„Twoja Marysieńka pięknieje i ma się dobrze”. Relacje Marii Kazimiery z najstarszą wnuczką w świetle listów z Rzymu (1699-1703)*
DE EN PL
Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie

Pasaż Wiedzy

Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie

„Twoja Marysieńka pięknieje i ma się dobrze”. Relacje Marii Kazimiery z najstarszą wnuczką w świetle listów z Rzymu (1699-1703)* Anna Czarniecka
Maria Kazimiera Młodsza.jpg

Królowa podczas pobytu w Rzymie często skarżyła się na samotność i oddalenie od dzieci, a zwłaszcza od synów. Pocieszeniem była dla niej ukochana wnuczka Maria Kazimiera (1695-1723), najstarsza córka Jakuba i Jadwigi Elżbiety von Pfalz-Neuburg, którą zabrała ze sobą do Wiecznego Miasta. Babka poświęcała dziewczynce, nazywanej przez nią Marysinką, wiele uwagi, dbając o jej wychowanie i przygotowanie do dworskiego życia. O jej postępach, rozwoju, a także o stanie zdrowia na bieżąco informowała oboje rodziców, którzy w tym czasie mieszkali w Oławie na Śląsku wraz z młodszymi córkami Marią Karoliną (1697-1740) i Marią Klementyną (1701-1735).

Jeszcze przed wyjazdem Maria Kazimiera wydała synowi dyspozycje dotyczące guwernantek dla wnuczki, gdyż, w razie rezygnacji Anny z Puciatów Morsztynowej, wdowy po podkoniuszym litewskim Szczęsnym Morsztynie, chciała ze sobą zabrać „kobietę odpowiednio urodzoną, która poczytywałaby [to] sobie za honor”. Posadę drugiej guwernantki zaproponowała Eufrozynie Sardi, córce generalnego poczmistrza Prus Królewskich, Kurlandii i Inflant, Franciszka Gratty, ale ostatecznie została ona ochmistrzynią dworu małej królewny. Z listów wynika, że znalezienie na stałe opiekunek dla Marysinki okazało się wielkim problemem. Zarówno pani Sardi, matka kilkorga dzieci, które zostały z ojcem, jak i pojawiające się po kolei, pani Wolles i pani Notiz, obie bardzo wykształcone, po jakimś czasie zaczynały tęsknić za domem i składały wymówienie. Królowa pisała do syna, że panią Sardi „dotknęła taka hipochondria, że wciąż płacze. Pogrążona w wielkiej melancholii, poprosiła mnie, abym jej pozwoliła jechać do Lukki na miesiąc, aby się wyleczyć”. Maria Kazimiera wielce ubolewała z tego powodu i prosiła Jakuba, aby zaoferował guwernantkom lepsze stawki lub obiecał im wyższe stanowiska w przyszłości, byle tylko zatrzymać je na dworze królewny, która zdążyła się już do nich przywiązać. Co prawda, pozostawała jeszcze madame l’Angloise (być może była to Krystyna Małgorzata Czajkowska), ale - jak pisała królowa - była ona „dobra do tego, by utrzymywać ją [wnuczkę – przyp. aut.] w pogodności”. Raczej więc jedynie bawiła się z małą królewną, nie mając kwalifikacji, aby ją nauczać.

Zaraz po przybyciu do Rzymu Maria Kazimiera udała się na pierwszą audiencję do papieża. Nie była to jeszcze oficjalna wizyta na dworze watykańskim, gdyż czekał ją najpierw paradny wjazd do miasta. Ponieważ jednak Innocenty XII nie mógł doczekać się spotkania z królową, zaprosił ją wcześniej, a ona zabrała ze sobą Marysinkę. Marysinka od najmłodszych lat uczyła się ceremoniału dworskiego. Uradowana i dumna babka pisała do Jakuba: „moja wnuczka zachowała się nadzwyczajnie, a papież był z niej wielce zadowolony, głaskał ją długo, a ona siedziała na posadzce i ucałowała należycie stopę papieża, podobnie jak ja”. Nie było to jej jedyne spotkanie z głową kościoła chrześcijańskiego - kilka lat później odwiedziła z babką Klemensa XI, składając mu życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Także i on miał być zachwycony rezolutną królewną, która rozbawiła go do łez.

Dziewczynka, zgodnie z ówczesnymi wymogami edukacyjnymi dla księżniczek, uczyła się również tańca. Jej babka jako pięcioletnie dziecko miała podobno wystąpić w wawelskim balecie koronacyjnym Ludwiki Marii (1646). Nic więc dziwnego, że w liście z 1699 r. Maria Kazimiera pisała do Jakuba o zaledwie czteroletniej wnuczce: „Tańczy ona menueta z formami, robi coupés i airs penchés, które wykonuje z pełnym wdziękiem”. Marysinka kontynuowała lekcje tańca u „dobrego nauczyciela”, a zachwycona jej postępami babka donosiła: „[…] tańczy tak dobrze, jak inne [dzieci – przyp. aut.]. W niczym nie ustąpi komukolwiek”. Królowej tak bardzo zależało, aby wnuczka pięknie się poruszała, że sprowadziła przez zakonnice z Paryża specjalną konstrukcję ortopedyczną, wymuszającą wyprostowaną postawę. Był to krzyż pokryty aksamitem, przymocowywany za pomocą obręczy do szyi i do ramion, który dodawał „wielkiej gracji”.

Maria Kazimiera włączała też wnuczkę do korespondencji z koronowanymi głowami, a zwłaszcza z cesarzową Eleonora Magdaleną, która była jej ciotką ze strony matki. Niewątpliwie uczyła ją w ten sposób przydatnej sztuki epistolografii, ale przy okazji wyrabiała królewnie stosunki na przyszłość. Dziewczynka pisała do cesarzowej zazwyczaj z okazji Świąt Bożego Narodzenia. W 1701 r., gdy Marysinka miała sześć lat, królowa donosiła synowi: „Twoje dziecko napisało do cesarzowej list di proprio pugno [wł. „własną ręką”], wspierana co prawda przez ojca Baralin, który ją uczy.” Eleonora Magdalena zrewanżowała jej się życzeniami, co ucieszyło królową, ale jednocześnie stało się pretekstem do skrytykowania Jakuba jako ojca, który zaniedbuje własne dziecko. Maria Kazimiera przekazała mu odpowiedź cesarzowej ze słowami: „Wysyłam Ci ją, by Cię nauczyć żyć. Ty mu [dziecku – przyp. aut.] nie zrobiłeś tyle zaszczytu, co cesarzowa, choć jest większą Panią niż Ty. To jest prawdziwa obraza, którą żywimy do Ciebie”. Oddalenie najstarszej córki na pewno nie sprzyjało rozwinięciu się ojcowskiej miłości u Jakuba, choć nie był on szczególnie wylewny także wobec młodszej i widywanej codziennie Marii Karoliny. Wyjątek czynił jedynie dla swojej ulubienicy Marii Klementyny. Mimo to królowa starała się podtrzymywać więź między Marysinką a jej rodzicami. Regularnie pod koniec listów przekazywała w jej imieniu wyrazy szacunku, pisząc: „Wasze dziecko całuje Wam obojgu stopy”. Starała się też o niej wspominać choćby w kilku słowach pod koniec listów. Zapewniała, że „ma się dobrze”, a ponadto „pięknieje i jest najmilsza na świecie”. Pisała też Jakubowi w nadziei, że obudzi w nim zainteresowanie córką: „Coraz bardziej robi się do Ciebie podobna”. Czasem przytaczała też zabawne historyjki z jej udziałem, jak na przykład tę, gdy obrażona Marysinka postanowiła wrócić do rodziców, bo babka nie chciała jej ze sobą wszędzie zabierać. Rozgniewana dziewczynka miała wówczas powiedzieć: „Swawolna królowa wszystko biega to tam, to siam, a mnie z sobą nie bierze. Nie będę żałowała od niej odjechać do Oławy”. Maria Kazimiera wyjaśniała synowi, że nie robi tego w obawie, by „jej nie popsuć”, a więc kochała swoją imienniczkę w sposób mądry.

Niezależnie od relacji swej wnuczki z jej naturalnymi rodzicami, Maria Kazimiera pragnęła, aby czuła się ona członkiem europejskiej rodziny monarszej. Toteż wprowadzała Marysinkę w tzw. wielki świat, rozmawiając z nią na temat narodzin, ślubów i śmierci królów, ich żon oraz dzieci. Gdy w 1699 r. niespodziewanie zmarła „na różę” [zapalna choroba skóry – przyp. aut.] królowa portugalska Maria Zofia z Neuburgów, królowa poleciła uszyć wnuczce „biały strój z białymi wstążkami i dopasowaną bielizną na jej żałobę”. Podobnie stało się w 1701 r., gdy umarł niespełna roczny arcyksiążę Leopold Józef, syn króla rzymskiego Józefa I, a także w 1703 r., po śmierci arcyksiężniczki Marii Józefy, córki cesarza Leopolda I.

Naturalnie Maria Kazimiera, która zabiegała o korzystne mariaże dla swoich dzieci, marzyła także o odpowiednim kandydacie na męża dla wnuczki i kierowała swe myśli w stronę króla szwedzkiego Karola XII. Ceniła go za jego zasługi wojenne, a także za wsparcie polityczne, jakiego udzielił rodzinie Sobieskich, przy czym zastrzegała, że małżeństwo z protestantem nie może się wiązać ze zmianą katolickiego wyznania wnuczki. Jako osoba wierząca od dziecka włączała Marysinkę w praktyki religijne. Co roku wchodziły one wspólnie na kolanach po 208. stopniach Świętych Schodów, znajdujących się naprzeciwko Bazyliki św. Jana na Lateranie. Dziewczynka uczyła się też modlitw, chodziła z babką na msze do rzymskich kościołów i na procesje ze świecą w oktawę Bożego Ciała, a nawet zdarzało się, że królowa zabierała ją ze sobą do klasztoru karmelitanek. Podczas jednej z takich wizyt z okazji święta Trzech Króli, siostry upiekły francuskie ciasto galette des Rois, do którego wkładano różne figurki i ziarno bobu. Ten, kto je znalazł w swoim kawałku, zostawał królem. Ku rozczarowaniu królowej, a być może i Marysinki, zwycięzcą został jej leciwy ojciec, kardynał Henri de la Grange d’Arquien (1613-1707).

Tak więc widać, że Regina di Polonia spędzała z wnuczką dużo czasu i że darzyła ją szczerym przywiązaniem. Martwiły ją choroby Marysinki, którą uważała za dziewczynkę delikatną i słabego zdrowia. Gdy królewna wkrótce po przyjeździe do Wiecznego Miasta zachorowała na ospę wietrzną połączoną z wysoką gorączką, podobno pisały o tym gazety i „cały Rzym zainteresował się jej zdrowiem, poczynając od papieża i wszystkich kardynałów”. Druga choroba była groźniejsza i przysporzyła królowej zmartwień. Było to „zapalenie, które ją pokryło wielkimi bąblami wypełnionymi czerwonawą wodą, całą klatkę piersiową i brzuch, tak że wszystko wyglądało jak obdarte ze skóry; do tego straszna gorączka”. Przerażona babka modliła się o zdrowie wnuczki do św. Katarzyny z Bolonii i do św. Kajetana, a jej spowiednik, biskup inflancki Mikołaj Popławski położył na ciele dziecka nakrycie głowy Innocentego XI, licząc na jego moc uzdrawiania. Prośby monarchini zostały wysłuchane, gdyż kilka dni później pisała: „Mój najdroższy synu, jest wielce szczęśliwe, że dobry Bóg wydobył nasze drogie dziecko z bardzo złego stanu, z którego została ona całkowicie wyleczona”.

Musiało to być ogromną ulgą dla królowej, która kochała wnuczkę, choć nie zapominała o pozostałych córkach Jakuba, modląc się za nie i przekazując im w listach boże błogosławieństwa. Niemniej w jednym z nich wyznała synowi, że Marysinka ma „dla mnie przywiązanie i zastępuje mi wszystko”. I tak pozostało aż do śmierci królowej w 1716 roku w Blois. Dopiero wtedy Marysinka wróciła do rodziców, do Oławy, gdzie zmarła siedem lat po swej babce.


* Por. Listy Marii Kazimiery z Archiwum Sobieskich w Oławie, t. 1, Listy do synów z lat 1696-1704, opr. i red. nauk. Anna Leyk i Jan J. Sowa, Warszawa 2019, Listy Marii Kazimiery z Archiwum Sobieskich w Oławie, t. 2, Listy do synów z lat 1699-1704, oprac. i red. nauk. Anna Czarniecka, tłum. Robert Zaborowski, Warszawa 2021, Listy Marii Kazimiery z Archiwum Sobieskich w Oławie, t. 3: Listy do królewicza Jakuba z lat 1699-1703, red. nauk. Anna Czarniecka, tłum. Anna Leyk, Warszawa [w przygotowaniu].


Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych na naszej stronie internetowej oraz dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych Użytkowników. Pliki cookies mogą Państwo kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszej strony internetowej, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż akceptują Państwo stosowanie plików cookies. Potwierdzam, że aktualne ustawienia mojej przeglądarki są zgodne z moimi preferencjami w zakresie stosowania plików cookies. Celem uzyskania pełnej wiedzy i komfortu w odniesieniu do używania przez nas plików cookies prosimy o zapoznanie się z naszą Polityką prywatności.

✓ Rozumiem