Spośród muzyków zatrudnionych na dworze Jana III Sobieskiego królewskim faworytem był zdecydowanie Ukrainiec Wesołowski. W diariuszu Kazimierza Sarneckiego z ostatnich lat życia władcy znajdujemy ma jego temat szereg wzmianek. Schorowany król często czuł się źle, lecz wówczas humor niezawodnie poprawiały dumki śpiewane przy bandurze przez (nomen omen) Wesołowskiego. Oto tylko wybór wzmianek z grudnia 1693 i stycznia 1694 roku o królu: „Wesołowskiemu na bandurze grać i śpiewać kazał”; „rozkazał dumy sobie kozackie na bandurach grać i one śpiewać. Minutami zasypiał na krześle”; „W wieczór także wesoły był, z jegomość panem krakowskim [Stanisławem Jabłonowskim] się zabawiał, na bandurach grać i śpiewać sobie kazał”.
Liczba mnoga przy instrumencie wskazuje, że Wesołowski miewał niekiedy akompaniatora. I rzeczywiście, Sarnecki niejednokrotnie wspomina o pomocnikach królewskiego bandurzysty: „W wieczór króla jegomości zabawiał swoją bandurą Wesołowski, przyprowadziwszy chłopca drugiego, Rusina, z oktawką” czy: „Król jegomość Wesołowskiemu i Wołoszy na bandurach kazał w swoim pokoju grać i weselił się”. Znamy nawet imię owego drugiego pomocnika: „Ku wieczorowi trochę weselszy był, kiedy sobie na bandurach kazał grać Niecajowi i Wesołowskiemu śpiewać” (także i wcześniej ten sam „Necaj potym zabawiał słabego króla jegomości”).
Repertuar Wesołowskiego zdeterminowany był instrumentem. Bandura była popularnym kozackim 20-24-strunnym chronofonem o szerokim pudle rezonansowym, na stałe przypisanym do wtóru melancholijnym dumom, określanym jako kozackie, ukraińskie, podolskie, zaporoskie czy wołoskie. Poświęcone zmarłym bohaterom, wychwalały ich zbrojne czyny i heroiczną śmierć, opłakując tak wielką stratę. Ich melancholijny ton wyraźnie odmienny był od wojskowych marszów i pobudek. Jak pisał Sebastian Petrycy w 1605 roku: „U muzyków, choć jedni śpiewają, różne pienia bywają: insze jest śpiewanie pieszczone – jako są lamenty, dumy, insze jest śpiewanie męskie, które do gniewu ludzie pobudza, jakie więc bywa na wojnie”.
Sobieski dzielił swe muzyczne gusta z epoką, która potrafiła docenić zarówno heroiczną treść, jak i rzewność linii melodycznej czy miękkość ukraińskiego języka, nadające dumom niezwykły koloryt. Wytrawny polski lutnista, bohater Wizerunku złocistej przyjaźnią zdrady Adama Korczyńskiego, przebywając w Italii:
[...] po kozacku
grał zaporowskie dumy, ich żałobne trele
wywodząc o wojennych ekspedycyj dziele,
o Sulimie, Neczaju, o Szachnowym Mostu –
niesłychane we Włoszech mutety po prostu.
Akcja utworu Korczyńskiego rozgrywa się w okolicach 1698 roku, a więc równolegle z koncertami Wesołowskiego. I tu, i tam obowiązywał zapewne podobny repertuar. Bohater Wizerunku śpiewa popularne dumki o atamanie kozackim Iwanie Sulimie, którego ścięto i ćwiartowano w 1635 roku, o pułkowniku kozackim Danyle Nieczaju, który poległ, broniąc obleganego przez Polaków zameczku w Krasnem na Podolu, i o bitwie pod Szachnowym Mostem, gdzie w 1636 roku Polacy pobili Kozaków. Taki sam charakter miały rzewne pieśni Wosołowskiego: „Samym wieczorem weselszy był król jegomość, kazał sobie grać na bandurze Wesołowskiemu i śpiewać dumy wołoskie i kozackie, i sam król jegomość śpiewał”.
W jedynym wypadku Sarnecki odnotował tytuł dumki bandurzysty: „Wesołowski na bandurze Warnę, pieśń kozacką, grał i śpiewał, król jegomość dopomagał, bo był bardzo wesoły”. Królewski bandurzysta sięgał do korzeni gatunku, Warnę bowiem, odnosząca się do bohaterskiej śmierci Władysława Warneńczyka z 1444 roku, utożsamić należy z szesnastowieczną dumką kozacką. Osierocona matka Warneńczyka wzywa w niej Kozaków, by za godziwą opłatą pomścili na Turkach śmierć syna:
Była Warna, była Warna
Z dawna sławna,
Sławnijszy Kozaki, szczo tej Warny miasta dostały
I w nej Turkow zabrały.
Fikcyjność opiewanego wydarzenia (historia milczy o kozackiej odsieczy mszczącej Jagiellonidę) tłumaczyć należy tym, że tekst dumy powstał długo po opiewanych wypadkach, zapewne równolegle z drugą najstarszą dumą, o śmierci braci Strusów w 1506 r. Obie wymieniał łącznie Władysław Sarnicki w łacińskim druku z 1581 roku, zaświadczając ich popularność już w XVI w. Sobieski owej archaicznej dumy o Warnie musiał często słuchać, skoro słowa znał na tyle, iż mógł Wesołowskiemu w śpiewie „dopomagać”.