). Informacje są zawsze uporządkowane według kryterium proweniencyjnego oraz przypisane do konkretnych miast, centrów wydarzeń politycznych i kulturalnych, siedzib dworów, z reguły stolic. Najczęściej reprezentowane są nowiny ze: Stambułu, Paryża, Wiednia, Londynu, Sztokholmu, Kopenhagi, Madrytu, Lizbony oraz miast włoskich („Liwurn” czyli Livorno, Rzym, Genua, Mediolan), niemieckich (Berlin, Hamburg). Hamburg był wyjątkową lokalizacją, gdyż tamtejsze gazety były najpopularniejsze w Europie od 1667 roku. Swoją drogą to właśnie od wiadomości z tureckiego Stambułu bardzo często otwierały pierwszą stronę pruskich doniesień, przesyłanych przez Rubinkowskiego.

Nowiny krajowe zajmowały z reguły o wiele mniej miejsca. O ile wiadomości cudzoziemskie poszerzały i aktualizowały wiedzę o Europie, czysto teoretyczną, bo w większości pozostającą bez wpływu na wypadki krajowe, to wieści z kraju osiągały status informacji praktycznych, ważnych dla gospodarki hodowlanej prowadzonej w dobrach Elżbiety Sieniawskiej, np. wilanowskich czy jarosławskich. Dlatego cenne mogły być informacje o pomorze bydła i owiec na północy kraju i towarzyszących im chorobach ludzi[14]. Można też odczytać zaangażowanie emocjonalne autora, przekazywany przez niego stereotypowy wizerunek sąsiednich, dobrze znanych mu narodów, a szczególnie niechęć do władcy pruskiego, króla Fryderyka Wilhelma Hohenzollerna, który występuje często pod mało pochlebnym mianem „brandeburczyka”[15]. Rubinkowski, występujący z pozycji obrońcy polskiej racji stanu i pruskiego patrioty lokalnego, nie mógł się pogodzić z ostateczną utratą dawnego lenna Prus Książęcych i koronacją elektora brandenburskiego w 1701 roku. Dlatego wciąż uważał jego syna tylko za księcia Rzeszy, a nie króla. Inna rzecz, że słusznie oskarżał go o rozmaite formy działania na szkodę Rzeczypospolitej i przypadki pogwałcenia prawa, np. przymusowy pobór rekruta do armii czy działania wymierzone przeciw jezuitom ze Świętej Lipki.

Treść gazet ewidentnie świadczy o tym, iż ich autor był człowiekiem świetnie poinformowanym, mającym szeroki dostęp do obfitych źródeł najświeższych nowin z całego kontynentu. Jego serwis był najwszechstronniejszy. „Gazety cudzoziemskie” Rubinkowskiego, zachowane w największej liczbie egzemplarzy i mające największą objętość, zapewniały wiadomości z najodleglejszych zakątków Europy, a nawet zza Oceanu. Nie brakło tam doniesień o egzekucji schwytanych piratów na wyspach St. Christopher i Kitts, czy o ulewnych deszczach w Brazylii albo hiszpańsko-angielskiej rywalizacji zbrojnej o Gibraltar[16]. Relacje zawierały też ciekawostki obyczajowe z życia dworów europejskich, np. pogrzeb karła dworskiego w Petersburgu, kiedy mimo powagi sytuacji cała scenografia funeralna została zaaranżowana w humorystyczny sposób: „na małym wózku zgotowanym od 4 namniejszych hyndleńskich koni i wszytkie karły utriusquae sexus asystowały, która aby tym lepiej były uznane hajducy najwyżsi nieśli pochodnie”[17]. Listy Jakuba Rubinkowskiego, podobnie jak gazety, były sygnowane nazwiskiem i książęcym tytułem adresatki w wersji francuskiej na pierwszej stronie – „Madame la princesse Sieniawska”. Pozwala to domniemywać, iż właśnie ona była główną odbiorczynią gazet, z którymi zapoznawał się też Adam Mikołaj Sieniawski, chociaż Rubinkowski zaprzestał wysyłania listów i gazet krótko po śmierci jej męża w 1726 roku.

Mikołaj Tchórzecki to kolejna postać w wachlarzu agentów-korespondentów Sieniawskich. Podobnie jak Rubinkowski był człowiekiem do specjalnych poruczeń. Wyróżnia się długim stażem służby, wynoszącym około ćwierć wieku. Pierwsze listy i gazety wysyłał około 1708 roku, chociaż uszkodzenia brzegów kart nie pozwalają na całkowitą pewność w tej mierze[18]. Jeszcze w 1732 ekspediował listy z nowinami do Zofii Marii z Sieniawskich i jej drugiego męża Augusta Aleksandra Czartoryskiego. Wykorzystywał swoje kontakty z innymi urzędnikami pocztowymi dla realizowania zleceń swojej patronki, a były one niezwykle urozmaicone. Kupował lekarstwa w aptekach, wysyłał driakwie, szukał leku na katar, przesłał okulary, przekazywał listy do marszałka koronnego i innych dostojników[19]. Otrzymał w podziękowaniu szablę z rapciami, którą przywiózł mu Kozak; w kolejnym liście podziękował  swej protektorce za „szablę z paskami”. Wysyłał listy na pocztę piotrkowską, wychwalając jej punktualność i szybkość doręczania przesyłek i listów[20]. Z poczty gdańskiej przesyłał listy oraz paczki, utrzymując stałe kontakty z poczmistrzami generalnymi ziem pruskich – Pawłem i Wawrzyńcem Sardi[21]. Pośredniczył też w zakupie książek przez Gdańsk, które sprowadzał przez swój dom bankowo-kupiecki Ludwik de Mathy. Tchórzewski współpracował też z Jadwigą Rafałowiczówną, inną informatorką Sieniawskiej. Poniekąd wypełniał też obowiązki archiwisty prowadząc kwerendy dekretów w aktach sejmowych czy metryce koronnej[22].

Zupełnie inaczej niż u Rubinkowskiego wyglądał serwis prasowy Tchórzeckiego. Dominuje w nim tematyka krajowa. Zdradza to stołeczną rezydencję autora i opieranie się na zupełnie innych źródłach. Częste odniesienia do spraw kościelnych można wytłumaczyć jego profesją duchownego. Niektóre fragmenty gazet wpadają w ton homiletyczny, np. relacja z Triduum Paschalnego, odbywającego się w nowej kalwarii w Ujazdowie, ukazywała skalę pokory najwyższych sfer społecznych, z królem na czele. Władcę przedstawiono jako tego, który umywał biednym nogi w Wielki Czwartek i usługiwał im do stołu w asyście dygnitarzy i magnaterii tudzież czyniącego dzieła miłosierdzia[23]. Pisząc o polityce, Tchórzecki informował o zrywaniu sejmików, wyjazdach dygnitarzy państwowych do Saksonii, umieszczał nowiny o życiu i podróżach króla, szczegółowo raportował garnitur urzędników centralnych obecny u boku monarchy w Warszawie. Podobnie jak Rubinkowski, Tchórzecki starał się być użytecznym także na polu informacji gospodarczych, podając strategiczne dane o wahaniach cen zboża w Gdańsku. W gazetach tytułowanych „Z Drezna” informował o działaniach ministrów saskich, o saksońskich okresach pobytu dworu królewskiego lub faktach z życia następcy tronu. Były to wieści o życiu towarzyskim królewicza Fryderyka Augusta, np. o jego udziale w balu maskowym w Wiedniu, gdy wracał ze swojego długiego wojażu edukacyjnego po Europie. Miał być wtedy ubrany w turban i strój perski, a jego ojciec posłał mu wówczas przez umyślnego gońca klejnoty. Wartość stroju szacowano na 5 mln zł[24]. Nie była to jedynie banalna nowina, gdyż aktywność towarzyska królewicza i następcy tronu pozwalała snuć prognozy matrymonialne. Faktycznie kilka miesięcy później przyszły August III Sas ożenił się w Dreźnie z córką cesarza, arcyksiężniczką austriacką Marią Józefą Habsburg. Zatem w kolejnych gazetach Tchórzecki donosił o planach urządzenia ślubu i wesela w Wiedniu[25].

Umieszczał też wiadomości uzyskiwane z poczty gdańskiej (tytułowane „Ze  Gdańska”). Różniły się one w sposób zasadniczy od doniesień warszawskich, ponieważ zawierały w głównej mierze treści zagraniczne, z Petersburga, a nawet orientalne nowiny o wojnie turecko-perskiej[26]. Z Gdańska otrzymywał tak zwane gazety francuskie,  wychodzące w Holandii, lecz w języku francuskim. Pośrednikiem w ich sprowadzaniu z Zachodu Europy był gdański bankier Ludwik Mathy[27]. Czasem najbardziej pilne, w mniemaniu autora, nowiny umieszczał on w gazecie warszawskiej, jak choćby dotyczącej oczekiwania na wynik konklawe i przetasowaniach w kolegium kardynalskim po wyborze papieża.

Wreszcie gazety redagowane we Lwowie przez Reinholda Złotorowicza noszą wyraźne piętno lokalnego ośrodka, położonego z dala od stolicy. Wiele informacji pochodziło właśnie z prowincji ruskiej (nieodmiennie z nagłówkiem „Ze Lwowa”)[28]. Złotorowicz był wyjątkowo wiernym informatorem. Poczynając od 1711 roku, dosyłał listy i gazety lwowskie jeszcze w połowie 1730, a więc już po śmierci Sieniawskiej[29]. Być może adresatką była jej córka. Zachowały się pojedyncze egzemplarze gazet i gazetolistów, które regularnie dostarczał do 1726 roku. Jako poczmistrz wysyłał Sieniawskiej gazety, listy z nowinami oraz drobne przedmioty, które przekazywał jej w imieniu innych osób. Wysyłał też dla swojej patronki lekarstwa („proszki”), zakupione czy też przygotowane przez jego matkę. Zdecydowanie mniej zachowało się  listów adresowanych do Adama Mikołaja Sieniawskiego, dla którego załatwiał m.in. sprawy finansowe. Wiele listów odnotowuje sam fakt przesłania gazet, ograniczających się swym zasięgiem terytorialnym do ziem ruskich: „z listami […] posyłam wiadomości tuteczne”[30]. Dominowały u niego wieści o aktualnej sytuacji na pograniczu, o sejmikach, rezydencji dygnitarzy we Lwowie. Informował też, co działo się wśród Kozaków, czy o pogodzie na Podolu, Wołyniu i Polesiu, bądź poselstwach z Turcji i do Turcji. Donosił także o wahaniach cen zboża we Lwowie, a nawet o stanie zdrowia Adama Sieniawskiego, kiedy ten przebywał w tym mieście[31]. Pojawiały się tam również rzeczywiście sensacyjne nowiny, o które trudno było w innych serwisach, np. o śmierci kupca „orientalnego” w Chocimiu, być może w wyniku samobójstwa, które kupiec miał popełnić na wieść o śmierci Karola XII, ponieważ pożyczył królowi szwedzkiemu wielkie sumy jeszcze w Benderze. Były też i przydatniejsze informacje, jak choćby o zagrożeniu morowym powietrzem z Podola, przed czym chronić miały silne mrozy[32].

Niektóre gazety Złotorowicz tytułował „z Warszawy”, faktycznie anonsując w nich jedynie wydarzenia mające miejsce w stolicy. August II przebywał na zmianę w dwóch stolicach, stąd nie brakowało też relacji z Saksonii. Opisywał między innymi udział Augusta II w nabożeństwie wielkopostnym, podkreślając jego wielką pobożność oraz fakt, że z powodu słoty król wiózł w swojej karecie monstrancję z Najświętszym Sakramentem[33]. Bardzo krótki artykuł ogranicza się do tego wydarzenia, nosząc wyraźne cechy pisma propagandowego, pokazującego władcę w jak najlepszym świetle jako gorliwego katolika i króla zdolnego do poświęceń w imię wyższego celu – w domyśle: obrońcę wiary.

Bazując na wymienionych lokalizacjach, można się pokusić o nakreślenie geografii prasowej Elżbiety Sieniawskiej. Dominuje tu perspektywa stołeczna, metropolitalny charakter mają wieści z Drezna i Gdańska, dużo rzadziej Krakowa, ale nie brakuje też wiadomości z mniejszych miast i odległych prowincji państwa: Rusi czy Prus Królewskich. Najmniej zachowało się gazet dotyczących spraw litewskich. Pojedyncze anonimowe gazety opatrzone nagłówkiem „z Wilna” informowały o najważniejszych wydarzeniach na Litwie, np. obradach Trybunału Litewskiego[34]. O utrzymywaniu sprawnej agencji korespondencyjnej przez Sieniawską świadczy kierowanie informatorów bezpośrednio na miejsce ważnych wydarzeń. Przykładem niech będzie wysłannik towarzyszący Wasilijowi Repninowi w podróży przez Grodno i Kowno w 1719 roku, skąd dostarczał gazety poświęcone wyłącznie temu tematowi[35]

Wymienieni dostarczyciele wiadomości dla Sieniawskich – czy to w formie gazet, czy listów z bieżącymi nowinami – byli w dużej mierze zawodowymi informatorami pozostającymi na służbie więcej niż jednego patrona. I tak chyba najlepszym przykładem będzie tu Rubinkowski, który swoje gazety i listy wysyłał również do kanclerza Jana Szembeka, Pawła Karola Sanguszki, a później do Radziwiłłów. Reinhold Złotorowicz w latach trzydziestych i czterdziestych XVIII wieku zaopatrywał w gazetowo-listowne wieści Załuskich[36]. Z kolei sekretarz królewski Sebastian Rybczyński był korespondentem Józefa Tomasza Zamoyskiego, piątego ordynata zamojskiego jeszcze w początkach drugiej dekady XVIII stulecia[37]. Była to persona świetnie zorientowana w warszawskich nowinach jako znany adwokat i urzędnik kancelarii koronnej, pisarz sądu asesorskiego[38]. Natomiast Mikołaj Tchórzecki także utrzymywał w drugiej połowie lat trzydziestych XVIII wieku jakieś kontakty listowne z pierwszymi domami magnackimi Rzeczypospolitej[39]. Z powodu szczątkowości materiałów archiwalnych trudno dokładnie określić ich intensywność.

Mamy do czynienia z dwoma podstawowymi gatunkami przekazów. Klasyczną formą prasy rękopiśmiennej były gazety pisane, arcyważne źródło informacji w czasach przed wprowadzeniem na rynek prasowy regularnych periodyków drukowanych, a zatem przed 1729 rokiem. Pośrednim typem prasowo-epistolograficznym były gazetolisty, znane też jako listy z nowinami. Posiadały charakterystyczne cechy obu gatunków – datację, tytulaturę adresata, i podpis autora. Zawierały typowe dla korespondencji treści osobiste, jak np. okazjonalne życzenia, wyrazy współczucia itp. oraz informacje o aktualnych zdarzeniach. Naturalną cechą doniesień gazetowych był diachronizm. Ukazywane wydarzenia odbywały się niemal w czasie rzeczywistym; oczywiście, jak na standardy XVIII wieku.

Często prezentowano ciągi zdarzeń, podzielone na fazy rozwojowe, prowadzące sprawę do ostatecznego rozwiązania. Dystans czasowy oddzielający odbiorcę od opisywanego faktu był z natury rzeczy krótki, chociaż nam przyzwyczajonym do zdecydowanie szybszego przepływu informacji może się wydawać inaczej. Wieści potrzebowały bowiem  czasu, aby dotrzeć za pośrednictwem gazet zagranicznych do redaktorów, a następnie do adresata, co  zajmowało około dwóch tygodni lub więcej. Informacje krajowe docierały do celu dużo szybciej, nawet w ciągu kilku dni. Natomiast wieści „z pierwszej ręki” czy pogłoski można było przesłać w listach w zasadzie z dnia na dzień, co zależało od dnia ekspedycji pocztowej. Niewielki format gazet, liczących z reguły zaledwie cztery strony (zginano  na pół arkusz papieru niewielkich rozmiarów), wykluczał szerszą relację i wymuszał dokonywanie selekcji wydarzeń pod kątem ich użyteczności i ważności w danym momencie. Wielokrotnie wracano zatem do wcześniej poruszanych wątków, starając się zawrzeć rozwiązanie sprawy, a w innych wypadkach pozostawiano ją bez dalszego ciągu, zadowalając się jedynie krótką prognozą co do możliwego zakończenia.

Jak wyglądał obiektywizm przekazów gazetowych? Gazety wydają sięw głównej mierze suchą rejestracją faktów, z reguły wolną od ferowania ocen. Jednakże takie ujęcie problemu wydaje się być tylko iluzją i nie zawsze uprawnionym przekonaniem. Wielokrotnie można bowiem obserwować utajone odniesienie autora gazety czy gazetolistu, dyskretnie przemycającego oceny konkretnych sytuacji i postępowania najważniejszych osób, o których mowa. Szczególnie widoczne jest to, gdy dochodzi do konfliktów, kiedy np. polityka okupanta godzi w żywotne interesy kraju i obywateli. Czyż można podać bardziej przekonujące przykłady niż niechętny stosunek do cara Piotra Wielkiego, którego wojska w czasie wielkiej wojny północnej bezkarnie panoszyły się w kraju i zbierały wysokie kontrybucje. Rubinkowski pisał niemal z satysfakcją, iż władca jest na granicy śmierci, cierpiąc na nieuleczalną chorobę nowotworową, której opis objawów mógł wywołać u czytelników obrzydzenie[40]. Król pruski, jak zauważono powyżej, też nie cieszył się jego sympatią. Rubinkowski nie odmawiał sobie satysfakcji, aby nagminnie demaskować jego antypolską politykę. 

Dyskurs gazetowy odbywał się na poziomie najbardziej żywotnych spraw państw, a później schodził na grunt lokalny, ważny dla odbiorcy, ale i autora. Nierzadko przekazywał informacje z życia codziennego znamienitych osób, polityków, statystów, urzędników czy magnaterii. Gazeta miała przede wszystkim informować, stąd na czoło wysuwały  się lakoniczne sformułowania o bieżących wydarzeniach. Jednak gdzieś dalej objawiał się też cel ludyczny spisywania nowin. Treści gazet miały też bowiem bawić i budzić sensację, czasem wręcz niezdrową. Nie odmawiano sobie zatem umieszczania relacji ze skandali obyczajowych – ba, nic zdrożnego nie widzieli w tym nawet duchowni, jak Tchórzecki.

Jeśli chodzi o treść gazet, narzuca się odczucie hierarchizacji tematów. Niezależnie od autora w gazetach dominuje szeroko pojęta problematyka polityczna. Chodzi o doniesienia o najnowszych wydarzeniach na szczytach władzy w kraju, rzadziej Europie. Autorzy schodzą także na niższe szczeble, informując o działaniach szlacheckich urzędników, sytuacji w miastach, rozwoju karier dygnitarskich czy wzlotach i upadkach krajowych statystów. Ta gazetowa geopolityka  pochodzi z  centrum wydarzeń, a przynajmniej wiadomości tak są przedstawiane. Nie może więc dziwić, iż cotygodniowy serwis prasy rękopiśmiennej, który oczywiście nie był w żaden sposób tytułowany, najczęściej nosił nagłówek: „Z Warszawy”, z podaniem daty dziennej, co pozwala dziś w wielu wypadkach określić dystans czasowy od opisywanych wydarzeń. Informacje pochodziły z przestrzeni miejsko-dworskiej, wyjątkowo bogatej w wydarzenia, które niosły ze sobą rozmaite konsekwencje. Wiadomości były dalej przesyłane tradycyjnym szlakiem transmisji i oddziaływania na opinię publiczną, na linii centrum-prowincja. W tym układzie widać dychotomię, związaną z mobilnością Augusta II Mocnego, który przez pół roku przebywał w Saksonii, tam przenosząc ośrodek decyzyjny oraz swoją świtę, stąd wśród gazet znajdujemy również te, które były opatrzone nagłówkiem „Z Drezna”. Specyficzne odmiany informacji ekonomicznych były przydatne dla zarządzania kluczami dóbr.

Natomiast wieści wojenne na krajowym podwórku kojarzyły się z gazetami „Z Kamieńca”. Mimo podpisania pokoju z Turcją w Karłowicach, sytuacja na południowo-wschodnim odcinku granicy państwa nie była bezpieczna. Z trwogą patrzono na doniesienia poczty z Kamieńca Podolskiego. W trakcie wielkiej wojny północnej konflikt rosyjsko-turecki zdawał się niebezpiecznie zbliżać do granic polskich. W 1714 roku pisano, iż furwachty (czyli czujki) donosiły, że „potęga turecka idzie pod Chocim”[41].

Gazety zawierają też przewidywania co do dalszego rozwoju wypadków. Nie była to jedynie czcza futurologia, ale poparta wieloletnim doświadczeniem umiejętność analizy wydarzeń i stawianie hipotez co do konkretnych następstw. Przytaczano tam również osądy innych uczestników czy obserwatorów, a zatem mamy tu już do czynienia z opinią publiczną.  Między innymi dlatego właśnie gazety były cenną lekturą, pozwalającą na szybką orientację w aktualnych zmianach na urzędach, co miało też wymiar pragmatyczny. Gazety przekazywały ściśle skonkretyzowany obraz świata, a jego formowanie nosi wyraźne cechy poglądów autorów i klasycznej mentalności barokowej. Na przykład spojrzenie typowo kontrreformacyjne ujawniło się w relacjonowaniu przebiegu tak zwanego tumultu toruńskiego, a w zasadzie bardziej procesu sądowego, jaki po nim nastąpił. Autor nie ukrywał swojej satysfakcji z drakońskich kar, orzeczonych wobec skazanych. Ba, w  relacjach kierowanych do Adama Mikołaja Sieniawskiego Rubinkowski wyrażał nawet nadzieję, iż proces tak właśnie się zakończy: „Dekretu spodziewamy się dobrego, że się hojną krwią obleje za tak wielki dyshonor Boski, bo mamy Króla Pana Miłościwego wielkiego zelanta, wiary świętej protektora. Na co cały świat chrześciański zapatruje się”[42]. W jednej z gazet, pośród najświeższych informacji z całej Europy umieścił i tę o ostatecznym triumfie katolików toruńskich, którym protestanci musieli oddać swoją główną świątynię w mieście[43].

Nie tylko gazety były narzędziem przekazywania informacji. Autorzy gazet starali się je maksymalnie uwiarygodnić, przesyłając z kolejnymi numerami również kopie urzędowych pism czy raportów dyplomatycznych powielonych ręką Rubinkowskiego czy Złotorowicza, np. francuskojęzyczny raport Jeana Le Forta, saskiego agenta na dworze rosyjskim z 1724 roku[44]. Były też kopie opisów okolicznościowych ceremonii, np. uroczystych ingresów. Do gazet często załączano kopie listów dostojników na ważnych urzędach ziemskich i centralnych, które były w istocie rozwinięciem tematów skrótowo podanych w gazetach, np. kopia listu wojewody chełmińskiego, Jakuba Zygmunta Rybińskiego do generała rosyjskiego Wasilija Repnina, sporządzona przez Rubinkowskiego[45]. Inne dokumenty to odezwy w sprawach wojskowych czy relacje ze spraw sądowych, uniwersały króla pruskiego Fryderyka Wilhelma, m.in. kierowane do duchowieństwa[46].

Cennym informatorem Sieniawskiej okazał się Tchórzecki, przesyłający diariusze sejmowe. Wykonywał iście benedyktyńską pracę streszczając i kopiując własnoręcznie wielostronicowe relacje z obrad, np. sejmu grodzieńskiego z przełomu lat 1719–1720[47]. Uzupełnieniem były łacińskie artykuły traktatu wiedeńskiego, sojuszu  planowanego przeciw Rosji przez cesarza, Anglię i Saksonię. Tytuł tego dokumentu nie do końca odpowiadał rzeczywistości, gdyż wśród aliantów wymieniał króla Polski, a to właśnie Rzeczpospolita nie podpisała traktatu, przez co nie wszedł on w życie. Informacja ta miała wręcz symboliczne znaczenie, gdyż politycznie hetman wielki koronny Adam Mikołaj Sieniawski, pierwszy senator Rzeczypospolitej, był zdeklarowanym stronnikiem Rosji, chociaż po sejmie niemym i zmniejszeniu prerogatyw hetmanów jego entuzjazm znacznie się zmniejszył. Jako filar stronnictwa hetmańskiego pozostawał w opozycji do Augusta II, chociaż minister rosyjski Grzegorz Dołgoruki podejrzewał jego żonę o tajne pertraktacje z królem zmierzające do ugody[48].

Jednak suma summarum sposób przedstawiania spraw polskich na arenie międzynarodowej nie wzbudzał euforii autorów gazet, a wręcz kazał im się dopatrywać kryzysu państwa w ówczesnej polityce. Gazety prezentowały sytuację w stolicach kolejnych mocarstw europejskich, a ciągłe informacje o panoszących się wojskach rosyjskich, bezlitośnie ściągających kontrybucje na Pomorzu czy Kujawach, świadczyły o słabości państwa. Były jednak pewne przebłyski efektywności działań państwa bądź wymiaru sprawiedliwości. Otuchą mogła napawać nowina Tchórzeckiego o skuteczności służb porządkowych, kiedy anonsowano egzekucję schwytanych żołnierzy pruskich, na podstawie uniwersałów królewskich w Toruniu, gdzie miano „10 brandenburskich ludzi w munderunku kazać obwiesić, którzy wpadali do Polski i ludzi zabierali”[49].

Sprawy polityczne, społeczne i gospodarcze zdecydowanie dominowały w serwisach gazet. Obok nich ujawniała się też wąska płaszczyzna obrazu świata przyrody. Najczęściej mamy tu jednak do czynienia z krajobrazem kulturowym, a właściwie szkodliwą ingerencją natury w dorobek cywilizacyjny człowieka, którego ukazywano jako mimo wszystko bezbronnego wobec niszczycielskiej siły klęsk żywiołowych, jak miało to choćby miejsce w Sewilli, gdzie doszło do  wielkich strat z powodu huraganowego wiatru, w trakcie którego poważnych uszkodzeń doznała tamtejsza katedra[50]. Gazety zapewniały też pośredni kontakt z egzotyką i rozrywką w najprzedniejszym wydaniu, godną miana antycznych igrzysk. Z pewnością furorę musiał zrobić detaliczny opis walk zwierząt na arenie drezdeńskiego amfiteatru, wzniesionego specjalnie na tę okazję, czemu przypatrywała się rodzina królewska. W tym spektaklu udział wzięło kilka gatunków zwierząt, w tym drapieżniki: dwa lwy, tygrys, żubr, koń, trzy byki, małpa, pięć niedźwiedzi i osiem dzików. Widowisko zakończyło się zaaranżowanym polowaniem, podczas którego dobijano ranne dziki i niedźwiedzia[51].

Plotka obecna w gazetach nie była niczym szczególnym, skoro znakomicie funkcjonowała w przestrzeni dworskiej[52]. Była zresztą groźną bronią, a wobec czasochłonności procesu potwierdzania informacji starano się wykorzystać stan zawieszenia dla własnych korzyści. Mogła się o tym zresztą przekonać sama Sieniawska, której Tchórzecki donosił, iż na dworze i w całej Warszawie rozgłoszono fakt jej nagłej  śmierci podczas podróży. Autor gazet i listów dziwił się, iż poczta nie zawierała tak ważkich wiadomości, i zaraz wyjaśniał faktyczną przyczynę zamieszania: „dopiero u dworu całą i pełną gębą pewną śmierć ogłosili i o starostwa u Króla Jmci konkurowali. Niech Pan Bóg skonfunduje i pomięsza czuwających na obłów sępów”[53].

Dziennikarski styl przekazu, suchy i skrótowy, jednocześnie nastawiony na ujęcie jak najwięcejtreści,  wykluczał  istotniejsze różnice literackie podczas redagowania gazet. Istotną trudność porównywania poszczególnych egzemplarzy stanowi ich anonimowość oraz fakt, iż poczmistrzowie wyręczali się   sekretarzami. Świadczą o tym choćby „gazety cudzoziemskie” Rubinkowskiego, pisane przez kilka osób, nawet w tym samym numerze, ale na końcu opatrzone dopiskami naniesionymi jego ręką[54]. Tchórzecki miał skłonność do syntetycznego ujęcia, jego gazety i listy zawierają mniej tekstów niż pozostałe, wyróżniają się za to pięknym charakterem pisma, co sprawia, iż przekazy są bardzo dobrze czytelne, a ich lektura staje się wręcz przyjemnością. Wszyscy autorzy gazet byli sprawnymi pisarzami, dobrze operującymi językiem pisanym, a styl ich przekazu był klarowny, choć oczywiście zgodnie z gustem epoki bogaty w makaronizmy, a nawet całe frazy łacińskie, w których zdarzały się błędy gramatyczne czy składniowe. Niemniej dominacja słowa pisanego jest niezaprzeczalna. Jako absolutny ewenement trzeba zatem odnotować fakt umieszczania  rysunków. Jako przykład podajmy ilustrację do tekstu o przyznaniu Sycylii cesarzowi, kosztem Hiszpanii i negatywnej reakcji mieszkańców na ten fakt, a właściwie antyaustriacki manifest polityczny „od Sycylijczyków tak zawziętych, że śmiele te słowa na chorągwiach swych wyrażających (Sepulchrum Germanorum), przy tym trunna z dwiema rydlami”[55]. Gazetę zdobi podobizna proporca z opisanym wizerunkiem.

Redaktorzy gazet pisanych mieścili się  w ramach szerszego zjawiska nieformalnego klientelizmu informacyjnego i usługowego. Wywodząc się głównie ze stanu mieszczańskiego, nie należeli do typowej klienteli szlacheckiej[56], jednak pełnili istotną rolę służebną, nie tylko informacyjną, ale również logistyczną i organizacyjną, rozwiązując szereg problemów natury gospodarczej i zaopatrzeniowej. Zapewniali np. nabycie poszukiwanych towarów oraz zakontraktowanie potrzebnych rzemieślników, jak choćby w przypadku Rubinkowskiego.

Udało się odnaleźć informacje na temat wysokości wynagrodzeń płaconych autorom gazet za ich usługi. W rejestrze wydatków Adama Mikołaja Sieniawskiego znajdowały się pobory Reinholda Złotorowicza, lecz odnotowano tam tylko niewielką kwotę 24 zł na opłacenie wysłanego przezeń gońca pocztowego, czyli sztafety w 1716 roku[57]. Z kolei w 1722 na liście płac kasztelana krakowskiego było aż trzech warszawskich autorów gazet. Najwięcej zarobił Rybczyński, pisarz asesorski koronny (500 zł), później Tchórzecki z gażą 440 zł, w tym za dostarczanie listów 240 zł i za gazety francuskie 200 zł. Zaś metrykant Andrzej Cichocki otrzymał już tylko 72 zł, ale za usługi kancelaryjne, a nie dziennikarskie, z których zasłynie dopiero później[58]. Brak w tym zestawieniu Rubinkowskiego. Rzadko znamy konkretne sumy wynagrodzeń. Zapewne były one często ukryte w zbiorczych kwotach asygnowanych na konkretne wydatki, np. „za listowną ordynacyją” Adama Mikołaja Sieniawskiego zaufany kurier wiózł do Warszawy 3000 zł. Działo się to 1 grudnia 1725 roku, a więc być może obejmowało całoroczny budżet ekspensy pocztowej[59]. Jakieś wyobrażenie o skali wynagrodzeń daje kwota 270 zł, wypłacona poczmistrzowi warszawskiemu Erbsowi[60].

Honorarium nie było jedyną gratyfikacją. Autorzy gazet otrzymywali luksusowe prezenty, wprawdzie bardzo rzadko, ale najbardziej pożądana była protekcja. Wiadomo jednak, iż honoraria płacono często z opóźnieniem. Agenci próbowali uzyskać obiecane kwoty od siebie nawzajem. Tchórzecki skarżył się, iż Rubinkowski wysłał mu asygnację na 317 florenów, ale on nie wiedział, kto ma tę sumę zapłacić[61]. Klienci oczekiwali zresztą czegoś więcej od swojej mecenaski. Rubinkowski zadręczał Sieniawską niekończącymi się prośbami o sarmackie artefakty, np. złoconą karabelę, co miało stanowić dowód jego szlacheckiego prestiżu i wysokiego poziomu ostentacji, a co ilustrują też inne prośby, choćby o konie rasowe, wino, aplikacje i drogie tkaniny dla córek.

Pod względem treści i formy gazety pisane oraz listy z nowinami, wysyłane do Elżbiety i Adama Mikołaja Sieniawskich, niewiele odbiegały od innych tego typu doniesień. Ich celem było informowanie o sprawach natury ogólnej, ważnych dla kraju, a jeszcze bardziej dla adresatów. Zawierały wiele różnorodnych informacji z życia elit społecznych i dworskich, polskich i zagranicznych, a także nowiny lokalne, czego próżno byłoby szukać w wydaniach europejskiej prasy drukowanej, z której łamów pochodziło przecież gros informacji. Te były tym cenniejsze, iż do 1729 roku w Polsce nie ukazywały się regularne periodyki drukowane, a prasa była  rękopiśmienna. Wszystkie serwisy prasowe były pisane z określonej perspektywy i reprezentowały specyficzny sposób przemiany rzeczywistych wydarzeń w ich prasowy opis. Był on naznaczony myśleniem stereotypowym i skrótami (np. często nie podawano nazwisk, a jedynie tytuły bądź urzędy, słusznie wychodząc z założenia, że są znane odbiorcy). Wyczuwa się w nim też troskę o dobro i bezpieczeństwo państwa i jego obywateli, głównie jednak szlacheckiego narodu politycznego. Oczywiście w zawartości gazet można znaleźć pojedyncze przykłady ukierunkowania na konkretnego odbiorcę. Za najbardziej adekwatne miejsce dla umieszczania „prywatnych” wiadomości należy uznać listy. Korespondencja najczęściej odwołuje się do stanu wykonania bieżących zadań zlecanych informatorom w kwestii przekazania wieści, nawiązania kontaktów, dokonania zakupów, itd. W tym kontekście listy pisane przez autorów gazet są podobne do tych, które wysyłali oficjaliści, z tą różnicą, iż dużo częściej była to korespondencja wzbogacona o nowiny, jakich nie zdążono włączyć do ostatniego wydania gazety pisanej. Zresztą bardzo często w zakończeniach listów tłumaczono skrótowość wywodu brakiem miejsca i odsyłano adresatów do załączonych gazet pisanych, wskazując je jako najobfitsze źródła informacji.


Artykuł pochodzi z książki Działalność Elżbiety Sieniawskiej. Polityka – gospodarka - kultura, pod red. B. Popiołek, Warszawa 2020. Książka dostępna w księgarni muzealnej i e-sklepie.

                       

[1] Więcej o gazetach pisanych por. B. Popiołek, Z kraju i ze świata. Krakowskie nowiny rękopiśmienne z 1729 r. jako źródło do historii mentalności społeczeństwa czasów saskich, „Rocznik Historii Prasy Polskiej”, 2012, t. 15, 1 (29), s. 23–39; K. Maliszewski, Obraz świata i Rzeczypospolitej w polskich gazetach rękopiśmiennych z okresu późnego baroku. Studium z dziejów kształtowania się i rozpowszechniania sarmackich stereotypów wiedzy i informacji o „Theatrum mundi”, Toruń 1990.

[2] Por. A. Kucharski, Informacje i usługi. Jakub Kazimierz Rubinkowski jako korespondent i klient Elżbiety Sieniawskiej oraz Anny Katarzyny Radziwiłłowem, w: W kręgu patronatu kobiecego w XVII–XVIII wieku, red. B. Popiołek [et al.], Kraków 2018, s. 179–192.

[3] Por. najpełniejsze dossier biograficzne Rubinkowskiego znaleźć można w pracy Kazimierza Maliszewskiego, Jakub Kazimierz Rubinkowski. Szlachcic, mieszczanin toruński, erudyta barokowy, Warszawa–Poznań–Toruń 1982. Por. też K. Obremski, Jakub Kazimierz Rubinkowski. Dziejopisarz i człowiek saskiego półwiecza, Warszawa 2008.

[4] D. Zubrzycki, Kronika miasta Lwowa, Lwów 1844, s. 472.

[5] A. Słaby, Rządzicha oleszycka. Dwór Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej jako przykład patronatu kobiecego w czasach saskich, Kraków 2014, s. 162, 215.

[6] J. Nowak, Dobra wilanowskie za Elżbiety Sieniawskiej 1720–1729 w świetle archiwaliów Biblioteki Czartoryskich w Krakowie, „Studia Wilanowskie”, 2003, t. XIV, s. 68.

[7] J. Rafałowiczówna, A z Warszawy nowiny te. Listy do Elżbiety Sieniawskiej z lat 1710–1720, oprac. B. Popiołek, Kraków 2000.

[8] Por. Korespondencja Elżbiety Lubomirskiej Sieniawskiej, kasztelanowej krakowskiej, t. II, Jaśnie Oświecona Mościa Księżno Dobrodziejko. Informatorzy i urzędnicy, oprac. B. Popiołek, U. Kicińska, A. Słaby, Warszawa 2016, s. 14–100.

[9] Jego listy znajdują się w Bibliotece Czartoryskich w Krakowie (dalej cyt. BCz), rkps 2744.

[10] Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i Innych Krajów Słowiańskich, t. 3, Warszawa 1882, s. 383.

[11] BCz, rkps 2748, s. 107, 108.

[12] Listy Jakuba Kazimierza Rubinkowskiego do Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej (1716–1726), oprac. K. Maliszewski i A. Kucharski, Toruń 2017.

[13] K. Maliszewski, Relacje poczmistrza toruńskiego Jakuba Kazimierza Rubinkowskiego z „królową bez korony i pierwszej damy Rzeczypospolitej” Elżbietą Sieniawską w latach 1716–1728, w: Gospodarka, społeczeństwo, kultura w dziejach nowożytnych. Studia ofiarowane Pani Profesor Marii Boguckiej, red. A. Karpiński, E. Opaliński, T. Wiślicz, Warszawa 2010, s. 121–127; A. Kucharski, Pośrednictwo Jakuba Kazimierza Rubinkowskiego w konserwacji i zakupie książek dla Elżbiety Sieniawskiej w końcu pierwszej ćwierci XVIII w., „Folia Toruniensia”, 2015, t. 15, s. 43–58.

[14] Z Prus, 24 I 1724, BCz, rkps 2748, s. 19.

[15] Listy Jakuba Kazimierza Rubinkowskiego…, s. 28.

[16] Z Bazylii [!], 29 VI 1724, BCz, rkps 2748, s. 50.

[17] Z Petersburgu, 3 IV 1724, ibidem, s. 61.

[18] Obszerny zbiór jego listów znajduje się w BCz, rkps 5968.

[19] Warszawa, [b.d.], BCz, rkps 5968, s. 9.

[20] Warszawa, 15 II [b.r.], ibidem, s. 13

[21] A. Kaźmierczyk, Sardi Bartłomiej, Polski Słownik Biograficzny, t. 35, Wrocław 1994, s. 188–189.

[22] Mikołaj Tchórzecki do Elżbiety Sieniawskiej, Warszawa, 16 III 1712, BCz, rkps 5968, s. 113.

[23] Warszawa, 6 IV 1719, BCz, rkps, 2739, s. 69.

[24] Drezno, 25 II 1719, ibidem, s. 17.

[25] Drezno, 24 VI 1719, ibidem, s. 75.

[26] Gdańsk, 5 II 1724, BCz, rkps 2748, s. 34.

[27] Mikołaj Tchórzecki do Elżbiety Sieniawskiej, [b.m., b.d.], BCz, rkps 5968, s. 25.

[28] Lwów, 9 II 1724, BCz, rkps 2748, s. 29–32.

[29] BCz, rkps 5998, s. 1141.

[30] Reinhold Złotorowicz do Elżbiety Sieniawskiej, [Lwów], 21 III 171, ibidem, s. 37.

[31] Reinhold Złotorowicz do Elżbiety Sieniawskiej; [Lwów], 1714, ibidem, s. 49–51.

[32] Lwów, 8 II 1719, BCz, rkps 2739, s. 13.

[33] Drezno, [b.d.], ibidem, s. 67–68.

[34] [b.m.], 7 V 1724, BCz, rkps 2748, s. 83–84.

[35] Grodno, 22 III 1719, BCz, rkps 2739, s. 47–53.

[36] Biblioteka Narodowa w Warszawie, rkpsy 3221, 3222, 3223.

[37] Wysyłał do niego listy w latach 1710–1713; Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie (AGAD), Archiwum Zamoyskich, 553.

[38] J. Dygdała, Saskie próby infiltracji środowisk szlacheckich podczas bezkrólewia 1733, „Kwartalnik Historyczny”, 2003, R. CX, 4, s. 59.

[39] AGAD, Archiwum Roskie, Korespondencja, sygn. 60/77.

[40] Listy Jakuba Kazimierza Rubinkowskiego…, s. 176.

[41] BCz, rkps 2748, s. 6.

[42] Listy Jakuba Kazimierza Rubinkowskiego…, s. 333.

[43] „Za usilne kooperacje rajców katolików toruńskich tandem panowie dysydenci skłonili się nie tylko kamienice na cmentarzu Ojcom Bernardynom oddać, ale i inne necessaria do altynencji tegoż konwentu oddać deklarowali tudzież i ogród”, Toruń, 14 I 1725, BCz, rkps 2748, s. 241.

[44] Ibidem, s. 37.

[45] BCz, rkps 2741, s. 17–18.

[46] Ibidem, s. 49–50; został skopiowany ręką Tchórzeckiego.

[47] BCz, rkps 2739, s. 1–6.

[48] U. Kosińska, Rosja wobec sejmu jesiennego 1720 r., „Kwartalnik Historyczny”, 2004, R. 111, z. 1, s. 44.

[49] Warszawa, 4 V 1724, BCz, rkps 2748, s. 81.

[50] Z Prus, 8 V 1724, ibidem, s. 85, relacja Rubinkowskiego.

[51] Drezno, 9 IX 1719, BCz, rkps 2739, s. 85.

[52] Na temat roli plotki w redagowaniu i przekazie gazet pisanych por. B. Popiołek, Między prawdą a plotką. Prasa rękopiśmienna epoki saskiej jako źródło do historii mentalności, w: Sic erat in factis. Studia i szkice historyczne dedykowane Profesorowi Bogdanowi Rokowi, red. E. Kościk, R. Żerelik, F. Wolański, Toruń 2012, t. II, s. 295–309.

[53] Mikołaj Tchórzecki do Elżbiety Sieniawskiej; Warszawa [b.d – 1726?], BCz, rkps 5968, s. 7.

[54] BCz, rkps 2739, s. 98; Gazety cudzoziemskie, 1719: „Jeszcze tych gazet przepomniałem posłać WXMci Dobrodziejce, które przez Jarosław posyłam dla przysługi Pani mojej”.

[55] Ibidem, s. 125–126, relacja z 11 I 1720.

[56] Por. K. Kuras, Współpracownicy i klienci Augusta A. Czartoryskiego w czasach saskich, Kraków 2010.

[57] BCz, rkps 2599, s. 197.

[58] Ibidem, s. 295.

[59] Ibidem, s. 322.

[60] Ibidem, s. 324.

[61] Mikołaj Tchórzecki do Elżbiety Sieniawskiej, [b.d.], BCz, rkps 5968, s. 8.