© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Ad Villam Novam   Ad Villam Novam   |   30.11.2015

Pani wojewodziny bełskiej, Elżbiety Sieniawskiej, starania o nabycie Tarnopolszczyzny

Elżbieta Helena Sieniawska (1669 lub 1670-1729) pochodziła ze znakomitego rodu. Będąc córką Stanisława Herakliusza Lubomirskiego, w latach panowania Jana III marszałka wielkiego koronnego i Zofii Opalińskiej, była jedną z najbogatszych kandydatek do zamążpójścia. Do tego łączyły ją bliskie relacje z dworem królewskim. Przez szereg lat wychowywała się u boku Marii Kazimiery, była jej dwórką. Widocznie przypadła królowej do gustu, gdyż rychło obie panie połączyła głęboka przyjaźń.

W 1687 r. wyszła za mąż za Adama Mikołaja Sieniawskiego, właściciela wielkiej fortuny. W kolejnych latach, podczas, gdy jej mąż przebywał w obozach wojskowych walcząc z Półksiężycem, jego żona coraz bardziej zadziwiała otoczenie swoją niezwykłą energią zarówno na polu gospodarczym, jak i politycznym. Na obu z nich bardzo szybko doszło do ostrych konfliktów między małżonkami. Pomimo wniesienia ogromnego posagu, Sieniawski liczył na dochody z majątku żony. Tymczasem pani Sieniawska stawiła opór i nie dopuściła męża do dysponowania jej dobrami. W efekcie każde z nich gospodarowało niezależnie na swoich majątkach. Aby tego było mało, szczególnie rzucała się w oczy także niezależność i energia Sieniawskiej na polu politycznym, jakże widoczna zwłaszcza na tle braku ambicji politycznych jej małżonka, który w 1691 r. został zaledwie wojewodą bełskim. Cechy żony coraz bardziej drażniły Sieniawskiego, doprowadzając go do ostrych wybuchów gniewu. Stres, może kompleksy prowadziły pana wojewodę do częstego zaglądania do kielicha. Żona odpłacała mu wypominaniem zamiłowania do pijaństwa, a już w większej tajemnicy, przyprawianiem rogów, m.in. za sprawą romansu z królewiczem Aleksandrem. W każdym razie Sieniawscy nie uchodzili za wzór dobrego małżeństwa i niejednokrotnie dwór królewski, na którym oboje często przebywali, był świadkiem konfliktów pomiędzy nimi.

Śmierć Jana III wytworzyła zupełnie nową sytuację. Sieniawska starała się być jak najbliżej królowej i być dla niej oparciem. W listach do męża opisywała konflikty w królewskiej rodzinie i gorszące sceny z udziałem królewicza Jakuba. Zaangażowała się również w sprawy polityczne Marii Kazimiery. Szybko jednak się zorientowała, że Sobiescy nie mają poparcia wśród szlachty i szans na koronę. Do podobnego wniosku doszła w sprawie kandydatury francuskiej, co legło u jej decyzji nakłonienia męża do pogodzenia się z koronowanym już Augustem Wettinem. Oznaczało to rozstanie się z opcją popierania dążeń politycznych Sobieskich. W tym samym czasie, jesienią 1698 r. rozstała się ze swoją przyjaciółką, Marią Kazimierą, która wyruszała do Rzymu. Zobowiązała się jednak czuwać nad jej ogromnymi dobrami w Polsce.

Sieniawska już wtedy była znana z tego, że potrafiła dobrze zarządzać swoim majątkiem. Zgodnie z prośbą przyjaciółki zajęła się i jej dobrami. Będąc realistką z miejsca dojrzała, że ich kondycja nie jest najlepsza, a z drugiej strony doskonale wiedziała, że królowa nieustannie bardzo potrzebowała poważnych kwot gotówki. W ostatnich miesiącach swego pobytu w Polsce, szykująca się do wyjazdu z kraju Maria Kazimiera prosiła Sieniawską, by starała się znaleźć dobrego kupca na jej dobra.

Wówczas wojewodzina bełska zaproponowała, że ona sama kupi włość tarnopolską. Królowa nie odmawiała przyjaciółce, jednak zażądała sumy, na którą ta zgodzić się nie zamierzała. Przez jakiś czas Sieniawska słała listy, starając się przekonać Marię Kazimierę, że nie ma już Tarnopolszczyzny z czasów jej świetności, które przeminęły, a teraz dobra były zniszczone przez Tatarów, wojska saskie i koronne, a poddani rozegnani. Gotowa była wypłacić za nie królowej 40 tys. talarów. Przekonać ją o stanie dóbr i do proponowanej ceny miał wysłany do niej stolnik żydaczowski Mikołaj Krogulecki, któremu Sieniawska obiecała specjalną nagrodę w razie powodzenia misji. Jednak Maria Kazimiera pozostała głucha na jego argumenty i ofertę odrzuciła. Wdowa po Janie III również umiała liczyć pieniądze, a potrzeby miała ogromne. Czas jednak działał na korzyść Sieniawskiej, która nieustannie skrupulatnie dbała o gospodarkę w swoich włościach. Nic dziwnego, że jej pozycja i bogactwo stale rosły. U Sobieskich, gdy zabrakło podobnego Sieniawskiej w sprawach troski o własne dobra Jana III, działo się wręcz odwrotnie. By zdobyć gotówkę, pozostało im wyprzedawać ojcowiznę.

Korzystając z ich coraz trudniejszej sytuacji po paru latach kupiła od królowej bogate dobra jarosławskie. Po jej śmierci w jej ręce wpadło wiele innych dóbr gasnących Sobieskich, m.in. Wilanów. Tarnopol zaś w 1719 r. objęła w całkowity zarząd, jako dzierżawę.   

Elżbieta Sieniawska do stolnika żydaczowskiego Mikołaja Kroguleckiego, bmd. (ok. 1698), NGAB, F. 694, op. 2, nr 8979, k. 309-309v: „Za tenże Tarnopol daję Królowej Jejm m(illessimo) [tysięcy] 40 Talerów, na co jeszcze nie zezwala. Racz tedy WMM Pan donieść Królowej Jej Mci jako te dobra częścią przez Kozaków i kwarcianego żołnierza, częścią przez Sasów wniwecz są zrujnowane i kto wie, co dalej dziać się tam będzie. Przypatrz się WMM Pan temu zniszczeniu teraz i sam jak tam będziesz. Co wszystko wyrazić chciej proszę Królowej JejMci dla czego te dobra mniej teraz taxowane [wycenione] być powinny. Cokolwiek w tej mierze uznam przychylności Jego, znać się będę na discrecyi [odwdzięczeniu się], jako WMM Pana życzliwa siostra i niska sługa E. Sieniawska”.

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego:

Logo MKiDN