© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   18.06.2012

Lampart się żeni!

Lampart Sierakowski w 1617 r. pojął za żonę Katarzynę, jedynaczkę miecznika poznańskiego Janusza z Kosiczyna Jaromirskiego, na której kończył się ród. Po trzech latach, 24 VIII 1620, w poznańskim kościele św. Marii Magdaleny zostały ochrzczone bliźniaczki Sierakowskich, Marina i Dorota (dziewczynki nie żyły zbyt długo, gdyż nie wspominają o nich inne dokumenty poza metryką kościelną). Później Sierakowscy dochowali się jeszcze synów Marcjana Macieja, Jana Konstantego i Wojciecha oraz córki Krystyny. A choć pan Lampart dochrapał się urzędów miecznika poznańskiego i starosty kopanickiego, chociaż wsławił się też w walkach pod Smoleńskiem i Chocimiem – jego mariaż i dokonania na polu prokreacyjnym stanowią tu najważniejszy element biograficznego kontekstu.

Sytuacja wesela i nocy poślubnej wiązała się z przyzwoleniem na sprośne żarty, także w epitalamijnych utworach literackich. Poetyka towarzyszących pokładzinom fasceninów wprost do takich nieprzystojnych komentarzy zachęcała. Sierakowski nosił imię (staropolska forma Lamberta) wprost kojarzone z cętkowanym kotem, którego skóry zdobiły niekiedy husarskie zbroje, nic zatem dziwnego, że pisane na zaślubiny Katarzyny z Lampartem wierszyki zaroiły się od mało wybrednych konceptów zoofilskich. Pierwszy na wieść o ślubie zareagował poetycką epistołą uzupełnioną trzema epigramatycznymi postscriptami Hieronim Morsztyn. Autor, którego muzą Lampart nieustannie i gromko się zachwycał (są na to dowody!), wskakując na Pegaza, od razu wziął na cel imię pana młodego:

                        A któż rozumem ogarnąć to może,

                        Jako są w sobie skryte sądy Boże,

                        Jak niepojęte tajemnice jego:

                        Kto widział z panną tygrysa srogiego

                        Stać na kobiercu? Lecz to już nie żarty,

         Kiedy ks[ią]dz stułą wiąże i lamparty.

Zaczęło się więc od niewinnego żartu. Dalej poszło już z górki. Morsztyn był również autorem cyklu związanego z uroczystością weselną. Wybierzmy z niego przyzwoitsze żarty:

Insze panienki sobie Perlusie chowały,

Które im pod pierzynką marmurki lizały,

Lecz Kachna Jaromirska z nich najśmielsza była:

Do tej sobie Lamparta sprawy przysadziła.

Boskie prawo i ludzka każe sentencyja

Spalić, kiedy się parzy z człowiekiem bestyja.

A czemuż i Lamparta na stos drew nie włożą,

Bo sypia z Jaromirską, o co prawa grożą?

Sierakowskiemu żona po dwóch dziatek rodzi.

Lecz nie dziw: jedne człowiek, drugie Lampart płodzi.

Epigramaty te są ciekawe przede wszystkim ze względu na szczegóły obyczajowe. Z tonu Morsztynowej fraszki wynika, że panieńskie zabawy erotyczne z ich pieskami nie były prawnie napiętnowane, choć – zgodnie z tym, co pisze poeta – za zoofilię karano śmiercią i sodomitę, i nieczyste zwierzę. Tak nakazywało zarówno „Boskie prawo”, czyli Biblia (Kpł 20,15-16), jak i „ludzka sentencyja”, a więc obowiązujące Artykuły prawa majdeburskiego: „gdzie by kto takowy nalezion był, żeby abo z bydlęciem [...] sprawę miał, takowi mają na gardle być skarani, a według obyczaju ogniem mają być spaleni, bez wszelkiego zmiłowania i łaski”. Trzeci epigram donosi już o narodzinach pierwszych bliźniąt powitych przez Katarzynę trzy lata po ślubie, z oczywistych względów dopisany musiał zostać później.

Na taką wiązankę anonim odpowiedział Responsem na epithalamion Lamparta Sierakowskiego. Możliwe, że sam pan młody odparował literackie sztychy, skoro sztychy to niegroźne i obrony nie wymagały, a i odpowiedź kurczowo trzyma się fraz, składni, czasem rymu oryginału, zdradzając pióro nienazbyt wprawne:

                                   Na drugie

Nader to głupie panny, co sobie Perlusie

Do nocnych zabaw biorą, bestyje malusie.

Gront Kachna, co swojego Lamparta przybrała

I z którym we dwóch leciech czworo dzieci miała.

                                   Na trzecie

Boskie i ludzkie prawa dobrze stanowiły

Spalić, gdy się z człowiekiem bestyje parzyły.

Że Lampartem okrywa Kasia swoje ciało,

Czemuż go palić, gdy się jej tak spodobało?

                                   Na czwarty

Jaromirska dwa razy bliźnięta rodziła,

Czym swemu Lampartowi sławę uczyniła.

Nie miał Lampart łatwego żywota. Ale choć dobrze bawiono się jego imieniem, i on chyba potrafił z tych zabaw czerpać satysfakcję.