Wszystko zostaje w rodzinie – Jagiellonowie i Hohenzollernowie
DE EN PL
Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie

Pasaż Wiedzy

Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie

Wszystko zostaje w rodzinie – Jagiellonowie i Hohenzollernowie Dariusz Milewski
hołd_pruski_fragment_pocztówka.jpg

Stańczyk na Matejkowskim „Hołdzie Pruskim” wyraża czerpaną ze smutnych doświadczeń XVII–XIX w. refleksję nad błędem polityki polskiej, jakim było oszczędzenie państwa pruskiego po wiarołomnej wojnie wielkiego mistrza krzyżackiego Albrechta Hohenzollerna ze swym królewskim suwerenem Zygmuntem Starym w latach 1519–1521. Musimy jednak zauważyć, że w realiach traktatu krakowskiego 1525 r. nie jawiło się to bynajmniej tak złowróżbnie. Co więcej, koligacje rodzinne obu układających się stron miały niemały wpływ na ostateczny wynik negocjacji, sprawiając wrażenie, że wszystko zostaje w rodzinie.

Dla przypomnienia: Zygmunt Stary (1467–1548), syn Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Habsburżanki, był rodzonym wujem Albrechta Hohenzollerna (1490–1568), ostatniego wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego w Prusach i zarazem pierwszego księcia tamże. Albrecht był bowiem synem Fryderyka, margrabiego Ansbachu, i Zofii Jagiellonki. Oczywiście powiązania rodzinne nie przeszkodziły mu jeszcze jako wielkiemu mistrzowi działać na szkodę wuja, gdy wchodził w antypolskie sojusze z cesarzem i wielkim księciem moskiewskim. Trzeba jednak przyznać, że jako luterański już książę w Prusach zachowywał się wobec Polski lojalnie i służył jej dobrą radą. To on właśnie niemało przyczynił się do zachęcenia Zygmunta Augusta do zajęcia się sprawą Inflant, sekularyzowania tamtejszego zakonu kawalerów mieczowych i niedopuszczenia do zagarnięcia tej prowincji przez Moskwę. Lojalność Albrechta wynikała bez wątpienia z obaw o własne stanowisko. Cesarz nie uznawał bowiem sekularyzacji zakonu i utrzymał jego istnienie w Rzeszy, a także podtrzymywał roszczenia krzyżackie do Prus. W tej sytuacji Polska była jedynym gwarantem bezpieczeństwa dla Albrechta i jego potomków. Zresztą traktat przewidywał aneksję Prus do Polski na wypadek wymarcia Hohenzollernów, więc można było spać spokojnie.

Musimy przyznać wszakże, że do dziedziczenia w Prusach upoważniono już w 1525 r. także trzech braci Albrechta – margrabiów Kazimierza, Jerzego i Jana – oraz ich prawowitych męskich potomków. Odmówiono tego prawa pozostałym czterem braciom, którzy obrali karierę duchowną. Mimo wszystko jednak, choć było to znaczne ustępstwo ze strony Polski – notabene traktowane jako ekwiwalent za ewakuowanie przez wojska Albrechta zdobytych zamków na Warmii – to i tak jego wagę umniejszał fakt, że nowy książę w Prusach i jego bracia pochodzili z ansbachskiej linii Hohenzollernów, mającej swe dobra w odległej Frankonii. Nawet unia personalna małego i odległego Ansbachu z Prusami Książęcymi nie zagrażała w żaden sposób polskiemu władztwu nad Pregołą.

Groźba taka kryła się w przekazaniu Prus brandenburskiej linii Hohenzollernów, którzy byli bezpośrednimi sąsiadami Polski i blisko im było do Bałtyku. Co prawda elektor Joachim I był w 1525 r. wrogiem sekularyzacji zakonu krzyżackiego i miał złe stosunki z Albrechtem, nie brano go więc pod uwagę jako ewentualnego sukcesora w Prusach. Jego synowie przeszli wszak na luteranizm, co zbliżyło Berlin z Królewcem. Syn Joachima I, także Joachim, poślubił w 1535 r. córkę Zygmunta Starego, Jadwigę. Podjął wtedy starania o dopuszczenie go do dziedziczenia w Prusach – wspierany w tym przez Albrechta – a skoro sam nic nie wskórał, starał się o to dla syna swego i Jadwigi, Zygmunta (imię dostał nieprzypadkowo po dziadku). Król polski nie wzruszył się jednak prośbami zięcia i nie wyświadczył wnukowi tej przysługi. Równie nieustępliwy okazał się Zygmunt August, którego zmiękczenie zajęło ponad 10 lat. Dopiero w dobie wojny o Inflanty i zacieśnienia współpracy króla z Hohenzollernami Joachim II uzyskał upragnioną zgodę na przyznanie linii elektorskiej prawa do lenna pruskiego. Stało się to na sejmie piotrkowskim w 1559 r. Rzecz wszakże znów pozostawała w rodzinie – król dopuszczał do Prus swego siostrzeńca, Zygmunta, oraz jego brata przyrodniego, Jana Jerzego, przyszłego elektora brandenburskiego. Transakcja ta została potwierdzona na sejmach w Piotrkowie w 1563 i w Lublinie w 1569 r. Co prawda Zygmunt Hohenzollern zmarł bezpotomnie już w 1566 r., niemniej bliskie związki rodzinne Jagiellonów z niemieckim rodem trwały dzięki Jadwidze, która żyła długo, przeżywając swego męża, Joachima, i brata, Zygmunta Augusta.

Kiedy umierał ostatni z Jagiellonów, przejęcie Prus przez Hohenzollernów brandenburskich wydawało się mocno niepewne i odległe w czasie. Albrecht doczekał się bowiem wreszcie późno urodzonego syna Albrechta II (1553–1618), który przejął po ojcu rządy w Królewcu. Nikt nie przypuszczał wówczas, że książę – u którego później pojawiły się oznaki choroby umysłowej – nie pozostawi męskiego potomka (miał córki). I w tym przypadku jednak pierwszeństwo mieli Hohenzollernowie z Ansbachu, przede wszystkim margrabia Jerzy Fryderyk, bratanek Albrechta I i wnuk Zofii Jagiellonki. On to właśnie, już po śmierci Zygmunta Augusta, uzyskał u Stefana Batorego zgodę na objęcie kurateli nad chorym umysłowo Albrechtem II, a zatem i przejął faktyczne rządy w Królewcu. I dopiero jego bezpotomna śmierć w 1603 r. otworzyła drogę do Prus Hohenzollernom z Brandenburgii.

Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych na naszej stronie internetowej oraz dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych Użytkowników. Pliki cookies mogą Państwo kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszej strony internetowej, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż akceptują Państwo stosowanie plików cookies. Potwierdzam, że aktualne ustawienia mojej przeglądarki są zgodne z moimi preferencjami w zakresie stosowania plików cookies. Celem uzyskania pełnej wiedzy i komfortu w odniesieniu do używania przez nas plików cookies prosimy o zapoznanie się z naszą Polityką prywatności.

✓ Rozumiem