© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   21.06.2012

Plaga much jako dopust Boży

Plagę much na dawnych Sarmatów zesłała zachodnia moda w pierwszej tercji XVII w. Początkowo dotknęła ona wyłącznie strojne niewiasty, jeśli bowiem wierzyć dawnym literatom, czarne muchy rojnie obsiadły twarze Polek. Mowa o pieprzykach wycinanych z kitajki lub bławatu i przyklejanych na śnieżnie białych twarzach modnych dam. Jak pisał Adam Jacek Pisarzowski w wierszu Muszki u dam: „Na białość damy czarne lepią płacie: / chodzi jej gęba w strzyżonym bławacie”. Wtórował mu Jakub Łącznowolski w Nowym zwierciadle modzie dzisiejszemu stroju akomodowanym:

Krawcom lepsza się nie dziej, bo co się walały

Kitajczane płateczki, to dziś się przydały,

I co przedtem w śmieci iść ledwie było godno,

To teraz pilno chowa, kto się nosi modno.

Ta antyfeministyczna broszura z 1678 r. należała do najzacieklejszych ataków na nowomodne obyczaje, klejonych much nie wyłączając. W muszej wojnie Nowe zwierciadło stanowić miało najgrubszą armatę (ciekawe, że w XVIII w., kiedy moda objęła również panów, owa literacka wojna wyraźnie przycichła...).

Elegantki, które uległy owej modzie, Łącznowolski bez wahania odsądził od czci i wiary:

On to strój, który rozum każdej damy ślepi, 

Która na wdzięcznej twarzy sprosne muchy lepi. 

On to strój, którym Bogu głupstwo zadawają, 

Gdy muchami swych twarzy damy poprawiają. 

Bóg im dał białe lice, one je pstrząc, smolą, 

Przez co piekłu niż niebu podobne być wolą. 

[...]

Słuchajcie, które rady muchy przylepiacie,

Co za wykład szatana Belzebuba macie:

„Much książęciem” zowią go święte Boskie słowa,

Toć jest jego poddaną muszna białagłowa.

Ozdoba miała nie tylko przyciągać wzrok i skupiać męską uwagę. Często spełniała też cele bardziej praktyczne. Wacław Potocki nie przypadkiem o muchach wspomina m.in. w wierszu Nie trzeba rzeczy powierzchownie sądzić:

Często w ścianach lepione popierają chrosty,

Często u panien znajdziesz pod muchami krosty.

Dla Potockiego fraza była jest jeszcze jednym przykładem na to, jak łatwo można się dać zwieść pozorom, dziś odsłania jednak konieczność sięgnięcia po muchę natury czysto estetycznej. 

Większość literackich konceptów, którym próbowano zwalczać nowomodną plagę, zasadzało się na dwuznaczności nazwy. Skoro na podorędziu były takie związku frazeologiczne, jak „mieć muchy w głowie” (mniej znana wersja much w nosie), już tylko krok był do tego, by stwierdzić, że doklejone pieprzyki są pochodną tych samych humorów. Jak w moralizatorskim szale pisał Łącznowolski:

Nie są to żadne plastry, ale muchy z głowy

Na twarz się wysypawszy, sprawują strój nowy.

Tak właśnie być powinno, bo tak niesie moda:

Niech ma żabę na twarzy, ganić tego szkoda.

Gdyby się ich białe płci lepiej wydać miały,

Węże, żmije, padalce po nich by sadzały.

Te same koncepty powtarzał w swych fraszkach Wacław Potocki:

Każda pani ma muchy, powiedają, w nosie –

Trudno temu nie wierzyć, rękami czego się

Domaca. Waszmości się rozlazły po twarzy.

czy:

Czarne się bielą, białe na przekór naturze

Z czarnych płatków w rozlicznej rozstrzygszy figurze

Muchy, osy, pająki, bez mała i żaby,

Jaszczurki, węże lepią po gębie [...]

Z dawnych poetów chyba tylko Jan Andrzej Morsztyn zachwycony był nową modą. Kunsztowną pieśń (każdą strofę wieńczy refren z rymem do „muchy”) na muszki zaadresował do orędowniczki nowej mody, Kasi, najpewniej dwórki królowej Ludwiki Marii, z którą się ożenił, Katarzyny Gordon of Huntly. Kunszt utworu zasadza się nie tylko na wersyfikacji. Na potrzeby komplementu odwołał się podskarbi wielki koronny do najnowszych odkryć naukowych (plamy na słońcu przy pomocy specjalnie opracowanego helioskopu po raz pierwszy zostały zaobserwowane w 1611 r.): „Białaś bez tego, ale żeby nas do końca / zaślepić, kładziesz na twarz plamy jak u słońca”. Propozycja, by Kasia pozwoliła przepłoszyć owe muchy ustami, kończy się saltem, którego taki Łącznowolski nie zdzierżyłby z pewnością:

Nie żałuj tych bestyjek przynamniej na strawę,

Boć taką, a prawdziwą, dam o sobie sprawę,

Że od miłości suchy

Z głodu zjem te muchy.