© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum

Stanisław Chomętowski – (1673-1728) - mistrz kompromisu

Stanisław Chomętowski był jednym z niewielu hetmanów nie pochodzących z wielkiej magnaterii. Zapisał się jako wierny stronnik Augusta II i temu właśnie zawdzięcza swe wyniesienie. Przyszły hetman był jednym z najzdolniejszych konsyliarzy konfederacji sandomierskiej - ruchu nastawionego na obronę praw Augusta II i a skierowanym przeciwko Stanisławowi Leszczyńskiemu i Szwedom. W 1704 r. odniósł dosyć znaczne zwycięstwo nad zagonem szwedzkim pod Chybicami, a następnie udało mu się zdobyć furgony ze skarbami należącymi do prymasa Radziejowskiego. Niedługo potem zawładnął 1500 wozami zaopatrzenia dla szwedzkiej załogi Poznania. Jednak już letnia operacja 1705 zakończyła się kompletnym fiaskiem. Za to jego rajd kawaleryjski od Warmii do Częstochowy wywarł wielkie wrażenie na obserwatorach polskiej sceny wojennej. Nie przeszedł do obozu Leszczyńskiego, nawet po pokoju altransztadzkim. Optował za prowadzeniem wojny w oparciu o przymierze z Piotrem I, choć sprzeciwiał się jak mógł nadużyciom popełnianym przez armię rosyjską w Polsce. Z radością powitał powrót Augusta Mocnego do Polski, dla którego stał się cennym sprzymierzeńcem ze względu na popularność w wojsku. Został skierowany na kresy południowo – wschodnie, by strzec Polski przed zagrożeniem ze strony Turcji. Jego pozycja ciągle rosłą, więc otoczenie króla zdecydowało o wysłaniu Chomętowskiego z poselstwem do Turcji. Wskutek knowań stanisławczyków i dyplomacji francuskiej, poselstwo trwało ponad dwa i pół roku, i były pełne różnorakich szykan. Mimo to uzyskał potwierdzenie przez sułtana traktatu karłowickiego. Ustalono wówczas także status przebywających na terenie Rzeczpospolitej wojsk rosyjskich oraz warunków przepuszczenia Karola XII przez Polskę do Szwecji.

Po powrocie z poselstwa, nie próbował zażegnać konfliktu między władcą a hetmanami, wiedząc, że tylko dzięki temu może utrzymywać swoje wpływy w wojsku. Monarcha docenił jednak jego zasługi i powierzył mu w 1725 wysoką godność marszałka nadwornego koronnego, a rok później buławę polną koronną. Zmarł w niespełna dwa lata po jej otrzymaniu. Jego śmierć przyjęto z powszechnym smutkiem, ponieważ jawił się jako niezwykle pozytywna postać na tle skompromitowanych polityków polskich  z początku XVIII stulecia. Był człowiekiem umiarkowanym i nie posiadał w zasadzie wrogów, co w tamtych czasach było wyjątkiem. Nie był wybitnym politykiem ani wodzem, ale w odróżnieniu od innych wiele mu się udawało. Być może dlatego, że stawiał sobie cele możliwe do realizacji.