Księżniczka ubrana była „w biało-srebrną suknię bogato wysadzaną diamentami; na głowie miała koronę królewską, z prawej strony prowadził ją książę Jakub, a z lewej książę Aleksander, płaszcz królewski z białosrebrnego materiału obszyty futrem gronostajowym niosły trzy żony senatorskie, a welon trzymała panna Wielopolska, córka byłego kanclerza wielkiego koronnego”.
Tak opisuje córkę królewską Teresę Kunegundę Sobieską (1676–1730) w dniu jej ślubu per procuram z Maksymilianem II Emanuelem (1662–1726), elektorem bawarskim, autor niemieckojęzycznej relacji opublikowanej w „Theatrum europaeum”, a przedrukowanej przez historyka i prawnika Johanna Christiana Lüniga (1662–1740) w „Theatrum ceremoniale”. Ślub odbył się w Warszawie 15 sierpnia 1694 r.
Nie tylko szczegóły dotyczące wyglądu panny młodej znalazły się w centrum jego uwagi. Z niemalże pedantyczną dokładnością autor odnotowuje liczbę koni zaprzężonych do karet magnackich, opisuje podział miejsc przy stole biesiadnym, zwraca uwagę na każdy ukłon czy też maluje kolejność orszaku królewskiego udającego się najpierw do Pałacu Kazimierzowskiego, a potem z zamku do kościoła św. Jana.
Ani jeden z wymienionych szczegółów nie jest dla europejskiej społeczności dworskiej, czekającej na takie nowiny, zbędny. Wszystkie te elementy ceremonialne były nośnikami informacji o strukturze społecznej i podziale władzy na scenie odgrywającego się spektaklu, a tym samym wzbudzały największe zainteresowanie politycznie zaangażowanej europejskiej elity dworskiej.
Na uroczystość zaślubin Teresy Kunegundy magnaci polscy przyjechali w sześciokonnych karetach, jak przystało na szlachciców z wysokich rodów. W Rzeczpospolitej przywilej ten przysługiwał również senatorom. Tylko król i królowa mogli reprezentować swoją pozycję społeczną podróżując bogato zdobionym zaprzęgiem osmiokonnym, co dla widzów takiego publicznego przedstawienia było czytelnym symbolem.
W orszaku królewskim każdy znalazł swoje miejsce, które wyznaczała przestrzenna odległość od osoby o najwyższej randze społecznej. W centrum procesji udającej się po czerwonym dywanie do kościoła św. Jana znajdował się król Jan III. Członkowie świty postępowali jeden po drugim, parami, zgodnie z rangą ich urzędów i pozycją społeczną. Króla poprzedzali reprezentanci szlachty oraz dworzanie, senatorowie świeccy, biskupi, kanclerz wielki koronny i podskarbi wielki koronny oraz w bezpośredniej odległości marszałek wielki koronny i marszałek wielki litewski, niosący przed sobą bogato zdobione laski marszałkowskie. To właśnie marszałkom przypadało w udziale reprezentowanie króla, dlatego kroczyli tuż przed nim w trakcie różnych uroczystości publicznych. Ważną rolę w kreowaniu politycznego wizerunku Jana III na arenie europejskiej miały relacje polskiego władcy z Rzymem, o czym świadczy fakt, iż w orszaku weselnym między marszałkami a królem kroczył nuncjusz papieski. Miejsce za Janem III przysługiwało jego ukochanej córce, pannie młodej. Porzedzali ją reprezentantanci elektora bawarskiego, którzy swoją obecnością wyrażali jej związek z Maksymilianem Emanuelem i tym samym symbolicznie zaznaczali moment przejścia Teresy Kunegundy z pozycji córki królewskiej do roli elektorowej bawarskiej.
Nie bez znaczenia był fakt, że prowadzili ją dwaj najstarsi bracia, przy czym książę Jakub szedł po prawej stronie panny młodej. To uprzywilejowane miejsce wskazuje na pozycję najstarszego syna królewskiego jako zastępcy elektora bawarskiego podczas tej uroczystości.
Autor relacji podkreśla znaczenie przywileju prawej ręki także w opisie uczty biesiadnej, która nastąpiła po ceremonii kościelnej. Na informację o tym, kto zasiadał po prawej stronie króla, czekała cała europejska społeczność dworska. Przyznanie miejsca po prawej stronie było nie tylko wyróżnieniem pojedynczej osoby, ale również jednym z wielu elementów kreowania własnego wizerunku władcy. Świadczyło to niejednokrotnie o preferencjach politycznych i miało nierzadko dalekosiężne konsekwencje. Podobnie jak w trakcie procesji, również w czasie uczty weselnej król stanowił centrum rozgrywającego się spektaklu. Po jego prawej stronie zasiadała nowa elektorowa, najstarszy syn książę Jakub oraz nuncjusz papieski. Miejsce z lewej strony monarchy zajmowała królowa i dwaj młodsi synowie, książęta Aleksander i Konstanty. Przy pomocy takich wizualnych symboli, czytelnych dla szerokich elit europejskich, Jan III potwierdzał, że dla niego i jego rodu połączenie się z rodem Wittelsbachów oraz dobry stosunek z papiestwem ma wielkie znaczenie. Nie bez podtekstu politycznego było przyznanie prawej ręki najstarszemu synowi Jakubowi, który występował w podwójnej roli: pierwszego potomka królewskiego i zastępcy elektora bawarskiego. Za pomocą wizualnych znaków symbolicznych dokonywała się próba legitymizacji zamierzeń Jana III – ustanowienia w Rzeczpospolitej tronu dziedzicznego dla swojego rodu. Uwrażliwiona na taką komunikację symboliczną społeczność europejska przyjmowała niejednokrotnie wizualnie wykreowane pozycje społeczne za stan faktyczny, nie bacząc na odpowiednie akty prawne.
Nie tylko na dworze Ludwika XIV kształtowano hierarchię społeczną elit przyznając dworzanom i ambasadorom zagranicznym – w zależności od ich rangi – przywileje związane z dostępem do króla, wyrażające się również w odpowiednim geście i dystansie przestrzennym. Funkcję kreowania dystansu społecznego miały też różne elementy wystroju wnętrz, np. meble. Szczególną rolę podczas uroczystości publicznych spełniał tzw. fauteuil czyli krzesło o kunsztownej formie. W zależności od rangi zasiadano na krześle z oparciem i podłokietnikami, krześle z oparciem bez podłokietników, czy też na tak zwanym tabouret. Ktoż inny mógł zasiadać podczas uczty weselnej Teresy Kunegundy na „kosztownym, gęsto pozłacanym krześle z podłokietnikami, przykrytym karmazynowoczerwonym jedwabnym materiałem ozdobionym złotymi fręzlami” jak nie sam król Jan III.
Potęgę rodu Sobieskich, a także przynależność Jana III do grupy europejskich suwerenów miał podkreślać przepych, z jakim przygotowano uroczystości weselne. Chcąc zapewnić sobie miejsce na arenie europejskiej król zmuszony był do przejęcia tych wzorców ceremonialnych, które wyznaczały i niejednokrotnie uprawomocniały stosunki społeczne i polityczne europejskiego społeczeństwa dworskiego. Stąd podczas zaślubin jedynej córki królewskiej nie mogło zabraknąć uginającego się pod ilością potraw stołu, francuskiej, włoskiej i polskiej oprawy muzycznej przeplatanej dzwiękiem trąb i bębnów, wystrzałów armatnich, których ilość była dokładnie policzona i miała znaczenie symboliczne, tańców ceremonialnych, fajerwerków przedstawiących alegorię statku i wspólnej podróży małżonków, przedstawień operowych i teatralnych.
Autor niemieckojęzycznej relacji tak przedstawia uroczystość: „Potrawy serwowano w ogromnych ilościach, a wszystko w prawdziwie królewskiej wspaniałości [...], posiłek uświetniała francuska, włoska i polska muzyka wokalna i instrumentalna, w międzyczasie słychać było trąby i bębny, na zboczach Wisły strzelano z armat, a po uczcie odbyły się tańce ceremonialne”. Porządek tańców był dokładnie ustalony, gdyż każdy ukłon i kolejność par była odzwierciedleniem hierarchii społecznej zgromadzonych dworzan oraz gości i podkreślała rangę pary królewskiej. „Najpierw król z królową i każdy z książąt z księżniczką wykonywał taniec polski”. W następnej kolejności tańczyli kawalerowie i senatorowie oraz królowa i księżniczka Jadwiga Elżbieta Amalia von Pfalz-Neuburg (1673–1722), małżonka księcia Jakuba. Tańce trwały aż do czwartej godziny nad ranem.
Czwartego dnia uczty weselnej zorganizowano fajerwerki ku czci nowej elektorowej bawarskiej i Maksymiliana Emanuela. Połączenie rodu królewskiego Sobieskich z rodem Wittelsbachów symbolizowała alegoria utworzona na Wiśle, przedstawiająca herb królewski i bawarski oraz iluminowane inicjały Teresy Kunegundy i elektora.
Każdy obserwator spektaklu, jakim były królewskie zaślubiny, mógł od razu zorientować się w hierarchii zgromadzonych osób. Dwory europejskie z niecierpliwością czekały na relacje z takich wydarzeń, a tym samym na odpowiedź na politycznie najważniejsze pytania, dotyczące pierwszeństwa wśród zgromadzonej społeczności dworskiej. Jakie miejsce zajmował w orszaku król i poszczególni ambasadorowie czy inni dygnitarze? Komu przysługiwało miejsce po prawej stronie króla? Kto pierwszy wchodził do kościoła? Kto pierwszy rozpoczynał bal? Kto kłaniał się przed królem?
Dokładnie liczono ilość ukłonów, toastów, wystrzałów armatnich. A wszystko to były nieodzowne znaki symboliczne, wskazujące na potęgę polityczną monarchy i jego ambicje polityczne.