Fama o pobudzających własnościach czekolady spowodowała ogromne zainteresowanie wśród Europejczyków. Konkwistador Hernan Cortez zachwalał ją u króla Hiszpanii Karola I: „[...] jest to napój wzmacniający odporność i zwalczający zmęczenie. Filiżanka tego cennego płynu sprawia, że można maszerować przez cały dzień bez jedzenia”. Jednak nie wszyscy uznawali działanie tej rośliny za zbawienne. Jeszcze w 1728 roku Giovanni Battista Felici gorąco agitował za zaprzestaniem spożywania czekolady: „Znam poważnych i milczących ludzi, którzy pod wpływem tego napoju stają się na chwilę największymi gadułami, inni tracą sen i staja się nadpobudliwi, jeszcze inni wpadają w złość i zaczynają wrzeszczeć. U dzieci wywołuje on takie podniecenie, że nie ma sposobu, by zachowywały się spokojnie albo usiedziały w jednym miejscu”.
Największe zamieszanie wśród europejskich elit wzbudziło przypisywane nasionom kakaowca działanie afrodyzjakalne. W Europie rozgorzała nawet dyskusja, czy picie czekolady jest zgodne z zasadami przestrzegania postu. Pobudza przecież miłosne apetyty, z czego należy rozumieć, że sprzeciwia się postowi, który podejmuje się głównie po to, by osłabić pożądliwą lubieżność. Ukazywały się całe opracowania na ten temat, a w sprawę zaangażowany był nawet urząd papieża! Po wielu naradach Pius V zadecydował, że czekolada łamie post, nawet jeśli jest przygotowywana na wodzie.
Dyskusja na temat wpływu czekolady na stan zdrowotny człowieka trwa do dziś. Za zgubne skutki spożywania wyrobów czekoladowych uważa się:
- otyłość (kontrargumentem jest tu niezaprzeczalny fakt, że dobra czekolada zawiera mniej cukru, niż inne słodycze),
- próchnicę zębów (za tą przypadłość odpowiedzialny jest przede wszystkim cukier, a wiemy już, że w czekoladzie jest go stosunkowo mało),
- trądzik (jest to raczej efekt niedoboru świeżych warzyw i owoców, niż skutek działania czekolady),
- uczulenia (najczęstsze są alergie na mleko w proszku i orzechy, a samo kakao nie powoduje raczej uczuleń),
- migrenę (kakao i żółty ser zawierają tyraminę powodującą ponoć migreny, ale w czekoladzie jest jej niewiele),
- uzależnienia (czekolada rzeczywiście zawiera teobrominę i kofeinę - pobudzające alkaloidy, będące jednocześnie substancjami uzależniającymi, ale zawartość tych związków jest niewielka)
- zatwardzenia (trzeba przyznać, że z tym argumentem najtrudniej walczyć...).
Ciemne zabarwienie, pogańskie pochodzenie i pobudzające działanie - wszystkie te cechy czekolady wywoływały u naszych przodków mieszane uczucia. My również, sięgając po tabliczkę czekolady, odczuwamy wyrzuty sumienia. Ale czy „zakazany owoc” nie smakuje najlepiej?