Nie ma Polaka interesującego się przeszłością, który nie znałby tej nazwy. Dwie bitwy polsko-tureckie, stoczone tu w latach 1595 i 1620, zapadły w naszą pamięć. Zwłaszcza ta druga, znaczona śmiercią Stanisława Żółkiewskiego i niewolą hetmana Stanisława Koniecpolskiego. Gdyby jednak kazano nam wskazać to miejsce na zwykłej, fizycznej mapie Europy pewnie mielibyśmy z tym problem. Wioska (będąca właściwie konglomeratem trzech osad: Chipereşti, Oprişeni i Ţuţora) leży dziś w granicach Rumunii (dawna Wołoszczyzna), na prawym brzegu Prutu i nosi nazwę Ţuţora. Liczy ok. 2000 mieszkańców. Nazwa jej rozciągała się też na rozległe błonia (ok. 20 km kw), zwane polami cecorskimi, ograniczone z jednej strony bystrym nurtem rzeki, z drugiej zaś pasmem niewysokich, lesistych pagórków. Dziś to senna okolica, mozaika pól i kwitnących sadów. Lecz kiedyś dochodził tu gościniec z Jass (dalej na południe biegnący aż do Stambułu) oraz mniejsze drogi m.in. z Gałacza. Biegły tędy szlaki handlowe, ale większego znaczenia teren nabrał w czasach kiedy Turcy panowali w Kamieńcu Podolskim. Hospodar mołdawski, na polecenie Turków, organizował bowiem w rejonach Jass i Cecory transporty zachary (zaopatrzenia) dla twierdzy.
Przybywające licznie nad Prut karawany formowano w konwój, otaczano strażą i starano się doprowadzić do Kamieńca. Cały region pokrywały zagrody dla bydła i owiec, tymczasowe kwatery i karczmy, stawiane naprędce namioty. Z pól cecorskich konwoje ciągnęły ku północy - do Ungeru i dalej przez Skulany (tutaj dochodził trakt z Jass), Faleszty, Bielcy, Kopczyne i Bryczany „traktem jasskim” do Żwańca i Chocimia, do mostu na Dniestrze. Tutaj następowała przeprawa, po czym transporty kierowały się wzdłuż Smotrycza do Kamieńca Podolskiego. Próbowali temu przeciwdziałać polscy pułkownicy siedzący m.in. w Okopach Św. Trójcy (zob. artykuł w wilanowskim Silva Rerum). W latach 90. XVII w. dowódcy tatarscy zaczęli korzystać również z innych przepraw na Dniestrze – pod Horodenką, Studzienicą i Soroką, dość szybko zresztą spenetrowanych przez podjazdy dragońskie. Czasem o wozy wyruszające z cecorskich pól toczono prawdziwe bitwy. W 1694 hetman Stanisław Jabłonowski na czele około 2-3 tys. jazdy i piechoty z 12 działami uderzył na Tatarów w rejonie brodu Hryńczuk, w zakolu Dniestru. Zakończyło się to ucieczką sił tatarskich z pola walki i porzuceniem wozów. Według Jabłonowskiego mieli Polacy zgarnąć aż 5000 wozów z żywnością, pieniędzmi i „skarbami” – tj. drogocennymi przedmiotami, o ogólnej wartości 2 mln zł (co wydaje się być grubą przesadą). Z reguły jednak silnie chronione transporty bezpiecznie docierały do Kamieńca. W ostateczności zacharę dowozili na kulbakach Tatarzy.
Ale wróćmy pod Cecorę. W miejscu śmierci sędziwego hetmana, we wsi Stawki, przy szlaku prowadzącym do dawnych przepraw na Dniestrze, żona bohater Regina z Herburtów Żółkiewska i syn hetmana Jan, wystawili kamienny obelisk. Mogli go podziwiać podróżni zmierzający z Mohylewa do Kiszyniowa. Pomnik przetrwał bez szwanku aż do 1868. Został utrwalony w litografii Napoleona Ordy. Marmurowa tablica pokryta złotymi literami przepadła, ale tekst przekazał nam Szymon Starowolski w „Monumenta Sarmatorum”: Przechodniu, jeśli jesteś poganinem, nie spoglądaj z nienawiścią na to miejsce, jeśli zbliżysz się jak chrześcijanin, nie zapomnij spełnić swego obowiązku i pomódl się w kościele do Boga. Kimkolwiek jesteś, ucz się ode mnie, jak słodko i zaszczytnie jest umierać za Ojczyznę. Stanisław z Żółkwi Żółkiewski, Kanclerz Królewski i najwyższy wódz Korony. Kapitan spod Baru i Jaworowa, który po zwycięstwach odniesionych nad zbuntowanymi Kozakami triumfował w ujarzmionym Królestwie Moskiewskim. Godnie dbałem o Polskę w czas wojny i pokoju, walczyłem dzielnie z Tatarami i tutaj zakończyłem swe życie. I wy, pola skropione krwią moją, bądźcie mi wiernymi świadkami w wiecznym wspomnieniu mego poświęcenia Bogu i mego oddania Ojczyźnie. Dzięki staraniom Polaków obelisk został odbudowany w 1912 we wsi Bierezowska w Mołdawii, dawniej wieś Laszki, a w 2003 poddany gruntownej konserwacji dzięki inicjatywie Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” oraz środkom przyznanym przez Senat RP. Został poświęcony tego samego roku przez Prymasa Józefa Glempa. Według tradycji przy kurhanie, na miejscu śmierci hetmana, Franciszek Ksawery Pułaski pochował w kwietniu 1769 swego ojca Józefa, marszałka Konfederacji Barskiej.