Wydawca polskiego tłumaczenia dialogu Justa Lipsjusza O stałości (De constantia) tak pisał w dedykacji poprzedzającej przekład: „A toć iest naywiększy dowod statecznośći każdego człowieka, trwać iednostaynie w zawziętey cnocie, a żadnym okazyom y powabom nie dać się zbić z tey drogi, która do sławy y przystoynych prowadzi postępkow”. Wspominane dzieło Lipsjusza, po raz pierwszy opublikowane w przekładzie polskim w 1600 roku, nawoływało w duchu neostoicyzmu do zachowania wewnętrznej równowagi w obliczu zamętu politycznego oraz różnorakich klęsk. Przypominało o rządzącej światem Opatrzności, zachęcając do trwania przy cnocie. Cnota (gr. areté, łac. virtus) stanowiła kluczowe pojęcie w etyce stoików, z której czerpał późnorenesansowy filolog z Niderlandów.
Sam termin areté pojawiał się już we wcześniejszej myśli greckiej, począwszy od Homera, u którego oznacza m.in. „doskonałość”, „dzielność”, „zaletę”. W Odysei imię Areté nosi dobra królowa krainy Feaków. W dialogach Platona czytamy o Sokratesie, dla którego cnota była tożsama z wiedzą: ludzie wiedząc, co jest dobre, z pewnością będą to czynili – uważał Sokrates. Platon przeciwstawiał mniemaniom i opiniom (doksa) prawdę (alétheia). Areté zakorzeniona w tej ostatniej nie zależała, jak chciał tego sofista Gorgiasz, od konsytuacji. W starożytności znana była także opowieść o Heraklesie, który na rozstajnych drogach napotkał upersonifikowaną Cnotę i Występek (Kakía). Heros nie uległ grze pozorów i podążył za Areté.
Areté pojmowana jako doskonałość moralna stanowi początek innych cnót, rozumianych jako jej przejawy, czy też stałe dyspozycje (hekseis) człowieka do określonego dobrego działania. Wśród wymienianych cnót od czasów Platona szczególne znaczenie przypisywano czterem dyspozycjom: roztropności, sprawiedliwości, umiarkowaniu i męstwu, tzw. cnotom kardynalnym (łac. cardo – zawias), bowiem od nich zależały pozostałe cnoty. O cnotach tzw. etycznych, będących stanem pośrednim (mesotes) pomiędzy skrajnościami, pisał Arystoteles. Już w epoce hellenistycznej naukę o areté rozwijali stoicy. Według nich osiągnięcie cnoty, jedynego dobra, stanowi cel życia człowieka. Drogą ku cnocie jest życie w zgodzie z naturą (katà phýsin), polegające na poddaniu się wyrokom przeznaczenia i dążeniu do uwolnienia się z ziemskich pożądań i afektów, tak aby osiągnąć stan zwany apátheia, dostępny jedynie mędrcowi. Za takiego uchodził w oczach sobie współczesnych, jak również i potomnych, żyjący w I w. p.n.e. Katon Młodszy, potomek surowego obrońcy starorzymskich obyczajów, Katona Starszego. Historyk Salustiusz w Sprzysiężeniu Katyliny przytacza mowy Cezara oraz Katona Młodszego, zw. Utyceńskim, jakie miały być wygłoszone w senacie rzymskim, gdy wykryto już spisek dążący do przewrotu w republice. Marek Katon, w przeciwieństwie do Cezara, domagał się najsurowszej kary dla wichrzycieli. Senat przychylił się do głosu Katona, który – jak pisze Salustiusz – wolał rzeczywiście być człowiekiem dobrym, niż za takiego jedynie uchodzić. Z kolei w Farsalii, poemacie okresu wczesnego cesarstwa, autorstwa popularnego następnie w baroku Lukana, Katon Młodszy stanowi ostoję virtus niepoddającej się Fortunie i godny jest deifikacji. Również Seneka Filozof chwalił dzielnego obrońcę republiki, wspominając, że nieszczęścia to swego rodzaju probierze dla cnoty, która może ukazać się i rozwijać jedynie wówczas, gdy człowiek walczy z przeciwnościami – a tych bogowie nie oszczędzili Katonowi nawet u kresu jego życia. W Listach moralnych do Lucyliusza Seneka zauważa, że niekiedy niegodziwość przyjąć może postać cnoty.
W starożytnym Rzymie akcentowano virtus (por. vir – mąż, bohater, wojownik), w tym wypadku znaczeniowo najbliżej odpowiadającą męstwu, jako immanentny przymiot żołnierza rzymskiego. Upersonifikowanej cnocie zbudowano świątynie. Przykładem człowieka, który połączył stoickie zasady z życiem wojskowym, był Marek Aureliusz. W napisanych po grecku Rozmyślaniach cesarz zachęcał do swego rodzaju obojętności na rozmaite przejawy zła w świecie oraz zachowania spokoju wobec różnorakich wydarzeń. Całość dzieła na pierwszy rzut oka przeniknięta jest jednak głębokim defetyzmem, wynikającym ze świadomości nieuchronnego końca wszystkich spraw oraz kruchości ludzkiego życia.
Pesymizm doszedł do głosu w Trenie XI Jana Kochanowskiego. Poeta przywołał w nim wypowiedź jednego z zabójców Cezara; przed swoim zgonem Brutus miał się wyrazić, że cnota była jedynie pustym słowem: „Fraszka cnota! – powiedział Brutus porażony…/ Fraszka, kto się przypatrzy, fraszka z każdej strony! / […] Nieznajomy wróg jakiś miesza ludzkie rzeczy / nie mając ani dobrych, ani złych na pieczy”. Podobną postawę wobec nieszczęścia przyjął na wygnaniu Marek Tuliusz Cyceron, z którego myśli o cnocie czerpał Jan z Czarnolasu. Takie nastawienie dalekie było od głoszonych już wcześniej przez poetę stoickich ideałów, zgodnie z którymi cnota miała być nagrodą samą w sobie i nie było jej zadaniem stanowić ochronę przed ciosami Fortuny. Zwątpienie w cnotę, jeden z głównych wyznaczników myśli filozoficznej poety czarnoleskiego, ostatecznie ustąpiło jednakże w Trenach głosowi rozumu oraz ufnej wierze w Boski porządek. W Pieśni III z Ksiąg wtórych autor wypowiedzi uznawał cnotę za jedyny skarb, jaki posiada człowiek. W Pieśni XII z tegoż zbioru pisał, że cnota, zwłaszcza kiedy przejawia się poprzez służbę ojczyźnie, zostanie nagrodzona, pomimo ludzkiej zazdrości. Nagrody spodziewać się jednak należy przede wszystkim w przyszłym życiu.
O tym, że cnota na ziemi zamiast uznania częściej spotyka się z nieposzanowaniem, pisało wielu, m.in. niesłusznie skazany Boecjusz. W łacińskim epigramie Na obraz Herodiady z głową ś. Jana Mikołaja Sępa Szarzyńskiego wypowiadający się podmiot przedstawia koniec „największego z proroków” jako dowód na konieczność zaprzestania pokładania nadziei w niestałych dobrach. Motyw nietrwałości wszelkich doczesnych rzeczy, czy to materialnych, czy to walorów intelektu, rozwinął w wierszu Cnota grunt wszytkiemu Daniel Naborowski. Utwór zaczynający się parafrazą pierwszego wersu Trenu XI Kochanowskiego stanowi poetycką rehabilitację cnoty, zdawałoby się nadwyrężonej wcześniej zarzutami przygniecionego nieszczęściem ojca Urszulki. Naborowski przywraca dawną hierarchię wartości: fraszką okazuje się nie cnota, ale wszystko, co nią nie jest. Cnota zapewnia autentyczną sławę. To przekonanie przyświecało również Stanisławowi Herakliuszowi Lubomirskiemu, który w Rozmowach Artaksesa i Ewandra sławie, która jest tylko chwilowym rozgłosem i psuje ludzi, przeciwstawił prawdziwą chwałę, wypływającą właśnie z cnoty.
Autorzy staropolscy pisali o nierozerwalnym związku cnoty i szlachectwa. W cnocie ślachectwo zależy – zatytułował jedną ze swoich bajek Biernat z Lublina. Jan Kochanowski w Wykładzie cnoty wyróżniał dwie rzeczy, które „ślachcą” człowieka: obyczaje, płynące z cnót, i rozum, kształtowany przez nauki. Prymat przyznawał Jan z Czarnolasu cnotom, „bo nauka bez cnoty jako miecz u szalonego”. Na konieczność ćwiczenia się ludzi zacnych w cnotach i naukach zwracał uwagę Mikołaj Sęp Szarzyński w Pieśni IIII O Cnocie Ślacheckiej. Szymon Starowolski przypominał, że u podstaw nadawania tytułu szlacheckiego leżała virtus. W Reformacyi obyczajów polskich pisał, że szlachectwo wymaga „ustawnej konfirmacyi” ze strony cnoty. Stanowi zobowiązanie do kultywowania obyczajów przodków, naśladowania ich zacnych czynów oraz wyrabiania cnót u potomstwa. Szlachectwo pozbawione dzielności i cnoty ulega dewaluacji. Przykładem odejścia od virtus i jej deprecjonowania była rozmowa szlachciców, przedstawiona w wierszu Adama Władysławiusza Kto mądry na świecie. Szlachetne zasady ginęły, gdy zwyciężał pragmatyzm: „Srebrne dziś w Polszcze wieki, wieki prawie złote, / Srebrem dostojeństw dojdziesz prędzej niż przez cnotę”.
Począwszy od wieku XVIII, uosobieniem virtus był poseł nowogródzki Tadeusz Rejtan. „Ani ten widok cnoty nie wrócił dzielności duszom Polaków...” – konstatował ze smutkiem Stanisław Staszic w swoich Przestrogach dla Polski. Na polu walki zasłynęli jednak później dzielnością np. Tadeusz Kościuszko czy książę Józef Poniatowski, odznaczeni po bitwie pod Zieleńcami w 1792 roku ustanowionym przez Stanisława Augusta Poniatowskiego orderem Virtuti Militari. Wskutek zmiennych kolei losu, kilkakrotnie znoszony i przywracany, w XIX stuleciu krzyż ten przyznawany był żołnierzom rosyjskim, którzy walczyli z powstańcami listopadowymi.
Słowo „cnota” w potocznej polszczyźnie odnoszone jest do jednej z przejawów virtus, cnoty czystości (castitas). Z gorzką ironią wypowiadał się piórem Zbigniewa Herberta Pan Cogito o cnocie: „nieznośna w swoim uporze / śmieszna jak strach na wróble / jak sen anarchisty / jak żywoty świętych”.