Stanisław Trembecki (1737 lub 1739–1812), uczestnik i ozdoba słynnych obiadów czwartkowych z racji swego wykształcenia i talentu, był postacią zdecydowanie kontrowersyjną. Profesor Ignacy Chrzanowski określił ją krótko: „Figura to bardzo pod względem moralnym nieciekawa”. I dodajmy, pełna sprzeczności. Z jednej strony miłośnik ksiąg (z Francji przywiózł bibliotekę liczącą 25 tysięcy tomów) i krzewiciel naukowych nowinek (także z Francji sprowadził pełne wydanie Encyklopedii), z drugiej strony trudny do współżycia choleryk, ze szczególną skłonnością do hazardu, awantur miłosnych, pojedynków i wszelkich życiowych uciech. W efekcie, pomimo opłacanych sowicie funkcji (sekretarz i szambelan), pełnionych na dworze Stanisława Augusta, poeta, żyjąc nad stan, wciąż nie mógł wyjść z długów, co zmusiło króla do rozciągnięcia dozoru nad dochodami swego podopiecznego.
Rok 1782 okazał się wyjątkowo trudny dla Trembeckiego. Nękany ustawicznymi kłopotami finansowymi zamierzał nawet zostać księdzem, lecz – jako libertyn i hazardzista – nie uzyskał zgody księcia prymasa Michała Poniatowskiego, podówczas koadiutora biskupa krakowskiego. Być może, właśnie z tym krytycznym okresem wiąże się zachowana „Ekspensa roczna warszawska w r. 1782”, skreślona przez poetę, pozwalająca zerknąć w jego wydatki.
Pierwsze miejsce w tabeli zajmuje opłacenie czynszu („Płacę od mieszkania dość niewygodnego duk. 84”), dalej następują koszty na: liberię i wyżywienie dla dwóch lokajów (odpowiednio 32 dukaty i 53 dukaty, złotych 4) oraz na fryzjera, parobka, balwierza i praczkę (razem 94 dukaty). Z dokumentu wynika również, że Trembecki zużywał na rok tuzin pończoch jedwabnych i tyleż nicianych (razem 29 dukatów, złotych 6) i skórzane obuwie (12 dukatów). Jako uzupełnienie codziennego stroju figurują haftowane gwiazdy (6 sztuk za 15 dukatów) i jedwabne wstęgi (4 sztuki za 6 dukatów) Orderu Św. Stanisława, przyznanego poecie przez Stanisława Augusta w 1781 r. Dodać trzeba jeszcze niezbędne wydatki na drwa (24 dukaty), świece woskowe (20 dukatów, złotych 5) i łojowe (4 dukaty, złotych 1), „Tytuń fatalny” (24 dukaty), na „karety najęcie sześć razy w miesiąc” (72 dukaty) oraz na „Stół à flor. 6 na dzień” (120 dukatów).
Rachunek był nieubłagany: wydatki przewyższyły dochody, stąd pojawił się deficyt, na poczet którego Trembecki dodał na rok następny: „fundusz na bieliznę, z której zaczynam wychodzić”, „na sukien przynajmniej par trzy co rok” oraz kwoty na futro, gazetę („aby przecież wiedzieć, co się na ziemi dzieje”), journal („aby wiedzieć, jaki gust panuje w literaturze”), książkę, materiały do pisania (papier, lak), wreszcie na lekarstwa i medyka. Ów rejestr, zamknięty pozycją „i wiele innych nieprzewidzianych, a zdarzyć się mogących rozchodów”, załączył poeta do listu do króla z 20 grudnia 1781 r.
Wypada dodać, że po reformie menniczej za Stanisława Augusta dukat równał się 16 złp, a od 1786 r. – 18 złp. (florenami Trembecki nazywa z francuska właśnie złote polskie). Dla porównania warto nadmienić, iż w 1789 r. minimalny koszt utrzymania wynosił w stolicy ok. 280 złp rocznie, najwyżsi urzędnicy miejscy pobierali po 1000 złp rocznie, a Bacciarelli czy Canaletto po 400 dukatów, nie licząc 150 dukatów na mieszkanie, 120 na powóz i 40 na opał.