© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   11.03.2011

Pieniądze władców elekcyjnych – cz. 4: czasy stanisławowskie

Stanisław August wiedział, jak ważny jest dobry pieniądz dla gospodarki kraju. Po swych poprzednikach zastał w tej dziedzinie istny chaos. W kraju kursowały monety: dawnych polskich władców, obce, a także olbrzymia ilość bezwartościowych fałszywek Fryderyka II. Już w pactach conventach obiecał zreformować polski system monetarny i wprowadzić nową, dobrą monetę. Trzeba przyznać, że nie rzucał słów na wiatr.

Oświeceniowy król – oświeceniowe monety

W 1765 roku pracę zaczęła Komisja Mennicza pod przewodnictwem kanclerzy: koronnego Andrzeja Zamoyskiego i litewskiego Michała Czartoryskiego. Efektem ich działalności było uruchomienie dwóch mennic. W roku następnym wydano ordynację menniczą, która ostatecznie zakazywała wwożenia monet pruskich do kraju i ustalała zasady wymiany starych pieniędzy na nowe.

Najpilniejszym zadaniem było uruchomienie mennicy, która produkowałaby monety miedziane. W tym celu uruchomiono warsztat w Krakowie. Potrzebnego surowca miał dostarczyć niejaki Baruch. Okazało się jednak, że zadanie to przerosło jego możliwości i niefortunny handlarz odsprzedał kontrakt baronowi Piotrowi Mikołajowi Gartenbergowi. Produkcja ruszyła pełną parą. Spod prasy menniczej wychodziły miedziane szelągi, półgrosze, grosze i trojaki. Kres działalności krakowskiej mennicy położyło nieoczekiwane wydarzenie. 21 czerwca 1768 roku konfederaci barscy opanowali Wawel, gdzie znajdowała się mennica. Nie tylko skonfiskowali znajdujące się tam monety, ale także bili je dla własnych potrzeb, zachowując przy tym królewski stempel. Po ustąpieniu konfederatów, Komisja Mennicza przezornie nakazała załadować cały sprzęt menniczy i spławiła go Wisłą do Warszawy. Od tej pory produkcja odbywała się bez zakłóceń.

Eleganckie i zbyt dobre

Dwa lata po wstąpieniu na tron Stanisław August, na mocy decyzji sejmu elekcyjnego, uruchomił mennicę w Warszawie. Nie szczędził na ten cel wysiłków i środków. Co ciekawe, monarchę w tym dziele wspomogli jasnogórscy paulini, którzy przekazali na rzecz nowo powstającej mennicy zapasy kruszcu. Sprowadzając odpowiednich fachowców – artystów medalierów, zadbał, by nowa moneta była piękna. Wysiłki się opłaciły. Poziom artystyczny monet stanisławowskich był na najwyższym europejskim poziomie. Z monet spoglądała podobizna pięknego i mądrego króla, stworzona przez znakomitego medaliera Jana Filipa Holzhäussera. Pieniądz stał się prawdziwą wizytówką władcy, wrażliwego estety, konesera sztuki i człowieka oświecenia, który starał się stosować filozofię wieku rozumu i światła podczas swego panowania.

Król i jego doradcy nie przewidzieli, że stworzono dzieło zbyt dobre, a przez to skazane na porażkę. Pracując nad reformą monetarną, debatowano nad stopą menniczą, jaką należy przyjąć dla polskiej waluty. Wybierano pomiędzy stopą pruską a konwencyjną – obowiązującą m.in. w Saksonii. Zdecydowano się na tę drugą, argumentując to faktem kursowania na ziemiach polskich austriackich talarów. Z grzywny kolońskiej o wadze 233,812 g czystego srebra bito 10 talarów. Zakładano przy tym, że talar będzie wart 8 złp, czyli 32 groszy srebrnych lub 240 groszy miedzianych, a cena dukata będzie równa 16 3/4 złp. Przyjęcie takiego rozwiązania okazało się jednak błędem. Ładne i dobre monety stały się przedmiotem natychmiastowej spekulacji kupców zagranicznych. Specjalizowali się w tym Prusacy, którzy wywozili dobrą polską monetę, a zalewali kraj małowartościowym pieniądzem pruskim. Oblicza się, że do 1787 roku na 43 mln złp wybitych w srebrze, aż 40 mln zostało wywiezionych za granicę. Na dodatek w Polsce nie było złóż srebra i należało kruszec importować. Nie dziwne więc, że mennica warszawska przynosiła straty. Król jednak z uporem bronił dotychczasowej stopy menniczej. Odebrał dzierżawę mennicy Gartenbergowi. Systematycznie także dopłacał do menniczego interesu deklarując, „że woli trwale swą stratę ponosić. Niżeli dla tej przyczyny odmiany prowadzić szkodliwe”. Deficyt jednak ciągle rósł, a odpływ srebra komplikował sytuację gospodarczą kraju. Skłoniło to wreszcie monarchę do reformy i zrównania polskiego systemu pieniężnego z obowiązującym na terenie Prus, Do reformy przystąpiono w 1787 roku. Podwyższono cenę dukata do 18 złp. i obniżono zawartość kruszcu w monetach o 4,2%. Do obiegu została wprowadzona nowa moneta dziesięciogroszowa o wartości 1/3 złotego. Zabiegi te znacznie ograniczyły spekulację polską walutą, ale nie wykluczyły jej w zupełności. Pomimo to zmiany dały znać o sobie błyskawicznie. Mennica zamiast strat zaczęła przynosić spore zyski.

MW

Oglądając współczesne polskie monety nie sposób nie dostrzec dwóch literek MW umieszczonych pod łapą orła. Oznaczają one Mennicę Warszawską. Pierwszy raz tego skrótu na monetach użyto w 1791 roku.

Talar targowicki

Zmiany zachodzące podczas Sejmu Wielkiego zmierzały do podźwignięcia kraju z kryzysu. Reformy, takie jak ograniczenie praw szlachty, prawo o miastach czy zniesienie jurydyk, były zapowiedzią dalszych zmian. Uchwalono również powiększenie armii oraz zwiększenie podatków (m.in. podatek dziesiątego grosza z dóbr szlacheckich i podwójnej wysokości z dóbr kościelnych).

Katarzyna II nie zamierzała bezczynnie przyglądać się umacnianiu Polski i poparła inicjatywę zawiązania konfederacji przeciwnej Ustawie Rządowej. Chętni do realizacji tego planu znaleźli się błyskawicznie. Grupa opozycjonistów obrażonych na sejm i zjednoczonych nienawiścią do króla: Szczęsny Potocki, Seweryn Rzewuski, Franciszek Ksawery Branicki oraz Szymon Kossakowski, wespół z Wasylem Popowem ułożyli manifest konfederacji, w którym mienili się obrońcami utraconej wolności. Występowali przy tym w imieniu całego narodu szlacheckiego, bezczelnie ignorując fakt, że ich manifest podpisało zaledwie ich 13 wspólników. Winą za rozpoczęcie wojny polsko-rosyjskiej obarczyli „spisek” sejmowy. Kreując się jako obrońcy praw szlacheckiej gołoty, liczyli na masowe poparcie. A władczyni Rosji stutysięczną armią wsparła obrońców „podeptanych wolności”. Młode polskie wojsko zostało pokonane, a król i część przywódców, w nadziei ocalenia przynajmniej niektórych reform, przystąpiła do konfederacji. Na nic się to zdało. Rosja i popierające ją Prusy, bezceremonialnie dokonały rozbioru Rzeczpospolitej.

Skutki przegranej wojny w obronie Konstytucji 3 Maja i drugi rozbiór, były zabójcze dla kraju. Oderwanie ludnych i ważnych prowincji, rabunkowa działalność zaborczych armii, jak również grabieże dokonywane przez targowiczan doprowadziły do wielkiego kryzysu gospodarczego. System bankowy praktycznie przestał istnieć. Większość banków, na czele z domami bankowymi Teppera, Potockiego czy Szulca upadła.

Z dramatycznymi wydarzeniami związanymi z konfederacją targowicką związana jest jedna z największych ciekawostek polskiej numizmatyki. Oto triumfujący targowiczanie w 1793 roku doprowadzili do wybicia „targowickich” talarów. Wykorzystując stanisławowskie talary, wyprodukowano 6-10 tys. egzemplarzy. Najbardziej intrygujący jest wygląd tego numizmatu, bowiem zamiast podobizny władcy i tarczy herbowej, pojawiły się niezwykle wymowne napisy. Na awersie w dębowym wieńcu widnieje dziewięciowierszowy napis: „CIVIBUS QUORUM PIETAS CONIURATIONE DIE III MAI MDCCXCI OBRUTAM ET DELETAM LIBERTATE POLONA TUERI CONABATUR RESPUBLICA RESURGENS” − „Obywatelom, których miłość kraju powodowała, że starali się bronić wolności polskiej, zniszczonej przez spisek z dnia 3 maja 1791 – Rzeczpospolita powstająca”. Na legendzie otokowej widnieją słowa: „GRATITUDO CONCIVIBUS EXEMPLARUM POSTERITATI” − „wdzięczność współobywateli przykładem dla potomnych”. Na rewersie prócz wartości monety, widnieje napis: „DECRETO REIPUBLICAE NEXU CONFEDERATIONIS IUNCTAE DIE V. XBRIS MDCCXCII STANISLAO AUGUSTO REGNATE” − „postanowieniem Rzeczypospolitej skonfederowanej w dniu 5 grudnia za panowania Stanisława Augusta”. Targowicki talar jest więc zabytkiem niezwykłym. Jest potępieniem działań reformatorskich, które uznano za spisek. Twórcy tej monety nadali jej funkcję okolicznościowego medalu, wychwalającego tych, których powszechnie uznano za zdrajców ojczyzny. Ponurym żartem był fakt, że kiedy te numizmaty weszły do obiegu, rozbiór kraju był faktem.

Pierwszy polski pieniądz papierowy (Bilety skarbowe)

Upadek pierwszej Rzeczypospolitej łączy się z narodzinami pieniądza papierowego w Polsce. Podczas insurekcji kościuszkowskiej powstańczy rząd, by zaradzić pustkom w skarbie, wyemitował banknoty zwane biletami skarbowymi. Ich wartość teoretycznie zabezpieczona była dobrami państwowymi. W praktyce była to forma kredytu, jaką nowe władze zaciągały wobec społeczeństwa. Za ich nieuznawanie groziła surowa grzywna. Eksperyment upadł po trzech miesiącach. Państwa zaborcze nie uznawały wartości tych pieniędzy.