© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   07.08.2012

Poselstwo Hieronima Radziejowskiego do Turcji w 1667 roku

Po zawarciu polsko-rosyjskiego rozejmu w Andruszowie (1667) w Stambule zapanował niepokój. Sułtańscy urzędnicy i wojskowi zaczęli podejrzewać, że porozumienie to może ściągnąć niebezpieczeństwo na ziemie turecko-tatarskie. Gniewne pomruki Półksiężyca były nieco na wyrost, gdyż do polsko-moskiewskiego sojuszu było daleko, a i uwikłana w wojnę z Wenecją Turcja nie zamierzała otwierać drugiego frontu. By uniknąć kryzysu, wyczerpana walkami Rzeczpospolita postanowiła wysłać poselstwo do Porty, na którego czele stanął podkanclerzy koronny, wojewoda inflancki Hieronim Radziejowski. W lutym 1667 Radziejowski otrzymał niezbędne pełnomocnictwa, a na początku czerwca 1667 wjechał do Adrianopola. Z tego czasu pochodzi interesujący dokument (wydany drukiem przez Sadoka Barącza[1]) pt. „Droga Pana Posła Radziejowskiego do Porty Othomańskiej”.

Warto przytoczyć jego fragmenty, tyczące się przede wszystkim warstwy ceremonialno-obyczajowej, bo polityczne skutki poselstwa są historykom dobrze znane. „Wjechawszy w ziemię Wołoską zarazem na granicy za Dniestrem pod Chocimem witał JMP. Posła dwomik od Hospodara Wołoskiego [Radu XII Leon]. I ten JMP. Posłowi prokuratią prowiantu przez całą ziemię Wołoską prowadził. […] Dał się [poseł] namówić, że stanął w Jassiech, a Hetman, Kanclerz i inni officyalistowie [wołoscy] witali P. Posła, których, jedną nogą wystąpiwszy z karety, czapkę trochę uchyliwszy, witał JMG P. Poseł, i wymawiali Hospodara, że niewyjeżdża różnemi racyami. Po tych ceremoniach wsiedli na konie i jechali officyalistowie po obu stronach z daleka. Młódź zaś, albo raczej Bojarowie i Wołosza na pięknych bardzo koniach, z porządkami husarskiemi, […] za sobą gonitwy czynili. Zbliżając się ku Jassom, ze trzydzieści wszystkich chorągwi, w kotły bijąc i grając, wprowadzili aż do stancyi. Ludu zaś pospolitego moc wielka wychodziła, z któremi muzyka grając i w bębny bijąc, chleb i insze rzeczy w podarunku dawali. Przyjechawszy do stancyi, podziękowawszy im J. M. Pan Poseł został, a oni odjechali. Prosił ich JMG Pan Poseł do siebie na bankiet, ale się z nich każdy wymowił.

Nazajutrz […] upominki oddał JMCP. Poseł Hospodarowi i Hospodaryni. Wzajemnym sposobem JMG P. Poseł odebrał od Hospodara. Przez te trzy dni jako rano, tak i wieczór na dobrą noc pod oknami grano i w bębny bito JMC P. Posłowi. Czwartego dnia wyjechawszy z Jass, aż JMC P. Posła wyprowadzili offlcyalistowie ziemi z chorągwiami, którym jako Hospodarowi tak i samym wyszedłszy z karety dziękował. Wsiadszy do karety już jadącemu JMP. Posłowi, każdą z osobna chorągiew stawiało się in vim felicis gressus, grali i w kotły bili […] W pięć niedziel potym wjeżdżał JMCP. Poseł do Adryanopola, gdzie residet Cesarz Turecki [Mehmed IV]. O milę wielką przyprowadzono od Cesarza konia szpakowatego z siedzeniem aksamitnym złotem haftowanym i w rzędzie złocistym, na którego wsiadszy JMC Pan Poseł i my wszyscy powsiadaliśmy razem. Tak wjeżdżali naprzód czeladzi różnej sto dwadzieścia, za temi młodź parą, za niemi towarzystwo i słudzy. Po nich Sekretarz legationis szparkami i janczarami, którzy przed nim piechotą szli, jechał, zbliżając się ku Adryanopolu, wyjechał Czausz Basza i Aga, z nim ludzie, jakoby u nas urzędnicy koronni, którzy pochyliwszy głowy witali P. Posła […] Tedy wprowadzili P. Posła aż do stancyi jego, przez wszystko miasto. […] Po małej chwili Czausz Basza przysłał fruktów i mięsa do kuchni bankietując go. Nazajutrz Aga także fruktów i baraninę przysłał, tam mieszkaliśmy, niżeli nam audencyą zjednano półtrzeciej niedzieli, kiedy znać dano, że Ich JMP Posła będzie Cesarz w obozie pod namioty za miastem przyjmował, do którego kilkadziesiąt Janczarów wprowadzili. Tam tedy wjeżdżaliśmy jako i do Adryanopola gdy i nam było namioty rozbito. Tam tedy wysiadł Poseł i fruktów od Kajmakana posłano zaraz i baranów kilka do kuchni.

Trzeciego dnia przysłano koni trzydzieści na audencyą do Kajmakana, który na miejscu Wezyra. Tam tedy Czausz Basza i Aga z Janczarami, którzy wprzód szli honoris causa, prowadzili. Przyjechawszy do namiotu zlazł z konia P. Poseł. Wyszedszy dwu starców, pod łokcie Pana Posła prowadzili aż do samego miejsca, gdzie stołek dla niego postawiono, […] JMP. Poseł po francuzku do Tłumacza a Tłumacz do Kajmakana po turecku mówił”. Po powitaniu i oddaniu listów, podano kawę, a potem sorbety, którymi częstowano obecnych. Rozdano potem podarunki dla kajmakana, jego żony i dworu, oraz dla wielkiego czausz-baszy. ”Interim przyniesiono serbetu w czarze złotej i tuwalnią w wzory złoto wyszywaną, podano Kajmakanowi, który jako skoro się napił, podał P. Posłowi i zarazem gębę ucierając i drudzy go pili. Po małej chwili przyniesiono kitajkę, pod którą było kadzidło i kadzili, wprzód Kajmakana a potym Posła. […] Ci tedy odprowadzili nas aż do stancyi. Nazajutrz przysłał Kajmakan do Posła, prosząc go aby mu posłał rejestr upominków, oraz pytając się od kogo, czyli od Króla czy od Rzeczypospolitej. Odpowiedział Poseł: że ja nie od Króla Perskiego nie od Hospodara Mułtańskiego albo Wołoskiego przyjechałem, ale od Króla Polskiego, Pana mego, abym miał mieć jakie upominki od niego, nie mam, ale jeżeli mam, to od siebie, […] oddam ja tedy natenczas rejestr, kiedy upominki będę oddawał. Odpowiedzieli: że Cesarz nie weźmie, jeżeli ty je będziesz oddawał od siebie, a nie od Króla i jeżeli ich przy audyencyi nie oddasz; odpowiedział, że nieoddam, a to li posyłam do Kajmakana Posła Markoniowiego i P. Stadnickiego, aby to Kajmakanowi opowiedzieli, że prywatne moje upominki, bo odemnie samego, a publiczna audiencya, co z publicznemi prywatne razem mają czynić upominki. […]

„Nazajutrz w świtaniu przysłano koni 30, po Pana Posła konia pięknego szpakowatego w rzędzie usarskim, na którego jak prędko wsiadł, tak prędko słudzy i młodź swym trybem jechali, za miasto wyjechawszy we dwoje uszykowano wojsko, między któremi my jechali, aż do samego namiotu Cesarza, […] klacze przybranę pięknie w różne ubiory, perłami siedzenia sadzone, kamieńmi drogiemi i których splendoru oko ludzkie napaść się nie mogło i widzieć trudno piękności było tak bogato ubranych koni sto czterdzieści. Na wielkie staje od namiotów zsiadł z konia J. P. Poseł, i do namiotu zaprowadzony i tam go bankietowali, dano im na glinianych misach, […] po obiedzie upominki od P. Posła, Janczarowi-, wziąwszy, zatrzymali je aż po audiencyi, a to dla tego, żeby pospólstwo niewidziało, że to upominki od Króla JMści Polskiego. Potym prowadzony był ku Cesarzowi i posadzony przy furcie więcej niż godzinę i tam podano kaftan, pocałowawszy go P. Poseł, potem włożono go na JMści. […] Po braniu kaftanów nazad siedział pół godziny P. Poseł pod płotem przy furcie, przyszedszy Czausz Basza dał mu znać, że już czas ma audiencya, jak prędko za furtę zaszedł, tak prędko dwóch pod pachy JMC wziąwszy prowadzili aż do Cesarza, i pokłoniwszy się Poseł JMG nisko, inszych przymuszono Jch Mściów ukłonić się aż do ziemi, a potym im ustąpić kazano, i tam list od Króla JMG oddał P. Poseł, sam Cesarz odpowiedział, cokolwiek jest w listach sąsiada i Posła mego, zniosszy się, gotowem uczynić relacją”. W liście do sułtana Mehmeda IV król Jan Kazimierz, wskazując na trudności w stosunkach polsko-tureckich, jednocześnie zapewniał, że Polska pragnie utrzymać przyjaźń i poprawne relacje z Turcją. „Cesarza strój taki był: naprzód biaława jakaś suknia, której nierozeznać jaka była, bo się świeciła od kanaków [naszyjników], na głowie z boków pióra białe, od nich idące wielkie szmaragdy jako jajca gęsie, na czele zaś trzecie pióro na dół się spuszczające, zawój kanakami sadzony niewielki.

Czwartego dnia proszony od Kajmakana J. P, Poseł na bankiet, z którym tam konferował sekretnie, trzeciego zaś dnia potym JMC Pana Posła Kajmakan, aby w kilka koni do niego przyjechawszy, po przyjacielsku się z sobą rozmówili, prosił”. Radziejowski negocjował mając świadomość, że strona turecka uzależnia pokój z Polską od zerwania układów z Moskwą. „Póki wy z Moskwą niebędziecie póty my z wami traktować nie będziemy”. Posłowanie utrudniła dodatkowo choroba, najpewniej zakaźna, jakiej nabawił się Radziejowski w Adrianopolu. Zaczęto głosić, że zagniewany sułtan uwięzi wszystkich „niezawodnie w jakiej twierdzy odległej”. Skutkiem trosk, Radziejowski 20 lipca mocno zaniemógł. W ciągu następnych dni nie zmniejszyły się cierpienia, „kiedy oto 29 [lipca] przybył do niego czausz-basza z rozkazem cesarskim, aby poseł z całym orszakiem ustąpił z dotychczas zajmowanych domów i przeniósł się do przeznaczonego mu karawanseraju, dusznego, ciasnego, niewygodnego, a nawet , dla chorego niebezpiecznego dla braku powietrza. Odmówiono posłowi mieszkania choćby dni kilka w zajmowanym domu, nie miano względu na rozpoczętą kuracyę, a hardy zastępca kajmakana oświadczył, że rozgniewany pan jego każe, w razie oporu, wyrzucić wszystkich nie lękając się wcale obrażenia giaurów. Przewieziono więc chorego, strzeżono pilnie cały orszak, wzbroniono mu chodzić po mieście, a obawę powiększały jeszcze wieści o wściekłym gniewie Mahometa, który kazał jednych z dworzan swych ścinać, drugich więzić, innym obrzynać uszy i nosy. Wszystko to wywołała wiadomość o gromadzonych siłach polskich w Ukrainie”[2]. 8 VIII 1667 poseł zmarł, a jego misję kontynuował cześnik sochaczewski Franciszek Wysocki [sekretarz legacji]. Ten też dokończył cytowany wyżej dokument, którego rękopiśmienna wersja (Relacya poselstwa polskiego w Turczech, to jest w Adyanopolu die 16 Augusti 1667 odprawionego przez jaśnie wielmożnego niegdy Hieronima Radziejowskiego podkanclerzego przedtym koronnego, […] posła wielkiego JKMości zaczętego, a przeze mnie Franciszka Kazimierza Wysockiego, cześnika sochaczewskiego JKMci y legacyi tej sekretarza dokończonego) znajduje się w zbiorach Ossolineum.

Jemu udało się uzyskać „pakta pokoju” z Turcją, datowane na 21 lipca. Zgodnie z nimi Jan Kazimierz miał m.in. zabronić Kozakom napadać na posiadłości Tatarów i Turków, król Polski miał słać chanowi coroczne podarki (w zamian chan miał stawiać się na każde wezwanie). 19 VIII 1667 Wysocki ruszył w drogę powrotną. Przywiezione do kraju warunki okazały się niemożliwe do zaakceptowania. Ostatecznie o ich losie miał zdecydować sejm zwołany na grudzień 1667. Kiedy jednak w październiku hetman polny koronny Jan Sobieski rozgromił pod Podhajcami Tatarów, wspieranych przez Kozaków Piotra Doroszenki, sytuacja uległa raptownej zmianie. Turcja daremnie czekała na odpowiedź Rzeczypospolitej. Otrzymała ją nie wprost. 4 XII 1667 w Moskwie podpisano traktat o współdziałaniu Rosji i Rzeczpospolitej przeciwko Turcji i Tatarom, wytyczeniu granicy międzypaństwowej i odszkodowaniu dla szlachty polskiej, wygnanej z zajętych przez Rosję terenów.

A kolejnym posłom udającym się do Turcji Joachim Benedykt Chmielowski zestawił w połowie XVIII w. następującą instrukcję: „Ma być Poseł wielkiej pacjenci na niektóre dyzgusta Turków, śmiałym jednak przy powadze swego Monarchy. 2. Powinien mieć magnam prudentiam, rerum gerendarum magistram. 3. Humorowi Turków czasem non obstat dogodzić, bez postpozycji jednak charakteru swego. 4. Prezenta u tegoż Narodu najwięcej valent dokąd si nihil attuleris, ibis Homere foras; ale w tym moderamen potrzebne, abyś ich animusz trzymał w expektatywie, apetyt ich do brania ostrząc, a nie razem nasycając. Non ita, ut dare plus non possis 5. W największej u nich aprehensji statek, powaga, a jeszcze surową miną męską utemperowana. 6. W zbyteczną z Turkami nie wdawać się konfidencją, obserwując owo Seneki effatum; Utrumąue vitium est, & omnibus credere, & nulli. Możesz ze Wszystkiemi przestawać, politycznie, ale z żadnym poufale. 7. Tłumacza mieć należy Cudzoziemca, nie Turczyna, bo u nich indigena, ut indigna creatura, mówić z Monarchą nie może. 8. Generalnie zaś w Pośle requiruntur omnigena Virtus, temperantia w jedzeniu i trunku, w mowie, ręka powściągliwa i daleka od korrupcji. 9.Umysłu wspaniałość przeciwko Tureckim pogróżkom. 10. Wierność ku swemu Pryncypałowi tak in commissis, jako in responsis nic nie opuszczając. 11. Rozum piękny, umiejętność języków, wiadomość Historii, znanie się, jak który Monarcha positus u Porty”. Zalecenia te z uwagą powinien przeczytać każdy, także współczesny, dyplomata.


[1] Droga pana posła Radziejowskiego do Porty Othomańskiej, [w:] S. Barącz, Pamiątki dziejów polskich, Lwów 1855, s. 74-81.

[2] L. Hubert, Zatargi Polski z Turcyą w 1667 i poselstwo Hieronima Radziejowskiego, „Biblioteka Warszawska. Nowa Serya” 1858, t. II, s. 489.