Cele powiedeńskiej polityki Sobieskiego były pochodną jego aspiracji zderzonych z okolicznościami politycznymi. W okresie powiedeńskim osią politycznych zamierzeń Sobieskiego – króla elekcyjnego były jego plany dynastyczne zmierzające do zapewnienia sukcesji na tronie polskim synowi Jakubowi. Głęboko podbudowany w źródłach i znajdujący odbicie w postępowaniu władcy pogląd nie pozostawia właściwie pola do polemiki. Ważny wątek monarszych wysiłków koncentrowała się już przed Wiedniem na podbudowaniu pozycji dzieci, zwłaszcza Jakuba, korzystnymi mariażami. W okresie odsieczy wiedeńskiej mógł liczyć król na wzmocnienia pozycji Jakuba ożenkiem z Habsburżanką. Nadzieje te brutalnie zgasił cesarz Leopold słynnym i głęboko przeżytym przez króla Jana incydentem nieuchylenia kapelusza przed jego pierworodnym – królewiczem, ale przecież nie następcą tronu. Kombinacje małżeńskie, których nie sposób tu choćby pobieżnie opisać, oczywiście nie ustały, przeciwnie miały szeroki zasięg, prowadząc ostatecznie do mniej czy bardziej udanych zamążpójść córek i ożenków synów władcy. Nic dziwnego, że Francja nie posiadając wiele atutów wobec przywiązanego po Wiedniu do myśli o wojnie z Turcją króla kusiła go nowym planem „mariażu bourbońskiego” skonkretyzowanego w 1685 r. w projekcie ślubu Jakuba z infantką portugalską, co wywoływało silną reakcję innych dworów[1].
Drugą drogą wzmocnienia pozycji rodu, nie tylko nie sprzeczną z tą opartą o mariaże, ale z nią współgrającą, było dążenie do zdobycia dziedzicznego władztwa dla Sobieskich. Przed Wiedniem próby jego realizacji odnajdujemy w planach bałtyckich z lat siedemdziesiątych – podejmując je król myślał nie tyle o Bałtyku, co jest ujęciem prezentystycznym, a o wykrojeniu w Prusach terytorium pod dziedziczną domenę Sobieskich. Po Wiedniu było oczywiste, że najprostsza droga ku temu celowi prowadzi przez wykorzystanie szansy stworzonej dzięki wojnie z Turcją. Konstytucja pierwszego po Wiedniu sejmu w 1685 r. stwierdzała jednoznacznie, że celem prowadzenia wojny jest odzyskanie przez Rzeczpospolitą utraconych na rzecz Turcji podolskich i ukraińskich awulusów[2]. Zainteresowani byli w tym szczególnie egzulanci, czyli wyzuci z majątków uchodźcy z tych terenów, którzy nie posiadali jednak przemożnego wpływu na politykę zagraniczną, podobnie jak egzulanci z aneksji rosyjskich[3]. Ważniejsze było, iż tak postawiony cel wojny odpowiadał nadziejom szlacheckiego narodu politycznego związanym z zaangażowaniem w Ligę i zarazem je wyczerpywał. Z punktu widzenia monarchy cel wojny nie mógł ograniczyć się do odzyskania ziem utraconych przez Rzeczpospolitą: Podola i Ukrainy. Ambicje Sobieskiego sięgały dalej: po Węgry z Siedmiogrodem, Mołdawię i Wołoszczyznę. Plany węgierskie, ze względu na uwarunkowania geograficzne oraz konieczność wejścia na tym obszarze w ostry konflikt z Habsburgami miały znaczenie drugorzędne i Sobieskiego szybko pogodził się z ich upadkiem. Projekt zdominowania ziem rumuńskich zaważył w sposób decydujący na powiedeńskiej polityce i aktywności wojskowej króla.
[1] Odpis raportu Scultetusa z Warszawy dla elektora do Berlina, 21. IV. 1685 r., Teki Lukasa, BO, 3001/I, t. XXIX, k. 61.
[2] Volumina Legum, t. V, Petersburg 1860, s. 344.
[3] Por. J. Stolicki, Egzulanci podolscy 1672 – 1699, Kraków 1994.