Jednym z ważnym aspektów sarmatyzmu było odwoływanie się do tradycji antycznej i czerpanie z bogactwa kultury klasycznej. Polska szlachta powszechnie posługiwała się łaciną, znano dobrze rzymskie prawodawstwo, historię i mitologię grecką oraz rzymską, w których szukano analogii do współczesności. W tym czasie w potocznym myśleniu zakorzeniła się również bogata symbolika odnosząca się do różnych aspektów życia ludzkiego, a mająca swoje starożytne korzenie. Dotyczyło to również symboli związanych z małżeństwem i miłością, które wyrażano poprzez postaci mitologiczne, bóstwa antyczne, a także ich atrybuty, takie jak Wenus i poświęcone jej róże czy Kupidyn i strzały przebijające serca. Te i inne motywy, często powiązane ze sobą i układające się w skomplikowane rebusy, niosły zaszyfrowane przesłanie z życzeniami szczęścia i małżeńskiej miłości. Bardzo często pojawiały się one w pisanych z okazji ślubu wierszach, tzw. epitalamiach i w oprawie uroczystości weselnych. Mogły to być też elementy ślubnych dekoracji, a także strojów, albo całe przedstawienia, barwne korowody czy żywe obrazy uświetniające weseliska, zwłaszcza magnackie.
W szczególny sposób do tradycji antycznej nawiązano podczas wesela Marii Kazimiery d’Arquien, późniejszej Marysieńki Sobieskiej, z Janem „Sobiepanem” Zamoyskim, które odbyło się na Zamku Warszawskim w marcu 1658 r. Podobnie jak w przypadku większości ślubów magnackich w tym okresie tradycyjne rodzime obrzędy zachowano tutaj tylko w szczątkowej formie. Natomiast w tok wesela wpleciono ceremonie zapożyczone ze ślubów starożytnych: greckich i rzymskich. Francuski pamiętnikarz, który dokładnie opisał przebieg wszystkich uroczystości, zaobserwował taką scenę, mającą miejsce dzień przed ślubem: „(…) Panna d’Arquain zaprosiła przyiaciołki swoie, by się z nią kompać przyszły. Zebrawszy sie wszystkie, udały się do sali przeznaczoney do kompieli. Znayduie się tam niezmierna wmurowana wanna, do którey po sześciu stopniach się schodzi. Gdy podług przyiętych obrządków rozebrano Pannę młodą, kompała się z przyiaciołkami swemi w pachnących wodach, leiących się z rur srebrnych. Gdy się narzeczona kompie, Zamoyski kazał zanieść do innego pokoiu gotowalnię złocistą, wysadzaną dużemi perłami, formuiącemi cyfry nowożeńców, i więzy miłości. Zwierciadło i inne naczynia były równey piękności i ceny, lecz równać się nie mogło szlafrokowi z soboli, i innym naywspanialszym sukniom.” Jest to niewątpliwe nawiązanie do greckiego obyczaju ślubnego, który nakazywał, by w ślubny poranek odbyła się uroczysta kąpiel panny młodej w wodzie z miejscowego świętego źródła, którą czerpały i przynosiły do domu młode dziewczęta zwane lutrophoroi. Następnie ubierano grecką pannę młodą do ślubu. Możemy też przypuszczać, że po kąpieli przyjaciółki Marysieńki pomogły jej przebrać się w którąś z nowych sukien przygotowanych dla niej specjalnie na tę okazję przez Zamoyskiego. O tym, że inspirowano się tutaj zwyczajami starożytnymi, świadczy też dalszy przebieg uroczystości: „Gdy nadeszła chwila wyyścia z kompieli, dwunastu młodych Paziów w liberyi Ordynata, każdy z iarzęcą pochodnią w ręku, stanęło u drzwi, i odprowadziło ią do drugiego pokoiu, gdzie Pan ich czekał na nią.” Wprawdzie nie odtwarzano tutaj pogańskich obrzędów ślubnych, które miały miejsce w Grecji po kąpieli i ubieraniu panny młodej, a od razu zainscenizowano jeden z kolejnych etapów starożytnych zaślubin, a mianowicie przeprowadzenie oblubienicy w uroczystym pochodzie z rodzinnego domu do domu męża. W Grecji orszakowi towarzyszyła m.in. matka dziewczyny niosąca zapaloną pochodnię, natomiast w Rzymie pochód taki otwierał chłopiec, który niósł pochodnię z tarniny, tzw. spina alba. Pannę młodą natomiast prowadziło dwóch kolejnych chłopców. Najprawdopodobniej do tego obyczaju nawiązywało dwunastu paziów Zamoyskiego z pochodniami, które ponadto symbolizowały zaślubiny jako atrybut boga wesel Hymenajosa.
Oczywiście w przypadku ślubu Marysieńki i Zamoyskiego ceremonie te nie miały funkcji obrzędowej czy prawnej. Ślub kościelny odbył się dopiero następnego dnia, czyli 3 marca 1658 r. w kaplicy zamkowej w obecności króla Jana Kazimierza i opiekunki panny młodej, królowej Marii Ludwiki Gonzagi, a także licznego grona dworzan i przyjaciół.