Opisując już w czasach Kazimierza Jagiellończyka bitwę pod Grunwaldem z 1410 r., Jan Długosz przekazał wiadomość, że po przysłaniu przez Krzyżaków dwóch nagich mieczy, tuż przed starciem, wszystko rycerstwo odśpiewało Bogurodzicę, „patrium carmen”: „Kiedy zaczęła rozbrzmiewać pobudka [do boju], całe wojsko królewskie zaśpiewało donośnym głosem ojczystą pieśń Bogurodzica, a potem, potrząsając kopiami, rzuciło się do walki”.
Podobnie śpiewanie Bogurodzicy przed bitwą wzmiankował jeszcze dwukrotnie, w opisach walki pod Nakłem (1431 r.) i wojny ze Świdrygiełłą (1435 r.) – był to więc zwyczaj współtworzący już wtedy polską tradycję rycerską. Chociaż podnoszone są dziś wątpliwości, czy choćby ze względu na trudność melodyczną pieśni mogła być ona rzeczywiście odśpiewana przez całe rycerstwo (czy raczej zespół kantorów), ważne dla późniejszej recepcji utworu jest zapoczątkowane przez Długosza, a za nim powtarzane przez kolejnych historyków: Marcina Bielskiego, Marcina Kromera i innych autorów, przekonanie, że przodkowie traktowali ją właśnie jako pieśń rycerską, mobilizującą do walki.
W ciągu XVI w. tekst Bogurodzicy został upowszechniony przez druk, przy czym ważna jest nie tyle sama liczba przedruków (J. Starnawski wyliczył w latach 1532–1621 aż 16), co charakter publikacji, którym zwykle towarzyszyła. Były to, po pierwsze, fundamentalne zbiory praw, w tym pierwszy z nich, czyli statut Jana Łaskiego z 1506 r., umieszczenie w nich Bogurodzicy czyniło z niej niemal hymn państwowy, tym bardziej że towarzyszyła ona również uroczystościom koronacyjnym (np. Władysława Warneńczyka). Po drugie – zbiory kazań i teksty polemiczno-religijne. Upowszechniło się też powtarzane przez większość autorów przekonanie (dziś traktowane raczej jako legenda), że twórcą pieśni był św. Wojciech (np. M. Kromer z dystansem: „od św. Wojciecha złożoną być udają”). W najsłynniejszym z nich – Postylli katolickiej (1573–1575) jezuita Jakuba Wujek w kazaniu na dzień św. Wojciecha pisał: „Mieli to w obyczaju hetmani oni i rycerze polscy, iż gdy się z pogany, z Turki, z Wołochy, z Moskwą albo z Tatary potkać mieli, tedy pierwej Bogarodzicę śpiewali, tym wyznawając wiarę swą, dla ktorej obronienia gardła swe pokładali. I my dziś z Bogarodzicą jako z wyznaniem starożytnej wiary i onej pierwszej Ewangelijej, oprocz ktorej żadna inna prawdziwa być nie może, na heretyki wyjechać możem jako na Tatary...”.
Aktualizująca interpretacja uczyniła więc z pieśni przodków narzędzie w walce kontrreformacyjnej, a podstawowym argumentem polemicznym, dobrze trafiającym do sarmackich przekonań, stała się jej dawność. Odległe pochodzenie Bogurodzicy (dziś zwykle datowanej na XIII w.) rodziło też trudności natury językowej. Dlatego Piotr Skarga w najpopularniejszej książce staropolskiej, czyli Żywotach świętych (1579 r.) przedstawiając w żywocie św. Wojciecha Bogurodzicę jako swoisty katechizm „prawowiernego katolickiego wyznania”, dał wykład jej znaczenia, z którego jasno dziś widać, że sam już nie był w stanie niektórych archaizmów zrozumieć. Zresztą już pisarze złotego okresu renesansu podkreślali przynależność pieśni do dawnego świata, dając wyraz przekonaniu o jej odmienności od współczesnych wzorców kulturowych. Łukasz Górnicki w Dworzaninie polskim krytykował tych, którzy narzekając na niedoskonałość języka polskiego dowodzą jej, powołując się na „staropolskie z Bogarodzice słowo” a Jan Kochanowski w dialogu prozatorskim Wróżki użył jej do skrytykowania współczesnych: „...pieśni dzisiejsze tak daleko są rozne od Bogarodzice, jako i obyczaje od statutu”.
Zmiany dotknęły także funkcjonowania pieśni w obyczajowości rycerskiej. Oto w wydanym 1595 r. dialogu Albertus, sługa wysłany przez plebana na wojnę, zdaje relację swojemu mocodawcy:
„Ks(siądz)
Wżdyć ten dawny a święty obyczaj chowają,
Że o Bogarodzicy przy bitwie śpiewają,
Jako to bywało w Polszcze po przyjęciu wiary?
Mnie to jeszcze powiedał, pomnię, ociec stary.
Alb(ertus)
Już dziś o niej nie słychać, babom ją oddali
W imię Boże, jałmużny aby nie dawali.
Byłoby śmiechu dosyć, kto by wiodł do tego,
Śpiewać Bogurodzicę czasu wojennego”.
Utwór należy do nurtu literatury sowizdrzalskiej z upodobaniem ośmieszającej wzorce oficjalnej kultury, na pewno więc posługuje się jakoś wyostrzonym, zdeformowanym obrazem rzeczywistości. Jednak uczynienie z rycerskiej pieśni przodków utworu przeznaczonego dla żebraków nie musi być satyrycznym przejaskrawieniem. Podobne sformułowania określające Bogurodzicę jako żebraczą pieśń (Grzegorz z Żarnowca) i pieśń dziadowską (K. Kraiński) przynoszą polemiczne teksty protestanckie. Jednak niepodważalną wartość źródłową może mieć świadectwo Fabiana Birkowskiego – słynnego kaznodziei obozowego, który spędził wiele czasu na wojnach i był autorem specjalnego Kazania obozowego o Bogarodzicy (1623 r.). W liście dedykacyjnym je poprzedzającym, kierowanym do sławnego rycerza, kawalera maltańskiego Bartłomieja Nowodworskiego pisał: „[...] na kilku wojnach będąc, nigdym nie słyszał tych Polaków, gdy do potrzeby idą, aby Bogarodzicę śpiewali; raczej więc jako wilcy hukali na nieprzyjaciela [...] Byli wprawdzie tacy niektórzy, którzy zawołani od kapłanów, pod namioty chodzili, i Bogarodzicę wespół z nimi śpiewali; ale mało takich bywało, więcej tych, którzy ani wiedzieli, co to jest, ani wiedzieć chcieli”.
Wspomniane działania kapłanów to fragment prowadzonej przez duchowieństwo katolickie działalności na rzecz odrodzenia w Rzeczypospolitej rycerskiego ducha, i to według jasnych zaleceń Kościoła katolickiego, formułowanych w licznych pismach propagujących wzorzec chrześcijańskiego rycerza (np. Żołnierskie nabożeństwo P. Skargi, Prawy rycerz S. Starowolskiego).
Bogurodzica była wykorzystywana jako narzędzie propagowania ideałów rycerskich także przez świeckich autorów. Wymownym przykładem jest choćby poprzedzenie wzorowanej na Senece Pobudki do cnoty (1618 r.), którą „zebrał żołnierz jeden”, prawdopodobnie sam hetman Stanisław Żółkiewski, tekstem „pieśni staropolskiej” Bogurodzicy, „której żołnierze polscy przed potyczką z dawna używali”. Podobnie znaczącą wymowę ma druczek opublikowany staraniem Bartłomieja Nowodworskiego w gorącym czasie 1621 r.: Bogarodzica, to jest pienie, testament świętego Wojciecha, apostoła polskiego, arcybiskupa gnieźnieńskiego na naukę niektórych członków wiary, Polakom zostawiony..., w którym tekst pieśni kończył dystych o charakterze bojowej pobudki:
„Daję Bogarodzicę na pogrom pogański,
Bartłomiej Nowodworski, kawaler maltański”.
W kolejnym roku Nowodworski zwrócił się do papieża Grzegorza XV z prośbą o ustanowienie w kościołach Rzeczypospolitej odśpiewywania Bogurodzicy jako hymnu katechetycznego, określił ją wtedy jako najstarszy i najpobożniejszy hymn narodu polskiego autorstwa św. Wojciecha i wyraził nadzieję, że będzie on uświetniać uroczystości weselne, pogrzebowe i towarzyszyć wyprawom wojennym. Bogurodzica pozostała jednak już na zawsze częścią idealizowanej tradycji rycerskiej, a nie wojennej praktyki.