© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum

Problemy z zagranicznymi „gazeciarzami”

O tym, że informacja, jej odpowiedni dobór i przedstawienie są skuteczną bronią, przekonali się najważniejsi przywódcy sejmu rozbiorowego (1773-1775). Jako narzędzia w ręku obcych mocarstw realizowali ich interesy, nie wahając się przed czynami poniżającymi i niegodnymi. Warszawska prasa ze względu na blokadę informacji ze zrozumiałych względów nie mogła jasno relacjonować obrad sejmu, ani późniejszej „Delegacji”. Dosyć dokładne informacje o działalności marszałka Adama Ponińskiego i jego kliki, łącznie z podawaniem nazwisk, polski czytelnik mógł uzyskać z gazet zagranicznych. Wynikało to z naturalnej tendencji osiemnastowiecznej prasy, która więcej miejsca poświęcała sprawom zagranicznym niż krajowym. W głównych europejskich gazetach („Courier du Bas-Rhin”, „Gazette de France”, „Gazette de Leyde”, itp.) ukazywały się więc obszerne artykuły o wydarzeniach w Polsce.

Tę poczytną prasę można uznać za opiniotwórczą, dlatego też próbowano wpływać na informacje i komentarze w nich umieszczane. Zdawał sobie z tego sprawę Stanisław August Poniatowski, który w 1773 roku był w niezwykle trudnej sytuacji. Zagrożony detronizacją i zmuszony zaakceptować grabież trzeciej części swego kraju, starał się ratować, ile się da.

Możliwości sprzeciwu miał jednak niewielkie, toteż bardzo inteligentnie inspirował pracę niektórych zagranicznych gazet, zwłaszcza „Courier du Bas-Rhin” i „Gazette de Leyde”. Na ich kartach walczył nie tylko z przeciwnikami krajowymi, ale także z ogólnoeuropejską złą opinią o Polsce. Kreowali ją m.in. wybitni filozofowie z d’Alembertem i Wolterem na czele. Ten drugi nie wahał się wręcz uzasadniać rozbioru, a zwłaszcza działań władców oświeconych, którzy wedle niego poskromili polska anarchię. Wedle wielu europejskich intelektualistów, rozbiór wręcz przysłużył się Polsce.

Stanisław August liczył jednak na opinię publiczną. Jeszcze w początkach swego panowania starał się przekonać do siebie i do Polski Denisa Diderota czy Melchiora Grimma, autora poczytnej „Correspondence littéraire, philosophique et critique”. Jak się jednak okazało bezskutecznie. „Republika filozofów” kibicowała Fryderykowi II − filozofowi na tronie – i Katarzynie II – Semiramidzie Północy. Niewielu zastanawiało się nad konsekwencjami dla Europy. Znamienne więc okazały się słowa Edmunda Burkego „Polska była tylko śniadaniem, a niewiele więcej Polsk już pozostało. Gdzie będą jedli obiad?”.

Działalność propagandowa polskiego władcy miała trzy cele: przekonać do siebie europejską opinie publiczną, zmienić czarny wizerunek Polski oraz odwlec w czasie zwołanie sejmu rozbiorowego i samego rozbioru, a może nawet coś uratować, np. kawałek terytorium. Król i jego ludzie zbijali argumenty, udowadniali, że grabież jest bezprawna i w żaden sposób nie może być uzasadniona. W anonimowych broszurach bronili swych praw i zalecali reformy. Do walki politycznej wykorzystywano także satyrę. Niezwykle udany okazał się pamflet Johna Lindsay’a, pt. „Podział Polski w siedmiu rozmowach”. Ten ośmieszający Fryderyka II i Katarzynę II utwór został przetłumaczony na wiele języków. Tylko po francusku doczekał się jedenastu edycji. Miłość własna koronowanych grabieżców została dotknięta, ale nie zmieniło to ich postępowania.

Szczególnie intensywnie sprawa polska była przedstawiana przez „Gazette de Leyde”, znaną także jako „Nouvelles Extraordinaires de Divers Entroits”. Redagowana przez prawnika i filologa Jeana Luzaca. Gazeta ta ze względu na bezstronne przedstawienie obrad sejmu rozbiorowego i Delegacji oraz potępianie rozbioru była rozchwytywana nad Wisłą. Zbyt niezależny ton i jawna krytyka nie podobała się działaczom Delegacji. Dlatego też 27 sierpnia 1774 roku zakazano „aby takowych gazet nikt publikować się nie ważył ani do kraju przyjmować ”. Nie dosyć tego. Pod pręgierzem miejskim kat spalił jeden numer (61) „Gazety Lejdejskiej”. Zakaz został publicznie ogłoszony, a dowóz gazet na pewien czas ustał. Po pewnym jednak czasie na powrót zakazane pismo znów zaczęło docierać do polskich czytelników.

Czujność cenzorska uległa osłabieniu po 1775 roku. Prasa, a zwłaszcza powstały w 1782 roku „Pamiętnik Polityczny i Historyczny” księdza Piotra Świtkowskiego, zaczęła więc donosić wiadomości coraz bardziej niewygodne dla władcy. Odpowiedzią władzy było zaostrzenie cenzury, którą zapowiedział w swym uniwersale z 1784 roku marszałek Gurowski. Odtąd żadna gazeta nie mogła być rozesłania do czytelników bez uprzedniego sprawdzenia przez cenzora, by redaktorzy „bałamuctwami i kłamstwami nie zwodzili publicum”. Marszałek rozciągnął kontrolę także na redaktorów gazet pisanych, którzy z powodzeniem konkurowali z prasą drukowaną. Odtąd ich gazety także miały być objęte cenzurą prewencyjną. Korespondenci musieli przedkładać cenzorowi jeden z egzemplarzy swej gazety. Kto tego nie uczynił narażał się na karę w wysokości 200 grzywien.

Cenzura działała sprawnie i konsekwentnie. Dotyczyła ona jednak zwłaszcza druków ulotnych i broszur politycznych. Gazety skupiające się na podawaniu informacji, nie pozwalały sobie na działalność publicystyczną, stąd też zainteresowanie nimi cenzury nie było aż tak wielkie, a w razie konieczności potrafiono zablokować napływ niewygodnych informacji. Pomimo tego, kontrola Jurysdykcji Marszałkowskiej była dosyć ograniczona, a wytłoczenie druków ulotnych bez kontroli nie nastręczało większej trudności.