W drodze. Mobilność w życiu elit czasów saskich na przykładzie itinerarium Elżbiety Sieniawskiej
DE EN PL
Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie

Pasaż Wiedzy

Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie

W drodze. Mobilność w życiu elit czasów saskich na przykładzie itinerarium Elżbiety Sieniawskiej Agnieszka Słaby
Powóz konny

Definiowanie podróży jako terminu wykorzystywanego w badaniach nad społecznością szlachecką XVIII wieku obejmuje bardzo szeroką kategorię; włączane są do niej wszelkiego rodzaju wyjazdy, którym przypisuje się charakter poznawczy, nawet jeśli nie był on celem zamierzonym samym w sobie, jak i mniej liczne zorganizowane podróże edukacyjne – tury kawalerskie, podróże kobiece o charakterze edukacyjno-poznawczym. Dzieje się tak, ponieważ dla społeczeństwa doby XVIII wieku, to podróże krajowe stanowiły – jak zauważył Adam Kucharski – podstawową formę mobilności i stylu życia szlachty, zwłaszcza tej części, która pełniła publiczne obowiązki[2]. Wyjazdy, które przeradzały się w kilkutygodniowe podróżowanie po kraju, były niezbędne dla realizacji obowiązków życia publicznego, jak i towarzyskiego epoki nowożytnej. Poprzez wzajemne wizytowanie budowano i podtrzymywano więzi rodzinne, przyjacielskie, towarzyskie, ale i klientalne. W przypadku najzamożniejszej magnaterii, podróże między majątkami rozlokowanymi po całym kraju  wciąż jeszcze miały praktyczny wymiar w ich skutecznym zarządzaniu. Mobilność była niezbędna do kontaktu z administracją latyfundiów, jak i, a może przede wszystkim, do kontrolowania ich stanu i egzekwowania wydanych decyzji. Mobilność szlachecka mierzona jest więc w tym zakresie przede wszystkim liczbą podróży krajowych, które umotywowane były potrzebami i aspiracjami, przynależnymi do stanu szlacheckiego. Były składnikiem budowania prestiżu bowiem odzwierciedlały one – jak podkreślał Kucharski – status społeczny i finansowy[3].

Tym samym przez długi czas uwaga historyków koncentrowała się przede wszystkim na analizie wojaży męskich, także przez wzgląd na pozostawiony materiał źródłowy, pozwalający poddanie analizie grupy, która podróżowała o wiele częściej. Jednakże badania prowadzone nad kobiecymi podróżami, a zwłaszcza najnowsza analiza zagranicznych wojaży arystokratek w epoce oświecenia[4] – czego podjęła się Małgorzata Ewa Kowalczyk – odsłania charakter kobiecego podróżnictwa, nierzadko równie dobrze zorganizowanego, jak w przypadku peregrynacji męskich, i dla drugiej połowy XVIII wieku dobrze reprezentowanego w źródłach[5]. Wciąż jeszcze słabiej znany jest pod tym względem początek XVIII stulecia, chociaż kobieca korespondencja wskazuje, że już wówczas kobiety chętnie i wcale nie tak rzadko wyprawiały się w podróże krajowe. Jednym z najlepiej rozpoznanych kobiecych itinerariów tego czasu jest zapis drogi kasztelanowej krakowskiej Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej, znanej z dynamicznej aktywności na rozmaitych płaszczyznach życia politycznego, kulturalnego i towarzyskiego. Bogata literatura, poświęcona rozmaitym formom jej działalności, dowodzi nietuzinkowej osobowości kasztelanowej Sieniawskiej i jej zainteresowaniu niemal wszystkimi formami społecznej aktywności, dostępnymi kobiecie w XVIII wieku[6].

Wielokrotnie podkreślano, że jej polityczna działalność i skuteczność wiązała się z temperamentem, edukacją, wszechstronnością zainteresowań i wielkimi ambicjami, rozwijanymi, jak możemy domniemywać, już w dzieciństwie i młodości, dzięki przebywaniu na zamożnych, potężnych politycznie dworach – ojca, marszałka wielkiego koronnego Stanisława Herakliusza Lubomirskiego, i wuja, Hieronima Augustyna Lubomirskiego, chorążego wielkiego koronnego, a następnie tym najważniejszym – królewskim Sobieskich[7]. Dla realizacji jej ambitnych planów, nieustannie rozszerzanych, konieczne było zaplecze finansowe i prężny system gospodarczy, co także stało się przedmiotem osobnych badań[8].

Niejako na marginesie tych studiów pojawia się aspekt dużej ruchliwości kasztelanowej, stale będącej w drodze, pomiędzy swoimi i mężowskim majątkami, trybunałem czy stolicą. Dlatego warto jeszcze raz przyjrzeć się itinerarium kasztelanowej i jej mobilności na tle podróżowania w tym czasie, zwłaszcza w kontekście podróży kobiecych. Zwracają one uwagę badaczy, ponieważ w kontekście powyższych uwag przypisywać można im mniejsze motywacje, bowiem na kobietach nie spoczywał obowiązek udziału w zjazdach, sejmach i innych zgromadzeniach o charakterze publicznym, które wymuszałyby częstsze opuszczenie domostwa. Niemniej stale pogłębiane badania nad polityczną aktywnością kobiet wykazują ich czynny udział w życiu publicznym: niewątpliwie wymagało to obecności pań w miejscach rozgrywek politycznych i zwiększonej mobilności, na co bez wahania się decydowały[9]. Tym samym kobiece wyprawy uznać można za inspirowane rzeczywistą chęcią podjęcia trudu przemieszczania się, a krótkie i dłuższe wyjazdy w XVIII stuleciu stały się istotną częścią kobiecego życia, wymuszoną zarówno przez styl prowadzonego życia towarzyskiego, jak i coraz większe zaangażowanie kobiet w sprawy polityczne i gospodarcze. Te ostatnie kierowały podróżniczki nie tylko do majątków, ale także na targi i jarmarki, które cieszyły się sporym zainteresowaniem ze względów towarzyskich i rozrywkowych. Powodami przemieszczania się pomiędzy siedzibami były też praktyczne aspekty, takie jak konieczność ucieczki przed wojskami czy szalejącą epidemią – o usunięciu się przed epidemią często pisały do siebie Sieniawska i jej szwagierka Joanna Potocka. Zaś najpopularniejszym i najdawniej akceptowanym, w przypadku kobiet, powodem wyruszenia z domu były cele religijne – odbycie pielgrzymki, uczestniczenie w koronacjach obrazów i ważnych świętach oraz uroczystościach kościelnych, które odbywały się poza miejscem zamieszkania.

Rozważając w tym kontekście podróże Elżbiety Sieniawskiej, odbywane przede wszystkim w obrębie kraju, mam na myśli podróż rozumianą jako „fakt kulturowy i antropologiczny”, na co zwróciła uwagę Bożena Popiołek – za Jamesem Cliffordem – odnosząc termin „podróże” do każdej praktyki opuszczenia stałego i znanego sobie kręgu „domu”, czyli przestrzennych granic codziennej aktywności człowieka i przeniesienie się do odmiennego społecznie, geograficznie czy kulturowo miejsca”[10]. Przy czym ważne jest założenie, które podkreślił Krzysztof Podemski, analizując definicję Clifforda, że podróż polega na przemieszczaniu się, ruchu, bez którego nie ma podróży[11]. Zbliżone pojmowanie podróży zostało także zaproponowane przez Kazimierza Bartkiewicza, który za podróżników uznaje wszystkich ludzi pokonujących przestrzeń, niezależnie od motywów, jakie kierowały podróżującymi[12]. Takim nadrzędnym motywem dla Elżbiety były bieżące sprawy polityczne i kontrola spraw gospodarczych rozległego latyfundium. To one wymuszały potrzebę częstego przemieszczania, a tym samym wprawiania w ruch również tej części dworzan i służby, która odpowiedzialna była za zorganizowanie wyjazdu. Tym samym najbliższe otoczenie kasztelanowej czasowo zamieniało się w dwór podróżny, a sami dworzanie i służba przy tej okazji także znajdowali się w sytuacji podróżujących, opuszczających znane środowisko. Niestety, wciąż mało wiemy o składzie osób towarzyszących Sieniawskiej w wyjazdach, a tym bardziej o ich odczuciach i postrzeganiu życia w drodze. Kwestią interesującą pozostaje przede wszystkim, czy był to stały zespół towarzyszący kasztelanowej, czy też zmieniał się w zależności od celu wyjazdu.

Podejmowane przez Elżbietę Sieniawską wyprawy znajdują odzwierciedlenie w jej listach:  znajdujemy tam raczej prozę życia prowadzonego w rozjazdach, obciążonego stałą dbałością o logistyczne i techniczne rozwiązania aniżeli kwestie kulturowo-poznawcze, co jeszcze w początkach XVIII wieku jest cechą charakterystyczną dla większości podróży[13]. Uwzględniając trzy wiodące tematy, na które wskazała Hanna Dziechcińska, i szeregując elementy podróży ważne dla peregrynantów  – a więc przyroda, miasto, ludzie[14] – można uznać, że każdy z nich stawał się wątkiem uwzględnionym w listach kasztelanowej krakowskiej, pod warunkiem, że łączył się z jej bieżącymi sprawami. Odnotowywała przyrodę i warunki meteorologiczne, kiedy miały wpływ na organizowanie wyjazdu, rzadko odnosiła się do przestrzeni miejskiej, a najwięcej jej uwagi przykuwali ludzie, zaliczani do kręgu przyjaciół bądź potencjalnych wrogów, zatem plasujący się w orbicie jej interesów. Stawia to Sieniawską pośród wnikliwych obserwatorów społeczeństwa, ale przyjąć należy, że w jej wypadku większość listów z drogi traktowano ściśle praktycznie, raczej jako środek komunikacji i narzędzie informacyjne: zapewniała adresatów o bieżących sprawach – zdrowiu, najbliższych planach i dalszych wyprawach. Motywy te dotyczą nie tylko postawy Sieniawskiej, Bożena Popiołek fakt tego zadziwiającego zamknięcia się ówczesnych podróżujących na wrażenia przypisuje oralności kultury szlacheckiej, która dominowała nad relacjami pisemnymi i budowała głębsze poczucie więzi[15], co potwierdzają liczne komunikaty o dalszym ustnym przekazie – osobistym bądź przez delegowanego posłańca, które zapowiadano w listach w odniesieniu do ważniejszych spraw. W pierwszej połowie XVIII wieku wyprawiano się więc w drogę głównie ze względów praktycznych, wyjazdy w obrębie kraju łączyły się z przedsiębiorczą i obywatelską postawą – chęcią załatwienia bieżących interesów domu i dopełnienia obowiązków publicznych, a nie potrzebą poznawczą. Być może właśnie takie praktyczne podejście i żywioł polityczny Sieniawskiej powodowały równocześnie jej niechęć czy też brak argumentów za podróżowaniem poza granice kraju, gdzie miała możność załatwienia interesujących ją spraw.

Krajowe wojaże Elżbiety Sieniawskiej obrosły w legendę już za jej życia. Zarówno jej bliscy, jak i postronni komentowali podróże magnatki, przyrównując je do nieustannej włóczęgi. Dzięki temu dziś możemy podejmować próby odtworzenia itinerarium kasztelanowej z dwóch perspektyw – jej zapisów i opinii obserwatorów. Można też domniemywać, że chętne komentowanie wyjazdów wynikało i z zainteresowania obecnością potężnej kasztelanowej w danym miejscu, ale też musiało wykraczać poza standardy i tak ruchliwego trybu życia, przypisywanego magnaterii. Prym w komentarzach na temat mobilnego stylu życia Sieniawskiej wiodła jej szwagierka, Joanna Potocka, strażnikowa koronna, powodowana – jak można przypuszczać – częściowo troską, a częściowo zazdrością o aktywną działalność bratowej. Rezydująca na stałe we Lwowie lub Gołogórach, prowadziła dość monotonne życia, sprowadzające się do utarczek z mężem i obserwacji miejscowych wydarzeń. Sama o sobie pisała jako o „wieśniaczce mieszkającej daleko od poczty”[16], toteż stale spragniona była nowin. Zagraniczne kobiece podróże, jak te Konstancji z Tarłów Mniszchowej[17], komentowała z lekką dozą uszczypliwości – „że się pani marszałkowej w Lublinie nie podobało, nie dziwuję się, bo kto tak wielki wiek w plezyrach dworskich cudzoziemskich przeżył jako ona, lubelskie życie musi być dziwne”[18]. Za to sama bardziej dziwiła się bratowej i innym, że patrzą „cudzoziemskich manier, a z Polski wszystko macie”, zdradzając przy okazji swoje ograniczenia związane z wyjazdami – „cale to do mnie nie służy, bo ja od cudzoziemskich manier daleka, we Lwowie siedząc z ni skąd, tylko z Polski muszę mieć, co mam”[19].

Pisząc do Sieniawskiej w podobnym tonie, Potocka często wypominała jej brak spotkań i częste zmiany w planach przejazdów, które to uniemożliwiały: „moje {zapustne} mortyfikatie, że nie mogłam nigdzie zgonić W[aszmość] Dobrodzikę”[20], innym razem – czekając na bratową – dowiedziała się: „podobno przy tych dziurach W[aszmość] Dobrodziko do dawno obiecanej ziemi międzyrzecki[ej] teraz [się nie] zapędzisz”[21]. Najsurowiej skomentowała wyjazd bratowej z Oleszyc z chorą na odrę, czternastoletnią córką. Pisała wówczas zbulwersowana: „dobrze Bóg czyni, że więcy dzieci WM Państwu nie daje, kiedy tak szanujecie”[22]. Wypominała brak dbałości o warunki właściwe dla chorego dziecka i gromiła: „Bogu, Dobrodziko, odpowiesz za to”[23]. Ponad trudy podróży strażnikowa koronna stawiała tylko sprawy trybunalskie: „podobno większa fatyga ratuszna niż podróżna”[24], toteż zawsze gorąco winszowała Sieniawskiej zakończenia tych przedsięwzięć i powrotów „na odpocznienie po drogach”[25]. Sama nastoletnia córka pisała o wyjazdach trybunalskich, w których brała udział, jak o włóczędze, chociaż od najmłodszych lat towarzyszyła matce w drodze, a ta, wbrew ostrej ocenie bratowej, dbała o dogodne warunki podróży córki, o czym jeszcze będzie mowa.

Określanie nieustannych wyjazdów włóczęgą było też nieobce Sieniawskiej. Kiedy nie dostawała poczty od Sobieskiej, pisała: „nie dziwuję się ponieważ się też już trzy niedziele jako po drogach włóczę”[26]. Wiele uwagi i troski o ruchliwość kasztelanowej poświęciła w korespondencji z nią wojewodzina kijowska Urszula z Denhoffów Kątska. Określała ona tryb życia Sieniawskiej jako włóczęgę, czemu nie była rada, nie wiedząc, kiedy ją zobaczy[27] i powątpiewając w ich prędkie spotkanie, gdy Elżbieta udała się „w drogi tak dalekie”[28], albo „kiedy do tego szczęścia przyjdę, kiedy się WMM Pani będziesz po tamtych majętnościach swoich włóczyła”[29]. Zarazem też dopingowała przyjaciółkę: „bardzo się z tego cieszę, że WM Pani dotąd żadny trudności w kontynuacji drogi swojej nie znajdujesz, życzę, aby i do sukcesyi WM Pani żadny przeszkody i kłótni nie miała”[30]. Takie nastawienie brało się oczywiście z konwencji epistolograficznej, ale w tym przypadku wydaje się wynikać także z doświadczenia nadawcy. Obie panie informowały się też na bieżąco o możliwościach podróży, tym samym Kątska została ostrzeżona przez Sieniawską tuż przed wyjazdem o panującej epidemii i nie wyruszyła w drogę – „myśmy mieli dziś wyjechać do Drozdowic, aleś mię WMM Pani zastraszyła powietrzem w Niżankowicach i w Radymnie”[31].

Najtrafniej i dowcipnie permanentny stan rozjazdów Sieniawskiej podsumowała Elżbieta z Modrzewskich Tarłowa, wojewodzina lubelska, pisząc w marcu 1727 roku, a więc dokładnie na dwa lata przed śmiercią kasztelanowej: „JM Pani krakowska [Elżbieta Sieniawska] znowu z Oleszyc powróciła do Przemyśla i od kilku dni w Ostrowie, ale na święta różna dyspozycyja, jak duch każe, bo raz w Sieniawie, raz w Oleszycach i znowu w Puławach i znowu w Wilanowie, astrolog chyba jaki zgadnie”[32].

Niestety, tylko z jednej z jej licznych podróży zachował się dokładny rejestr postojów i czynionych wydatków Conotacyja podróżna z 1704 roku. Pozwala ona na prześledzenie około 30-dniowej trasy podróży, odbywanych postojów, popasów, napraw i noclegów na trasie z dóbr zakrakowskich m.in. przez Kraków, Brzesko, Biecz, Dębowiec, Krosno, Jarosław, Sieniawę, Janów, Lwów, Przemyślany, aż po Brzeżany[33].

Dużo mniej wiemy o stosunku Sieniawskiej do zagranicznych wyjazdów, zaskakuje brak jakichkolwiek wzmianek o Dreźnie czy to w jej własnych planach, czy w korespondencji innych, bowiem wydawałoby się, że rozpolitykowana wojewodzina bełska, a z czasem kasztelanowa krakowska powinna obrać taką destynację dla dobra interesów politycznych. Wiadomo, że w roku 1701 odbyła podroż do Karlsbadu, kiedy to towarzyszyła swej macosze Elżbiecie z Denhoffów Lubomirskiej w drodze do wód i, jak sama pisała, nudziła się. Wyjazd był zaplanowany na późną jesień, podróż rozpoczęto w sierpniu, a w połowie listopada Elżbieta spędziła tydzień w Pradze. Ta podróż musiała być dla niej uciążliwa, bowiem w kraju chorował ojciec, miała też wiele spraw związanych z administracją dóbr Sobieskiej[34], skarżyła się na chorobę, przez którą zaniedbała korespondencję, i narzekała na drogę „na usługę WKMci Dobrodziki jeszcze żyję i przywlekłam się tu do Pragi […], wyjeżdżam stąd 16 tego miesiąca, za grzychy mnie to Pan Bóg skarał tą drogą”[35]. Mocno zajęta sprawami gospodarczymi prowadzonymi dla Marii Kazimiery, spieszyła jak najszybciej do kraju, bez jakichkolwiek komentarzy dotyczacych odwiedzanych, nowych miejsc – „jadę tedy na Warszawę i na Ruś, potem abo, jeżeli by nie wystarczył czas, to i [w] Warszawie na sejmie skończę interesa WKMci, które beze mnie bardzo niedobrze mają się”[36]. Obie panie pozostawały wtedy w stałym, acz rzadszym kontakcie, bo wojewodzina informowała o nadrabianiu korespondencji i chciała „wyjeżdżając z Pragi […], nagodzić czas w Karlsbadzie opuszczony poczty”[37]. Z Pragi Sieniawska udała się do Wrocławia i przypuszczała, że przejazd tam potrwa tydzień, choć sądziła, że powinna być szybciej[38]; odwiedziła wtedy też Cieplice, a na koniec miesiąca była już we Wrocławiu[39]. Do rodzaju zagranicznego wyjazdu zaliczyć możemy też przejazd wojewodziny z mentorką i przyjaciółką Marią Kazimierą Sobieską do Opawy, kiedy ta ostatnia opuszczała kraj po śmierci Jana III. Jej podróż zakończona została wcześniej z powodu brzemiennego stanu[40].

Podejmowanie tak częstych wojaży powodowało konieczność dostosowania planu podróży do zobowiązań rodzinnych, głównie świąt i imienin. Spotkań z rodzicami tęsknie wyczekiwała Zosia Maria, w wieku 9 lat stale zabiegająca o to, aby matka zabrała ją ze sobą w podróż, tym bardziej jeśli miałaby okazję widzenia się z ojcem – „Dziewczyna jest ze mną, nie sypia z radości, Wisiewicza regulowała, żeby cię namawiał, żebyś przyjechał”[41]. Innym zaś razem donosiła mężowi, że zabierze ze sobą córkę, „która skarby sobie obiecuje znaleźć, bo powiedziała przed podkoniuszanką, że będę miała pieniądze w Sokalu, do nóg upada, a prosi [żeby jechała], przed Spiglem powiadała, że Cię już tak dawno nie widziała”[42].

Jednak nie zawsze podróżowanie z dzieckiem było możliwe albo ze względu na stan zdrowia, albo bezpieczeństwo. Można zauważyć, tak po komentarzu Potockiej, jak i po opisach Sieniawskiej, że o Zosię dbano, ale też przyuczano do życia w trasie: „chora, mglała, po Tobie, płakała i katar ma straszny, z gorączką leży, ale dziś przecie lepi się ma i rozumiem, że jutro będzie mogła wyjechać” – informowała Adama Mikołaja Sieniawska[43]. Z większą troską kasztelanowa podchodziła do kwestii bezpieczeństwa na drodze, nie ulegając wówczas prośbom córki: „Dziewczyna niekontenta bardzo, bo ja, to ja za tydzień prosto do obozu pojadę, do ciebie […], ale o ni[ej] jeszcze wątpię żebym ją wzięła. Tu Litwa na łeb ucieka, oszarpani pijacy, a drą niezmiernie, konie biorą”[44].

Podróże wiązały się z licznymi niewygodami, na które wpływały zarówno niezależne czynniki zewnętrzne (stan dróg, warunki pogodowe), jak i pracowitość bądź opieszałość ludzi odpowiedzialnych za organizację przejazdu, sztafety, koni, środków transportu. Własne sztafety czy rozstawy cugów koni organizowały samodzielnie kobiety, o czym znajdziemy liczne informacje w listach[45]. Urszula z Denhoffów Kątska prosiła Sieniawską, aby ta jak najszybciej oddała konie krajczyny, bo ich bardzo potrzebuje na kolejny wyjazd do Kamieńca, podczas którego zresztą, w towarzystwie wojewodziny chełmińskiej, miała odwiedzić Brzeżany. Z powodu tamtejszej haniebnej drogi i sytuacji w kraju, podsumowała wtedy swoje plany: „do czego to przyszło, jako Cyganie włóczyć się musimy”[46], co pokazuje, że podróż wiązała się z licznymi wyrzeczeniami.

O trudach i logistyce takich wypraw dowiadujemy się też pośrednio z korespondencyjnych relacji innych. Jedną z nich sprawozdawał Elżbiecie Tarłowej K. Cieszkowski. Z jego opisu wyłania się się arcyzły – jak pisał – stan dróg, nawet w okolicach Lwowa, będącego wówczas jednym z najważniejszych ośrodków, dokąd Sieniawska udawała się bardzo często[47]. Podróżowano dla oszczędności czasu także po zmroku, co wiązało się niejednokrotnie z zabłądzeniem i wydłużeniem podróży, o czym pisał tenże Cieszkowski: „wyjechawszy ze Złoczowa bardzo długo błądziliśmy w noc po polu i ledwie o dwunastej na nocleg […]. Ruszywszy się z Hermanowa dla złej okrutnie drogi, z uwięzionej w błocie karety musieli po kilkakroć wysiadać JW. JM Dobrodziej, pod górę po krzywiecką karczmą o mile objeżdżaliśmy i przecie jeszcze w całości nienaruszeni do Lwowa zajechaliśmy bez żadnego kazusu”[48].

Przy licznych podróżach Sieniawskiej problemy związane ze stanem technicznym pojazdów musiały być częste, ale wydają się niknąć w nawale ważniejszych spraw i rzadko uskarżała się ona na niedogodności, mimo że wybierała różne środki transportu, raz jadąc nawet na wozie z sianem, raz w lektyce. Mimo to wspomina wyłącznie o kilku wypadkach, jak w latach dwudziestych, kiedy to spadła z sań i dotkliwie się potłukła, czy w pojedynczych wzmiankach o naprawach, które wstrzymywały dalszy przejazd. „Żadną miarą nie mogę prędzej, że mi kolaski, wozy naprawują i barwy robią” –tłumaczyła Adamowi Mikołajowi opóźniony wyjazd do Łubnic”[49]. Była też wybredna w kupowaniu powozów, ostro napomniała Piotra Morzyckiego, ekonoma dóbr zakrakowskich, za zakup złej karety we Wrocławiu. Poważny wypadek przydarzył się natomiast karecie córki Sieniawskiej: „mało wczoraj[j] dziecię szyjej nie złamało, z mostu kuń spadł, a nie wysiedli, ale ją wyrwali z karety” – relacjonowała Adamowi Mikołajowi[50].

 W zasadzie jedynym powodem zatrzymania mobilnej kasztelanowej były warunki pogodowe, zimowa zawierucha czy wiosenne roztopy, ale i tak zdarzało się jej przemierzać trasę w deszczu, bo „les intérêts nie zważają zły drogi”[51]. Skarżyła się jedynie na zalane czy rozmokłe trakty, przez które musiała odkładać wyprawę[52] – „tak mnie byli zalali wody, że ni pieszo, nie tylko konno mógł kto przejść, jako tylko prędko opadły ruszyłam się”[53], czy kiedy z Mukaczewa [MUNKACZ] informowała, że „jest tu teraz droga zła, że się topić potrzeba w śniegu”[54]. Starała się oszczędzać Zosi podróży w złych warunkach: „córkę naszą w Skolim dla haniebnych śniegów zostawiłam”[55]. Sama podróżowała sprawnie i niecierpliwiła się na opieszałość: „przyjechałam tu w niedzielę, nie zastałam P[ana] [Józefa] Łosia, przecie jako mogę się gramolę, aże on nadjedzie na ten czas”[56].

Mimo że wyjazdy musiano dostosowywać i uzależniać od stanu pogody i dróg[57], to na terytorium Rzeczypospolitej, jak dowodzi Adam Kucharski, zdecydowanie przeważał lądowy system transportu, a jedyną alternatywę stanowiła droga wodna Wisłą, zarazem też bezpieczniejsza[58]. Ten środek lokomocji wybrała Sieniawska w 1697 roku, udając się na powitanie księcia Contiego do Gdańska. Jak się wydaje, później sporadycznie wybierała żeglugę, bo rzadko wspomina o tym w korespondencji. Tymczasem w środku lata 1697 roku, dobijając o godzinie 9.00 wieczorem w piątek do Torunia, pisała: „nie mogę wyżałować, że[m] wodą jechała, niepodobna takich wiatrów, ledwo na noc w poniedziałek we Gdańsku będę”[59]. I dalej: „Mnie tu ledwo muchy i komary nie zjedzą, żałuję bardzo, żem się dała na wodę namówić, tak się gniewam, jako WM Pan do Warszawy jadąc, co tedy będę furyją”[60]. Z Gdańska zdołała jednak napisać dopiero kilkanaście dni później, choć z pewnością musiała być tam wcześniej: „nie pisałam jeszcze do WM Pana ze Gdańska, bo przecie przyjechałam. Teraz tedy oznajmuję, żem była w drodze półtory niedzieli dla srogich wiatrów, tu zaś jako[m] przyjechała kilka dni temu”[61]. Transport wodny dał się więc bardzo we znaki kasztelanowej, a przypisać jej należy raczej łatwość w przystosowaniu się do rożnych, nieraz bardzo niedogodnych warunków i cierpliwe znoszenie trudów, na jakie była narażona w częstych wyprawach. Z korespondencji wiadomo jeszcze o podróży Wisłą wojewodziny malborskiej Marianny z Kosów Kczewskiej[62], która „miała się wodą do Sandomierza spuścić, już też 4 będzie niedziele jako zległa”[63].

W kręgu szlachty i magnaterii podróże krajowe ułatwiała sieć posiadanych dworów i rezydencji, rozlokowanych w całej Rzeczypospolitej, zwłaszcza w kluczowych miejscach dla spraw publicznych, jak Warszawa, Lwów czy Lublin. Mimo posiadania siedzib o różnym charakterze, Sieniawscy długo nie dysponowali własnymi stancjami w tak strategicznych miejscach, jak stolica czy sądowy Lublin, gdzie kasztelanowa bywała tak często. Sieniawscy zakupili lubelski pałac dopiero w 1725 roku i to na wyraźne życzenie hetmana[64]. Niemniej rozwinięty obyczaj udostępniania rezydencji i wzajemnego podejmowania rodziny i przyjaciół ułatwiał poruszanie się po olbrzymich połaciach Rzeczypospolitej oraz stanowił istotny element kontaktów rodzinnych i społecznej więzi w obrębie szlachty. Na tej bazie umacniały się także społeczne struktury i relacje klientalne, pogłębiane podczas planowanych bądź przypadkowych spotkań, dlatego ochoczo rozpisywano się w korespondencji o miejscach pobytu towarzystwa[65].

Nie zawsze jednak wizytowanie, nawet w obrębie rodziny, przebiegało gładko. Kilka razy Sieniawska pozwoliła sobie w listach na uszczypliwe uwagi na ten temat. Na propozycję męża, aby zatrzymała się w Łańcucie, odpisała mu: „żebym w Łańcucie mieszkała, ubroń mnie Boże tego, wi[e]sz Waszć humory moich braci i mnie i piechotą byś [wró?]cił, ale moja intencja jest ta, tydzień zabawiwszy w Puławach, bo dla poratowania […], jechać do Międzyrzecza, a stamtąd dali do Królewca”[66]. Planując jedne ze świąt wielkanocnych  zastrzegała: „Proszę tedy WMM Pana, żebyśmy świętowali w Oleszycach, bo ja ledwo w Wielką Środą tam stanę, ale nie proś [z] sobą WMM Pan ani z pań, ani z inszych nikogo. Tam tedy przyjechawszy, będę czekać WMM Pana, jeżeliby go nie było”[67]. Zaś kanclerzyna litewska Anna Katarzyna z Sanguszków Radziwiłłowa, zwlekająca z oddaniem długu Ludwice Marii z Sapiehów Potockiej, wojewodzinie bełskiej[68], kolejny raz unikając spotkania z nią, serdecznie zapraszała ją do gościny w Grodnie, dokąd nie przyjechała:„Suplikuję WMM Dobrodziejko nie trać cierpliwości, gdyż gdybym była pewna i tu się zabawić, byłabym prosiła JMci łaski, abyś tu do mnie zbiec chciała na jaki czasik […], a teraz ponieważ rezydencja WMM Pani w Grodnie, suplikuję rozkazać sobie co Ci potrzeba dla wygody twojej z zabłudowskiej mojej majętności, dokąd daję ordynans, aby administrator mój tam był u niej i odebrał ordynans, w czym tam każesz sobie służyć”[69].

Nie zawsze jednak warunki mieszkaniowe był stosowne do potrzeb magnackiego splendoru. Rafał Nestorow, analizując modernizacje i przebudowy prowadzone w siedzibach Sieniawskich, stwierdził, że przez przeważający czas były one placami budowy, gdzie trudno było realizować funkcje reprezentacyjne, a samej kasztelanowej zdarzało się zatrzymywać w ledwo ukończonych pomieszczeniach, w „zwykłym piekarnisku”[70]. Innym razem było to zupełnie niemożliwe ze względu na stan budynku. „W Rytwianach jest rzecz niepodobna stać, bo się zawaliły tego roku pokoje i niebezpiecznie”, informowała męża[71]. W 1707 roku Elżbieta zarzucała Adamowi Mikołajowi, że „w pustkach, ruinach, w Puławach świątki odprawił”, poczytując przy tym jedynie, że „to znak, że Pan myśli o właścicielce tych miejsc”[72]. Niezmożona i przywykła do najrozmaitszych warunków kasztelanowa tylko raz pozwoliła sobie na wypowiedź krytyczną, którą znamy, ale i to bardziej przez wzgląd na aspekt polityczny, kiedy będąc w Mukaczewie, prosiła Sieniawskiego – „dla Boga już się gódź, albo ich zbij żeby się już człowiek nie poniewierał, i w domu swoim mógł mieszkać, bo mnie ta kłótnia zamorzy, i zdrowie, i mieszek w niwecz się obraca”[73].

W kręgu zamożnej szlachty podróż wiązała się z właściwym, ceremonialnym powitaniem przybywającego, wyjazdem przed niego, odpowiednim przyjęciem i wreszcie odprowadzeniem. Wszystkie te praktyki budowały i umacniały struktury szlacheckiego świata, opartego na kulturze gestu, służyły rozwijaniu więzów towarzyskich i budowanych na tym gruncie zależności. Ich dopełnienie bądź zaniechanie odnotowywano skrupulatnie w korespondencji. Teresa z Sapiehów Radziwiłłowa, podczaszyna litewska[74], donosiła matce Krystynie z Branickich Sapieżynie[75], podskarbinie nadwornej litewskiej, o świetnym powitaniu, jakie przypadło jej w udziale – „podróż odbyłam w dobrym zdrowiu, zaś tu w dzień Najświętszej Panny Gromnicznej [2 II] przy niemałym frekwencyi Panów szlachty, mnie do przywitania o mile spotykającej i osobliwymi ceremoniami wyjeżdżając od miasta i klasztorów witana byłam”[76]. W korespondencji Sieniawskiej nie znajdujemy zbyt wielu podobnych wzmianek[77]. Wiadomo, że towarzyszyła orszakowi królowej Marysieńki, odprowadzając ją do Opawy. Odnotowała szerzej spotkanie z carem: „widziałam tedy cara wczoraj wieczór o siódmy, tak tedy żadny konferencji nie było między nami, bo solennie traktował mnie, potem na dół do karety sprowadzał. Tak się tedy ta ceremonia odprawiła”[78]. Z jednego z listów córki wiadomo zaś, że odjazdy kasztelanowej odbywały się przy sporym zamieszaniu: „goście WMM Panią Dobrodzikę obstąpili, nie byłam widziana, lubom na to pilnowała”[79]. Zosia nie zdążyła wówczas pożegnać się z matką, co ta odczytała jako oziębłość i niedopełnienie powinności córki[80].

Więcej sygnałów o wyjazdach powitalnych naprzeciw zbliżających się gości odnajdziemy w ustaleniach czynionych między małżonkami Sieniawskimi, wbrew licznym rozbieżnym kierunkom podróży spotykali się oni w drodze czy wyjeżdżali przed siebie, stale ustalając topografię swoich pobytów: „frasuję, że się jeszcze dali odmykasz mil 17 będzie od Skolego, mil 35, co było 18”[81]. Nie zawsze udawało się zsynchronizować informacje o przyjeździe, wysyłane nieraz z dużym wyprzedzeniem, opacznie rozumiano wskazówki, co skutkowało rozminięciem – „zastaliśmy i wszędzie pustki”[82]. Świeżo żonaty[83], stale w drodze Michał Kazimierz Radziwiłł[84] nieustannie zapewniał swą Franusieńkę o tęsknocie i że poza domem „musiał tak długo bawić z wielkim żalem moim”. Udając się do Drezna, z każdego miejsca donosił, jak przyspiesza podróż, aby wrócić do niej jak najprędzej. Stając we Wrocławiu, oznajmił jej, że jest „o godzinie pierwszej po północy o mil dwadzieścia i sześć, i spodziewam się jutrzejszego dnia przed wieczorem stanąć we Wrocławiu, co jeżeli dokaże, to wielkiej rzeczy dokażę, bo się jeszcze to nie praktykowało, ażeby ktokolwiek za dwa dni stanął we Wrocławiu”[85]. Zamysł ten jednak chyba się nie powiódł, bo kolejny list nadał z Wrocławia dopiero dwa dni później[86]. „Rybeńko” pędził wówczas po przyznane odznaczenie – „order mi nie minie, bylebym przyjechał do Drezna” – i informował żonę o wieściach z drogi, bo „wiem, że cię moja panno to wszystko cieszy, co i mnie, dlatego ci to donoszę”[87].

Innym razem precyzyjnie instruował Franciszkę Urszulę z Wiśniowieckich, jak powinna zaplanować swój wyjazd, wskazując kolejne postoje[88], i właściwie zorganizować kompanię podróżną, co daje wyobrażenie ówczesnych o kobiecym podróżnictwie: „Nie bierz moja panno z sobą, tylko albo panią Korską, albo pannę, bo trzeba nim dojadę do Rumszyszek, ażebym miał miejsce w kolasce twojej. Piakowskiego Ludwika weź z sobą dla powagi, wóz niech nie będzie bardzo ładowany, bo słyszę koniki srokate słabe”[89].

Dla uniknięcia ceremonialnego witania, udawano się w podróż incognito, co nie zawsze było wystarczającym zabezpieczeniem prywatności. Kilka wzmianek o tym znajdujemy w listach kobiecych. Teresa Sapieżyna pisała – „jestem niby incognito, ale tylko dla jednego królestwa, bo już wszyscy mię widzieli, byłam wczoraj na komedii, tam wszyscy przychodzili […] prawie tak że wszyscy wszystkich też najdalszych poznałam”[90]. Czasem jednak skutecznie zachowywano anonimowość nawet w kręgu najbliższych: ,,[na balu] referendarz dokazuje, premier zawsze i wszędzie, z Jegomościa swoją już się widział, ale incognito, to go nie poznała”[91].

Ostatnim aspektem, który chciałabym poruszyć w kontekście życia w podróży, jest zdrowie. Niewątpliwie niezbędne dla pokonania drogi i znojów z nią związanych. W kwietniu z powodu złego samopoczucia męża Elżbieta Sieniawska przedłużyła ich pobyt w Brzeżanach – „my tu jeszcze dla niebezpiecznego zdrowia mego Jm zostajem, które już jest lepsze”[92]. Zarazem zdrowie było – obok trudnych warunków pogodowych – najpopularniejszą wymówką od wyprawienia się w drogę[93]. Sieniawska prezentuje dosyć ambiwalentną postawę w tej kwestii. Czasami, jak w marcu 1708 roku, pomimo trudności Sieniawska zdecydowała się na wyprawę, choć najpierw informowała, że musi „bez jutro jeszcze poczekać, a w sobotę, to jest pojutrze niosą mnie, bo żadną miarą w kolasce jechać nie mogę”[94] i rzeczywiście wyruszyła w „przejazd piechotą”, bo dalej – pisała – „jechać nie mogę, ale mię niosą i tak i bez tego haniebnie sfatygowana jestem, dopieroż w kolasce bym była, P[an], Podkomorzy w Janowcu dziś będzie, bo on na koniu, a ja piechotą przyjadę”[95].

 Można jednak zauważyć, że chętnie podróżująca magnatka czasami z premedytacją stosowała kilka sprawdzonych sposobów na uniknięcie niewygodnych dla niej wyjazdów, często, a może nawet przede wszystkim, wobec męża. Co rusz przywoływana niedomagająca śledziona, bóle głowy, dolegliwości żołądkowe i inne przypadłości opóźniały jej przyjazd – „bardzo tego żałuję, że nie mogę tak prędko jechać do WMM Pana, a to dla tej racyi, że mi złe zdrowie nie pozwala, gdyż zaraz po weselu siostry[96] mojej rozchorowałam się na nogę, wrzód mi się na ni[ej] zrobił, na co bym była nie narzekała, ale ponieważ doktorowie i cyrulicy powiedzieli, że niebezpieczny, gdyż na kostce samy mi się uczynił, tak tedy ociec mój [Stanisław Herakliusz Lubomirski] nie pozwolił mi się ruszyć i dopiero [domam?] się odprowadziłam i tam leżę”[97]. Pozostaje to w kontraście z sytuacjami, gdy kasztelanowej zależało na wyjeździe: wtedy stan zdrowia przestawał się liczyć, bo deklarowała – „wyjadę choćbym i najchorsza była”[98].

Innym razem, opisując swój poważny stan, kiedy to „ciężka trapi choroba, […] wszystkie żyły, kości i członki tak mię bólami ściskają, że mi się i życie przykrzy”, na co deklarowała świadka, zapewniała męża o kontynuowanych przygotowaniach do podróży zgodnie z jego wolą: „Po konie posłałam do Międzyrzecza, według woli WMM Pana wyjadę stąd, choćby z największym niebezpieczeństwem życia […] choćbym miała umrzeć w drodze, to pojadę”[99]. Musiała być wówczas rzeczywiście w złym stanie albo ponownie był to pretekst do dłuższego zatrzymania się w stolicy; wówczas spełnił swoje zadanie, bowiem jeszcze co najmniej dwa tygodnie zabawiła w Warszawie. Tą samą metodą próbowała zatrzymać Sieniawską „pani kijowska” (Marianna z Morawskich Czermińska[100]) – „rozumiałam, że jutro wyjadę, aliście figle ze mną Pani kijowska wyrabia straszne, najpirwy zmyśliła, że chora, potem, gdy jej nie uszła ta sztuka w aresztowi się register wpisała”[101]. Z kolei niestrudzona w podróżowaniu przyjaciółka Sieniawskiej, kanclerzyna Anna Katarzyna z Sanguszków Radziwiłłowa, mając 60 lat, zaczęła uskarżać się na swój wiek, pisząc do córki Tekli Róży Wiśniowieckiej: „strony bytności mojej u was, o którą mnie obligujesz moje dziecię, zapomniałaś, że to mnie już sześćdziesiąt lat i że na mnie takowe przejażdżki już za ciężkie. Nie mogę powiedzieć co się ze mną jutro stanie, nie tylko żebym mogła ubezpieczyć, że będę”[102]. Miała na myśli przyjazd na uroczystości związane ze św. Andrzejem Bobolą, ale zwlekała, aby zakończyć własne interesy – „życzyłabym bardziej, aby ten akt latem się odprawił, nie teraz w zimie, gdyż dla mnie zima bar[d]zo ciężka każda, ledwom się odważyła wyjechać z Biały, a stąd ruszyć się nie mogę dla różnych dekretów moich, w których co raz co nowego znajduję, jakoż nie dziw przy podeszłych latach moich i tak wielkich utrapieniach, które nigdy nie są dla mnie skończone, chyba w grobie”[103]. Wielu wymówek od podróży używała też, by uniknąć w późniejszym czasie wyjazdu z Białej na spotkanie z Ludwiką Potocką, wojewodziną bełską, starającą się u swej ciotki o zwrot zaległych sum pieniężnych. Początkowo wojewodzina bełska zamierzała załatwić sprawę korespondencyjnie, właśnie ze względu na stan zdrowia, ale została przez kanclerzynę ostro przywołana do porządku: „w interesie tak wielkiej konsekwencji ledwieś jedno słowo podpisu swego mogła wyrazić” i życzyła jej powrotu do zdrowia, by mogły dokończyć interes[104]. Sprawa toczyła się jeszcze przez cztery lata, kiedy to kanclerzyna złagodziła ton wypowiedzi i znajdowała inne sposoby – wyznaczała kolejne spotkania, umiejętnie lawirując i zwodząc Potocką, która przybywała na umówione miejsca. Pretekstem była na przemiennie słabość zdrowia albo inne nagłe zdarzenia, jak wtedy kiedy „jużem miała dawno do Litwy wyjechać z tych krajów, ale mię tu szpetna historia i szkoda wielka zatrzymała, gdyż na samym wsiadaniu moim odkryła się kradzież nieporównana w skarbach moich”[105].

W przypadku kobiecych podróży wymawiano się też stanem błogosławionym. O traktowanie ciąży jako pretekstu do ograniczenia mobilności podejrzewała wspominana Anna Katarzyna Radziwiłłowa, sama szafująca przecież rozmaitymi argumentami: „księżna generałowa oszukała księcia marszałka […], słownie jeno deklarowawszy, ale nie na piśmie, mieli się tu zjechać do Wołczyna i tu pokończyć, ale teraz odpisała, że nie może jechać rozumiejąca się być brzemienną i że doktorowie jej nie pozwalają ruszać się”[106]. Podróże odbywane w stanie błogosławionym istotnie były niebezpieczne dla kobiet, z czego zdawano sobie sprawę, ale nie oznacza to, że rezygnowano z wyjazdów[107]. Sieniawska nawet wtedy nie zwalniała tempa, będąc w pierwszej ciąży w 1699 roku odprowadzała z orszakiem Marię Kazimierę, podczas drugiej też intensywnie podróżowała, załatwiając sprawy Sobieskiej i planując kolejne wyjazdy. Ostrzegała jednak przyjaciółkę, że lada moment będzie musiała przerwać taki tryb życia: „co moment prawie spodziewając się obalić, uprzedzam ten czas i piszę”[108]. Na czas połogu planowała wrócić do Lwowa, gdzie ostatecznie urodziła drugą córkę w lutym 1704 roku[109]. Będąc wtedy po ciężkim porodzie – „trzy dni czy cztery, co mi Butwil powiedziała, że za godzinę urodzę ustawicznie, a kilka dnim się męczyła”[110] – zawiadamiała Sobieską o planach wyjazdu do Oleszyc i osobistym odwiezieniu jej pieniędzy do Warszawy. Mimo swojego optymizmu, sama przyznała, że wszystko to dojdzie do skutku, „jeżeli mi zdrowie pozwoli bom bardzo po tym połogu słaba, ale też mam dziewczynę, co jej było pięć ćwierci”[111]. Musiała wtedy odbyć przynajmniej część z planowanej trasy, bo dwa tygodnie później zawiadamiała, ponownie ze Lwowa: „dopierusińko stanęłam tu z Brzeżan na pocztę lwowską”[112]. Zaś o trzeciej ciąży w 1709 r. kasztelanowa donosiła mężowi także z podróży.

Opisane wyżej uniki, jakie stosowała Sieniawska, chcąc pozostać w Warszawie, zwykło tłumaczyć  się niechęcią do powrotu  do mężowskich rezydencji na Podolu, gdzie się nudziła, czego zresztą nie ukrywała w listach, planując wyjazdy do stolicy, zwłaszcza w pierwszych latach małżeństwa[113]. Jednakże   to właśnie z mężowskich Oleszyc i Lwowa, gdzieposiadali kamienicę i korzystali z zamku starosty, nadawała najwięcej listów, na bazie których udało się zbudować itinerarium kasztelanowej. W następnej kolejności plasuje się Warszawa i Lublin. Jak zauważa Rafał Nestorow, Elżbieta nie wniosła w posagu żadnej rezydencji i korzystała z mężowskich siedzib, a po odziedziczeniu majątków po wuju Stanisławie Łukaszu Opalińskim i ojcu, pozyskała rezydencje, które albo nie spełniały wymogów reprezentacyjnych, albo poddawane były długoletniej przebudowie. Tym samym pozostawanie w ciągłej podróży niejako częściowo podyktowane było takim stanem rzeczy, choć miała ona kilka ulubionych miejsc, do których wracała. Należały do nich majątki po Sobieskich, czemu można przypisać ich sentymentalny odbiór, a jeszcze mocniej chęć budowania i umacniania w oparciu o to własnego szlacheckiego prestiżu. Do jej ulubionych należały też siedziby, gdzie były psiarnie pozwalające na urządzanie polowań oraz te z dobrze rozbudowaną infrastrukturą ogrodową (Wysock, Przybysławice, Końskowola, Stare Sioło)[114]. Często odwiedzała Skole, ale wydaje się, że mniej z powodu malowniczych krajobrazów[115], o czym wspominał Nestorow, a bardziej z powodu córki, która to tutaj przebywała przez większość czasu, o czym stale donosiła mężowi: „Dziecię do nóg upada, wzięłabym to, ale niech siedzi w Skolim”[116]. Innym razem pisała: „Dziewczyna zaś prosto jedzie do Skolego powoli, po mil trzy i tam w niedzielę stanie na obiad, a ja [na noc a[l]bo] na obiad w poniedziałek, bo prędzej bez niej pojadę”[117]. To znów skarżyła się: „Nie mam z kim dziewczyny zostawić [w Skolim]”. Kluczem wyboru stacji postojowych były jednak przede wszystkim miejsca strategiczne dla prowadzonych aktualnie interesów. Wyróżnić można także stale odwiedzane miejsca w zależności od pory roku, do nich możemy zaliczyć stolicę, dokąd spieszyła w czasie hucznych karnawałów, Drezno podczas pobytów  w nim króla Augusta II, które motywowały szlachtę do wyjazdu, czy wreszcie Lublin, kiedy odbywały się trybunały, przyciągające rzesze szlachty.

Niewątpliwie Elżbieta Sieniawska wiodła prym wśród kobiet podróżujących w tym okresie, a jej mobilność budziła i budzi podziw, nawet przy uwzględnieniu dobrze zorganizowanych przejazdów i możliwości finansowych. Podróżowanie wymagało wówczas nie tylko sprawnej organizacji i logistycznego zmysłu, ale wiązało się także z różnorakimi trudami, niespodziewanymi sytuacjami w drodze, którym należało zaradzić natychmiast, a przede wszystkim wymagało zdrowia i kondycji, bowiem niezależnie od statusu społecznego, wyjazdy konfrontowały podróżników z różnymi, nieraz mało komfortowymi warunkami. Podróż krajową w życiu kasztelanowej postrzegać należy jako narzędzie do realizacji założonych strategii działania. Nieustanne bycie w drodze wpływało na jej skuteczność, pogłębiało wiedzę o majątku, umożliwiało efektywny nadzór i kontrolę, pozwoliło wypracować sposoby egzekwowania rozkazów, nierzadko też poprzez przyspieszenie wizytacji i realność gróźb. Słowem, poprzez bycie w podróży kasztelanowa skutecznie działała, świadoma, że tylko w ten sposób jest w stanie dopilnować wszystkich spraw i ludzi. Taki styl bycia miał swoje następstwa, podróż stawała się napędem dla funkcjonowania życia społecznego, z perspektywy kulturowo-obyczajowej, podróżowanie nadawało sens życia określonej grupie ludzi, którzy bez niego byliby wyizolowani i na co, jak Sieniawska, stanowczo się nie godzili. Jednocześnie to podróżujący ożywiali odwiedzane miejsca,  wprowadzając je w ruch. Oznacza to nie tylko przygotowanie tych miejsc na odwiedziny: wraz z przybyciem do majątku ożywała obsługa odpowiedzialna za miejsce, wdrażano rozmaite formy zatrudnienia w wizytowanych miejscach i centralizowano wokół siebie wszelkie aktywności. Z kolei nieobecność właściciela wiązała się z innym statusem miejsca i przebywających tam ludzi, z nieco innym charakterem prac, chociażby obsługi kuchni czy pokoi, życie na ten czas toczyło się w spowolnionym rytmie i nie w pełnym wymiarze. Tak rozumiana nieobecność powodować mogła też naruszenie relacji w obrębie domu i rodziny. Najczęściej dotyczyło to dzieci i wpływało na taki a nie inny przyjęty w epoce model wychowania i zatrudniania do tego celu sztabu ludzi, co wciąż pozostaje interesującym tematem do badania, zwłaszcza relacji i więzi między dziećmi a piastunkami czy guwernerami, którzy odpowiadali nie tylko za edukację, ale i stawali się najbliższymi obecnymi w życiu dzieci[118].

Podsumowując, wszelkie bliższe i dalsze wyjazdy spełniały w początkach XVIII wieku rozmaite funkcje – budowały rodzinne i przyjacielskie więzy, służyły celom religijnym, zdrowotnym, rozrywkowym, ale były także środkiem do budowania niezależności, kreowania silnych szlacheckich ośrodków. W efekcie stanowiły o swoistym sposobie bycia, zwłaszcza magnaterii, która mogła pozwolić sobie na łatwiejsze zorganizowanie wyjazdu i częstsze przemieszczanie i w obrębie kraju, i poza jego granice. Potwierdzeniem tego jest również udział w wyjazdach kobiet z warstwy magnackiej, które przemieszczały się niezależnie, z własnym orszakiem podróżnym i samodzielnie organizowały wyjazdy. Uwzględniając fakt częstego podróżowania, jak w przypadku kasztelanowej Sieniawskiej, trzeba zwrócić uwagę, że analizując czas spędzany przez nią w podróży, bada się nieodzowny element stylu życia grupy, która podróżowała. Wartością badania zjawiska podróżowania jest więc poznanie itinerariów podróżujących osób, celów podejmowanych wędrówek, wrażeń, o ile te zostały odnotowane. Przede wszystkim równie ciekawym pytaniem badawczym pozostaje wciąż to o przebieg i organizację dworu podróżnego, a dalej o jego życie w drodze. Prześledzenie itinerarium Sieniawskiej pozwala scharakteryzować w pewnym stopniu to, co było istotą życia magnaterii w Polsce, co podróże mogły dać społeczeństwu osiemnastowiecznemu, a jakich trudności nastręczyć oraz w jaki sposób radzono sobie z niełatwym życiem w drodze.


Artykuł pochodzi z książki Działalność Elżbiety Sieniawskiej. Polityka – gospodarka - kultura, pod red. B. Popiołek, Warszawa 2020. Książka dostępna w księgarni muzealnej i w e-sklepie.


[1] Artykuł przygotowany w ramach projektu sfinansowanego ze środków Narodowego Centrum Nauki, przyznanych na realizację grantu naukowego Dobrodziejki i klienci. Specyfika patronatu kobiecego i relacji klientalnych w czasach saskich, na podstawie decyzji nr 2015/19/B/HS3/01797, realizowanego w latach 2016–2020.

[2] A. Kucharski, Theatrum peregrinandi: poznawcze aspekty staropolskich podróży w epoce późnego baroku, Toruń 2013, s. 31.

[3] Ibidem, s. 33.

[4] A. Roćko, Podróże oświeconych śladami antyku, w: Antyk oświeconych, red. T. Chachulski, Warszawa 2012, s. 213–251; eadem, Polski Grand tour „Dam modnych”, w: Polski Grand Tour w XVIII i początkach XIX wieku, red. A. Roćko, Warszawa 2014, s. 133–150; prace A. Kucharskiego m.in. Theatrum peregrinandi…; Staropolscy podróżnicy na europejskich szlakach w XVIII wieku: główne kierunki wojaży – typologia, organizacja i cele podróży, w: Pałac jednego króla, dwóch państw i dwóch kultur: unia polsko-saska 1697–1763, red. S. Roszak, A. Wieczorek, R. Adamczyk-Nowak, P. A. Stasiak, Kutno 2017, s. 51–64; Blaski i cienie peregrynacji w cudzych krajach: podróż edukacyjna Kazimierza Rzewuskiego (1766–1768), „Klio: czasopismo poświęcone dziejom Polski i powszechnym”, 2019, nr 48, s. 61–87; Rodzinne tradycje magnackiego Grand Tour: przykład Franciszka i Kazimierza Rzewuskich z lat czterdziestych i sześćdziesiątych XVIII wieku, w: Studia z dziejów edukacji w Rzeczypospolitej Obojga Narodów Korony i Litwy, red. K. Puchowski, J. Orzeł, Warszawa 2019.

[5] Rozpatrując źródła do badań podróżnictwa, Bożena Popiołek wskazała na korespondencję jako najbardziej miarodajne źródło. To właśnie dzięki zacięciu korespondencyjnemu kasztelanowej Sieniawskiej można odtworzyć dość szczegółowe itinerarium, rozbudowane o informacje z listów adresowanych do niej, jak i częściowo dokumentacji ekonomicznej.

[6] B. Popiołek, Królowa bez korony: studium z życia i działalności Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej ok. 1669–1729, Kraków 1996; R. Nestorow, Pro domo et nomine suo. Fundacje i inicjatywy artystyczne Adama Mikołaja i Elżbiety Sieniawskich, Warszawa 2016.

[7] Por. B. Popiołek, Królowa bez korony...; K.A. Link-Lenczowski, B. Popiołek, Sieniawska z Lubomirskich Elżbieta Helena, Polski Słownik Biograficzny, t. XXXVII, Warszawa 1996, s. 90–96; K. Stasiewicz, Herod-baba Elżbieta z Lubomirskich Sieniawska, „Prace Literaturoznawcze”, 2015, t. 3, s. 171.

[8] D. Bąkowski-Kois, Zarządcy dóbr Elżbiety Sieniawskiej. Studium z historii mentalności 1704–1726, Kraków 2005; J. Nowak, M. Rossman, Żydzi pańscy. Stosunki magnacko-żydowskie w Rzeczypospolitej XVIII wieku, Warszawa 2005; K. Sajdak, Relacje patron–sługa na przykładzie Elżbiety Sieniawskiej z Lubomirskich i Izraela Rubinowicza, w: W kręgu patronatu kobiecego w XVII–XVIII wieku, red. B. Popiołek, U. Kicińska, A. Penkała-Jastrzębska, A. Słaby, Kraków 2018.

[9] Por. B. Popiołek, Kobiecy świat…, passim; eadem, Podróże edukacyjne…, s. 45–48.

[10] J. Clifford, Routes, Travel and Translation in the Late Twentiech Centaury, London 1997, s. 66; B. Popiołek, Podróże edukacyjne i poznawcze w źródłach czasów saskich, w: Polski Grand Tour…, s. 48.

[11] K. Podemski, Socjologia podróży, Poznań 2005, s. 7.

[12] Por. K. Bartkiewicz, Podróżowanie między Dreznem i Warszawą w czasach saskich, w: Polska – Saksonia w czasach Unii (1697–1763): próba nowego spojrzenia, Zielona Góra 1998, s. 75.

[13] Postrzeganie sztuki, natury, cywilizacji i techniki to de facto poszczególne fragmenty tego samego typu percepcji poznawczej.

[14] H. Dziechcinska, O staropolskich dziennikach podróży, Warszawa 1991, s. 26; B. Popiołek, Podróże edukacyjne…, s. 55.

[15] B. Popiołek, Peregrynacje edukacyjne i poznawcze w źródłach czasów saskich, w: Polski Grand Tour…, s. 47.

[16] Joanna Potocka do Elżbiety Sieniawskiej, por. Jaśnie Oświecona Mościa Księżno Dobrodziejko. Korespondencja Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej, kasztelanowej krakowskiej, t. III: Rodzina, przyjaciele i klienci (wybór), red. B. Popiołek, U. Kicińska, A. Słaby, Warszawa–Bellerive-sur-Allier 2016, s. 114.

[17] Konstancja z Tarłów Mniszchowa (zm. 1739), marszałkowa wielka koronna, żona Józefa Wandalina Mniszcha, por. B. Popiołek, Kostusieńka i Józieniek. Listy miłosne Konstancji z Trałów i Józefa Wandalina Mniszcha jako przykład relacji małżeńskich w epoce saskiej, w: Epistolografia w dawnej w Rzeczypospolitej, t. 3: Stulecia XV–XIX: perspektywa historycznoliteracka, red. P. Borek, M. Olma, Kraków 2013, s. 157–196.

[18] Joanna Potocka do Elżbiety Sieniawskiej, 26 VII 1719, Biblioteka Czartoryskich (BCz), rkps 2708 II, l. 7, k. 35, por. Jaśnie Oświecona Mościa Księżno Dobrodziejko…, t. III, s. 120.

[19] Ibidem.

[20] Ibidem, s. 114.

[21] Ibidem, s. 115.

[22] Ibidem, s. 116.

[23] Ibidem.

[24] Ibidem, s. 120.

[25] Ibidem, s. 116.

[26] Elżbieta Sieniawska do Radziwiłłowej, Lwów, 5 IV 1702, Archiwum Główne Akt Dawnych Archiwum Radziwiłłów (AGAD, AR V), nr 14275 cz. 1, k. 76–77.

[27] Urszula Kątska do Elżbiety Sieniawskiej, Drozdowice, 16 II 1705, BCz, rkps 5850, k. 921, nr 18027.

[28] Urszula Kątska do Elżbiety Sieniawskiej, Drozdowice, 12 II 1705, BCz, rkps 5850, k. 917, nr 18026.

[29] Urszula Kątska do Elżbiety Sieniawskiej, Krzywiec, 24 I 1705, BCz, rkps 5850, nr 18024, k. 909.

[30] Urszula Kątska do Elżbiety Sieniawskiej, Lwów, 30 V 1704, BCz, rkps 5850, nr 18016, k. 877.

[31] Urszula Kątska do Elżbiety Sieniawskiej, Krzywiec, 24 I 1705, BCz, rkps 5850, nr 18024, k. 910.

[32] Elżbieta Tarłowa z Modrzewskich, 1v. Łaszcz, Sośnica, 26 III 1727, CPAH Kijów, f. 254, op. 1, spr. 139, k. 34v.

[33] Conotacja tak precepty iako i expensy..., k. 1–8.

[34] Elżbieta Sieniawska do Marii Kazimiery Sobieskiej, Praga, 12 XI 1701, AGAD, AR V, nr 14275 cz. 1, k. 55–56.

[35] Ibidem.

[36] Ibidem, k. 56.

[37] Elżbieta Sieniawska do Marii Kazimiery Sobieskiej, Praga, 19 XI 1701, AGAD, AR V, nr 14275 cz. 1, k.

[38] Stanisław Herakliusz Lubomirski bardzo wówczas chorował i Elżbieta spieszyła się, chcąc, jak pisała, zastać go żywego: „muszę tylko Pana Boga prosić i nadzieję mieć, że ojca mego jeszcze żywego zastanę i że wynidzie z ty choroby”. Por. Elżbieta Sieniawska do Marii Kazimiery Sobieskiej, Praga, 19 XI 1701, AGAD, AR. V, nr 14275 cz. 1, k. 59–61.

[39] Itinerarium, por. A. Słaby, Rządzicha oleszycka. Dwór Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej jako przykład patronatu kobiecego w czasach saskich, Kraków 2014, Aneks.

[40] B. Popiołek, Królowa bez korony…, s. 31.

[41] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Stryj, 19 VIII 1708, BCz, rkps 5943, nr 37221.

[42] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Ryczywół, 30 III 1708, BCz, rkps 5943, nr 37200.

[43] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Lwów, 14 I 1709, BCz, rkps 5943, nr 37240.

[44] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Kamionka, 22 IX 1708, BCz, rkps 5943, nr 37231.

[45] Por. „Spotkałam tu o kilka mil konie i klacze dla P[ani] podkomorzyny [Urszuli Katarzyny Lubomirskiej], co szły do Warszawy, ale mię prosiła, żeby nie przychodziły, aż potem i tak zawrócone”. Elżbieta Sieniawska, do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Tarnogród, 10 IX 1703, BCz, rkps 2514 II, k. 279–28.

[46] Urszula Kątska do Elżbiety Sieniawskiej, Lwów, 14 VIII 1704, BCz, rkps 5850, k. 889, nr 18019.

[47] K. Cieszkowski oceniał stan dróg jako „arcyzły, konie w błocie zdychają, pod Lwowem od krzywieckiej karczmy do góry wyjeżdżając, sześć koni karecianych w błocie zalały się”. Por. K. Cieszkowski do Elżbiety Tarłowej, Lwów, 18 IV 1743, BCz, rkps 1783, k, 331–334.

[48] Ibidem.

[49] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Spytkowice, 11 VII 1707, BCz, rkps 5943, nr 37169.

[50] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Stryj, 19 VIII 1708, BCz, rkps 5943, nr 37221.

[51] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Lwów, 15 III 1711, BCz, rkps nr 5943, nr 37308; A. Słaby, Rządzicha oleszycka…, s. 255.

[52] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Werecko, 5 II 1709, BCz, rkps 5943, nr 37247; Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Drohobycz, 24 I 1711, ibidem, nr 37305; Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskieg, BCz, rkps 5944, nr 37384; Elżbieta Sieniawska do Józefa Wandalina Mniszcha, Jarosław, 26 II 1727, Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu (BOss),

rkps 2668/I, nr 32.

[53] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Skole, 11 III 1709, BCz, rkps 5943, nr 37250.

[54] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Werecko, 5 II 1709, BCz, rkps 5943, nr 37247.

[55] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Mukaczewo, 11 II 1709, BCz, rkps 5943, nr 37249.

[56] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Jarosław, 30 IX 1711, BCz, rkps 5943, nr 37321.

[57] K. Cieszkowski pisał do Elżbiety z Branickich Tarłowej o planach wyjazdu do Lublina „aż też droga podeschnie”, informował też, że jej mąż, Jan Tarło, pisał do niej na samym wyjeździe ze Lwowa na pożyczonym papierze, por. K. Cieszkowski do Elżbiety Tarłowej, Lwów, 22 IV 1743, BCz, 1783 III, k. 337 i 339.

[58] A. Kucharski, Theatrum peregrinandi…, s. 38–39.

[59] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Toruń 9 czy 19 (spr) VII 1697, BCz, rkps 2514 II, K. 107.

[60] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Toruń 9 VII 1697, BCz, rkps 2514 II, k. 109.

[61] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Gdańsk, 30 VII 1697, BCz, rkps 2514 II, k. 112.

[62] W tym czasie wojewodą malborskim był Piotr Kczewski (1703–1720), a jego żoną od 1703 roku Marianna z Kosów.

[63] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Skole 8 VI, BCz, rkps 5943, nr 37260.

[64] B. Popiołek, Kobiecy świat…, s. 314, R. Nestorow, Pro domo et nomine suo…, s. 183.

[65] Por. Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Kraków, 9 VI 107, BCz, rkps 5943, nr 37159; K. Cieszkowski do Elżbiety Tarłowej, Opole, 4 VI 1743, BCz, rkps. 1783, k. 359. Opisuje jej podróż do Opola, dokąd przyjechali wcześnie rano, a wkrótce przyjechało tam całe towarzystwo: „wojewoda płocki, kasztelan poznański, cześnik krakowski, starosta rypiński, syn wojewody płockiego, który jest pułkownikiem w wojsku brandenburskim, księżna starościna kazimierska, starostowie olsztyński i lipiński, w nocy pisarz polny koronny, coraz liczniejsza kompania, z armat bito, solennie ognia dawano, na bandurze i skrzypcach grano, kapele odprawiały się”.

[66] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Lublin, 29 VII 1712, BCz, rkps 5943, nr 37359, Korespondencja…, s. 307.

[67] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Warszawa, 22 III 1708, BCz, rkps 5943, nr 37199.

[68] Ludwika Maria z Sapiehów, żona Antoniego Michała Potockiego (zm. 1766), wojewody bełskiego w latach 1732–1763, mieli jednego syna Jana Prospera Potockiego.

[69] Anna Radziwiłłowa do Ludwiki Potockiej, Biała, 15 X 1739, Lietuvos mokslų akademijos Vrublevskių biblioteka (LMAVB), F139 3727, k. 6v–7.

[70] W. Brablec, Elżbieta z Lubomirskich Sieniawska, Maszynopis pracy doktorskiej na­ pisanej pod kierunkiem prof. W. Konopczyńskiego na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, Archiwum UJ, 1946, s. 140, cyt. za R. Nestorow, Pro domo et nomine suo…, s. 207.

[71] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, 27 XII 1706, Korespondencja…, t. 1, s. 134, R. Nestorow, Pro domo et nomine suo, s. 192.

[72] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Spytkowice, 23 VI 1707, BCz, rkps 5943, nr 37162.

[73] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Werecko, 5 II 1709, BCz, rkps 5943, nr 37247.

[74] Teresa Potocka 1v. Radziwiłłowa, zamężna od 9 IX 1740 za Hieronimem Florianem Radziwiłłem, po rozwodzie, w 1752 roku poślubiła Joachima Karola Potockiego (1725–1796).

[75] Krystyna z Branickich Sapieżyna (zm. 1761), była córką Katarzyny Barbary z Radziwiłłów (zm. 1730) i Jana Klemensa Branickiego (zm. 1771), od 1709 roku żona Józefa Franciszka Sapiehy (1670–1744). Mieli dwoje dzieci Teresę (zm. przed 1784) i Tadeusza.

[76] Teresa Sapieżyna do Krystyny z Branickich Sapieżyny, 3 II 1741, AGAD, A. Roskie, LVIII/31, k. 5–6.

[77] Być może Sieniawska przywiązywała do tego mniej uwagi, jako do spraw oczywistych, albo obowiązki te były dopełniane na tyle sprawnie i były tak oczywiste, że nie odnotowywane w listach.

[78] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Warszawa, 2 IX 1707, BCz, rkps 5943, nr 37175.

[79] Zofia Maria Sieniawska do Elżbiety Sieniawskiej, Lwów, 27 XI 1715, BCz, rkps 2860 IV, k. 15.

[80] Ibidem.

[81] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Lwów, 12 I 1708, BCz, rkps 5943, nr 37188.

[82] Chodziło wtedy o minięcie się w drodze: „bardzo gniewał się JWJMci Dobrodziej, że gubernator pisarz i podstarości chotyniecki wyjechawszy naprzeciwko JWJMci Dobrodziejowi minęli się z nami w drodze i nie doczekaliśmy onych w Chotyńcu”, por. K. Cieszkowski do Elżbiety Tarłowej, Lwów, 22 IV 1743, BCz, rkps 1783 III, k. 338.

[83] Michał Kazimierz Radziwiłł „Rybeńko” poślubił 22 kwietnia 1725 w Białej Krynicy Franciszkę z Wiśniowieckich, córkę Teofilii z Leszczyńskich i Janusza Antoniego Wiśniowieckiego.

[84] Por. M. Kowalski, Życie w ciągłych rozjazdach – podróżowanie jako forma aktywności młodego magnata w czasach Augusta Mocnego według diariusza księcia Michała Kazimierza Radziwiłła, w: Samotrzeć, w kompanii czy z orszakiem? Społeczne aspekty podróżowania w średniowieczu i w czasach nowożytnych, Warszawa 2012; Podróże litewskiego magnata do Gdańska, Człuchowa, a nawet i dalej... Fragmenty „Diariusza” Michała Kazimierza Radziwiłła „Rybeńki” z lat 1721, 1737 i 1752, wyd. Jerzy Dygdała, Warszawa 2013.

[85] Michał Kazimierz Radziwiłł do Franciszki Urszuli Radziwiłłowej, między Wólką Rozniatowską a Widawą, 23 VII 1727 (poprzedni list z 21 VII 1727 bez miejsca), LMAVB, F139-3719, k. 127.

[86] Michał Kazimierz Radziwiłł do Franciszki Urszuli Radziwiłłowej, Wrocław, 25 VII 1727, LMAVB F139-3719, k.129.

[87] Michał Kazimierz Radziwiłł do Franciszki Urszuli Radziwiłłowej, Hartau (od 1999 r. dzielnica Zittau w powiecie Görlitz w południowo-wschodniej Saksonii, na granicy z Czechami), 21 VII 1727, poprzedni z 1726, LMAVB F139-3719, k. 125.

[88] „A teraz przez tego umyślnego proszę żebyś z Rumszyszek wyjechała we wtorek na noc do Syrucia lub też gdziekolwiek za Kowno, w środę nocowała w Kiejdanach, we czwartek w Bejsagołe, gdzie się spodziewam przywitać z Panią moją i leczyć ją na kolki kolkami. Jeżeliby zaś ja dla złej drogi nie mogłem zbiec do Bejsagoły, tedy w piątek do Pokroja jechać na noc i tam czekać na mnie, do tego nie przyjdzie, ponieważ ja będę się starał pospieszyć służyć JMci Pani mojej” por. Michał Kazimierz Radziwiłł do Franciszki Urszuli Radziwiłłowej, Mitawa, 21 XI 1727, k. 155–155v.

[89] Michał Kazimierz Radziwiłł do Franciszki Urszuli Radziwiłłowej, Mitawa, 21 XI 1727, LMAVB F139-3719, k. 155–155v.

[90] Teresa Sapieżyna do Krystyny z Branickich Sapieżyny, [b.m., b.d.], AGAD, A. Roskie, LVIII/31, k. 97–98.

[91] J. Zamoyski (Zawoyski) do Elżbiety Tarłowej, Lwów, 12 I 1743, BCz, rkps 1783, k. 193.

[92] Elżbieta Sieniawska do Marii Kazimiery Sobieskiej, Brzeżany, 22 IV 1704, AGAD, AR V, nr 14275 cz. 1, k. 169.

[93] Kr[ystyna?] Zawojska, pisząc do Elżbiety z Branickich Tarłowej, tłumaczyła się właśnie w ten sposób: „Powróciwszy z Lublina, miałam prawdziwą intencyje jechać do Opola służyć JWW Pani i Dobrodziejce, ale słabość zdrowia mojego nie pozwoliła mi”, 10 VII 1743, BCz, rkps 1783, k. 25.

[94] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Warszawa, 22 III 1708, BCz, rkps 5943, nr 37199.

[95] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Ryczywół, 30 III 1708, BCz, rkps 5943, nr 37200.

[96] Chodzi o jedną z kuzynek, ponieważ Elżbieta nie miała siostry rodzonej.

[97] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Ujazdów, 10 X 1688, BCz, rkps 2514 II, k. 3–5.

[98] A. Słaby, Rządzicha oleszycka…, s. 256.

[99] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Warszawa, 18 X 1707, BCz, rkps 5943, nr 37178.

[100] W tym czasie kasztelanem kijowskim był Felicjan Czermińskiego (zm. 1714).

[101] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Jarosław, 7 X 1711, o ósmy, BCz, rkps 5943, nr 37323.

[102] Anna Katarzyna Radziwiłłowa do Tekli Róży Wiśniowieckiej, Niehniewicze, 2 XII 1730, LMAVB, F 139-3722, k. 38.

[103] Ibidem, k. 39.

[104] Anna Katarzyna Radziwiłłowa Ludwiki Potockiej, Biała, 2 IX 1736, LMAVB, F139-3727, k. 1. Twierdziła wtedy: „radbym rozkazowi WM Pani zadość uczyniła w odesłaniu JMci sumy, ale takie interesa przez listy się nie determinują, gdzie idzie o oczywiste kwitacje, a zatym jak Pan Bóg szczęśliwie WM Panią przyprowadzi do Warszawy, i oboje pospołu będziecie, tedy za daniem mnie znać albo sama zjadę, albo ześlę plenipotenta”.

[105] Anna Katarzyna Radziwiłłowa do Ludwiki Potockiej, Biała, 15 X 1739, LMAVB, F139-3727, k. 6.

[106] Anna Katarzyna Radziwiłłowa do Michała Serwacego Wiśniowieckiego, Biała, 20 lub 21 IX 1731, LMAVB, F139-3722, k. 51.

[107] M.E. Kowalczyk, Zagraniczne podróże Polek w epoce oświecenia, Łomianki 2019.

[108] Elżbieta Sieniawska do Marii Kazimiery Sobieskiej, Lwów, 21 XI 1703, AGAD, AR V, nr 14275 cz. 1, k. 143.

[109] Elżbieta Sieniawska do Marii Kazimiery Sobieskiej, Puławy, 8 X 1703, AGAD, AR V, nr 14275 cz. 1, k. 135.

[110] Elżbieta Sieniawska do Marii Kazimiery Sobieskiej, Lwów, 6 II 1704, ibidem, k. 154.

[111] Ibidem.

[112] Elżbieta Sieniawska do Marii Kazimiery Sobieskiej, Lwów, 20 II 1704, ibidem, k. 155.

[113] W 1695 roku nawet sam Adam Mikołaj posłał do żony do Warszawy wozy i pieniądze z prośbą o jej powrót, por. B. Popiołek, Królowa bez korony…, s. 23.

[114] R. Nestorow, Pro domo et nomine suo…, s. 193.

[115] Ibidem.

[116] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Kukizów, 27 IX 1708, BCz, rkps 5943, nr 37233.

[117] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Lwów, 17 I 1709, BCz, rkps 5943, nr 37243.

[118] Zagadnienia związane edukacją w I Rzeczypospolitej i rolą guwernerów podejmowane były m.in. w badaniach autorów monografii Studia z dziejów edukacji w Rzeczypospolitej Obojga Narodów Korony i Litwy, red. Kazimierz Puchowski, Joanna Orzeł, Wilanów 2019.


Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych na naszej stronie internetowej oraz dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych Użytkowników. Pliki cookies mogą Państwo kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszej strony internetowej, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż akceptują Państwo stosowanie plików cookies. Potwierdzam, że aktualne ustawienia mojej przeglądarki są zgodne z moimi preferencjami w zakresie stosowania plików cookies. Celem uzyskania pełnej wiedzy i komfortu w odniesieniu do używania przez nas plików cookies prosimy o zapoznanie się z naszą Polityką prywatności.

✓ Rozumiem