Stanisław Lubomirski w swych wiśnickich dobrach wymodelował idealny krajobraz sarmackiego baroku, dając trwałe świadectwo swych upodobań i bogactwa. Wojewoda krakowski od roku 1638, ruski w latach 1629–1638, marszałek Trybunału Głównego Koronnego w 1625, podczaszy wielki koronny w 1620, krajczy wielki koronny w 1619, starosta generalny krakowski w latach 1638–1646, właściciel 18 miast, 313 wsi i 163 folwarków – uważany był za jednego z najbardziej wpływowych ludzi w Polsce. Urodził się w roku 1583, a do chrztu trzymał go Stefan Batory. Studiował w Monachium i Padwie, podróżował po Francji i Holandii. W roku 1604 rozpoczął u boku ojca karierę polityczną (sejmik proszowicki wybrał go na posła). Wraz z bratem Joachimem uczestniczył w wojnie inflanckiej (w 1607 został rotmistrzem), walczył pod Kircholmem. W kolejnych latach, trudnych dla Rzeczypospolitej, stał wiernie po stronie Zygmunta III Wazy. Wybitnym wodzem, wbrew twierdzeniom panegirystów, nie był, ale w potrzebach wojennych stawał ofiarnie. W 1618, służąc pod rozkazami Stanisława Żółkiewskiego, z zaciągniętym przez siebie oddziałem wziął udział w bitwie z Tatarami pod Oryninem koło Kamieńca Podolskiego. W 1619 król mianował go krajczym wielkim, a rok później przesunął na podczaszego koronnego. Urzędy te były tytularne, ale zapewniały obecność na królewskim dworze. Jego ojciec, Sebastian Lubomirski (ok. 1546–1613) zdołał też przeprowadzić zaskakujący mariaż: jego pierworodny dostał rękę Zofii, córki kniazia Aleksandra Konstantynowicza Ostrogskiego, wojewody wołyńskiego. Osiemnastoletnia narzeczona wniosła Stanisławowi posag 100 tys. złotych. Kwota posagu – bardzo wysoka – była ukrytą donacją zapewniającą zrzeczenie się pretensji do dziedzicznych dóbr Ostrogskich. Te (a raczej ich trzecią część) dostała Zofia dopiero po śmierci braci w 1621: 18 miast, 313 wsi, 163 folwarki w Małopolsce i na Rusi. Małżonka dała Stanisławowi jeszcze inny skarb – koligacje z Piastami mazowieckimi. Zofia Ostrogska urodziła synów: Aleksandra Michała (ok. 1614–1677), Jerzego Sebastiana (1616–1667), Konstantego Jacka (1620–1663) oraz córki – Konstancję (ur. 1618; w 1637 wyszła za Franciszka Czarnkowskiego, kasztelana poznańskiego) i Annę Krystynę (ur. 1620, którą w 1638 poślubił Albrycht Stanisław Radziwiłł, kanclerz litewski).
Ale i tak dla Koroniarzy Stanisław Lubomirski był tylko synem self-mademana. Punktem zwrotnym w jego karierze, przynajmniej na niwie publicznej, była bitwa pod Chocimiem. 2 IX 1621 pod twierdzę podeszła armia Osmana II, wspierana przez Tatarów (łącznie ok. 120 tys. ludzi). Wojska polsko-litewskie oraz posiłki kozackie, w łącznej sile ok. 55. tys. żołnierzy, okopały się, oczekując nieprzyjaciela. Jan Karol Chodkiewicz, mając przy swym boku formalnie współdowodzącego królewicza Władysława Wazę, stawił zacięty opór. Polacy, Litwini i Kozacy odparli szturmy, w tym największy, i ostatni, 28 IX. Ale hetman zmarł na chocimskim zamku cztery dni wcześniej, przed śmiercią oddając dowództwo w ręce regimentarza wojsk koronnych Stanisława Lubomirskiego, prywatnie swego szwagra. Wyczerpane strony zdecydowały się na rokowania. Negocjatorem ze strony polskiej był m.in. Jakub Sobieski. Dwa dni po zawarciu rozejmu podpisano pokój między Rzeczpospolitą a Turcją (przetrwał do 1672).
Lubomirski wrócił z Podola w aurze triumfatora. Nie musiał już umacniać swojej pozycji. Mógł zacząć błyszczeć, samemu stając się punktem odniesienia. Zamek w Wiśniczu przebudowano i umocniono, a dwór Lubomirskich stał się jednym z najświetniejszych w kraju. Wnętrza uznawano za wzór wykwintu. Słynna była tutejsza biblioteka i galeria obrazów, z pracami – rzekomo – takich mistrzów, jak Rafael, Dürer i Tycjan. Adam Jarzębski w Gościńcu abo opisaniu Warszawy pisał:
O Wiśniczu pierwej powiem.
Tam jest wszytko od marmuru,
Mało co prostego muru
[…]
Tak pokoje, niepodobna;
Odrzwia, posadzki, rzecz godna;
[…]
Obicia tu nic nie piszę,
Jakie tam są, o nich słyszę.
Od srebra służba, od złota;
W klejnotach dziwna robota.
Prócz kilkuset żołnierzy Lubomirski utrzymywał na stałe w zamku wiśnickim zastępy dworzan i służby. Karol Szajnocha pisał: „Do samego rozwożenia listów pańskich po kraju służyło w Wiśniczu 40 pacholików szlacheckich, każdy z pocztem własnej czeladzi, jak prawie wszystka szlachta w usługach wojewodzińskich. […] Na pokojach 20 pokojowców, przy wozach 60 kotczych, nad końmi przeszło 60 koniuszych i masztalerzów, w kapeli 27 muzykantów, około myślistwa 30 łowczych, stanowiło dopiero mniejszą i powszedniejszą część dworu. Iluż prócz tego krajczych, szatnych, skarbników, pisarzów, kapelanów, rotmistrzów i poruczników nad oddziałami kozaków srebrnych, dragonii i piechoty! Najlepsze o tej tłumności dworu wyobrażenie dawał niekiedy wyjazd samego wojewody z Wiśnicza, gdy to wszystko wybrało się w drogę przed panem, kilkunastumilową przestrzeń kraju zapełniając całym taborem. Wówczas pierwszego dnia wyjazdu rozpoczynała pochód piechota, głównie z Węgrów złożona, z całym przyborem obozowym. Drugiego dnia wyruszała służba stajenna, prowadząc kilkadziesiąt koni wierzchowych dla pana i reszty dworu. Trzeciego dnia puszczała się w drogę kapela, licząca 27 grajków, najwięcej Włochów, z których dwaj najsławniejsi przenieśli się później z Wiśnicza w służbę cesarza Ferdynanda do Wiednia. Czwartego dnia wyprawiał się tłum łowców z myślistwem wojewodzińskiem […] Dopiero dnia piątego wyjeżdżał sam wojewoda, otoczony licznem gronem owych płatnych przyjaciół, pomiędzy którymi słyszeliśmy o książętach”. Gośćmi rezydencji byli m.in. królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. Kiedy w 1646 Władysław IV przybył do Wiśnicza wraz z Ludwiką Marią, Stanisław, mimo że zbyt przychylnie nastawiony do władcy nie był, zgotował mu iście królewskie przyjęcie. Każdego dnia odbywał się bankiet, na którym wypijano 12 beczek węgierskiego wina, oddawano salwy z dział i wystrzeliwano sztuczne ognie.
Stanisław Lubomirski umierał (17 VI 1649) jako człowiek spełniony. Nie tylko utrwalił pozycję zdobytą przez ojca, ale wyniósł ród pomiędzy te liczące się zarówno w Koronie, jak i w całej Rzeczypospolitej.