„Pamiątki Soplicy” Henryka Rzewuskiego to jeden z najpyszniejszych obrazów epoki baroku w Rzeczypospolitej.
Hrabia Henryk Rzewuski poglądy miał ohydne i barbarzyńskie. Mocno wierzył w sensowność feudalnych więzi, które zaciskały pętlę na szyi włościanina, takoż w cara dobrodzieja. Krótko mówiąc, ów mistrz mowy rodzimej był po prostu renegatem. Nie sądzę, aby mógł to zrównoważyć jego niewątpliwy urok osobisty, tudzież wspaniały dar opowiadania.
Hrabia Henryk pochodził z rodziny, która – mimo wielkich fumów i ambicji – nie należała do najstarszych rodzin magnackich Rzeczypospolitej. Z niejednolitej, choć zwykle niebogatej masy szlachty podlaskiej, wykałapućkali się na dobre w XVII w. Trzeba jednak powiedzieć , że pradziad Henryka był już panem całą gębą, nadto biegle grał na flecie i skrzypcach, pisał sztuki teatralne i bezwzględnie brutalizował poddanych. Jeśli można tak powiedzieć, nie była to bardzo zasłużona rodzina, a najgorszy był chyba słynny Seweryn Rzewuski, którego podczas powstania kościuszkowskiego powieszono in effigie.
Henryk Rzewuski, syn Adama Wawrzyńca, urodzony w 1791 r. w słynnej z wyrobu burek Sławucie miał sześcioro rodzeństwa i były to w większej części osobowości niebanalne, jakkolwiek, oględnie rzecz biorąc, kontrowersyjne. Brat Adam został rosyjskim generałem kawalerii, ale to fiume przy siostrze Karolinie (primo voto Sobańskiej), notorycznej zdrajczyni i donosicielce – chodzi m.in o dekabrystów. Straszna ta osoba miała niezwykle interesujące życie miłosne; zakochała się mianowicie w Aleksandrze Puszkinie, a w niej z kolei Adam Mickiewicz, który poświęcił Karolinie sonety zwane odeskimi. Niewykluczone, że mieli romans, za to z pewnością Karolina miała romans z Janem de Witte, synem słynnej Zofii Glavani, „pięknej Bitynki”. De Witte był człowiekiem wyjątkowo odrażającym, bo choć Polak, to po powstaniu listopadowym był szefem komisji śledczej, która z zapałem tropiła uczestników zrywu niepodległościowego. Nie dziwi więc, że po śmierci ojca, Władysław Mickiewicz przezornie spalił wszystkie listy. Druga z sióstr Henryka, Alina wyszła za mąż za brata Stanisława Moniuszki, a trzecia to Ewelina Hańska – żona Honoriusza Balzaka.
A skoro już padło nazwisko Adama Mickiewicza – to obaj panowie dobrze się znali, podróżowali razem na Krym, spotkali się też w Rzymie. Mickiewicz był zgoła zachwycony gawędami Rzewuskiego, które pono miały pewien wpływ na „Pana Tadeusza”, no koniec końców tu i tam Soplica. Rzewuski namawiany, aby zapisywał swoje opowieści krygował się i udawał, że nie umie „bo się na pisarza nie kształcił”. Rada brzmiała – „pisz, jak mówisz”. I tak się też stało, a wyszło świetnie.
„Pamiątki pana Seweryna Soplicy, cześnika parnawskiego” ukazały się w latach 1839–1842 i od razu wzbudziły entuzjazm publiczności. Przed oczami widów przeciągnął tłum barwnych postaci, z Karolem Stanisławem Radziwiłłem „Panie Kochanku” na czele, ale i z królem Stanisławem Augustem nie w ostatku, do którego Soplica czuje, dość zaskakującą, sympatię. Gdy witano go na Litwie „król na każdą mowę odpowiadał dziwnie pięknie, a głosem tak miłym jakby wdzięczną muzyką wabił serca wszystkich ku sobie. Dopiero duchowieństwo, urzędnicy, szlachta, ba, i prostaczkowie zaczęli śpiewać Te Deum Laudamus…”.
Jurij Andruchowycz, znany ukraiński pisarz i eseista, pisał o „złotej jesieni Rzeczypospolitej”. Wolę jednak określenie Pawła Jasienicy – to było jej „babie lato”. Barwy u Rzewuskiego owszem, są i to jakie, gorzej z faktami: na wpół wyimaginowani bohaterowie staczają całkiem wyimaginowane, a niemal zawsze zwycięskie bitwy. Ale kto, oczarowany kolorami Rzewuskiego, dbałby o fakty?