© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   12.07.2023

Jasnowidzenie i „wpływ magnetyczny” jako źródło fascynacji i motyw literacki w późnym oświeceniu

Franciszek Mesmer (1734–1815), austriacki lekarz i twórca magnetyzmu zwierzęcego (nazywanego mesmeryzmem)[1], był jedną z tych postaci wieku świateł, które budziły liczne kontrowersje, zyskując kolejno opinię: zdolnego naukowca, uzdrowiciela i szarlatana. Mesmer i jego niekonwencjonalne kuracje stały się popularnym tematem salonowych rozmów oraz naukowych dyskursów, z czasem wkraczających do codziennej prasy i literatury[2]. Ze względu na szczególną aurę, jaka otaczała magnetyzm, stał się on tematem romansów, powieści grozy, a nawet – ze względu na wychowawczy walor hipnozy – tworzywem poematów pedagogicznych. Fenomen kulturowy mesmeryzmu dobrze obrazuje paradoks XVIII stulecia, polegający na wzmożonym zainteresowaniu oświeconych elit zjawiskami nadprzyrodzonymi[3]. Należy jednak zaznaczyć, że początkowo nie kwestionowano naukowości zjawiska i nie wiązano go z myśleniem magicznym. Nowatorska metoda leczenia, oparta na zasadzie obecności we wszechświecie i ciele człowieka tego samego niewidzialnego fluidu, wydawała się niezwykle atrakcyjna, wiarygodna i zgodna z prawami natury[4]. Do powstania doktryny Mesmera przyczyniły się nowe odkrycia fizyczne, takie jak elektryczność, galwanizm czy nauka Isaaca Newtona. Pozory naukowości teorii Mesmera podtrzymywały relacje naocznych świadków, które potwierdzały realność fenomenów magnetycznych[5].

Choć wydaje się, że gwiazda Mesmera zgasła już za jego życia, ciągle budzi on zainteresowanie, stając się źródłem artystycznych inspiracji. W 1994 r. odbyła się premiera filmu biograficznego Mesmer[6], z popularnym angielskiemu aktorem Alanem Rickmanem w roli tytułowej[7]. W filmie wyeksponowano jeden z bardziej dramatycznych epizodów z życia demonicznego lekarza, mianowicie jego znajomość z niewidomą osiemnastoletnią pianistką Marią Theresą Paradis, pozostającą pod jego opieką od 1777 r.[8]. Mesmer cieszył się już wówczas renomą ekscentrycznego, lecz skutecznego medyka. Przypadek panny Paradis znacząco podważył wiarygodność uzdrowiciela i zmusił go do opuszczenia Wiednia w 1778 r. Mesmer przeniósł się wtedy do Paryża, gdzie szybko zyskał nowych zwolenników.

Jedną z przyczyn niezwykłej popularności teorii Mesmera wśród francuskiej arystokracji była nuda i chęć wypełnienia wolnego czasu modnymi i zarazem ekscytującymi wydarzeniami towarzyskimi[9]. Sprzyjały temu stosowane przez medyka zabiegi autokreacji (wygląd zewnętrzny i zachowanie) oraz wystrój pomieszczenia, w którym odbywały się seanse dla zgromadzonych gości:

Główna sala tego domu utrzymana była w stylu astronomiczno-okultystycznym, tak jeśli chodzi o wystrój wnętrz, jak i dostosowany do nich ubiór Mesmera jako magnetyzera, prowadzącego kuracje w tym właśnie pomieszczeniu. Ściany osłonięte były licznymi kotarami z aksamitu, kryjącymi załomy i wnęki. Za niektórymi z kolei znajdowały się drzwi, prowadzące do małych przytulnych pokoi okalających główną salę. Roztaczała się tu atmosfera przytulnej intymności. Sprzyjało jej także przyćmione światło dyskretnie rozświetlonych świeczników. Zza efektownie udrapowanej kotary dobiegała uczestników seansów dyskretna muzyka harf i fletów. W powietrzu unosiła się woń kadzideł i eleganckich perfum[10].

Strój Mesmera (długa i pofałdowana jedwabna szata oraz przypominająca różdżkę żelazna pałeczka, którą trzymał w dłoni), lekarza, który przez całą swoją karierę zabiegał o uznanie środowiska i akceptację przedstawicieli medycyny akademickiej, wywoływał skojarzenia ze wschodnim magiem, potęgując nastrój tajemniczości[11].

„Epidemia” mesmeryzmu bardzo szybko dotarła do Polski, inspirując zarówno do dyskusji teoretycznych, jak i stosowania proponowanych przez Mesmera i jego następców metod leczenia. Szczególnie wyraźnie zauważalne jest to w środowisku wileńskim, gdzie pojawia się cały szereg rozmaitych interpretacji magnetyzmu zwierzęcego. Zainteresowanie zjawiskiem zapisało się na łamach wydawanych wówczas czasopism: opisy „przypadków” prezentował „Pamiętnik Magnetyczny Wileński”, natomiast głosy polemiczne wobec doktryny zamieszczały: „Dziennik Wileński” oraz „Wiadomości Brukowe”[12]. Zaciekawienie teorią Mesmera było w latach dwudziestych XIX w. zjawiskiem powszechnym i odbiło się szerokim echem w piśmiennictwie epoki.

Jednym z twórców, którzy z upodobaniem podejmowali w swoich utworach temat magnetyzmu oraz innych nieakademickich metod leczenia (frenologia, homeopatia), jest pochodzący z Podola Stanisław Doliwa Starzyński (1784–1851)[13]. Zetknął się z nim w latach dwudziestych XIX w. podczas pobytu w Paryżu. W zbiorze listów Doliwy odnajdziemy informację, że w latach 1824–1825 chodził na seanse magnetyczne; niestety, nie opisał szczegółowo ich przebiegu[14]. Przekonany o skuteczności niekonwencjonalnych metod leczenia namawia wszakże znajomych z Podola na porady korespondencyjne[15]. Należy ubolewać, że fascynacja mesmeryzmem nie znalazła szerszego odbicia w paryskiej korespondencji pisarza. Magnetyzm zwierzęcy, który przez kilka lat cieszył się słabszym zainteresowaniem, wkroczył wówczas w nową fazę historii doktryny. Po zainicjowaniu doświadczeń w szpitalach paryskich, w 1926 r. Francuska Akademia Nauk powołała komisję, która miała zweryfikować dowody, na podstawie których w 1784 r. zabroniono Mesmerowi praktyki lekarskiej. W zapiskach dołączonych do wydania tłumaczenia komedii Émile Augiera Cykuta, Doliwa wspomniał o nawiązanej wówczas w Paryżu znajomości z dramatopisarzem Pigault le Brun, który: pisał wtedy historię francuską, a chwile wolne od tego zajęcia poświęcał doświadczeniom zwierzęcego magnetyzmu, którego wtedy był stronnikiem, snadź aby złudzeniem zastąpił gorzkie i oschłe prawdy wynikające z wykazu dziejów swego narodu[16].

Z pozoru zainteresowanie Doliwy zjawiskami wymykającymi się osądowi rozumu może wydawać się niezrozumiałe. W wypowiedziach poetyckich Starzyński przedstawiał się jako racjonalista, deista i spadkobierca Woltera, daleki od wszelkich przesądów i magicznego myślenia. Wydaje się zasadne, że jako przedstawiciel ostatniego pokolenia formacji oświeceniowej odrzuci niedające się racjonalnie wyjaśnić metody leczenia, z powodu ich – pozornej – zbieżności z zakorzenionymi przesądami, zwalczanymi przez pisarzy wieku świateł. Jego poglądy na magnetyzm doskonale wpisują się jednak w atmosferę epoki, zawieszonej między kultem rozumu a tęsknotą za tym, co irracjonalne. Być może magnetyzm zastępował mu religię, którą odrzucał, w radykalny sposób wypowiadając się o Kościele katolickim, objawieniu i cudach, oraz zaspakajał potrzeby niezwykłych doznań i przeżyć. Choć próbował weryfikować rozumowo dogmaty katolickie i odrzucał objawienie, pociągała go metafizyka, niezwykłe zjawiska oraz sensacyjne wydarzenia. Podobnie jak dla wielu pomniejszych poetów tworzących na pograniczu epok, zapisywał swoje rozterki i przemyślenia korzystając z dostępnego repertuaru literackich środków wyrazu, zarówno oświeceniowych, jak i romantycznych. Epigon, który zlekceważył romantyczny przełom, szukał w mesmeryzmie klucza do tajemnicy świata i człowieka. Pisarza zaintrygowały sprawy pośrednio z nim związane, a więc kwestie dotyczące  jasnowidzenia, przeczuć i telepatii. Pisarz zapewniał, że teoria Mesmera ostatecznie przekonała go o istnieniu nieśmiertelnej duszy. Przemawiają za tym według Doliwy doświadczenia magnetyczne „wykonane bez uprzedzenia i bez szarlatanerii”[17]. W Rozmowie dwóch znajomych po śmierci Stanisława Starzyńskiego odnajdziemy informację, że Podolanin próbował swoich sił jako magnetyzer[18]. Stacha z Zamiechowa pociąga szczególnie somnambulizm, którym próbuje wyjaśniać fenomeny jasnowidzenia oraz przepowiadania przyszłości. Występujący w jego tekstach somnambulicy, obdarzeni szczególną wrażliwością, mają dar odbierania sygnałów z zaświatów.

Pojęcie somnambulizmu nie wywodzi się od Mesmera, ale od jego kontynuatora markiza Armanda Marie Jacques’a de Chastenet de Puységur. Poddawanych zabiegom magnetycznym chorych doprowadzał on za pomocą ruchów dłoni, odpowiedniej modulacji głosu i uważnie natężonego spojrzenia do stanu przytłumionej świadomości, a następnie do tzw. clairvoyance, czyli jasnowidzenia[19]. Z czasem pojawiło się przekonanie o nadzwyczajnych zdolnościach osób znajdujących się w fazie magnetycznego uśpienia. Należała do nich umiejętność komunikowania się na odległość i odgadywania tajemnic oraz zdolność do nawiązywania kontaktów z duchami. Doliwa wierzył, podobnie jak zwolennicy magnetyzmu, w występowanie porównywalnej do elektryczności siły, którą człowiek może oddziaływać wbrew prawom fizyki na ludzi i odległe przedmioty. Dopuszczał też możliwość wpływu magnetyzera na pacjenta za pomocą siły wewnętrznej:

Mnóstwo jest przy tym zjawisk w organizmie naszym, których wytłumaczyć nie można inaczej tylko przypisując one magnetyzmowi zwierzęcemu. I tak np. wola człowieka wywołuje czasem działania wręcz przeciwne wszystkim znanym nam dotąd prawom fizycznym. Siłę tę, wolą nazwaną, przyrównać można do prądu niewidomego[20].

Magnetyzera powinna charakteryzować gotowość psychiczna do czynienia dobra, wiara we własne siły i koncentracja własnego fluidu. Zwolennicy Mesmera twierdzili, że magnetyzować można każdego, ale magnetyzerem może być tylko człowiek posiadający pewne wrodzone uzdolnienia, nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę z mocy, jaką posiadają[21]. Przykładem potwierdzającym te przekonania był według Doliwy Vinzenz Priessnitz – nazywany „wodnym lekarzem” chłop śląski, który w Grefenbergu (obecnie Lázné Jesenik) założył słynny zakład hydroterapeutyczny[22].

Zdaniem Doliwy, uzdrowiciel: obdarzony jest [...] siłą magnetyczną, na której się nie zna i która mimo jego wiedzy wpływ wywiera nad pacjentami, zwłaszcza gdy tych opatruje i egzaminuje za pierwszym odwiedzeniem[23].

Starzyński zdawał sobie sprawę z tego, że świadomie wykorzystywana siła magnetyczna może być niebezpieczna[24]. Przekonał się o tym bohater opowiadania Doliwy Przygoda we Włoszech, będącego literackim echem podróży Podolanina do Włoch w roku 1817. Młody mężczyzna całkowicie poddał się urokowi demonicznego jezuity – ojca Ambrożego, który wywierał na niego „wpływ magnetyczny”[25], czyniąc go „powolnym i gotowym na swoje żądania”. Bohater wyznaje po latach: Mnie umiał urokiem swym zaślepić Ambroży. Nie sprzeczałem się więc ani do tego sił i ochoty nie czułem, a zwykłe moje odpowiedzi kończyły się na tych słowach: „Niech i tak będzie”[26].

Według Bożeny Płonki-Syroki, można wyróżnić pewien typ osobowości, charakterystyczny dla krzewicieli mesmeryzmu. Jego propagatorzy wyrastali często zdolnościami poza swoje otoczenie, posiadali dar wymowy, duży urok osobisty, łatwość pisania, cechowała ich ponadto silna chęć zaspokojenia wysokich ambicji osobistych. Wszystkie te przymioty można odnieść do ojca Ambrożego[27]. Eksperymenty pierwszych badaczy mesmeryzmu pokazały, że osoba magnetyzowana często odczuwa wobec swego terapeuty rodzaj szczególnego, „czułego przywiązania”. Można wręcz mówić o psychicznym uzależnieniu. Puységur dostrzegał ponadto możliwość interferencji o podłożu erotycznym pomiędzy stronami, zwłaszcza różnej płci[28].

W rękopisach Starzyńskiego odnajdziemy wiele przykładów wywierania tajemniczego oddziaływania pewnych osób na inne.

Najbardziej zadziwiające magnetyczne zjawisko, którego także naocznym świadkiem byłem, zdarzyło się w Odessie w 1816 r. Tam prosty żołnierz moskiewski [...] do tego stopnia wywierał wpływ magnetyczny, iż znaczną liczbę żołnierzy nakłonił był, że poddali się dobrowolnie operacji strzebienia, czyli kastracji, którą to operację [...] odbywał na nich tak, że bólu nie czuli i w godzinę potem zaciągali na wartę[29].

„Więcej podobnych przykładów znajdziesz w moich rękopisach” – obiecywał czytelnikowi Doliwa[30].

Starzyński zapewniał, że wielokrotnie był bezpośrednim świadkiem wydarzeń, których nie sposób zrozumieć inaczej, jak przez mesmeryzm.

Kiedy znowu, jak zdarzyło mi się w Dreźnie w 1823 r., widzę somnambuliczkę czyli lunatyczkę bezpiecznie przechadzającą się w śnie magnetycznym po gzymsach muru […] nad kilkupiętrowym domem, czuję, że tegoż zjawiska nie wytłumaczę fizycznie, ale przekonany jestem, że stan, w którym ta lunatyczka zostaje i jej władze [...] nie mają nic wspólnego z naszym normalnym stanem i wnoszę z tego, że stan magnetyczny ma zupełnie inne warunki bytu niż nasz byt zwyczajny[31].

Dokładną relację z przebiegu terapii magnetycznej odnajdziemy w zawierającym refleksje eschatologiczne opowiadaniu Starzyńskiego Podróż do mego grobowca w Kulparkowie (1849). Starzyński opisał tam przypadek młodej Żydówki, leczonej za pomocą hipnozy. Choć na wstępie autor zapewnił czytelnika, że zdarzenie to było wyjątkiem z jego Dziennika[32], zaprezentowana w Podróży relacja nie odbiega od opisów, zamieszczanych wówczas w czasopismach, chociażby w „Pamiętniku Magnetycznym Wileńskim”[33]. Wprowadzone w stan uśpienia osoby czytały zamknięte listy i odgadywały odległe zdarzenia, a chorzy sami przepisywali sobie leki i wyznaczali kurację.

Narrator Podróży wraz z przyjacielem, pułkownikiem Tadeuszem Wyleżyńskim, udał się w 1837 r. do miasteczka Kitajgród. Pojechał tam wiedziony ciekawością, dowiedział się bowiem, że praktykujący w miasteczku lekarz, niejaki doktor Jarocki, „magnetyzmem leczył swoich chorych”[34]. Za jego przyzwoleniem mogli obaj uczestniczyć w seansie. Relacja Starzyńskiego zawiera dokładny opis zdarzenia. Pacjentka doktora, „bliska obłąkania” po stracie synka, leczyła u niego załamanie nerwowe[35]. Na pogrążoną w hipnotycznym śnie kobietę oddziaływał magnetycznie nie tylko lekarz (w sposób zamierzony, pozytywnie), ale i mąż (bezwiednie, negatywnie), obaj posiadali bowiem ukryte zdolności. Pisarz zwraca uwagę na wygląd i reakcje zahipnotyzowanej kobiety: „bladość nadzwyczajna twarz jej powlekała, oczy były w pół zawarte [...], w ustach dostrzegaliśmy ślad konwulsyjnego drgania”[36]. Wymienione symptomy stanowiły charakterystyczne sygnały przesilenia magnetycznego, nazywanego w Polsce kryzysem[37]. Najsilniejszym z przesileń magnetycznych był letarg, który oznaczał, że organizm wyczerpał siły w walce z chorobą i popadł w bezwład, by w ten sposób odpocząć. Zgodnie z zasadami magnetyzmu, somnambulizm należy do objawów krytycznych wywoływanych sztucznie przez lekarza, aby przyśpieszyć przesilenie[38]. Panowało przeświadczenie, że działanie lekarza powinno się ograniczyć do wzmocnienia przesilenia, nie należy więc np. likwidować gorączki, ale ją przyśpieszyć. Co prawda stan pacjenta pozornie się pogorszy, ale w rezultacie jego choroba się skróci. Choć niekonwencjonalna metoda Mesmera budziła zastrzeżenia lekarzy, sprawdzała się w określonych sytuacjach. Zaspakajała przede wszystkim potrzeby tych chorych, u których cierpienia psychiczne przeważały nad fizycznymi.

W czasie somnambulicznej wizji Żydówka, całkowicie posłuszna lekarzowi, relacjonuje swoje doznania nienaganną polszczyzną (w rzeczywistości bardzo słabo znała język polski), wypowiada też po hebrajsku słowa, których wcześniej nie mogła usłyszeć. Narrator nie widzi jednak w zachowaniu pacjentki nic nietypowego, stwierdzając, że „Jest to factum, które nic w sobie szczególnego nie ma, gdy je porównamy z podobnymi magnetycznymi zjawionkami”[39].

Wnioski, jakie wyciągnął Doliwa z opisanego powyżej doświadczenia – sen magnetyczny przemawia za istnieniem życia pozagrobowego, a prawa rządzące bytem i naturą są niepoznawalne – mają ścisły związek z jego światopoglądem. Pisarz wielokrotnie wyrażał przekonanie, że zjawiska magnetyczne, wtedy niewytłumaczalne, w przyszłości dadzą się wyjaśnić naukowo. W poetyckim testamencie – Uwagach względem celu życia i nieśmiertelności ducha dla Eugeniusza de L’Arbre (1850) napisał: „Magnetyczna siła objawia się prawidłami, do których klucza nie mamy”[40].

Że dotąd więcej w tym przedmiocie nie wiemy, twierdzić nie wypada, iż nigdy wiadomości ludzkie w tej mierze dalej posunięte nie będą. [...] Światli fizjologowie dojdą może naturę i powody zjawień zwierzęcego magnetyzmu – dodawał w Podróży do mego grobowca w Kulparkowie[41].

Starzyński głęboko wierzył w możliwość istnienia „związku magnetycznego” między ludźmi. Relacja ta może przybrać formę duchowego przyciągania lub odpychania. Duchowe przyciąganie to rodzaj metafizycznego pokrewieństwa, powodującego, że ludzie, bez względu na wiek, płeć czy wyznanie, w szczególny sposób są sobie bliscy:

I dziś wierzę w sympatyczny pociąg, który tak mimowolnie czujemy do pewnych osób, jak do innych wstręt czujemy niezwyciężony, choć z jednego i z drugiego uczucia rachunku zdać sobie ani wytłumaczyć się nie możemy[42].

W korespondencji z przyjacielem Florianem Łaszowskim wielokrotnie zapewniał go, że łączy ich stosunek magnetyczny. W Niezawodnej recepcie, wspominając niejakiego doktora Augusta Royen z Wiednia, z którym się zaprzyjaźnił i korespondował przez kilka lat, napisał: „Czuliśmy pociąg jeden ku drugiemu i magnetyczna siła dziwnym powinowactwem zbliżała nas ku sobie”[43].

Pisarz łączy również z magnetyzmem przeczucia i sny, interpretowane jako swoiste ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem. W takiej odsłownie mesmeryzm pojawia się w utworze zatytułowanym Wtóre widzenie[44]. W kręgu dociekań pisarza pozostają tam fatalizm i bezsilność wobec przeznaczenia – tematy, które z upodobaniem wprowadzał do swojej prozy. Dwudziestego siódmego maja 1829 r. w Paryżu Doliwa przeżył zdarzenie, które miało uchronić go przed nagłą śmiercią. Wracając tego dnia do domu, dręczony przeczuciami, że zdarzy się coś irracjonalnego, ujrzał w oknie wynajmowanego mieszkania swojego sobowtóra. Powstrzymało go to przed wejściem do środka. Po dłuższej chwili usłyszał potężny łoskot: zawalił się sufit jego sypialni. Było to najbardziej zagadkowe z opisywanych przez Doliwę zdarzeń, tajemniczy sobowtór nie daje się bowiem traktować wyłącznie jako halucynacje narratora. Okazało się, że i służący Doliwy był przekonany, że jego pan przebywał w sypialni w czasie wypadku, pomagał mu bowiem przy myciu i przebieraniu. Co ciekawe, w korespondencji pisarza z tego okresu brak wzmianek o tym zagadkowym zdarzeniu, być może mamy tu do czynienia z czystą fikcją literacką, a nie fabularyzowanymi wspomnieniami.

„Wtóre widzenie” („magnetyczne widzenie”, „tajne widzenie”) to szczególna zdolność do przewidywania zdarzeń, które nastąpią w niedalekiej przyszłości. Pisarz określał tym mianem: pewien gatunek niemocy, w których temperamenty drażliwe ulegają jakimś niedocieczonym wpływom. Stronnicy magnetyzmu lub mesmeryzmu zowią to wtórem widzeniem (seconde vue); widzenie oczami duszy, czcze słowa, które nic nie objaśniają[45].

„Wtóre widzenie” w ujęciu Doliwy zbliża się do pojęcia jasnowidzenia, ale się z nim nie pokrywa. Starzyński łączy je z takimi zjawiskami, jak przeczucia i telepatia.

Sądzę więc, że każdy, kto się chce zastanawiać nad wypadkami swego życia, przyzna, iż często w nim zdarzały się chwile, w których człowiek mimowolnie, że tak rzekę działając, uniknął nieszczęścia, albo niewidomym kierowany pociągiem, stanął u swych życzeń kresu właściwie, gdy się sądził od niego najbardziej oddalony. Ale jeżeli porzucimy rozumowania, a weźmiemy się do faktów i do tego wewnętrznego głosu, którego w naszym przekonaniu stłumić nie możemy, znajdziemy niezaprzeczalne dowody, że istnieje u nas szósty zmysł, któremu przypisać trzeba swe przeczucia, instynkty, wstręty, jakich bez przyczyny doznajemy od pewnych miejsc i osób lub pociąg nieprzełamany ku drugim, owe przestrogi, które nas często w śnie, często na jawie dochodzą, owe natchnienia wypływające z źródeł nam nieznanych, rzeczy, które za bałamuctwa uchodzą, kiedy je pod ścisłe rozumowanie podciągnąć chcemy[46].

Dla Starzyńskiego jasnowidzenie było faktem, pisarz zaznaczył jednak, że potępia wykorzystywanie tego zjawiska dla zysku czy rozgłosu[47]. Według Doliwy, nie było ono sprzeczne z rozumem, ale przy ówczesnym stanie wiedzy nie dawało się opisać kategoriami naukowymi:

Tu mógłbym przytoczyć liczne przykłady i fakty, których byłem świadkiem, i które osobnego warte są pisma, że w śnie magnetycznym, gdy zmysły są nieczynne, duch siłą magnetyczną przez związek niewidomy obudzony odpowie przez usta śpiącej osoby, i odpowie dokładnie, co do minuty i sekundy, np. na zapytanie, która jest godzina na zegarze w pokoju na wyższym piętrze będącym; da wiedzieć, gdzie w tejże chwili znajduje się osoba, której oczekuje przybycia, przepowie chwilę swego przebudzenia się i da częstokroć skuteczne rady względem niemocy i cierpień osoby związkiem magnetycznym do uśpionego zbliżonej, a co najtrudniejsza do pojęcia, przeczyta list, choć ma oczy zasłonione[48].

Występowanie „wtórego widzenia” zdają się także potwierdzać wypadki z czasów dzieciństwa Doliwy, który dzięki przeczuciom „cudem uniknął śmierci”. Jako kilkuletnie dziecko, przebywając w majątku swojego wuja pod wpływem niepojętego impulsu uratował wieś od pożaru:

Wtem, jakby iskrą elektryczną wstrząśniony, obracam się i wołam: gwałtu! pali się! Ratujcie! [...] Dotąd dla mnie jest zagadką, jakim sposobem obudzone było we mnie to przeczucie, choć parę razy w mym życiu i w ważniejszych zdarzeniach doświadczyłem podobnych objawień[49].

Pisarz nadmienił, że w dzieciństwie wielokrotnie doznawał tego rodzaju „olśnień”, ale dokładnie przedstawił tylko dwa z nich[50]. Zaznaczył, że „podobne wrażenia niełatwo dają się przywoływać pamięci naszej, właśnie jakby osobnego usposobienia umysłu wymagały i jakby nic nie miały wspólnego z przedmiotami rzeczywistego świata”[51].

Kolejny przypadek „wtórego widzenia” przydarzył mu się w 1796 r., kiedy to, w wieku jedenastu lat, przebywał na pensji u Floriana Minasiewicza we Lwowie bardzo pragnął przeczytać francuski romans, jednak uczeń, który go posiadał, nie chciał mu pożyczyć książki[52]. Po trzech dniach udręki, poznał jej treść w marzeniu sennym. Gdy z najdrobniejszymi szczegółami opowiedział ją koledze, ten myśląc, że Doliwa wykradł mu książkę, poszedł na skargę do przełożonego. Obaj chłopcy zostali ukarani chłostą[53].

Przez pryzmat magnetyzmu należy interpretować również niedokończoną powieść Starzyńskiego Cygan[54]. Ciekawą uwagę na temat genezy utworu znajdziemy we wspomnianej wyżej Rozmowie dwóch znajomych: Stach zajmował się także doświadczeniami magnetyzmu zwierzęcego. Już dawno był zebrał w swoich dziennikach kilka zadziwiających faktów magnetyzmu i wtórego widzenia. Niedokończony jego romans Cygan na tym tle jest osnuty[55].

O mesmeryzmie jako metodzie leczenia wspomina w rozdziale czwartym. Według Spisu treści dłuższy fragment o magnetyzmie miał znaleźć się również w rozdziale następnym („Historia Bandysza kowala ekskróla Cyganów. Jego filozofia i zdanie o magnetyzmie” ), niestety fragment ten zaginął albo nie został ostatecznie napisany[56]. Wszystko wskazuje na to, że orędownikiem magnetyzmu Starzyński zamierzał uczynić w powieści tytułowego bohatera Cygana Bandysza. Z niewiadomych przyczyn Starzyński zrezygnował jednak z zamiaru zaprezentowania w swoim dziele teorii Mesmera. Piąty rozdział tylko częściowo napisany został według planu, magnetyzmowi poświęcono bowiem zaledwie jedno zdanie. Żelazo, z którym ma do czynienia Bandysz, z zawodu kowal, skłania narratora do następującej dygresji: „Krew nasza składa się z niedostrzeganych oku kulek żelaznych, magnes, który z żelazem tyle ma powinowactwa, wywiera niezaprzeczony wpływ na zwierzęcy organizm”[57].

Utrwalona w literackiej spuściźnie i korespondencji Starzyńskiego wizja magnetyzmu zwierzęcego wymaga rekonstrukcji. Pisarz tworzył ją przez lata, na różnych etapach swojego życia i twórczości. Poglądy Doliwy na temat magnetyzmu ewoluują: z czasem stawał się wobec niego coraz bardziej krytyczny. Obawiał się zwłaszcza szarlatanów i pospolitych oszustów, których nie brakowało również na Podolu. Obserwując pogłębiające się zainteresowanie społeczeństwa kojarzonym z magnetyzmem zwierzęcym spirytyzmem połączył go z mistycyzmem i przewidywał złowieszczo:

Niechże ten szał przeciągnie się dłużej, a następne pokolenie będzie widziało opętańców i upiorów, czego już i teraz próbę mamy, że nie wspomnę o cudownych jasnowidzących i o czarownicach. Wrócą się krucjaty, święta inkwizycja i autodafe, a to wszystko pod wodzą katolickiego Kościoła, w którym jednym tylko zbawionym być można, i na większą cześć Boga, którego ci szaleńcy spotwarzają![58]


Artykuł pochodzi z książki Oświecenie nieoświecone. Człowiek, natura i magia, red. Danuta Kowalewska, Agata Roćko, Filip Wolański, Warszawa 2018, seria Silva Rerum.


[1] Informacje o Mesmerze i jego doktrynie pochodzą z następujących źródeł: J. Ochorowicz, Psychologia i medycyna, seria 2, Warszawa 1917 (rozdz. 7: Z dziejów mesmeryzmu, s. 88–120); B. Płonka-Syroka, Recepcja doktryn medycznych przełomu XVIII i XIX wieku w polskich ośrodkach akademickich w latach 1784–1863, Wrocław 1990, s. 15–16 oraz s. 37–39; Eadem, Mesmeryzm. Od astrologii do bioenergoterapii, wyd. 2, Wrocław 1997 (rozdz. 8: Mesmeryzm po polsku); K. Czeczot, Magnetyzm, Warszawa 2017, passim.

[2]  Doktryna Mesmera staje się głównym tematem późnooświeceniowych poematów heroikomicznych: Magnetyzm źwierzęcy anonimowego autora oraz Zgon tabakiery Tomasza Zana. Motywy mesmeryczne pojawiają się m. in. w twórczości Adama Mickiewicza, Zygmunta Krasińskiego, Juliusza Słowackiego i Aleksandra Fredry. Andrzeja Towiańskiego nazywano „prorokiem magnetycznym”. Zob. M. Kowalczyk, Prorok magnetyczny, czyli Andrzej Towiański wobec mesmeryzmu, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego. Studia Religiologica” 2011, nr 44, s. 148–159; M. Joczowa, Magnetyzm, w: Słownik literatury polskiej XIX wieku, red. J. Bachórz i A. Kowalczykowa, Wrocław 1994, s. 526–528. O dalszych dziejach motywów magnetycznych w literaturze zob. K. Olkusz, Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza, w: eadem, Materializm kontra ezoteryka. Drugie pokolenie pozytywistów wobec spraw „nie z tego świata”, wyd. 2 rozszerzone, Kraków 2017, s. 114–144.

[3] Pisałam o tym w swojej książce Magia i astrologia w literaturze polskiego Oświecenia, Toruń 2009, s. 342–345.

[4] Podstawą doktryny Mesmera była teza, zgodnie z którą cały świat zanurzony jest w swoistej cieczy o charakterze elektryczności, niewidzialnej, lecz ukazującej się podczas magnetyzowania w postaci jasnych kropel lub promieni. Według Mesmera, każdy człowiek posiada w organizmie pewną ilość tego płynu, konieczną do utrzymywania się przy życiu. Kieruje ona wszystkimi władzami człowieka. Warunkiem zdrowia jest prawidłowy przepływ tej cieczy – fluidu w organizmie. Choroba wynika z zaburzenia równowagi wewnętrznej na skutek nieprawidłowego nasycenia ciała fluidem.

[5] Teorie Mesmera nie były całkowicie pozbawione podstaw naukowych. Zob. A. Badyła, Czy mesmeryzm może być metodą badań historycznoliterackich?, „Acta Humana” 2012, nr 3, s. 51.

[6] Reż. Roger Spottiswoode.

[7] Kreacja Rickmana była tak przekonująca, że niebawem powierzono mu rolę najsłynniejszego czarodzieja we współczesnej kulturze popularnej – Severusa Snape’a, postaci wymyślonej przez autorkę cyklu powieści o nastoletnim czarodzieju Harrym Potterze –  Joanne Rowling. Pierwszą powieść, zatytułowaną Harry Potter i Kamień filozoficzny, przeniesiono na ekran w 2001 r.

[8] Oprócz ślepoty, zdiagnozowano u niej histerię i inne bliżej nierozpoznane choroby. Po ustąpieniu części dolegliwości, w wyniku ostrego konfliktu Mesmera z ojcem dziewczyny, oskarżającego go o seksualne nadużycia w relacji z jego córką, Maria Theresa opuściła mieszkanie lekarza i wróciła do rodziców. W obliczu skandalu obyczajowego Mesmer musiał opuścić Austrię. Zob. K. Czeczot, Magnetyzm, s. 23–25. Opinia, że magnetyzm może być zagrożeniem dla obyczajów, pojawia się wówczas wielokrotnie. O erotycznych konsekwencjach terapii magnetycznej zob. E. Trillat, Historia histerii, Wrocław–Kraków 1993, s. 75.

[9] Zob. K. Czeczot, Magnetyzm, s. 29.

[10] B. Płonka-Syroka, Recepcja doktryn medycznych..., s. 53–54. Zob. także J. Topolewski, Historie magnetyczne, „Gazeta Wyborcza”, wyd. z 15 maja 1998 r., http://niniwa22.cba.pl/mesmer_historie_magnetyczne.htm, data wejścia 20 października 2017 r.

[11] D. Dźwinel, Magnetyczny uzdrowiciel i alchemik lansu. Franz Mesmer i Alessandro di Cagliostro jako idole wieku świateł, w: II Łódzkie Spotkanie Studentów Historii Sztuki. Materiały ze studencko-doktoranckiej konferencji naukowej zorganizowanej przez Sekcję Dawną Koła Naukowego Historyków Sztuki Uniwersytetu Łódzkiego, red. K. Stefański, Łódź 2014, s. 33–34.

[12] O fascynacji Mesmerem środowiska wieleńskiego zob. artykuł J. Kowal, W kręgu „mniemań i przesądów, które wieki nieoświecenia i zabobonu odznaczyły”. Echa dyskusji wokół mesmeryzmu na łamach „Dziennika Wileńskiego”, zamieszczony niniejszym tomie.

[13] Pisarz tworzący w późnym oświeceniu pod pseudonimami Podolanin i Stach z Zamiechowa; pozostawił zróżnicowany i niejednorodny dorobek literacki, w większości nieopublikowany (S. Starzyński, Pisma, t. 1–8, rkps BOss 1190). Poeta, prozaik, dramatopisarz, autor wspomnień, często określany mianem epigona. Zob. D. Kowalewska, Starzyński Stanisław, PSB, t. 42, Warszawa–Kraków 2003–2004, s. 477–480;  W. Pusz, Stanisław Doliwa Starzyński, w: Pisarze polskiego Oświecenia, t. 3, red. T. Kostkiewiczowa, Z. Goliński, Warszawa 1996, s. 793–803. D. Kowalewska, Poeta wśród „zdarzeń prawdziwych”. Puścizna prozatorska Stanisława Doliwy Starzyńskiego, Toruń 2001, s. 11–51.

[14] Zob. D. Kowalewska, „Oto jest ten Paryż, oto jest ten wir bezdenny…”. Obraz Zachodu w korespondencji Stanisława Doliwy Starzyńskiego z lat 1825–1847, w: Epistolografia w dawnej Rzeczypospolitej, t. 2: Stulecia XVIII–XIX, red. P. Borek, M. Olma, Kraków 2011, s. 130–131.

[15] Listy poety i piosenkarza podolskiego Stanisława Doliwy Starzyńskiego z Zamiechowa (Stacha z Zamiechowa lub Stacha Walidosa) do Floriana Piusa z Kraszkowic Szeligi Łaszowskiego, właściciela dóbr Suchodołu, Trojanówki i Bednarówki w cyrkule czortkowskim od roku 1825 do 1847. Rkps BOss, sygn. 6293/III, s. 147.

[16] S. Starzyński, Cykuta, Wiedeń 1847, s. 85.

[17] S. Starzyński, Uwagi względem życia i nieśmiertelności ducha dla Eugeniusza de L’Arbre, w: idem, Pisma, t. 7, rkps BOss sygn. 2290, s. 35.

[18] S. Starzyński, Rozmowa dwóch znajomych w kilka dni po śmierci Stanisława Doliwy Starzyńskiego, w: ibidem, s. 54–55.

[19] Por. K. Czeczot, Magnetyzm, s. 36.

[20] S. Starzyński, Uwagi…, s. 35.

[21] J. Ochorowicz, op. cit., s. 209.

[22] Zob. J. Kolbuszewski, Krajobraz i kultura, Katowice 1985, s. 85–86.

[23] S. Starzyński, Cygan, w: idem, Pisma, t. 6, s. 86.

[24] Por. B. Płonka-Syroka, Relacje lekarz – pacjent w terapii hipnotycznej i ich interpretacje, w: Relacje lekarz – pacjent w aspekcie społecznym, historycznym i kulturowym, red. eadem, Wrocław 2005, s. 155.

[25] Idem, Przygoda we Włoszech, w: ibidem, s. 16.

[26] Ibidem, 20.

[27] B. Płonka-Syroka, Recepcja…, s. 96.

[28] M. Kowalczyk, Prorok magnetyczny..., s. 156.

[29] S. Starzyński, Uwagi…, s. 35.

[30] Ibidem.

[31] S. Starzyński, Przygoda…, s. 16.

[32] Idem, Podróż…, s. 165.

[33] Por. K. Czeczot, Magnetyzm, s. 152–161.

[34] S. Starzyński, Podróż…, s. 165.

[35] Ibidem, 166.

[36] Ibidem.

[37] Kryzys (fr. crise) rozumiany jako przełomowy najcięższy moment w chorobie objawiał się najczęściej konwulsjami, spazmami lub omdleniem. K. Czeczot, Magnetyzm, s. 22.

[38] Podstawowa teza Mesmera głosiła bowiem, że żadna choroba nie może być wyleczona bez objawów krytycznych, sygnalizujących walkę między „żywotnością organizmu” a jej „zaporami”. Natura wybiera je sama.

[39] S. Starzyński, Podróż…, s. 167.

[40] Idem, Uwagi…, s. 35.

[41] Idem, Podróż…, s. 169.

[42] Idem, Przygoda…, s. 23.

[43] S. Starzyński, Niezawodna recepta, w: idem, op. cit., t. 5, s. 18.

[44] Zob. Idem, Pisma, t. 5, s. 20–22 (jako część Moich wspomnień) i t. 6, s. 129–135 (jako część powieści Cygan). W niniejszym artykule cytuję z t. 6.

[45] Ibidem, s. 127.

[46] Ibidem, s. 127–128.

[47] S. Starzyński, Podróż…, s. 169.

[48] Ibidem, 165.

[49] S. Starzyński, Pamiętniki niewarte pamięci, w: idem, Pisma, t. 7, s. 152–153.

[50] W Moich wspomnieniach. Spisie rzeczy w tym piśmie zawartych przy 1817 r.  Starzyński zapisał: „uniknione nieszczęście przez przeczucie lub wtóre widzenie” (Pisma, t. 7, s. 186). Niestety, nie zachowały się pamiętniki pisarza z tego okresu.

[51] S. Starzyński, Pamiętniki…, s. 147.

[52] Chodzi o następujące wydanie: F. G. Ducray-Duminil, Lolotte et Fanfan, Paryż 1788.

[53] S. Starzyński, Pamiętniki…, s. 153.

[54] Prawdopodobnie Starzyński pisał ją około 10 lat, między 1829 a 1839 (1844?) r. Z korespondencji Doliwy wiemy, że latem 1830 był gotowy jakiś jej fragment.

[55] S. Starzyński, Rozmowa…, s. 54–55.

[56] Idem, Cygan, s. 73.

[57] Ibidem, s. 81.

[58] S. Starzyński, Noty do kartki, w: idem, Pisma, t. 7, s. 23.


Bibliografia

Źródła rękopiśmienne:

Listy poety i piosenkarza podolskiego Stanisława Doliwy Starzyńskiego z Zamiechowa (Stacha z Zamiechowa lub Stacha Walidosa) do Floriana Piusa z Kraszkowic Szeligi Łaszowskiego, właściciela dóbr Suchodołu, Trojanówki i Bednarówki w cyrkule czortkowskim od roku 1825 do 1847, rkps Boss, sygn. 6293/III.

Starzyński S., Pisma, t. 1–8, rkps Boss, sygn. 1190.

 

Źródła drukowane:

Starzyński S., Cykuta, Wiedeń 1847.

 

Opracowania:

Badyła A., Czy mesmeryzm może być metodą badań historycznoliterackich?, „Acta Humana” 2012, nr 3.

Kolbuszewski J., Krajobraz i kultura, Katowice 1985.

Kowalczyk M., Prorok magnetyczny, czyli Andrzej Towiański wobec mesmeryzmu, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego. Studia Religiologica” 2011, nr 44.

Kowalewska D., Magia i astrologia w literaturze polskiego Oświecenia, Toruń 2009

Kowalewska D., „Oto jest ten Paryż, oto jest ten wir bezdenny…”. Obraz Zachodu w korespondencji Stanisława Doliwy Starzyńskiego z lat 1825–1847, w: Epistolografia w dawnej Rzeczypospolitej, t. 2: Stulecia XVIII–XIX, red. P. Borek, M. Olma, Kraków 2011.

Kowalewska D., Poeta wśród „zdarzeń prawdziwych”. Puścizna prozatorska Stanisława Doliwy Starzyńskiego, Toruń 2001.

Kowalewska D., Starzyński Stanisław, w: PSB, t. 42, Warszawa–Kraków 2003–2004.

Olkusz K., Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza, w: eadem, Materializm kontra ezoteryka. Drugie pokolenie pozytywistów wobec spraw „nie z tego świata”, wyd. 2 rozszerzone, Kraków 2017

Ochorowicz J., Psychologia i medycyna, seria 2, Warszawa 1917.

Płonka-Syroka B., Mesmeryzm. Od astrologii do bioenergoterapii, wyd. 2, Wrocław 1997.

Płonka-Syroka B., Recepcja doktryn medycznych przełomu XVIII i XIX wieku w polskich ośrodkach akademickich w latach 1784–1863, Wrocław 1990.

Pusz W., Stanisław Doliwa Starzyński, w: Pisarze polskiego Oświecenia, t. 3, red. T. Kostkiewiczowa, Z. Goliński, Warszawa 1996.

Słownik literatury polskiej XIX wieku, red. J. Bachórz i A. Kowalczykowa, Wrocław 1994.

Trillat E., Historia histerii, Wrocław–Kraków 1993.