© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum

Królowa Anna Jagiellonka

Dziwny i smutny był los ostatniej przedstawicielki rodu Jagiellonów. Przez większość swego życia ukryta była w cieniu matki i brata. Dopiero kaprys losu wyciągnął z niebytu tę zgryźliwą dewotkę i uczynił z niej postać naprawdę pierwszoplanową.

Anna Jagiellonka przyszła na świat 18 października 1523 roku jako czwarte dziecko Bony Sforzy i Zygmunta Starego. Rodzeństwo wspólnie wychowywało się na lśniącym renesansowymi kolorami wawelskim zamku. Faworyzowani byli szczególnie dziedzic królestwa Zygmunt August oraz królewna Izabela. Anna, Zofia i Katarzyna − spokojne, pozbawione temperamentu ambitnej Włoszki − nie znajdowały się w centrum uwagi. Mimo tego młode Jagiellonki odebrały staranne, odpowiadające ich randze, wychowanie. Biegle mówiły po polsku, włosku, łacinie i niemiecku. Uczestniczyły także w życiu dworskim.

Królewny odznaczały się pobożnością, dlatego też zgodnie potępiły skandal matrymonialny brata, który poślubił Barbarę Radziwiłłównę. Posłusznie poddały się woli urażonej matki i wraz z nią wyjechały na Mazowsze. Konflikt pomiędzy Boną a Zygmuntem Augustem ujemnie odbił się na dobiegających trzydziestki królewnach. Po wydaniu Zofii za Henryka Brunszwickiego w 1556 roku, los dwóch pozostałych córek Zygmunta Starego nie przedstawiał się najlepiej. Królowa matka, uwożąc skarby, wyjechała do Włoch, pozostawiając córki bez środków do życia i na łasce brata. Ten zaś nie widział dla nich miejsca w Krakowie i nakazał im pozostać na Mazowszu.

Jagiellonki pomimo wieku nadal były jednak ważnym elementem gry politycznej. O ich ręce starało się wielu kandydatów: car Iwan Groźny, Gottard Kettler, szwedzcy królewicze Magnus i Jan Wazowie. Wreszcie, po uzyskaniu zgody starszej z sióstr, na ślubny kobierzec wstąpiła Katarzyna, która poślubiła Jana Wazę. O Annę starał się jeszcze palatyn Renu, Ryszard, a nawet dziewiętnastoletni, ślepy na jedno oko pijanica, eksbiskup, brat króla Danii − Magnus. Wreszcie wydawało się, że słońce uśmiechnęło się do królewny. Pojawił się kandydat do jej ręki. Był nim książę wirtemberski Eberhard. Pech jednak wisiał nad Jagiellonką. Kiedy wszystko zdawało się zmierzać do szczęśliwego finału, dwadzieścia lat młodszy wybranek nagle zmarł.

Po tych niepowodzeniach Anna powróciła do swych mazowieckich dóbr. Oddawała się religijnym praktykom, podupadała na zdrowiu i coraz bardziej dziwaczała. Brat, a później możni, nie szczędzili jej afrontów. Dało się to odczuć już po śmierci Zygmunta Augusta, kiedy to nakazano jej opuścić Warszawę, by nie miała wpływu na przyszłą elekcję. Anna nie chciała być bierna. Kiedy jednak na jaw wyszły jej kontakty z Habsburgami, bezceremonialnie jej oświadczono: „ty nam chcesz tę koronę stracić dla siebie! […] ty nam obierać nie będziesz pana!”. Oskarżono ją też o trucicielskie zamiary wobec opozycji.

Królewna zrozumiała swoje trudne położenie. Odtąd działała ostrożniej, a nawet udało się jej odzyskać część majątku po bracie. Wiedziała, że jej czas jeszcze nadejdzie. Była wszak najbogatszą panną na wydaniu, dziedziczką tradycji rodu Jagiellonów. Otrzymała także od szlachty niespotykany w Polsce tytuł infantki. Zdobyła się również na wyjątkowy gest wyborczy – własnym kosztem ukończyła most przez Wisłę w Warszawie. Wiara ta kazała jej zawierzyć posłowi francuskiemu Jeanowi de Monluc, który potajemnie wręczył jej portret Henryka Walezego, dając jasno do zrozumienia, że Francuz zaraz po obiorze rozpocznie starania o jej rękę. Na rozkaz Jagiellonki szlachta mazowiecka opowiedziała się za Walezjuszem. To przeważyło. Henryk został wybrany na króla, ale warunku małżeństwa nie zapisano w pactach conventach. Nie dziw więc, że przebudzenie ze snu o mężu było bolesne. Dwudziestotrzyletni Francuz nie zamierzał żenić się z pięćdziesięcioletnią starą panną.

Szyderstwa i upokorzenia nie trwały jednak długo. Po ucieczce Henryka do Francji, los ponownie uśmiechnął się do infantki. Tym razem pomna doświadczeń, aby „na koszu nie osiadła”, zręcznie rozegrała partię o męża i koronę. Wykorzystując swe wpływy i antyhabsburskie obawy, dała się wybrać na króla, której za męża „przydano” siedmiogrodzkiego księcia Stefana Batorego. Anna triumfowała i liczyła, że będzie kierować mężem. Zauważył to Jan Hlebowicz, który złośliwie skomentował: „O pannie Annie nic dobrego spodziewać się nie należy. Widzę jako chłopa dopadła, gębę wysoko nosi i hardo, ale widzę po samym [Batorym], że go rządzić nie będzie, bo prawy chłop i nie byle trwoga, widzi mi się, żeby sobą nie dał tak bardzo hybać”. W istocie król hybać nie dał i, jak skwapliwie zanotowano, po trzech wspólnie spędzonych nocach nie miał już ochoty bywać w łożnicy żony.

Królowa umizgiwała się do męża. Organizowała dla niego zabawy i bankiety. Monarcha jednak miał dosyć podstarzałej matrony, jej humorów, a przede wszystkim prób wtrącania się do polityki. Nic więc dziwnego, że zaczęły krążyć plotki o rozwodzie. Batory jednak „zaklął się uroczyście, że prędzej by życie poświęcił, niż na rozwód pozwolił”. Nic to jednak nie zmieniło w położeniu Anny, wycofała się do swych mazowieckich dóbr, którymi gospodarowała nader rozsądnie. Stawała się jednak coraz bardziej zrzędliwa i popadała w zmienne nastroje. Wesołość przeradzała się w dewocyjną religijność, a jej złośliwe docinki mocno dawały się we znaki otoczeniu.

Pomimo odsunięcia od spraw państwa snuła niezwykłą intrygę. Nie zważając na to, że była starsza o 10 lat od męża, czyniła starania, by po jego śmierci polski tron przypadł Jagiellonom po kądzieli − Annie lub Zygmuntowi Wazom. Na wieść o śmierci męża natychmiast pchnęła do Sztokholmu posłańca, by „ukochany synaczek Zysio” ubiegał się o polski tron. Jednocześnie rozpoczęła najbardziej misterną grę w swoim życiu. Pogodziła się z Janem Zamoyskim i rzucając cały swój autorytet i olbrzymie środki finansowe, doprowadziła do elekcji Zygmunta Wazy.

Stara królowa spodziewała się, że będzie mentorką siostrzeńca. Myliła się bardzo. Na powrót została odsunięta od polityki. Jednak wzorowo odgrywała rolę ciotki i babki dla dzieci Zygmunta III. Zmarła 9 września 1596 roku i została pochowana obok ojca i brata w Kaplicy Zygmuntowskiej, co było podkreśleniem ideologicznego credo – była Jagiellonką, spadkobierczynią dumnej dynastii, ostatnią z rodu.