© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   19.12.2016

Johann Philipp Breyne i jego rośliny: nasiona z Niderlandów

W osiemnastowiecznej Rzeczypospolitej jednymi z najpiękniejszych ogrodów w kraju mogli szczycić się gdańszczanie. Działo się tak, dlatego że od XVII wieku utrzymywali oni regularne kontakty z Holendrami oraz podróżnikami przebywającymi na terenie Batawii i jej kolonii. Holandię nazywano wówczas nie bez przyczyny ogrodem świata. To tam z powodzeniem aklimatyzowano egzotyczne rośliny pochodzące z Azji, Afryki oraz Ameryki.

Pracownicy Kompanii Zachodnio- i Wschodnioindyjskiej oraz liczni misjonarze, podróżnicy i awanturnicy przybywający do Brazylii, Surinamu, Japonii, na Przylądek Dobrej Nadziei, Wybrzeże Malabarskie, Cejlon, Jawę czy Moluki przywozili do Niderlandów – obok klasycznych towarów, między innymi jedwabiu, miedzi, ceramiki i przypraw – także egzemplarze cennej i rarytnej egzotycznej flory. Obok niewielkich cebulek, bulw i kłączy albo sadzonek i nasion na pokładach wielkich statków holenderskiej floty handlowej w skrzyniach i donicach transportowano także dorosłe rośliny, ich zasuszone okazy oraz kolorowe wizerunki z natury. Rozmaite egzotyczne drzewa, krzewy, trawy, pnącza, byliny i kwiaty były podówczas cenne choćby dlatego, że wiele z nich miało nieznane dotychczas właściwości lecznicze, stąd można było z nich wytwarzać aptekarskie specyfiki.

W XVII wieku gdańszczanin Jacob Breyne otrzymywał nasiona, owoce, sadzonki i zasuszone egzemplarze egzotycznych plantae od takich niderlandzkich kupców oraz botaników, jak na przykład Cleyer, ten Rhijne, Hermann, de Jager, Commelin, Beverningh i van Beaumont, by wymienić tu tylko niektórych breyne’owskich dostawców i zarazem amici. Także jego syn Johann Philipp miał w Holandii „swoich ludzi”, którzy przysyłali mu to, czego pragnął i na co nierzadko z utęsknieniem czekał. Wśród nich znalazł się Matthias Ernst Boretius, pochodzący z Mazur protegowany przyjaciela rodziny Breyne’ów, miłośnika flory pruskiej, Georga Andreasa Helwinga.

Młody Boretius w trakcie niemal czteroletniego pobytu w Niderlandach prowadził regularną korespondencję ze swoim łaskawcą Johannem Philipem. Obok spraw związanych ze studiami medycznymi, które odbywał w prześwietnej Lejdzie, młody człowiek raz po raz poruszał także kwestie dotyczące ars botanica, w tym uprawy tropikalnych drzew, kwiatów i krzewów.

Już po uzyskaniu dyplomu doktora medycyny i filozofii (1720) oraz odbyciu krótkiej podróży uczonej do Anglii (1721), w przeddzień objęcia katedry anatomii w pruskim Berlinie dwudziestoośmioletni Boretius pisał do Breyne’a, jak wysiewać egzotyczne nasiona, które mu przesyłał, i co zrobić z dołączonym do paczki niewielkimi sadzonkami.

5 lutego 1722 roku młody lekarz wysłał z Amsterdamu do Gdańska skrzynkę z nasionami bardzo rarytnych roślin indyjskich „zapakowanych tak, aby nie mogły ponieść najmniejszej szkody” w trakcie wielodniowej jazdy dyliżansem. Jednocześnie w dołączonym do paczki liście Boretius zaznaczał: „aby wzeszły, nasiona roślin indyjskich wymagają więcej ciepła niż inne [rośliny]. Tu w horto medico, a więc w amsterdamskim ogrodzie medycznym, ogrodnicy postępują z nimi w taki oto sposób: bierze się donicę średniej wielkości, wypełnia uprzednio przygotowaną ziemią, wkłada do niej, wedle woli, dwa nasiona lub ich większą liczbę; następnie obkłada się donicę końskim łajnem, a wszystko to należy czynić na początku marca lub w połowie kwietnia. Przy czym nasiona kasji traktuje się w sposób delikatniejszy […]. Herbas sensivitas potrzebują tego, co przed chwilą opisałem – niemniej na górę należy jeszcze położyć poruszony najlepszy z najlepszych nawóz koński, a na to wszystko wysypać biały miałki piasek, aby było lepiej widać, że nasionka wykiełkowały. Dlatego zaś, że [nasionom takim] należy zapewnić dużo ciepła, o czym już mówiłem, donice wkłada się, mój Panie, zawsze do szklarni. Zwykłe nasiona tutejsi ogrodnicy wysiewają natomiast bezpośrednio do gleby. Dzięki tej metodzie wszystkie wysiane w ciągu ostatniego roku w amsterdamskim ogrodzie medycznym nasiona wzeszły i wyrosły z nich bardzo ładne rośliny […]. Załączone do paczki sadzonki różnych drzewek trzeba natomiast przesadzić do dużych donic z obornikiem i przygotowaną ziemią […], w woreczku znajdziesz też, Dobrodzieju, gałązki kawowca […] owinięte w wełnę, pozabezpieczane woskiem i gotowe do szczepienia – odcięto je od głównego pnia, a więc są świeże. Korzeń gencjany i imbiru wkłada się do dużej donicy wypełnionej przepuszczalnym piaskiem – trzyma się je tam w umiarkowanym cieple do połowy marca, uważając, aby piasek nie chwycił wilgoci. W połowie marca przekłada się je do przygotowanej uprzednio ziemi i traktuje tak jak kawowce […]; mam nadzieję, że wszystko się uda […], niech Twój ogrodnik pamięta tedy, aby przed włożeniem sadzonek do spreparowanej gleby, usunąć z nich wszystek pozostałość wosku”.

Także z kolejnym listem, tym razem nadanym z końca kwietnia, Boretius przesyłał do Gdańska nasiona rzadkich roślin pozyskane w Hadze i Lejdzie. Te pierwsze młody lekarz zdobył dla Breyne’a od aptekarza i botanika Fransa Kiggelaera, „od którego dowiedziałem się, że miał honor poznać Twego ojca oraz mienić się jego serdecznym przyjacielem; i który składa Ci wyrazy wielkiego uznania”. Nasiona lejdejskie zostały natomiast zakupione od „żeglarzy, którzy powrócili właśnie z Cejlonu”, oraz pozyskane z ogrodu medycznego przy uniwersytecie. „Z ogrodu w Lejdzie dostałem nasiona mimozy i cestrum, które zebrano w ubiegłym roku. Takie rośliny traktuje się tutaj w taki oto sposób: bierze się donice, wypełnia przygotowaną uprzednio ziemią, będącą mieszanką białego piasku i żyznego czarnoziemu. Wkłada się doń pojedyncze ziarna i pokrywa nawozem końskim aż do najwyższego rantu. Wszystko przenosi się następnie do szklanych inspektów. Dzięki temu w Lejdzie pięknie wschodzą egzotyczne mimozy, które są powabne i nader rarytne”.

O tym, czy przesłane przez Boretiusa nasiona i sadzonki przyjęły się w gdańskim ogrodzie Johanna Philippa, nie możemy powiedzieć nic pewnego. Wiadomo natomiast, że w 1733 roku zaowocował tam „szlachetny ananas”, o którym okolicznościowy wiersz napisała dwudziestoletnia córka botanika, Anna Renata.

Literatura:

Na podstawie: J.P. Breyne, Reisetagebuch 30. Mai bis 27. November 1703, FB Gotha, Chart. B 858, Bl. 11v–20. Materiały zebrano w trakcie pobytu badawczego w Forschungsbibliothek Gotha w ramach Herzog-Ernst-Stipendium der Fritz Thyssen Stiftung.