Hospodar Aleksander Lăpuşneanu (1552-1561, 1564-1568) został wyniesiony na tron mołdawski przez Polaków i był im nie tylko wdzięczny, ale i bardzo przyjazny. Niestety, w 1561 r. utracił władzę na rzecz awanturnika Jana Jakuba Basilikosa Heraklidesa, którego wprowadził do Mołdawii wojewoda sieradzki Olbracht Łaski. Obaj zresztą rychło się poróżnili, a sam Lăpuşneanu odzyskał w 1564 r. władzę z pomocą turecką. Od tej pory jednak zdecydowanie Polaków nie lubił. Doświadczyć tego miał na własnej skórze sekretarz królewski Mikołaj Brzeski, wysłany w 1566 r. jako goniec do sułtana Selima II.
We wrześniu 1566 r. zmarł w czasie kampanii na Węgrzech sułtan Sulejman Wspaniały i król Zygmunt August postanowił wysłać posła do nowego władcy tureckiego, Selima II. Zanim jednak wyprawiono w drogę uroczyste poselstwo, starym zwyczajem wysłano gońca, który miał zapowiedzieć przyjazd posła i przygotować Turków na jego przyjęcie. Ruszył najkrótszą drogą – przez Mołdawię. Tu jednak spotkała go przykra niespodzianka. W tym samym czasie bowiem do Habsburgów udał się Olbracht Łaski. Magnat ten już wcześniej korzystał z pomocy cesarskiej, a w czasie wojny między cesarzem a sułtanem wydawało się nader prawdopodobne, że Habsburg zechce wykorzystać niewygasłe ambicje Łaskiego do władania Mołdawią i dopomóc mu w tym dziele. W dalszej perspektywie miało to doprowadzić do wybuchu wojny polsko-tureckiej.
Ponieważ w 1561 r. Polacy nie potrafili (lub nie chcieli) uniemożliwić Łaskiemu wtargnięcia do Mołdawii, hospodar obawiał się powtórki tego scenariusza. Chcąc zatem zmotywować króla do skutecznego pilnowania niesfornego wojewody, wbrew wszelkim obyczajom dyplomatycznym kazał aresztować Mikołaja Brzeskiego, gdy ten przybył do Mołdawii. Sam też zażądał od króla wyjaśnień, w jakim celu wysłał Łaskiego do Wiednia.
Taki postępek hospodara wywołał lawinę korespondencji dyplomatycznej, dzięki której znamy przebieg wydarzeń. Król już 15 września odpisał hospodarowi, że nie wie nic o wyjeździe Łaskiego, który mając swe dobra na Węgrzech, mógł jechać do cesarza w sprawach prywatnych. Następnie na początku października Zygmunt August wyprawił do Aleksandra Lăpuşneanu gońca Bystrzykowskiego z poleceniem doprowadzenia do uwolnienia Brzeskiego. Król wyrażał zdziwienie postępowaniem hospodara i ponownie zaprzeczał, aby miał cokolwiek wspólnego z poczynaniami Łaskiego.
Deklaracje królewskie nie przekonały jednak hospodara, który nadal trzymał Brzeskiego w Jassach, pozwalając mu wszakże wysyłać listy do Polski. Skarżył się w nich goniec na przedłużające się uwięzienie i prosił o spowodowanie rychłego uwolnienia. Donosił też przy okazji, co dzieje się w Mołdawii, wśród Tatarów i Turków. Więzienie jego nie było bowiem zupełnym odosobnieniem – rzeklibyśmy raczej, iż przebywał w areszcie domowym. Sami Polacy o tyle korzystali w zaistniałej sytuacji, że mieli w Brzeskim swego informatora. Przyznajmy jednak, nie o to im chodziło.
Hospodar w pewnej chwili postanowił załagodzić sprawę i oznajmił Brzeskiemu przez swego kanclerza (logofeta), iż nie puszcza gońca w dalszą drogę z powodu zmiany na tronie tureckim. Jednocześnie do Zygmunta Augusta pisał, uskarżając się na szkody, czynione Mołdawianom na pograniczu. Starał się zatem wystąpić w roli pokrzywdzonego. Goniec polski rozszyfrował jednak podwójną grę hospodara i na początku 1567 r. doniósł królowi, że Mołdawianin poinformował fałszywie Osmanów, jakoby Zygmunt August namawiał go do oddania Polsce daniny, płaconej dotąd Turkom. Co ciekawe, sami Turcy przysłali wreszcie czausza do Jass, domagając się od hospodara, by pozwolił wreszcie gońcowi polskiemu kontynuować misję do Stambułu. Tu jednak sam Brzeski zadeklarował, że w nowej sytuacji musi poczekać na instrukcje od króla.
Ostatecznie w styczniu bądź lutym 1567 r. goniec polski opuścił Jassy i dotarł do Stambułu, gdzie 5 marca uzyskał odpowiedź na swoje propozycje. Jakie były dokładne okoliczności uwolnienia Brzeskiego przez hospodara, nie wiemy. Zapewne Aleksander Lăpuşneanu uznał, że Olbracht Łaski nie stanowi już zagrożenia, a dalsze przetrzymywanie posła popsułoby stosunki nie tylko z Polską, ale i z Portą Ottomańską. Skargi posła na hospodara, jakie wniósł w Stambule, nie zrobiły na Turkach większego wrażenia. Król i hospodar przerzucali się wzajem oskarżeniami o szkody i odżegnywaniem od winy, sam Brzeski zaś nie doznał już więcej przykrości w Mołdawii. Między obu władcami zapanował chłodny pokój. Możemy przypuszczać, że hospodarowi nie uszłoby płazem aresztowanie posła, gdyby nie chroniący Mołdawię parasol turecki. Niemniej, na prawdziwe ocieplenie stosunków polsko-mołdawskich przyszło poczekać do śmierci Aleksandra Lăpuşneanu.
Artykuł powstał w projekcie
„Rewitalizacja i digitalizacja jedynej w Polsce barokowej rezydencji królewskiej w Wilanowie”
w ramach działania 11.1 Ochrona i zachowanie dziedzictwa kulturowego o znaczeniu ponadregionalnym priorytetu XI Kultura i dziedzictwo kulturowe
Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2007–2013
Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych na naszej stronie internetowej oraz dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych Użytkowników. Pliki cookies mogą Państwo kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszej strony internetowej, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż akceptują Państwo stosowanie plików cookies. Potwierdzam, że aktualne ustawienia mojej przeglądarki są zgodne z moimi preferencjami w zakresie stosowania plików cookies. Celem uzyskania pełnej wiedzy i komfortu w odniesieniu do używania przez nas plików cookies prosimy o zapoznanie się z naszą Polityką prywatności.
✓ Rozumiem