W rozmówkach polsko-niemieckich z XVII wieku obok tematów dotyczących codziennych obowiązków, zarówno szkolnych jak i zawodowych, pojawiają się także wypowiedzi dotyczące uroczystych wydarzeń i świątecznych dni. Z pewnością można zaliczyć do nich przyjście na świat potomka, opisane w jednej z rozmów, toczonej pomiędzy dwoma mężczyznami: „A skąd to Waszmość tak wesoły? Stąd że mię Pan Bóg młodym synaczkiem obdarzył”. Radość z przyjścia dziecka na świat była ogromna, podobnie jak nadzieja, aby się zdrowo chowało. Jeden z rozmówców wyznaje, że miał już „trzech synów i dwoje córek, ale mi Pan Bóg je wszystkie odebrał”. W dalszej części rozmowy świeżo upieczony ojciec prosił swego przyjaciela „w kmotry”, a więc o bycie rodzicem chrzestnym i zaprosił na zbliżające się chrzciny. Zarówno księdza sprawującego sakrament, jak i gości proszono do domu.
Grzecznościowo, młodego ojca należało też zapytać o zdrowie małżonki, leżącej w połogu. Zazwyczaj odpowiadano, że jest ona osłabiona porodem, a na wzmocnienie jej organizmu zalecano podawanie winnej polewki. W przypadku znacznego pogorszenia stanu zdrowia wzywano doktora. Bez ogródek można też było zapytać, czy dziecko będzie karmione przez matkę czy może zostanie najęta dla niego mamka.
Obok narodzin dziecka i chrzcin, do najbardziej uroczystych momentów w życiu należały śluby i towarzyszące im wesela, stanowiące rozrywkę i źródło plotek dla mieszczańskiej gawiedzi. W jednym z dialogów, na wieść o zbliżającym się weselu, mieszczanki komentują urodę panny młodej i wygląd pana młodego, a także krytykują wychodzenie za mąż dla pieniędzy: „Ja bym wolala ubogiego pachołka, by tyle był piękny i cnotliwy, niż szpetnego bogacza”.
Dopytują się w jakim dniu odbędzie się wesele (dawniej wesela odbywały się w ciągu tygodnia, na przykład we wtorki lub czwartki), w jakim kościele będzie sprawowany sakrament małżeństwa i gdzie obędzie się zabawa. Na tak uroczyste wydarzenie należało przyjść dobrze ubranym. W dialogu toczonym u krawca czytamy, że klient zamawia nowe szaty specjalnie przed zbliżającym się weselem. Przed szczególnymi uroczystościami chodzono też do łaźni. Choć w dużych miastach znajdowały się łaźnie publiczne, to nie cieszyły się dobrą sławą, bo jak narzekał jeden mieszczanin, w nich można spotkać każdego: „jeden trędowaty, drugi krostowaty, trzeci wrzodowaty i francowaty”. Bogatsi korzystali z łaźni prywatnych. Zbliżające się wesele było dobrą okazją, aby z takiego przybytku skorzystać: „Jutro mamy wielkie święto, przeto chciałbym dzisia pójść do łaźni”.
Dla tych, którzy na wesele nie zostali zaproszeni, atrakcją było obserwowanie ślubnego orszaku przechodzącego przez miasto i podziwianie panny młodej. Gości fascynowały ważne osobistości zaproszone na wesele. Przewidywano też, jakie wspaniałe podarki otrzyma para młoda. Jeden z zaproszonych gości zamówił dla młodych srebrny kubek, w innym miejscu czytamy, jak u złotnika zamawia się, na ślubny podarek, złotą sztukę na piersi wysadzaną diamentami.
Wręczanie i przyjmowanie ślubnych prezentów odbywało się według określonej formuły, wyrażającej szacunek i grzeczność: „Niech Pan Najwyższy w teraźniejszym stanie waszmościów błogosławi, a pożądanym zdrowiem, szczęśliwym pożyciem i pomyślnemi fortunami obdarza, czego uprzejmym sercem winszując proszę, aby Waszmość ten błahy podarek zawdzięcznie ode mnie przyjąć raczyli”
Na co para młoda powinna odpowiedzieć: „Waszmości Mościwemu Panu pokornie dziękujemy iż na prośbę naszą raczył się stawić i nam ten podarunek, któregośmy nie zasłużyli prezentować. Raczże Waszmość do izby wniść i tam się długo z gościami zabawić”.
Po przyjęciu życzeń i podarunków rozpoczynała się weselna uczta i towarzysząca jej zabawa: stoły pełne jedzenia, wznoszenie licznych toastów za zdrowie pary młodej i gości. W trakcie wesela pomiędzy gośćmi krążył wieniec Panny Młodej, a ten kto go trzymał w ręku był zobowiązany aby przypijać do towarzyszy, mówiąc: „Przypijam do Waszmości za zdrowie jejmości Panny Młodej”.
Choć w dialogach weselnych opisanych przez Volckmara i Ernestiego brak opisu weselnego stołu, to można przyjąć, że potrawy weselne nie powinny być gorsze od tych przygotowanych na biesiadę, opisywaną w rozmówkach Piotra Michaelisa. Jak czytamy mieszczanin wyprawiający biesiadę kazał nagotować swojemu kucharzowi nie mniej niż trzydzieści dań: „Naprzód ma być winna polewka, po tym mięso do rosołu, rzepa z baraniną, zając z czarną polewką, kurczęta warzone z agrestem, karpie z francuska, indyk pieczony, pieczenia wołowa, cielęcia głowa, pieczone prosię z nadziewaniem, karasie z żółtą polewką, ryż z mlekiem, świeży łosoś w maśle, raki, ślimaki, szołdra, a żeby wszystko korzenno było” .
Czasami zdarzały się nieprzyjemne wypadki i bójki pomiędzy pijanymi gośćmi. Jak opisuje Nicolaus Volckmar w gdańskich dialogach: jednemu ucięto rękę, innemu kilka palców, inny został ranny w głowę, kolejny postrzelony.
Zabawy weselne trwały do późna w nocy, a po ich zakończeniu goście wracali do domów w eskorcie czeladzi, która niosąc pochodnie lub latarenki oświetlała drogę przez noc.
Na podstawie:
Jan Ernesti, Polnischer Donat, Thorn 1689
Piotr Michaelis, Der richtige Wegweiser, oder Eine gründliche Anleitung zur Polnischen Sprache, Thorn 1698
Jeremiasz Roter, Schlüssel zur Polnischen vnd Teutschen Sprache, Breslau 1616
Nicolaus Volckmar, Vierzig Dialogi, Danzig 1612
Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych na naszej stronie internetowej oraz dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych Użytkowników. Pliki cookies mogą Państwo kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszej strony internetowej, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż akceptują Państwo stosowanie plików cookies. Potwierdzam, że aktualne ustawienia mojej przeglądarki są zgodne z moimi preferencjami w zakresie stosowania plików cookies. Celem uzyskania pełnej wiedzy i komfortu w odniesieniu do używania przez nas plików cookies prosimy o zapoznanie się z naszą Polityką prywatności.
✓ Rozumiem