Po zgonie króla w 1696 r. jego powiedeńska polityka została skwitowana kompromitacją skłóconej rodziny i spuścizną wojny, w której pomimo nakładów uzyskano bardzo niewiele. Co ciekawe terytorialny stan rzeczy nie zmienił się do momentu podpisania pokoju z Imperium Osmańskim. Rzeczpospolita zawarła w 1699 r., jak inni sygnatariusze, pokój w Karłowicach na zasadzie „kto co posiada”, wymieniając zamki w północno-zachodniej Mołdawii na Kamieniec Podolski. W porównaniu ze zdobyczami austriackimi oraz wobec wywołanego własną decyzją wieloletniego zaangażowania politycznego i wojskowego państwa w konflikt odzyskanie ziem utraconych w poprzednim starciu trudno uznać za sukces. Rzeczpospolita nie wyszła z wojny tureckiej silniejsza czy obdarzona większym autorytetem, co można by uznać za ostatnią pozycję w negatywnym bilansie powiedeńskiej polityki jej poprzedniego władcy i zamknąć tym jej ocenę. Byłoby to jednak spojrzenie jednostronne. Z drugiej bowiem strony należy zauważyć, iż wojna zakończyła się nabytkiem terytorialnym Korony Polskiej. Korzyść Rzeczypospolitej odniesiona na Turcji była mniejsza niż głównego austriackiego zwycięzcy powiedeńskiej rozgrywki, ale już większa niż Rosji, która nie osiągnęła w traktacie pokojowym nic, gdyż nie będąc w stanie uzyskać potwierdzenia zdobyczy w Karłowicach, zawarła tylko rozejm i pozostała sama w wojnie. Odzyskania ziem utraconych układami w Buczaczu i Żurawnie nie należy przy tym traktować jako czegoś oczywistego i nieuniknionego. W historiografii widoczne jest podejście, że nie sposób wyobrazić sobie zintegrowania tych ziem z Imperium Osmańskim, które nie przywiązując wagi do zmian granicy na tym obszarze w końcowych dekadach XVII w. Badania Dariusza Kołodziejczyka pokazały, jak doskonale ziemie te integrowały się z resztą Imperium Osmańskiego. Odebranie ich wymagało poważnego wysiłku. Sobieski podjął go stosunkowo szybko po utracie tych ziem, co chyba paradoksalnie w świadomości historycznej dewaluowało wagę rekuperacji.
Na niedocenianie faktu odwojowania Podola wpłynął też na pewno fakt późniejszego upadku Turcji i rozbiorów Polski, co jednak jest myśleniem ahistorycznym – kryzys Turcji w XVIII i XIX w. nie przebiegałby w znany nam sposób, gdyby nie jej pobicie w końcu stulecia XVII, a lekceważenia ówczesnej zdobyczy terytorialnej Polski, gdyż całe terytorium utraciła ona podczas rozbiorów sto lat później to prezentyzm. Ziemie zabrane musiały zostać odwojowane, same w ramach konieczności dziejowej nie wróciłyby do Rzeczypospolitej. Zasługa rekuperacji przypada de facto Sobieskiemu i musi być brana pod uwagę przy ocenie jego powiedeńskiej polityki. Warto też zwrócić uwagę, iż istotny koszt polityczny wieloletniego zaangażowania nie był zbyt wielki, najważniejszy zapłacony przez króla rachunek z ziem straconych na rzecz Rosji był kosztem wierzytelności na którą brakło zastawu i którą nie sposób było w tym czasie odzyskać. W domniemane szanse alternatywnej polityki Sobieskiego w latach osiemdziesiątych należy wątpić, gdyż trudno wyobrazić sobie zmontowanie w Europie środkowo-wschodniej potężniejszej konstelacji od powiedeńskiej ligi antytureckiej.