Wiktoria Wiedeńska dała asumpt do upamiętnienia jej w najrozmaitszych formach – od panegiryków, przez medale po obiekty architektoniczne. Jedna z takich pamiątek zachowała się w Podzamczu Chęcińskim, części wsi Starochęciny, w ogrodach dawnej rezydencji starościńskiej. W początkach XVII w. Podzamcze, oddalone ok. 3 km od chęcińskiego zamku, znajdowało się w rękach Branickich, którzy nie należeli jeszcze ani do rodów najbogatszych, ani wpływowych. Dopiero Stanisław z Ruszczy h. Gryf swym zaangażowaniem w porządkowanie spraw starostwa zyskał uznanie króla. Pod nadzorem Branickiego prowadzono m.in. przebudowę zamku oraz budową siedziby starościńskiej na Podzamczu. W 1615 starostwo przejął Jan Klemens Branicki, który ukończył pałac na tyle, by nadawał się do użytkowania. Pałac był szerszy o nieistniejący dziś trakt północny, w którym znajdowała się kaplica, poprzedzona gankiem. Teren na wschód od dworu przeznaczono na budynki podstarościego, stajnie i wozownie. Ulokowano tam także ogród warzywny, który przechodził w dąbrowę (w połowie XVIII w. przez starostę Kazimierza Rudzińskiego, za pozwoleniem królewskim, na klepki wyrobioną), od której oddzielała go droga dojazdowa. Od zachodu dostępu bronił głęboki parów, przez który spuszczano kaskadami wodę ze stawów.
Przyjmuje się, że park powstał w XVII w., ale lustracje z tego czasu o nim milczą. Stąd hipoteza, że istniała jedynie aleja lipowa, a ogrodem nazywano teren wewnątrz muru okalającego zabudowania. Tak czy inaczej na końcu alei wzniesiono – zwróconą frontem ku północy – ozdobną bramę tryumfalną. Jej opis pojawia się w inwentarzu z 1746: „W tyle tego pałacu jest ogród włoski, […] dosyć obszerny, mający różne drzewa rodzajne [owocowe], kwatery, ulice lipowe. […] W tyle tego ogrodu w samym środku jest brama wielka z kamienia ciosanego z kapitelami kamiennymi sztukatorską robotą do perspektywy, czyli alejej za ogrodem ciągnącej się na kroków trzysta w pole. Ta ulica lipami z obydwu stron wysadzona, murem wkoło obwiedziona, który mur miejscami popsuty i powywalany z racji, że nie na wapno ale w glinę kamieniem murowano”. Jedni dowodzą, że budowla pochodzi z początków XVII w. i jest z votum Stanisława z Ruszczy, który upamiętnił w ten sposób odebranie arianom kościoła franciszkańskiego w Chęcinach. Inni przychylają się do wersji, że wystawił ją na cześć Jana III starosta chęciński Stefan Bidziński (ok. 1630–1704).
Bidziński, strażnik koronny i wojewoda sandomierski, nie był postacią tuzinkową – po bitwie pod Korsuniem w 1648 znalazł się w tatarskiej niewoli, uczestniczył w walkach „potopu” szwedzkiego, w czasie rokoszu Lubomirskiego opowiedział się po stronie króla, odnosząc ranę w starciu pod Częstochową. Starostwo chęcińskie ustąpił mu Stefan Czarniecki (w podzięce za uratowanie życia w potyczce), który otrzymał je 20 VIII 1663. W życiorysie Bidzińskiego prawda o bohaterskich czynach często splatała się z legendą. Kazimierz Stronczyński, kiedy w latach 40. XIX w. odwiedził Chęciny, zanotował: „Mieszkał tu pomiędzy innymi Bliziński [!], o którym niesie miejscowe podanie, że będąc wzięty w niewolę Turecką za panowania Jana III i tam wraz z jakimś Arabem podobnież niewolnikiem do paszenia koni użyty, namówił Araba do ucieczki z sobą, i z nim razem po gwiazdach się jedynie kierując, do Polski się dostał. Wkrótce jednak po przybyciu do Chęcin wierny jego drogi towarzysz umarł, koń także, na którym Bliziński z niewoli się wydobył, długą fatygą znużony zdechł, obudwom tedy kazał na podzamczu usypać mogiły”.
Za panowania Michała Korybuta Bidziński był pogromcą czambułów tatarskich, politycznym sojusznikiem hetmana Jana Sobieskiego. Z Sobieskim, z którym łączył go też herb Janina, walczył pod Chocimiem w 1673. Wespazjan Kochowski pisał w Klimakterach: „Już mnóstwo Turków pochłonęła ona przepaść: jedni szałem jakimś porwani na oślep lecieli w otchłań, inni wyprzedzili śmierć nieuchronną od polskiej szabli tuż za nimi goniącej. Wtem Stefan Bidziński, strażnik koronny […] ogromnym natłokiem pędzących na ową skałę wparty w przepaść [jar Dniestru], waleczny mąż ledwo życia nie stracił; atoli prawie cudem ocalony, lubo ciężko zapadł na zdrowiu, jednakże po długiej chorobie zdrowie odzyskał”.
Tradycja wiąże chęcińską bramę z Wiktorię Wiedeńską. Dowodzi, że łuk wzniesiono na przywitanie w 1683 Sobieskiego, który przejeżdżał tędy, udając się na wyprawę. Mało to prawdopodobne. Bidziński sam poprowadził na potrzebę wiedeńską 150 „pancernych”, 100 „Wołochów” i 600 dragonów. Niestety, stał się jednym ze sprawców klęski w pierwszej bitwie pod Parkanami (7 X 1683) kiedy lekkomyślnie rozpoczął walkę z Turkami. Brama byłaby więc raczej darem „na przeprosiny”. Król miał go odwiedzić w podchęcińskiej rezydencji, był bowiem gorliwym i lojalnym sojusznikiem, filarem stronnictwa dworskiego w województwie sandomierskim. Trzykrotnie stawiał do dyspozycji dworu szlachtę, zawiązując lokalne konfederacje, przeciwstawiając się oligarchii magnackiej (nie wahał się przed wzywaniem do orężnej rozprawy z przeciwnikami króla).
Barokowa, murowana brama wysokości 12 i szerokości przeszło 8 metrów jest tynkowana, ozdobiona detalami z kamiennego ciosu. Na tle filarów ujmujących profilowaną arkadę wjazdową umieszczono pary kolumn korynckich na niskich cokołach, wspierające przełamane belkowanie, nad którym boki przerwanego przyczółka i pośrodku wysokie zwieńczenie z niszą ujętą w kolumny na konsolach, dźwigające przerwany szczyt. Gzymsy są bogato profilowane, cokoły, imposty i konsole pokryte dekoracją roślinną. Nie ma tu jednak finezji, a zastosowane formy reprezentują „schyłkową fazę domorosłej produkcji pińczowskiej’. Elewacja północna gładka, wsparta wydatnymi szkarpami. We wnęce miało znajdować się popiersie króla Jana III Sobieskiego. Była to wystawność na pokaz, bo z lustracji 1765 dowiadujemy się, że „brama kosztowna w kapitelach, już się zaczyna psuć”. Identyczne sformułowanie zawiera dokument z 1789, ale z zaleceniem „konserwatorskim”: to „jest ozdobna własność Rzeczypospolitej i niemałym kosztem dawnych starostów zrobiona, wiekiem pielęgnowana, tak zalecamy zwierzchności na tym miejscu najwyższej, aby murów poprawiać i wszystko utrzymywać […]”. Ale Rzeczpospolita chyliła się ku upadkowi i już nikt o konserwacji bramy triumfalnej nie myślał.
Po upadku Rzeczpospolitej starostwo przejęły władze zaborcze. W 1835 carat nadał je gen. Andriejowi J. Storożence (1790–1857), ponurej sławy prezesowi popowstaniowej Komisji Śledczej, szefowi tajnej policji, i jego spadkobiercom. W 1921 Okręgowa Komisja Ziemska w Kielcach zatwierdziła projekt parcelacji majątku; zespół starościński – będący w gestii Skarbu Państwa – uznano za zabytek (1932). W 1945 majątek przekazano Wydziałowi Oświaty Rolnej Urzędu Wojewódzkiego w Kielcach. Wybudowano m.in. budynek szkoły Technikum Rolniczego i dom mieszkalny dla nauczycieli. Dziś cały zespół został odnowiony i przeszedł zaskakującą metamorfozę w Regionalne Centrum Naukowo-Technologiczne.