© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   15.03.2016

Kolekcjonerskie pasje Teofili Konstancji z Radziwiłłów Morawskiej (1738–1807)

Tworzenie kolekcji o różnorodnym charakterze i przeznaczeniu stało się w XVIII wieku niezwykle popularnym i modnym zajęciem. Gromadzono wszelkie dzieła sztuki, książki, manuskrypty, grafiki, monety, medale, wyroby złotnicze, urządzenia techniczne, naturalia, rzadkie i osobliwe przedmioty. Kolekcjonerzy pozyskiwali eksponaty zarówno drogą kupna, jak i własnoręcznego zbieractwa, zdarzały się jednak przypadki nieuczciwego powiększania zbiorów. Niektóre z eksponatów otrzymywano również w postaci prezentów, chętnie korzystano także z możliwości ich wymiany.

Motywacje kolekcjonerskie były równie zróżnicowane i zależały od bardzo wielu czynników – między innymi od wychowania, wykształcenia, zainteresowań, ciekawości świata czy też indywidualnych cech charakteru zbieracza. Nie bez znaczenia pozostawały tradycje rodzinne, odbyte podróże, uleganie ówcześnie panującej modzie, a nawet przypadki losowe. W XVIII stuleciu wpływ na rozbudzenie pasji kolekcjonerskich miały niewątpliwie nowe idee, propagujące rozwój wiedzy i nauki. Zainteresowanie światem, pragnienie poznania rządzących nim praw, fascynacja rozumem i jego możliwościami, pasja podróżowania, odkrywania nowych miejsc, obiektów, krajobrazów zaowocowały aktywnym i świadomym tworzeniem kolekcji o określonym, nieprzypadkowym doborze eksponatów.

Wraz z rosnącą w epoce oświecenia popularnością nauk przyrodniczych nastąpił intensywny rozwój gabinetów historii naturalnej, które zaczęto traktować jako ośrodki o charakterze dydaktyczno-rekreacyjnym. Kolekcje naturaliów cieszyły się ogromnym zainteresowaniem na terenie całej Europy, stanowiły nieodzowną atrakcję turystyczną dla podróżujących, fascynujące miejsce nie tylko dla miłośników i znawców nauki, lecz także dla zwykłych ludzi. Coraz częściej zachęcano zatem kolekcjonerów do udostępniania zgromadzonych przez siebie eksponatów, wskazując tym samym na potrzebę tworzenia prywatnych i publicznych zbiorów.

Co ciekawe, kolekcjonerstwo zyskało ogromne uznanie zarówno wśród mężczyzn, jak i kobiet, dla których stanowiło ono nie tylko przyjemną i modną rozrywkę czy też szansę na intelektualny rozwój, lecz także swoistą możliwość autokreacji, aktywności, spełniania się w innej niż wyznaczona tradycją i konwenansami dziedzinie. Doskonałym przykładem ilustrującym powyższe opinie jest między innymi działalność kolekcjonerska Anny z Sapiehów Jabłonowskiej (1728–1800), której siemiatycki gabinet historii naturalnej należał do jednego z najokazalszych w całej Europie. Godnymi podziwu zbiorami mogły poszczycić się również inne polskie arystokratki – między innymi Izabela z Flemmingów Czartoryska (1746–1835), Helena z Przeździeckich Radziwiłłowa (1753–1821), Waleria ze Stroynowskich Tarnowska (1782–1849). Jak wiadomo, pani na Puławach gromadziła przede wszystkim eksponaty związane z historią Polski i pamiątki po sławnych Europejczykach, dziedziczka Nieborowa poświęcała się głównie kolekcjonowaniu rzeźb antycznych, a właścicielka Dzikowa przejawiała szczególne zainteresowanie malarstwem i piśmiennictwem.

Warto jednak zwrócić uwagę na mniejsze, aczkolwiek równie ciekawe zbiory, które – podobnie jak te najbardziej znane w dawnej Rzeczypospolitej – zawdzięczały swoje istnienie kobietom. Jedną z takich kolekcji był gabinet historii naturalnej Teofili Konstancji z Radziwiłłów Morawskiej (1738–1807). Wydaje się, że kolekcjonerskie zamiłowania księżniczki były zgodne z duchem ówczesnej epoki, należy jednak przypuszczać, że wpływ na rozwój jej zainteresowań miały również tradycje rodzinne. Trzeba bowiem pamiętać o działalności babki Teofili Konstancji, Anny z Sanguszków Radziwiłłowej (1676–1746), której bibliofilskie, artystyczne i naukowe aspiracje były powszechnie znane. Księżna zasłynęła przede wszystkim jako założycielka wielu sławnych i sprawnie prosperujących manufaktur, twórczyni imponującej galerii malarstwa europejskiego, a także wytrawna kolekcjonerka kamieni szlachetnych i półszlachetnych.

Jej rozległa działalność nie stanowiła zapewne jedynej inspiracji dla wnuczki – wpływ na zainteresowania księżniczki mogły mieć również fascynacje Hieronima Floriana Radziwiłła (1715–1760), znanego z zamiłowania do wszelkich osobliwości świata natury. Pasja kolekcjonerska wuja Teofili Konstancji wynikała nie tylko z chęci kontynuowania dzieła matki, lecz także z autentycznego zainteresowania otaczającym światem. Książę kolekcjonował obrazy, rzeźby, dzieła rzemiosła artystycznego, książki, monety, broń, relikwie, a przede wszystkim wszelkie eksponaty przyrodnicze. Jak wynika z Rzeczy ciekawych, tak żywych, jako i różnych autorstwa Hieronima Floriana, oprócz minerałów, skamielin czy też różnorodnych kamieni zbierał także rogi i skóry zwierząt, ptasie jaja, zakonserwowane w spirytusie gady, płazy, ryby. Wśród zbiorów Radziwiłła znalazły się również rozmaite naturae errores – między innymi konio-wielbłąd i kuro-kaczory, które pochodziły z założonej przez księcia „hodowli monstrów”. Interesujące, że większość zbiorów została wyeksponowana w najbardziej reprezentacyjnych pomieszczeniach pałacu bialskiego, co stanowiło przemyślaną strategię, mającą na celu nie tylko odzwierciedlenie magnackiej dumy, zaimponowanie otoczeniu, podkreślenie prestiżu rodu Radziwiłłów, lecz także zwrócenie uwagi na nieprzeciętne zainteresowania i aspiracje właściciela rezydencji.

Postacią, której naukowe, gospodarcze i ekonomiczne przedsięwzięcia mogły mieć wpływ na kolekcjonerskie pasje Teofili Konstancji była – wspomniana już wcześniej – siostra cioteczna księżniczki, Anna z Sapiehów Jabłonowska, właścicielka niezwykle okazałych i cennych zbiorów. Według zachowanych przekazów źródłowych wiadomo, że księżna zbierała książki, dzieła sztuki, monety, medale, tkaniny, obiekty ze świata przyrody, wśród których można było podziwiać kamienie, minerały, skamieniałości, koralowce, zasuszone w zielnikach rośliny, wypchane i zakonserwowane w spirytusie zwierzęta, a nawet modele anatomiczne wykonane przez sławną Annę Morandi Manzolini (1714–1774). Kolekcja naturaliów stanowiła najokazalszą część zbiorów księżnej – prawdopodobnie zajmowała aż trzy przestronne sale siemiatyckiego pałacu, do którego przybywała z roku na rok coraz większa liczba gości. Wśród zwiedzających byli zarówno magnaci, przedstawiciele drobnej szlachty, duchowni, urzędnicy, artyści, jak i uczeni, miłośnicy nauki, profesorowie szkół.

Pamiętając o kolekcjonerskich pasjach babki, wuja i ciotki Teofili Konstancji nie można zapomnieć o działalności kulturowej rodziców księżniczki, którzy – troszcząc się o prestiż swojej familii – stworzyli w Nieświeżu prężnie rozwijający się ośrodek życia kulturowego. Matka Radziwiłłówny, Franciszka Urszula z Wiśniowieckich (1705–1753), zasłynęła jako utalentowana dramatopisarka i twórczyni teatru nieświeskiego, wznowiła także działalność dawnej drukarni, powiększyła i uporządkowała bibliotekę zamkową, uchodzącą w drugiej połowie XVIII wieku za największy prywatny księgozbiór w Rzeczypospolitej. Teofila Konstancja, pozostająca pod wpływem tworzonej przez matkę intelektualnej atmosfery, mogła również interesować się przedsięwzięciami ojca, Michała Kazimierza „Rybeńki” (1702–1762), który zajmował się zakładaniem i organizacją manufaktur, prowadził liczne inwestycje gospodarcze, nadawał wyposażenia dla kościołów, pasjonował się eksperymentami naukowymi, kolekcjonował numizmaty i eksponaty przyrodnicze. Co godne uwagi, książę służył pomocą swojej siostrzenicy, Annie z Sapiehów Jabłonowskiej, w zdobywaniu rzadkich naturaliów, co potwierdza fragment jej listu skierowany do Radziwiłła: Prośbę moją najusilniejszą umieszczam, ażebyś w przeciągu podróży choć moment miałeś pamięć o Gabinecie Historii Naturalnej, w łatwości może zdarzyć się mogący nabycia, czego w tym kącie jeszcze zaniedbane Europy, bądź z ziół z jeszcze rząd morskich konik, minerałów, co, zyskiwać będzie przy tym i dobra Przyjaciółka odnawiająca pamięć o osobie JWMD. Pana [1]. Nieświescy Radziwiłłowie mogli poszczycić się również niezwykłym skarbcem, w którym przechowywano między innymi sztabki kruszców, drogocenne kamienie szlachetne, złote i srebrne naczynia, monety, medale, wartościowe pamiątki historyczne.

Pomimo że zaprezentowana problematyka kolekcjonerskich zamiłowań Radziwiłłów nie wyczerpuje tematu, to jednak można stwierdzić, że tradycja rodzinna była jednym ze źródeł inspiracji dla rozwoju zainteresowań Teofili Konstancji. Księżniczka, przyjmując rolę dziedziczki rodowych zwyczajów i upodobań, nie pozostawała jednakże obojętna na wpływ nowych idei, a jej zafascynowanie otaczającym światem i zorientowanie w różnorodnych kręgach kulturowych zaważyły na charakterze tworzonej przez nią kolekcji.

Podróż europejska, jaką Radziwiłłówna odbyła w latach 1773–1774 również przyczyniła się do ukształtowania jej preferencji – w trakcie wojażu miała bowiem wiele okazji do zapoznania się z rozmaitymi zbiorami, które niejednokrotnie oglądała z prawdziwym zachwytem. Kompletowanie gabinetu historii naturalnej rozpoczęła już na początku wyprawy, podczas swojego pobytu w Gdańsku, słynącego od XVII wieku zarówno z intensywnego rozwoju handlu, jak i życia naukowego oraz kolekcjonerstwa. Lektura diariusza podróży autorstwa Teofili Konstancji pozwala stwierdzić, że interesowały ją wszelkie dzieła sztuki, monety, medale, książki, relikwie, kamienie, minerały, skamieniałości, eksponaty reprezentujące świat flory i fauny, a zaświadcza o tym między innymi następujący fragment wspomnianej relacji podróżniczej:

(…) oglądaliśmy [w Paryżu – przyp. K.K.] gabinet naturalny z różnych osobliwości najdokładniej ułożony, kamienie, marmury i kruszce różne, jak się rodzą i już wypolerowane najpiękniej ułożone, znajdują się drzew nieprzeliczone gatunki, owoców bez liczby, zwierzęta i ptaki różne nad uwierzenie w kolorach i w postaci śliczne, jak żywe utrzymywane, ryby setnych rodzajów, gadziny, jaszczurki, robaki, motelki malowany kolor przechodzące, pszczoły, muchy i robaczki najmniejsze w naturze i różnicy osobliwsze, tak tam dokładnie zbirane, że przy każdej rzeczy napis z nazwiskiem leży. Petryfikaty w sposobach i rodzajach różnych siła chowają, najosobliwsza, że ręka ludzka z czasem w agat obrócona, czego nie wszędzie na tej ręce równie skamieniałe miejsca bez podejrzenia dowodzą. W ogrodzie botanicznym przypatrywaliśmy się z rozbawom różnym, drzewom, kwiatom i ziołom, jak palmy, cyprysy, migdały, kawy i różne zagraniczne zdrowiu i ciekawości ludzkiej rosną ziół rodzaje niezliczone, jedne sympatyczne nazwane, nisko rosnące, za dotknięciem palca opadają na dół, z czasem powstają. Tam w jednej sali ogrodowej zachowują szczękę wieloryba, a ta dużemu czółnowi dorównywa [2]

Morawska szczególnym zainteresowaniem darzyła również zabytki starożytne i wykopaliska archeologiczne, na temat których poczyniła w swoim diariuszu podróży sugestywne spostrzeżenia. Zaintrygowana minionymi czasami, odwiedzała stanowiska badawcze w Rzymie, Pompejach i Herkulanum, nie rezygnując tym samym ze zbierania różnego rodzaju starożytności, o czym nie omieszkała nadmienić w swoich zapiskach:

Wyjeżdżaliśmy do bramy Św. Pawła [w Rzymie – przyp. K.K.], przy której jest piramida stara i bardzo sławna. To jest grób, w którym ciało Kajusa Cestiusa-konsula znaleziono. Ta [na] wałach miasta znajduje się. Wokoło tego miejsca, po różnych podobniejszych kopią ziemię i różne znajdują starożytności. Ja umyślnie i przytomni ze mną spuszczaliśmy się w te doły. Znalazłam kilka kawałków dawnych kamieni i drobniejszych rzeczy, które wiozę [z] sobą [3].

Co godne uwagi, Teofila Konstancja z każdego miejsca swojego pobytu przywoziła pamiątkowe przedmioty, którymi następnie zapełniała tworzony przez siebie gabinet historii naturalnej. Były to najczęściej różnorodne kamienie, a kolekcjonowała je podczas każdego etapu swojej podróży – czy to w trakcie pobytu w Rzymie, Neapolu, Wenecji, Bolonii, czy to przebywając poza granicami dużych miast, między innymi w okolicach Rimini, Baden i Chambéry. Jak wynika z relacji podróżniczej księżniczki – wśród zgromadzonych eksponatów znalazły się także muszle, monety, książki, kopersztychy, kawałki skamieniałej lawy, fragmenty ściennych malowideł, modele gondoli i statków weneckich, a nawet kosztowne przyrządy fizyczne. Można odnieść wrażenie, że Radziwiłłówna traktowała świat jako swoistą kolekcję, a zbierane podczas wycieczek przedmioty uznawała za materialny zapis wspomnień, wrażeń, emocji i odczuć, jakie towarzyszyły jej w takcie europejskiego wojażu. Trzeba przyznać, że Morawska umiejętnie potrafiła wykorzystywać odbywaną przez siebie podróż – zajmowała się nie tylko zwiedzaniem różnorodnych obiektów, pogłębianiem wiedzy czy też zdobywaniem nowych doświadczeń, lecz także aktywną i świadomą realizacją swoich zainteresowań.

Z budzącą podziw energią i skrupulatnością przeznaczała każdą wolną chwilę na zwiedzanie wszelkich instytucji naukowych, bibliotek, galerii, skarbców, menażerii, ogrodów i gabinetów historii naturalnej. Wykazywała wszechstronne zainteresowanie praktycznie każdym zjawiskiem, wydarzeniem, obiektem, była zaintrygowana w równym stopniu krajobrazem kulturowym, jak i naturalnym. Podczas swojej europejskiej wyprawy nie rezygnowała z wizyt w fabrykach, udziału w rozmaitych uroczystościach, chętnie przyglądała się eksperymentom naukowym, dziełom sztuki, wszelkim widowiskom, z ciekawością zwiedzała kościoły, klasztory, pałace, poddawała analizie tradycje i zwyczaje odwiedzanych krajów.

Zamiłowanie Teofili Konstancji do świata natury objawiało się w sensualistycznym i sugestywnym opisywaniu oglądanych krajobrazów, w drobiazgowym odnotowywaniu podziwianych eksponatów przyrodniczych, a także w pieczołowitym kolekcjonowaniu naturaliów. Wydaje się, że księżniczka zawdzięczała swoją znajomość flory i fauny nie tylko licznym przedsięwzięciom gospodarczym i ekonomicznym babki, ojca czy też siostry ciotecznej, lecz także odebranemu wykształceniu, uczestniczeniu w polowaniach, a przede wszystkim – bliskości bujnej i gatunkowo zróżnicowanej przyrody, jaka otaczała radziwiłłowskie rezydencje.

W trakcie podróży Morawska miała okazję podziwiać różnorodne zwierzęta egzotyczne, które niejednokrotnie wprawiały ją w zachwyt. Po wizycie w wersalskiej menażerii zanotowała na kartach swojego diariusza: Tygrys i pawian najwięcej oczy moje pociągnęły, jednego cętki pod miare jak odmalowane, drugiego kolory wysokie i żywe kazały mi w dokładności natury uwielbiać stwórcę wszystkiego. Uważałam z zastanowieniem, że kunszt z największym pracując trudem i przemysłem nie dokaże, co natura zwykłym a nie docieczonym sposobem czyni i ukazuje [4].

Teofila Konstancja, zafascynowana światem natury, nie pozostawała także obojętna na dzieła sztuki, w których były obecne motywy roślinne – podziwiając grobowiec św. Dominika w Bolonii, relacjonowała: Tam w marmurze cuda tego świętego i insze wyrażenia jak można pomyślić najsubtelniej i najlepiej wyrabiane, nawet kwiatki, frukta i listki w naturze udane [5]Wydaje się, że była zaintrygowana każdym konkretem i szczegółem, a jej umiłowanie rzeczy pięknych, drobnych i delikatnych znalazło swoje odzwierciedlenie między innymi w tworzeniu gabinetu historii naturalnej. Morawska dostrzegała jednak i mniej urzekające elementy – podczas zwiedzania Galerii Uffizi we Florencji, zwróciła uwagę na woskowe modele ludzkiego ciała: Wszystko to tam do podziwienia, [w] wosku nawet nie do uwierzenia rzeczy znajdują się. Tam w miniaturze postać zmarłego świeżo człowieka, gdzie ciekąca ropa zda się żywić i kształcić liczne robaki, tak naturalnie potrafiona, że wstręt, postrach i skrucha przytomnych przerażać muszą [6].

Księżniczka potrafiła także ze znawstwem i charakterystyczną dla siebie dociekliwością ocenić wartość oglądanych przez siebie eksponatów, wykazując się przy tym krytycyzmem i spostrzegawczością, czego dowodzi chociażby jeden z następujących fragmentów jej zapisków: Co tam osobliwego [na jarmarku w Saverne – przyp. K.K.] za pieniądze ukazywali. Wołu na grzbiecie mającego 2 rogi na końcu, których miasto racic rogi kozie a przy nich pazury drapieżnego ptaka. Ja, lubo i monstrom natura kształtnie umi, prędzej wierze, że sekretem jakowym przyszyte i wrosłe do krzyża [7].

Pomimo że trudno jednoznacznie określić, ile czasu zajęło Radziwiłłównie kompletowanie gabinetu, to jednak można stwierdzić, że znaczna część jej kolekcji powstała w trakcie europejskiego wojażu, czyli w latach 1773–1774.  Nie wiadomo, czy księżniczka kontynuowała w późniejszym okresie swoje zainteresowania, brak także dokładnych informacji odnoszących się do początków tworzenia przez nią zbiorów. Wiemy jedynie, że gromadzenie eksponatów rozpoczęła w Gdańsku, najprawdopodobniej w maju 1773 roku, powiększając swoją kolekcję wraz z każdym odbytym etapem podróży. Szczególnie inspirujący okazał się dla niej pobyt w Paryżu i w Wenecji –  miastach uznawanych za skarbce historii i kultury – gdzie oddawała się kolekcjonowaniu kamieni, kruszców, muszli, modeli gondoli i statków, a także bliżej nieokreślonych rzadkich piękności.

Tworzone przez Teofilę Konstancję zbiory powstawały jednak nie tylko dzięki własnoręcznemu zbieractwu. Eksponaty zdobywała także drogą zakupów bądź otrzymywała je w prezencie. Niezwykle miłą niespodziankę sprawił księżniczce brat, Karol Stanisław „Panie Kochanku” (1734–1790), który podarował siostrze między innymi fizyczne wielkiej drogości instrumenta. Do powiększenia kolekcji przyczyniła się również – poznana w Wenecji – księżna Elżbieta Tarakanowa (?–1775), przesyłając Morawskiej piękne i drogie kamienie i kruszce.

Jak wyraźnie widać, na podstawie relacji podróżniczej Teofili Konstancji można w pewnym stopniu określić zawartość założonego przez nią gabinetu historii naturalnej. Pomimo jednak wielu różnorodnych wzmianek odnoszących się do tej kolekcji, nie wiadomo, jak duże były to zbiory, gdzie się dokładnie znajdowały i jaki był ich późniejszy los. Podczas pobytu w Strasburgu, a przed zaplanowaną wyprawą do Wenecji, Radziwiłłówna zanotowała na kartach diariusza podróży: Rzeczy (…) moje w Paryżu i [w] wielu miejscach skupione, których część najznaczniejszą kamienie różne, kruszce i morskie osobliwości do historyi naturalnej należące składał[y] posłałam pod adresem prosto do Warszawy [8]. Wspomniane eksponaty zostały przesłane prawdopodobnie do Pałacu Radziwiłłowskiego na Krakowskim Przedmieściu, po czym być może znalazły się w Wilnie, gdzie Teofila Konstancja założyła gabinet historii naturalnej, czego dowód znajdziemy w jednym z jej listów skierowanych do Karola Stanisława „Panie Kochanku”. W wiadomości opatrzonej datą 20 czerwca 1775 roku księżniczka prosi brata o przysłanie z zagranicy pozostałych eksponatów, nadmieniając przy tym, że stworzony przez nią zbiór jest dosyć dobry i całe Wilno zjeżdża się patrzeć. Udostępniając swoją kolekcję szerszej publiczności, wpłynęła na jej charakter – gabinet zaczął bowiem pełnić funkcję naukową, dydaktyczną i rekreacyjną. Zapewniał rozrywkę, stwarzał możliwość poszerzania horyzontów, zdobywania wiedzy, rozwoju zainteresowań. Rozsławiał imię założycielki, pozwalała jej na autokreację, aktywny udział w życiu kulturalnym, a także na kontynuowanie tradycji rodzinnych i uczestniczenie w najnowszych prądach ówczesnej epoki.

Pozostaje zadać pytanie: jak potoczyły się losy gabinetu historii naturalnej Teofili Konstancji? Niestety, za odpowiedź mogą posłużyć jedynie domysły, które być może z czasem zostaną zastąpione faktami. Jak na razie, nie dysponujemy nawet informacjami na temat wileńskiej posesji, w jakiej Morawska przechowywała zgromadzone przez siebie eksponaty. Nie wykluczone, że był to jeden z radziwiłłowskich pałaców, choć istnieje prawdopodobieństwo umieszczenia kolekcji w którejś z kamienic. Warto nadmienić, że gabinet naturaliów nie stanowił jedynego zbioru księżniczki – w biogramie jej męża, Ignacego Feliksa (1744–1790), można przeczytać o stworzonej przez niego galerii portretów postaci historycznych, z których część została później zakupiona przez Ossolineum. Kolekcja znajdowała się w jednej z rezydencji Morawskich – klasycystycznym dworze w Zauszu, położonym nad rzeką Uszą, niedaleko Nieświeża.

Dzieje eksponatów przyrodniczych Teofili Konstancji niestety nie są znane. Czy zostały przekazane jakiejś instytucji naukowej, czy też uległy rozproszeniu i zniszczeniu w czasie starć wojennych? Zostały wcielone do bliżej nieznanych zbiorów czy, przekazane w spadku, znalazły się w czyimś posiadaniu? Chciałoby się wierzyć, że zainteresował się nimi Jean Emmanuel Gilibert (1741–1814), francuski przyrodnik i lekarz, założyciel między innymi wileńskiego ogrodu botanicznego (1781), autor licznych prac poświęconych roślinności Wielkiego Księstwa Litewskiego, z którym – zważywszy na lata jego pobytu w Grodnie i Wilnie (1775–1783) oraz zorganizowanie imponującej kolekcji przyrodniczej, składającej się w pewnej części ze zbiorów geologiczno-mineralogicznych pochodzących z gabinetu Radziwiłłów w Nieświeżu – Morawska mogła pozostawać w kontakcie chociażby ze względu na swoje pochodzenie, miejsca zamieszkania, pasję zwiedzania, zdobywania wiedzy, zapoznawania się z wszelkimi instytucjami naukowymi i kulturowymi. Czy jednak kiedykolwiek się spotkali? Czy Gilibert odwiedził gabinet naturaliów księżniczki? Pytania, jak na razie, pozostają bez odpowiedzi.

Pomimo że trudno na razie stwierdzić, jaki los spotkał zbiory Radziwiłłówny, to jednak nie należy o nich zapominać. Stanowią one zarówno interesujące wzbogacenie stanu badań nad problematyką kolekcjonerstwa, jak i wartościowy przyczynek do rozważań na temat życia, działalności i roli kobiet w XVIII-wiecznej Polsce. Kolekcjonerskie pasje Teofili Konstancji stanowią również dowód na zespolenie dawnych tradycji rodowych z najnowszymi – w ówczesnym czasie – ogólnoeuropejskimi prądami kulturowymi. Pozwalają wreszcie spojrzeć na postać zapoznanej magnatki z zupełnie innej perspektywy, dostrzec w niej inteligentną, zafascynowaną światem, spragnioną wiedzy i intelektualnych wrażeń damę, która potrafiła w kreatywny i przemyślany sposób realizować swoje zainteresowania.




[1] Cyt. za: A. Chorobińska-Misztal, Z dziejów Siemiatycz drugiej połowy XVIII wieku. Działalność reformatorska Anny Jabłonowskiej, Białystok 1978, s. 129–130.

[2] T.K. z Radziwiłłów Morawska, Diariusz podróży europejskiej w latach 1773–1774, wstęp i oprac. B. Rok, Wrocław 2002, s. 81.

[3] Ibidem, s. 162–163.

[4] Ibidem, s. 71.

[5] Ibidem, s. 116.

[6] Ibidem, s. 139.

[7] Ibidem, s. 60.

[8] Ibidem, s. 89.