„[…] Na przedzie biegnie, nagim świecąc ciałem,
Na wpół bogini, na wpół zalotnica,
Bachantka wiedza, dzikim tchnąca szałem…
W bezwstydny uśmiech przystroiwszy lica,
Tłumów namiętne pragnienia podsyca,
I wiodąc naprzód zbuntowane zgraje
Nowe swym uczniom przykazania daje: […]”[1]
Wiersz Adama Asnyka pobudza wyobraźnię. Tak mogły wyglądać starożytne bachanalia, czas weselenia się i niczym nieskrępowanych zabaw związanych ze świętem ku czci Dionizosa. Motyw ten często występuje także w sztukach pięknych, wykorzystywany przez twórców zainspirowanych grecko-rzymską tradycją i jej artystycznym zapisem, przekazanym w poezji, architekturze, rzeźbie i malarstwie.
W dekoracjach Pałacu Wilanowskiego znajdujemy liczne nawiązania do tradycji antycznej, źródeł europejskiej kultury i sztuki. Poza treściami politycznymi, które reprezentować miały siłę władcy, zwycięskiego wodza i dobrego gospodarza, pod którego rządami Rzeczypospolita rozkwita, obserwujemy również odzwierciedlenie innych aspektów życia, jakimi są zabawa i radość. W tym repertuarze wizerunków odnajdujemy też nawiązania do upływu czasu, zmian pór roku, czego najpiękniejszym przykładem jest cykl czterech plafonów w apartamentach królewskich. Częstym motywem dekoracji pałacu są także winorośl i jej owoce, atrybuty greckiego boga Dionizosa – patrona m.in. winobrania, wina i płodności – zwanego również Bachusem. Imiona te stosowano wymiennie, jednak Bachus odnosić się może m.in. do Dionizosa w stanie upojenia winem. Stąd też pochodzą terminy „bachanalia” i „bachantki”, określające kapłanki Bachusa zachowujące się tak jak on po odurzeniu alkoholem – w sposób szalony i nieprzewidywalny[2]. Dionizosa łączono z jesienią i zabawami, które wieńczyły sezon upraw. Dionizje – święta ku czci Dionizosa przypadające na przełom marca i kwietnia – trwały kilka dni. Podczas nich składano ofiarę z kozła bądź z byka, a wszystkie uroczystości odbywały się pod przewodnictwem kapłanek. Preludium do tego święta były tzw. Małe Dionizje, które organizowano na przełomie grudnia i stycznia. Podczas nich otwierano amfory z młodym winem, uzyskanym z jesiennych zbiorów. Jeszcze inne święto – zwane Antesteriami – trwało trzy dni i odbywało się w miastach jońskich i Atenach na przełomie lutego i marca, w czasie pełni księżyca. Te właśnie wydarzenia są częstym motywem licznych starożytnych fresków, m.in. w Pompejach, a także sztuki nowożytnej.
Same bachanalia były czymś więcej niż świętem ku czci Dionizosa, były misteriami boga Bachusa. Natura misteriów odbiega swoim przebiegiem oraz ideą od innych rytuałów religijnych, świąt cyklicznych. Misteria były obrzędem organizowanym potajemnie i przeznaczonym dla wąskiego kręgu wyznawców, których włączano poprzez rytuał inicjacji. W początkowej fazie do kręgu wtajemniczonych przyjmowano wyłącznie kobiety, które zwano bachantkami, a w kulturze greckiej – również menadami. Podczas święta Dionizosa były one najwyższymi w hierarchii członkiniami jego orszaku (Thiasu). Motywem przewodnim bachanaliów było wprowadzenie się bachantek w stan ekstazy (gr. ekstasis – wyjście z siebie), by móc zbliżyć się i zjednoczyć z otaczającą je przyrodą. A jak wyglądała bachantka? Najstarsze źródła ikonograficzne przekazują nam szczątkowe przedstawienia uczestniczek misteriów. Jednak dość łatwo je rozpoznać z uwagi na towarzyszące im atrybuty: tyrs (gr. θύρσος [thýrsos]), czyli laskę ozdobioną pędami bluszczu lub winorośli i zwieńczoną szyszką, oraz nebrydę (gr. νεβρίς [nebrís]), czyli skórę jelenia lub łani zarzuconą na ramiona[3].
Zanim przejdziemy do skutków działalności czcicielek Dionizosa-Bachusa i reakcji ludu rzymskiego na ekspresję, z jaką obchody te przebiegały, warto przybliżyć genezę tego ruchu. Wywodzić się on może z terenów starożytnej Lidii, skąd przedostał się na tereny Tracji, a stamtąd na tereny związane z kulturą grecką[4]. Lidyjskie pochodzenie wskazuje Eurypides w swojej tragedii pt. Bachantki. Zaznacza on ponadto, że kult Bachusa znany był już poza granicami świata helleńskiego i można przypuszczać, że także na terenie Rzymu. Jednocześnie pojawiają się argumenty przemawiające za tym, że kult Bachusa zainicjowany został na terenie Etrurii[5]. W miejscowości Bolsena (starożytne Volsinii) odnaleziono podziemną salę z tronem zdobionym scenami odnoszącymi się do kultu Dionizosa[6].
Śledząc opisany przez Eurypidesa przebieg ceremonii ku chwale Bachusa na terenie Grecji, można zauważyć podobieństwo do obrzędów inicjowanych później w Rzymie[7]. Aspekty zabawy związane z kultem Dionizosa-Bachusa sprawiły, że został on przyjęty przychylnie przez społeczność rzymską. Proces hellenizacji Italii postrzegać można jako przenikanie kultur, nasilające się od końca IV w. p.n.e., a sam proces zaszczepiania nowych kultów był kontrolowany przez senat Rzymu, który kreował w ten sposób religię publiczną. Nie bez wpływu na wnikanie greckich bogów do panteonu rzymskiego miało stopniowe włączanie terenów Wielkiej Grecji (południowa część Półwyspu Apenińskiego i Sycylia), a następnie terenów samej Grecji (Półwyspu Bałkańskiego) i podległych jej terenów zhellenizowanej Azji wschodniej[8]. Rzymianie byli zafascynowali całokształtem kultury greckiej, czerpali z jej zasobów nie tylko w kontekście teologii, ale również architektury, sztuki i obyczajów.
Wzrost znaczenia kultu Bachusa obserwujemy w początkach II w. p.n.e. Po pewnym czasie doszło do tego, że władze Rzymu zaczęły obawiać się rosnącej popularności nowego boga i związanych z nim obrzędów, utożsamianych jak się wydawało z czarną magią, której bardzo się obawiano. Na miejsce spotkań wtajemniczonych w misteria wskazywano las Stimula u stóp Awentynu (jednego z siedmiu wzgórz Rzymu). Za sprawą przybyszów z różnych stron świata, głównie kupców, rzemieślników i nowych mieszkańców osiedlających się na tym terenie, Awentyn był w tym czasie miejscem styku różnych kultur.[9] Po części miało to przemawiać za nieczystymi przesłankami wyznawców kultu Bachusa i uczestników misteriów.
Bachanalia i to, co się działo w ich trakcie, były przedmiotem krytyki już wcześniej, o czym donoszą pisarze antyczni. Jedną z najbardziej znanych oraz najbardziej wyrazistych relacji z przebiegu wydarzeń dostarcza nam Eurypides[10]. Już pod koniec 405 r. p.n.e. wystawiono jego sztukę, której źródłem było niewątpliwie wymykające się z klamr przyzwoitości zachowanie uczestniczek owych misteriów. Na wstępie pojawiają się ujęte zręcznie wesołe aspekty kultu:
„Szczęśliwy, kto się weseli
Wraz z nami
Pląsami
W cześć wielkiej Macierzy Kybeli.
Kto, pełen szalonej uciechy,
Tyrsos w swą ujmie dłoń,
Bluszczem uwieńczy skroń
I wielbi, i chwali
Najdbalej
Dionizową moc!...”[11]
Jednak postronnego obserwatora nie powinna zwieść ta zachęcająca do uciech i pozorna tylko pokojowa manifestacja miłości do boga wina i uciech wszelakich. W dalszym fragmencie poeta przedstawia nam te same kobiety, które wprowadziwszy się w stan oszołomienia za sprawą wina (i być może innych środków), przemierzają gaje, lasy i polany. Podczas tych eskapad dochodzić miało do tzw. sparagmos, czyli rozczłonkowania zwierząt ofiarnych:
„I chociaż w ręku żadnej nie posiada stali,
Na bydło wraz się rzuci, co trawę na hali
Szczypało. O, powiadam, straszne byś tam rzeczy
Zobaczył! Tutaj cielę żałośliwie beczy,
Dostatnio wykarmione: bachantka je srogo
Rozdziera na połowy, a tam znowu mnogo
Krów poszło, scharatanych na kęsy! Tu leżą
To żebra, to racice, krwią oblane świeżą,
Krew cieknie z świerków, z jodeł, na które kawały
Poszarpanego mięsa rzucał oszalały
Tłum niewiast. Nawet byki, w róg swój dufające,
O ziem runęły cielskiem, kiedy rąk tysiące
Tych młódek opętanych strasznie na nie parły.”[12]
Ujęte w ten sposób zachowanie kobiet odnosiło się do jednego z elementów kultu Dionizosa-Bachusa, a mianowicie składania mu krwawych ofiar. Nie byłoby w tym jeszcze nic tak przerażającego, gdyby nie fakt, że dramatyczny koniec mógł spotkać również i napotkanych mężczyzn „upolowanych” przez oszalałe menady:
„- A z czyjejże to głowy w ręku krew ci płynie?
- Z łba lwa, tak mi mówiły moje współłowczynie.
- O, przyjrzyj mu się bliżej, starczy mgnienie powiek.
- Co widzę? Cóż ja trzymam?! Wszak ci to jest człowiek!
- Uważnie mu się przyjrzyj, popatrz, jak należy.
- Największą widzę zgrozę! O bólu macierzy!
- A co? Jak ci się widzi? Co? Czy lwa to skronie?
- Nie! Głowę Pentheusa dźwigają me dłonie!”[13]
Musimy być świadomi, że dla potrzeb dramatu Eurypides mógł ubarwić te obrazy, nie tylko z potrzeby zainteresowania odbiorcy. Misteria ku czci Bachusa już w V w. p.n.e. mogły przybrać tak dramatyczny obrót, wymiar wręcz niemoralny, skoro władze nie stawiały im granic. Obawy dotyczyły również tego, że prowodyrkami zabaw były właśnie kobiety, które w omawianym czasie i później nie posiadały w praktycznie żadnych praw. W związku z tym takie aspekty obrzędów stanowiły poważny problem dla tradycji i ustroju greckich polis. Z czasem sytuacja stała się poważna, a problemy narastały również poza Grecją, co zakończyło się dla wyznawców tragicznie. Rzym, ogólnie otwarty na kulty obce, w tym przypadku musiał zareagować stanowczo i w 186 r. p.n.e. zakazał organizowania samowolnych bachanaliów (tzw. Senatus consultum de Bacchanalibus – tablica odkryta w Tiriolo w Kalabrii). Obszerny opis tych wydarzeń dostarcza nam Liwiusz w XXXIX księdze Ab Urbe Condita, potwierdzając i rozwijając niektóre z wątków poruszonych w ustawie senatu rzymskiego. Liwiusz, opierając się na przekazach i własnym osądzie, przedstawił misteria Bachusa jako orgie zrzeszające w zabawie wszystkich, niezależnie od płci, stanu czy wieku. Poruszył również temat przestępstw, które miały się być popełniane w cieniu misteriów[14].
Sama decyzja senatu mogła opierać się najprawdopodobniej na umacniającej się strukturze organizacyjnej wyznawców Bachusa. Na podstawie przekazów Liwiusza można wysnuć wniosek, że stali się oni sektą zrzeszającą osobistości z wyższych sfer. W rezultacie mogli być silną konkurencją i opozycją dla urzędującego senatu, wykorzystując również nieświadomych młodszych uczestników misteriów, którzy sprzeciwiliby się podjęciu chociażby służby wojskowej. Oczywiście wszelkie interpretacje pozostają mniej lub bardziej w sferze domysłów, ponieważ sprawę tę Liwiusz opisał pod koniec I w. p.n.e., czyli ponad 150 lat po pamiętnych wydarzeniach i uchwale z 186 r. p.n.e. Być może powodem nagonki był brak akceptacji nowego kultu przez instytucje państwowe bądź też wymknięcie się go spod nadzoru. Troska senatu o utrzymanie obowiązujących norm nie kończyła się wyłącznie na tym orzeczeniu. Niewiele później, bo w 161 r. p.n.e., senat wydał uchwałę mówiącą o prawie wydalenia z terenu republiki osób głoszących tezy niezgodne z polityką Rzymu. I rzeczywiście w niespełna dziesięć lat później prawo to zastosowano – usunięto z kraju filozofów Alkajosa i Filiskosa głoszących teorie epikurejskie, postrzegane w owym czasie jako godzące w moralność Rzymian[15].
Czy Rzymianie rzeczywiście mogli być oburzeni nowym kultem? Problem ten nie jest tak oczywisty, jak by nam się mogło wydawać. Rzym, założony w 753 r. p.n.e., w owym czasie nie miał własnej tradycji, ani własnej religii czy wierzeń – przynajmniej nie takich, których bylibyśmy pewni i które przetrwałby próbę czasu. Rzym przyciągał do siebie różnorakie kulty. Najpierw posiłkował się tradycją etruską, na której opierał swoje fundamenty i która była mu najbliższa terytorialnie i kulturowo. Od VII w. p.n.e. możemy mówić o pojawieniu się w Rzymie kultu bogów wywodzących się z greckiego kręgu kulturowego. Nie można jednak wykluczyć, że i wcześniej taki wpływ miał miejsce, ponieważ już od połowy VIII w. p.n.e. spotykamy pierwsze wyroby sprowadzane z Grecji[16]. Jak wiadomo były one dekorowane scenami z życia ludzi i wyobrażeniami bóstw oraz rytuałów.
Warto zaznaczyć, że obchody bachanaliów w konkretny sposób zagroziły ustrojowi Rzymu[17], były tak nieobyczajne, że szokowały Rzymian (tak jak wcześniej Greków w V w. p.n.e.), którym przecież różnego rodzaju kulty misteryjne czy obrzędy nasycone erotyzmem nie były obce. Pierwotnie w misteriach udział brały jedynie kobiety i to one zachęcały do zabawy napotkanych mężczyzn, bez względu na wiek:
„Być może jesteś stary, tak niejeden powie,
Lecz ja się tego wcale nie wstydzę, ja w bluszcze
Przystroję skroń i w pląsy serdeczne się puszczę.
Bóg przecież nie przepisał, kto ma iść w zawody
Bachanckie: człowiek stary, czy też tylko młody.
Od wszystkich czci on żąda i nie z lat jedynie,
Nie z liczby ich cześć większa dlań lub mniejsza płynie.”[18]
Taki obraz przekazuje mam ponownie Eurypides. Wspomina również w sposób dosadny, na czym polegały bachanalia i jakim zaskoczeniem były dla powracających do ojczyzny. Być może w ten sposób autor ukazać chciał intensywność rozprzestrzeniania się nowej idei:
„Bawiłem poza domem, powracam do kraju
I słyszę o złym, nowym w tym mieście zwyczaju.
Niewiasty oto nasze porzuciły domy
I, niby szał udając, przepełne oskomy,
W lesistych rozłożyły się górach, pląsami
Nowego wielbiąc boga – kim on między nami
Być może – Dionizosa. Są pijackie dzbany,
Co chwila ta lub owa w chuci rozpasanej
W ustronne znika miejsce, mężczyznom dogadza.
To znaczy: pod pozorem, że bożego władza
Natchnienia je porywa, niecne białogłowy
Dla Bacha i Kiprydy mają czas gotowy.”[19]
Oczywiście nie należy czytać tego dosłownie jako relacji każdego przypadku, jednak opis ten jest dosadny.
Jednym z argumentów przeciwników bachanaliów był właśnie udział osób obu płci w zabawach i orgiach, czego konsekwencją była nagonka i poszukiwania uczestników misteriów. Cały proces walki z czcicielami Bachusa trwał około pięciu lat, a kara nie omijała nikogo, niezależnie od jego statusu społecznego. Nie wyeliminowano kultu całkowicie, jednak dekret z 186 r. p.n.e. jasno stwierdza, na jakich zasadach może on dalej funkcjonować. Dodatkowo pamięć o tych wydarzeniach była tak mocno zakorzeniona w świadomości Rzymian, że nawet jeszcze w III w. n.e. porównywano umacniające swą pozycję chrześcijaństwo z ruchem Bachusa z II wieku p.n.e.[20] Liwiusz wysuwa teorie, że zamieszanych w kult Dionizosa było ponad 7000 osób, z których wiele skazano na śmierć po udowodnieniu im ciężkich przestępstw[21]. Taka wizja świadczy o dużym zaangażowaniu państwa w zwalczanie konkurencji w sferze religii państwowej. Kwestią otwartą pozostaje problem bachanaliów na terenie Hellady. Jeśli nawet częściowo były one zbliżone swoją formą do tych, które gorszyły ludność Rzymu, to można przypuszczać, że i tam zostały podjęte kroki w celu zdyscyplinowania świętujących. Nie dysponujemy jednak żadnymi przekazami, które by to potwierdzały.
Kult Bachusa został powstrzymany przez senat, który dał tym samym świadectwo swojej siły. Jego decyzja była przestrogą dla tych, którzy chcieliby podejmować inne tego typu próby prowadzące do zachwiania podstaw, na których ufundowana była republika Rzymu. Sam senat chciał również postawić się w roli najważniejszego organu państwa pełniącego zwierzchnią rolę nad magistraturami gmin italskich[22]. Należy pamiętać, że w tym czasie Rzym starał się ugruntować swoją pozycję po wygranej II wojnie punickiej. Kiedy nastał pokój, problem kultu nie tylko Dionizosa, ale i innych bogów stał się sprawą bardzo istotną, a republika rzymska nie miała większych problemów i mogła skupić się na uregulowaniu tych kwestii[23].
Kult Bachusa nie skończył się, a jego obecność jest dostrzegana w przekazach historycznych i utworach literackich w późniejszych latach. Możemy stwierdzić jedynie, że misteria zostały na tyle uregulowane, że przybrały bardziej ucywilizowaną formę, niebudzącą lęku organów państwa. Misteria Bachusa stały się motywem dekoracji domów (np. Willa Misteriów w Pompejach), a sam Bachus został symbolem natchnienia poetyckiego u Horacego[24]. Wysławiał go również rzymski poeta Owidiusz w swoich Metamorfozach. W czasach nowożytnych dzieło to i zawarte w nim mity ujęte w porządku chronologicznym - od powstania świata do początków Rzymu, opisy bogów rzymskich i greckich, stało się jednym z bardziej popularnych tekstów antycznych i inspiracją dla artystów działających na arystokratycznych dworach. Przełożyło się między innymi na program ikonograficzny wystroju wnętrz i elewacji Pałacu Wilanowskiego.
Zjawisko bachanaliów ma wiele wątków i trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć na stawiane przez naukę pytania, skąd tak naprawdę wywodzi się kult Bachusa oraz ile jest prawdy w opisywanych przez poetów scenach. Jednak sam ruch istotnie zapisał się w mentalności społeczności starożytnej i pozostał w naszej kulturze do dziś, choćby w języku, skoro termin „bachanalia” czy przymiotnik „bachiczny” jest nadal w użyciu. Mentalność Europejczyków jest zakorzeniona w kulturze antycznej, nawet jeśli tło historyczne i mitologiczne nie jest obecnie powszechnie znane i przekazywane w procesie edukacji. Idee antyczne przetrwały wieki, a ich ślady – świadectwa wielkości kultury i cywilizacji europejskiej – odnajdujemy w codziennym języku i w dziełach sztuki.
[1] Asnyk A., Wybór poezji, Warszawa 1948, s. 109.
[2] Lengauer W., Dionizos. Trzy szkice, s. 25–29.
[3] Eurypides, Tragedie, s. 407; Eurypides, Bachantki, tłum. Jan Kasprowicz, s. 5.
[4] Musiał D., Dionizos w Rzymie, Kraków 2009, s. 9.
[5] Zmigryder-Konopka Z., Wystąpienie władzy rzymskiej przeciwko Bachanaljom italskim, Przegląd Historyczny 29/1, 1930–1931, s. 21, 25.
[6] Beard M., North J., Price S., Religie Rzymu, s. 122.
[7] Zmigryder-Konopka Z., op.cit. s. 35.
[8] Musiał D., op.cit., s. 29–30.
[9] Zmigryder-Konopka Z., op.cit., s. 33.
[10] Lengauer W., op.cit.
[11] Eurypides, Bachantki, tłum. Jan Kasprowicz, s. 4.
[12] Ibidem, s. 26.
[13] Ibidem, s. 46.
[14] Zmigryder-Konopka Z., op.cit., s. 20–25.
[15] Kumaniecki K., Historia kultury starożytnej Grecji i Rzymu, Warszawa 1964, s. 361.
[16] Musiał D., op.cit., s. 29.
[17] Zmigryder-Konopka Z., op.cit., s. 25.
[18] Eurypides, Bachantki, tłum. Jan Kasprowicz, s. 9.
[19] Eurypides, op.cit., s. 9.
[20] Riedl M., The Containment of Dionysos, International Political Anthropology, Vol. 5 (2012) No. 2, s. 113–114.
[21] Musiał D., op.cit., s. 169.
[22] Zmigryder-Konopka Z., op.cit., s. 61.
[23] Beard M., Religie rzymskie, s. 125–126.
[24] Horacy, Pieśń III, 25