Po południu 13 grudnia 1605 r., w świetle świec 50 lichtarzy i 20 kandelabrów w kształcie aniołów, w specjalnej sali do tańców w obecności całego dworu odbyła się impreza baletowa ku czci nowej królowej polskiej Konstancji: „Theatrum na tej stronie, gdzie pana wojewody kamienicę zbudowano, gdzie królowa Jej Mość siedziała z arcyksiężną, z Batorową, z królewną i z królewicem, po jednej stronie senatorowie, po drugiej fraucymer, poniżej zaś pospólstwo przy ścianach stało. Gdy się już tak usadzili, wytoczono skałę wielką na pośrodek tanecznicy, z ktorej nie było nic widać, bo w koło była opleciona świerkowemi gałęziami, tak że się zdało, jakoby las był; kiedy w pośrodku stanęła, otworzono ją na dwie strony, bo były właśnie jakoby wrota, wewnątrz ów płot obito było hatłasem białym, na którym kwiaty malowane, a w pośrodku onego stała skała wysoka barzo sztucznie zbudowana, w ktorej siedziało dwanaście osób w maskach, a na wierzchu siedział chłop w maszkarze słonecznej, po stronach zaś na owym płocie po sześć par siedziało murzynów z lanemi świecami i z muzyką rozmaitą; tak tedy chwilę siedzieli nic nie czyniąc tylko muzyka grała. Potym zeszło sześć par maszkarników z onej skały w hiszpańskim ubiorze – sześć po męsku, a sześć po białogłowsku - i ukłoniwszy się tańcowali dobrą ćwierć godziny grzecznie, a owi co byli z świecami i z muzyką stanęli rzędem po dwu stronach; miedzy temi maszkarnikami był król Jego Mość i arcyksiążę Maksymilian […] – ci z dobrą godzinę tańcowali polskie tańce, pasomezy, hispaniolety i insze grzeczne tańce. Potym z nich jeden wywiódł królową, a drudzy mu służyli. Potym Batorową, królewnę i inne Niemki; także i nasze Polki tańcowały z półtory godziny polskie tańce. Potym wytkniono z onej skały smoczą paszczękę, z której wychodziły inne maszkary, a one pierwsi stali rzędem. Naprzod tedy wyszło Pantaleonów włoskich, którzy długo po włosku z sobą się swarzyli, dziwowali się magnificencyi onej skały i sali, etc.; to się skryli, to zaś wyszli, jednego byli w wor zaszyli; owa tego błaznowania było dosyć długo. Potym wyszli sześć błazenków, którzy mataczynę grzecznie tańcowali, a każdy miał z nich dzwonki u nóg, w ręku zaś albo bębenek włoski albo trąbkę jaką – ci tańcowali godzinę i najlepiej ze wszystkich salty i mosprągi wysokie czynili, galardy, hiszpaniolety, i insze tańce włoskie cudnie tańcowali. Więcej maszkar nie było, tylko zaś owi pierwsi poszli z białemi głowami i polskich tańców tańcowali długo mienionego, gonionego, etc. Potym sami tańcowali hiszpaniolety dość długo i tak tańcując poszli precz, a my też za nimi z królową. Wlokły się te błazeństwa do dziesiątej w noc”.
Parę dni później odbyły się „maszkary białogłowskie”, w których prym wiodła siostra króla Anna Wazówna z dworkami. Wyciągały do tańców najpierw króla, potem arcyksięcia, królewicza „i inne panięta i dworzany, którzy musieli też tak skakać, jak i one; kiedy też o którym wiedzieli, że nie bardzo dobry skoczek, tego barzo wywodziły, aby z kogo żartować miały, jakoż było tam takich wielu, którzy barzo chybiali, choć we Włoszech bywali. Także i te tańce trwały do dziesiątej w noc”.
W czasie pierwszej imprezy zamaskowani arystokraci wystąpili zarówno w męskich, jak i kobiecych rolach. Był to przypadek nieodosobniony, jak można wnioskować ze słów Sebastiana Petrycego: „Mówię, iż nie jest obrzydzenie w igrzysku ubierać się mężczyźnie w szaty niewieście, ponieważ nie w szacie, ale w myśli złości jest zgorszenie”.