© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Ad Villam Novam   Ad Villam Novam   |   29.12.2017

Projekt skanowania zasobów Archiwum Radziwiłłów zachowanego w Narodowym Historycznym Archiwum Białorusi w Mińsku – prace w roku 2017

Prowadzone w 2017 roku prace w Narodowym Historycznym Archiwum Białorusi w Mińsku (NGAB) stanowiły kolejny etap zawiązanej w 2015 roku naukowej współpracy pomiędzy tymże Archiwum a Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie. Podobnie jak we wcześniejszych latach, kwerendy w Mińsku i skanowanie wytypowanych archiwaliów były możliwe dzięki dofinansowaniu ze strony Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

W dalszym ciągu głównym obiektem naszych zainteresowań był Fond 694 zawierający tę część Archiwum Radziwiłłów, która przed wybuchem II wojny światowej nie została przewieziona z Nieświeża do Warszawy. Forma prac nie uległa zmianie. Nadal karta po karcie przeglądamy zawartość jednostek i wynotowujemy interesujące nas archiwalia dot. dziejów rodu Sobieskich, ich majątków, zarządców oraz służących i zamawiamy skany wybranych dokumentów.

Podczas przeglądania zasobów mińskiego archiwum pojawiają się pytania m.in. o wartość rozmaitych kwitów i pokwitowań. Zapisane na małych karteczkach występują w ogromnych liczbach pośród różnych dokumentów dot. poszczególnych majątków Sobieskich. Na pierwszy rzut oka nie warto na nie zwracać uwagi. Są one jednak prawdziwą kopalnią wiedzy o życiu codziennym w dobrach Sobieskich. Gdzie bowiem znajdziemy informacje: ile płacono za prace zegarmistrzowi, który dbał o zegar na wieży w Żółkwi; ile ludziom służącym na tamtejszym zamku – wrotnym, ogrodnikom, winogrodnikom, owczarzom, Wołoszce szwaczce, strycharzom, sztukatorce alias kamieniarce; ile dostawał dozorca Turczyn Mucha, a ile dano leśniczemu, pasiecznikowi, pomocnikowi zegarmistrza, puszkarzom, ludwisarzom, budowniczym, Tymofiejowi malarzowi, Turkom, Tatarom, Wołochom „z Lipkami pod Wartą w Zamku Żołkiwskim zostawaiących, z których częścią przybywa, a częścią ubywa, za ordynansami KJM, na oswobodzenie żołnierzów naszych w niewolę podczas wojen zabranych”? Ile wydano na okazjonalne prace przy rezydencjach Jana III w Żółkwi, Kukizowie, Złoczowie, a ile na prace w bibliotece żółkiewskiej? Ile dano Żydom i innym mieszkańcom Żółkwi po pożarze w roku 1692, a ile na wsparcie poddanych dotkniętych innymi nieszczęściami? Ile dołożono do pogrzebów dawnych ubogich sług królewskich? Przykładów można by mnożyć w nieskończoność.

Warto wspomnieć jeszcze o innym rodzaju źródeł, a mianowicie o suplikach kierowanych przez poddanych do Jana III, do Marii Kazimiery, do ich synów oraz zarządców majątków. Przyzwyczailiśmy się do odtwarzania zasad funkcjonowania dóbr magnackich na podstawie relacji pisanych przez właścicieli lub administratorów. Skargi i prośby ukazują świat latyfundiów z innej strony, z perspektywy poddanych. Co ciekawe, zdarzało się, że z supliką chłopa czy mieszczanina zapoznawał się sam Jan III, rozpatrywał ją i wydawał decyzję, którą zapisywano w formie notatki obok tekstu supliki i polecano wykonać. Kwity, asygnacje, rachunki oraz supliki stanowią nieocenione źródło do badań nad dziejami i życiem codziennym w latyfundium Sobieskich, szczególnie w dobrach żółkiewskich, dla których dysponujemy najpełniejszym materiałem źródłowym.

Kwerendę w Mińsku przeprowadzamy w zasobie Archiwum Radziwiłłów z Nieświeża, które w czasie swoich długich dziejów wchłonęło wiele innych archiwów rodowych, nie tylko Sobieskich. Bez ustanku natykamy się więc na materiały dotyczące Abramowiczów, Kiszków, Połubińskich, Wołłowiczów, Wołodkowiczów i innych. Po Sobieskich najważniejsze dla nas są jednak te dotyczące samych Radziwiłłów. Stawali oni bowiem niejednokrotnie przed podobnymi problemami, co rodzina Sobieskich. Przedstawiciele obu rodów udzielali się m.in. na sejmach, sejmikach, jednając sobie zastępy szlachty. Aktywnie uczestnicząc w życiu publicznym, nie byli w stanie kontrolować swoich majątków ziemskich. Dlatego wysługiwali się zarządcami i administratorami. Zarówno Radziwiłłowie, jak i Sobiescy, niejednokrotnie zawiedli się na nich, ponosząc znaczne straty. Jedni i drudzy zawsze potrzebowali pieniędzy, wielkich pieniędzy. Zachowały się źródła pokazujące sposoby ich pozyskiwania – pożyczki, zastawy nieruchomości i ruchomości, sprzedaż majątków. Jedni i drudzy podejmowali też działania mające na celu uzyskanie stałego dochodu z posiadanych dóbr. Rozwijali więc rzemiosło w swoich miastach, osiedlali w nich zdolnych rzemieślników. Starali się rozwijać produkcję rolną i hodowlę. Sprowadzali kupców, często Żydów, a Sobiescy także Ormian. Rozbudowywali swoje rezydencje, remontowali dawne siedziby, fundowali świątynie. Potrzebowali do tego fachowców i sprawnych urzędników nadzorujących przedsięwzięcia i dbających o ich finansowanie. Nieuczciwość czy niekompetencja zarządców rodziły najróżniejsze problemy. Stąd przedstawiciele obu rodów nie mogli opędzić się od sypiących się zewsząd pretensji, pogróżek, pozwów, procesów.

Zarówno Radziwiłłowie, jak i Sobiescy poruszali się w kręgu spraw wojskowych. W ich majątkach stacjonowały prywatne garnizony, znajdowały się arsenały, a niejedna miejscowość była zamieniona w fortecę. Taki stan rzeczy bywał przyczyną najróżniejszych problemów związanych z koniecznością zapewnienia żołnierzom regularnego żołdu, broni, odzieży, zakwaterowania w domach miejscowej ludności itp.

Zagadnień łączących oba skoligacone rody jest bez liku. Jedne są lepiej naświetlone w źródłach dot. Radziwiłłów, inne w dokumentach Sobieskich. Często, aby lepiej poznać pewne zagadnienie, m.in. kwaterunku regularnych wojsk czy pozycji Żydów w prywatnych dobrach, trzeba sięgnąć do archiwum innego rodu. Stąd też nasze zainteresowanie materiałami radziwiłłowskimi, pomocnymi w badaniach nad dziejami Sobieskich i Rzeczypospolitej w XVII i 1. poł. XVIII stulecia.


Dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Logo MKiDN