© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   04.02.2011

Patrick Gordon z wojskami szwedzkimi Wielkopolskę podbija

Z wojskową dyscypliną czy bez, marsz Szwedów na Rzeczpospolitą trwał w najlepsze. W 1655 roku do stolicy Wielkopolski przybył król szwedzki Karol X Gustaw, by osobiście poprowadzić swe oddziały, a Patrick Gordon[1], Szkot, został ranny po raz pierwszy, o czym informuje w swoim dzienniku.   

Obozowaliśmy w tym miejscu, póki nie doszła nas wiadomość o przybyciu króla do Poznania. Zwinęliśmy [obóz] i rozłożyliśmy się w pobliżu [19 sierpnia] miasteczka nazywającego się Pyzdry, 4 mile od niego. Nazajutrz rano [20] wymaszerowaliśmy i stanęliśmy pod następną osadą, Słupca, 4 mile od niej.

21 [sierpnia]. Następnego dnia wymaszerowaliśmy i zatrzymaliśmy się na wzniesieniu nad rzeką Wartą, naprzeciw Konina. Stąd został wysłany oddział 250 jeźdźców pod komendą pułkownika Engela, który w pobliżu Koła napotkał oddział 300 Polaków i już w pierwszym ataku zmusił ich do odwrotu, wielu pozabijawszy, a innych wziąwszy do niewoli. Jeńcy powiedzieli, że polski król przybył do Łowicza. Tutaj zostałem ranny strzałem w lewy bok, ale niegroźnie.

24 [sierpnia]. W ciągu dnia armia wyszła z obozu i sformowała się frontem w linię bojową. Król, spędziwszy noc dwie mile stąd, przejechał przed ustawionymi wojskami od lewego do prawego skrzydła w towarzystwie wielu wyższych oficerów, [oddziału] gwardii, sformowanego z drabantów i kawalerii, oraz kilku doborowych szwadronów. Kiedy zbliżył się do swojego namiotu, który znajdował się na prawym skrzydle, zagrzmiały dwie salwy z 44 armat, a rajtarzy, piechota i dragoni wypalili ze swojej broni.

25 [sierpnia]. Następnego dnia obozowaliśmy w tym miejscu, otrzymawszy rozkaz [26], aby być gotowymi do marszu. Armia przeprawiła się przez Wartę, [przeszła przez] Konin i zatrzymała się milę od miasta.

27 [sierpnia]. Doszliśmy do miasteczka Koło, gdzie znów, przez most, przeprawiliśmy się przez Wartę i stanęliśmy obozem nad brzegiem rzeki. Stąd został wyprawiony silny oddział konny 2500 ludzi na czele z księciem Anhaldt, przy którym znajdowali się Radzijewski [Hieronim Radziejowski – red.], generał-major Müller, młody Königsmark i inni pułkownicy. Maszerowaliśmy całą noc i o brzasku dostrzegliśmy [28] miasteczko Uniejów. Ponieważ skapitulowało, nie ruszano go, a pozostawiono tylko dragonów przy bramach miejskich, aby nadchodzące wojska nie uczyniły szkód. Rozłożyliśmy się w polu za miastem i dostaliśmy od mieszkańców dosyć prowiantu, jak: piwa i chleba, w czym odczuwaliśmy duże braki. Wzmocniwszy się, w południe skierowaliśmy się w lewo, ku Łęczycy.

Wieczorem, około milę od miasta, zebraliśmy się na szerokim polu i wysłaliśmy na rozpoznanie nieduży podjazd. Tę noc spędziliśmy w szyku [bojowym – red.], zachowując zupełną ciszę i nie rozpalając ani jednego ogniska. Przez część nocy połowa oddziału pozostawała w siodle, a pozostali [żołnierze – red.] stali albo leżeli przy swoich koniach z podwodami w rękach, i tak na zmianę.

29 [sierpnia]. Nazajutrz wczesnym rankiem podjazd powrócił z informacją, że cała okoliczna szlachta zbiera się i oczekuje przybycia z Warszawy polskiego króla. Po tym nasz oddział wrócił, rozsyłając we wszystkie strony patrole w celu rozpoznania okolicy. Dzisiaj do obozu ściągnęły wojska, które przez Pomorze przybyły z królem [szwedzkim], w liczbie 6000 ludzi. Z nimi przyjechali feldmarszałkowie Wrangel i Stenbock oraz generał jazdy Douglas [Robert Douglas].

 

Fragment publikacji oparty jest na rosyjskim przekładzie „Dziennika” Patricka Gordona „Dniewnik 1635-1659”, w przekł. i oprac. D.G. Fiedosowa, Moskwa 2005.


[1] Patrick Gordon urodził się w 1635 roku, pochodził ze średniozamożnej rodziny szlacheckiej. Jako katolik nie mógł znaleźć zajęcia w Szkocji, zdominowanej przez dyktaturę Olivera Cromwella. Sposobem na życie stała się emigracja i szukanie zajęcia w wojsku. Po trzech latach nauki w kolegium jezuickim w Braniewie (1651-1654), bez powodzenia starał się zaciągnąć do gwardii księcia Janusza Radziwiłła. Dzięki pomocy rodaków zaciągnął się do armii szwedzkiej. W latach 1656-1658, po dostaniu się kilkakrotnie do niewoli, służył na przemian Szwedom i Polakom. Dzięki znajomości z Janem Sobieskim znalazł się w pułku dragonii hetmana Jerzego Lubomirskiego, z którym walczył przeciw Rosjanom na Ukrainie. Po rozejmie w 1661 roku opuścił Rzeczpospolitą i rozpoczął służbę w armii moskiewskiej. Za czasów Piotra Wielkiego stał się jednym z najważniejszych i najbardziej wpływowych dowódców „autoramentu cudzoziemskiego”. Jako główny doradca i przyjaciel cara-reformatora był jednym z inspiratorów przeobrażeń społecznych i gospodarczych, którym Rosja uległa na przełomie XVII i XVIII wieku, a także jednym z twórców jej potęgi militarnej, która wyszła zwycięsko ze zmagań ze Szwecją w czasie wielkiej wojny północnej. Zmarł w 1699 roku w Moskwie.