Spośród wielu miejscowości skupionych wokół Lubaczowa, najbogatszymi związkami z Janem III Sobieskim szczyci się Horyniec-Zdrój. Ta znana miejscowość uzdrowiskowa na Roztoczu buduje swą markę w odniesieniu do osoby króla, któremu okolice Horyńca były z pewnością znane. Bezpośrednie relacje historyczne są wprawdzie w tym zakresie skromne, ale miejscowa tradycja, związana szczególnie z miejscowym dworem, w pełni uzupełnia te braki.
W 2. połowie XVII wieku Horyniec był już wsią o ugruntowanej pozycji opartej na średniowiecznej metryce. W 1444 roku stał się ośrodkiem dóbr prywatnych, który z czasem objął kilka okolicznych osad. Co najmniej od tego czasu funkcjonował tu dwór. Obecnie istniejąca rezydencja szlachecka, nieznacznie odsunięta na południe od centrum miejscowości, pochodzi prawdopodobnie z połowy XVII wieku, czyli z czasów Jana Sobieskiego. Nie był to jednak, jak chce tego lokalna tradycja należący do przyszłego króla dwór myśliwski, bowiem majątek horyniecki należał wówczas do Piotra Felicjana Telefusa - rotmistrza królewskiego, podczaszego halickiego.
Była to bardzo interesująca postać, znana przy tym hetmanowi Sobieskiemu. Wspomina on Telefusa w jednym ze swych listów, opisując okoliczności zerwania przez niego sejmiku ziemi halickiej w 1669 roku. Aktywność na polu politycznym, a także wojskowym, nie przeszkadzała właścicielowi Horyńca podejmować wielu przedsięwzięć gospodarczych. On to zapewne przebudował lub wzniósł nowy dwór, a oprócz tego wystawił cerkiew, i nieco dalej na wschód drewnianą kaplicę dworską, która poprzedziła założenie pół wieku później klasztoru oo. franciszkanów.
Dwór z czasów Piotra Felicjana Telefusa wyróżniał się spośród okolicznych siedzib ziemiańskich. Wzniesiony został bowiem nie z popularnego materiału jakim było drewno, ale z kamienia i cegły. Założony był na planie prostokąta z parterowymi częściami bocznymi i piętrowym korpusem środkowym. Wystrój wnętrza tej skromnej na pozór rezydencji dorównywać miał pałacom możnowładczym. Jeszcze do lat 30. XX wieku zdobiły go trzy marmurowe portale wczesnobarokowe z połowy XVII wieku. Obecnie zachował się jeden z nich, umieszczony w przedsionku przy głównym wejściu. Historycy sztuki porównują go z obramieniami występującymi w zamku Koniecpolskich w Podhorcach, jednym z najwybitniejszych przykładów barokowej architektury pałacowej na terenie Rzeczypospolitej.
W 1671 roku istnienie szlacheckiego dworu w Horyńcu odnotował w swym „Dzienniku podróży” Ulryk von Werdum, który jako współtowarzysz posła francuskiego wytrwale podążał za Janem Sobieskim. Można przypuszczać, iż rezydencję horyniecką odwiedzał również sam Sobieski, który w nieodległym Jaworowie posiadał swą ulubioną siedzibę.
Przypuszczenie to opieramy na pewnej wzmiance źródłowej, pochodzącej jednak od samego zainteresowanego. Powstała ona na jesieni 1672 roku i związana była ze słynną wyprawą na czambuły tatarskie, której sukces osłodził nieco gorycz porażki w pierwszym okresie wojny polsko-tureckiej. To właśnie pod Horyńcem, na polach sąsiedniej wsi Radruż, rozpoczęła się jedna ze zwycięskich bitew, która doprowadziła do rozbicia Tatarów pod Niemirowem, już niedaleko Jaworowa. W liście opisującym to starcie, skierowanym do króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego, a datowanym na 8 października, ówczesny marszałek i hetman wielki koronny Jan Sobieski pisze, iż kierował natarciem „będąc wiadom szlaków y częstych przepraw”. W kontekście bitwy niemirowskiej Horyniec wymieniony jest bezpośrednio w „Dzienniku pogromu Tatarów od Krasnobrodu do Kałuszy”, napisanym 15 października, czyli już po zakończeniu kampanii, niewątpliwe z inspiracji i nie bez pomocy Sobieskiego.
Owo bycie „wiadomym” o ukształtowaniu terenu wokół Horyńca, które przydało się w starciu z Tatarami, mogło być nabyte podczas wizyt przyszłego króla w czasach bardziej spokojnych, w tym też podczas polowań w okolicznych lasach roztoczańskich. Poza świadectwami lokalnej tradycji, źródła historyczne nic o tym jednak nie wspominają. Nie jest też pewny pobyt w Horyńcu Marii Kazimiery d’Arquien, „pani serca” Jana Sobieskiego. Wiadomo, że na przełomie października i listopada 1661 roku późniejsza królowa, a wówczas jeszcze wojewodzina Zamoyska, podróżowała przez okolice Lubaczowa. Nie ma jednak pewności, czy zdążając do Jaworowa przez Cieszanów wybrała nieco dłuższą drogę horyniecką.
Niezależnie jednak od skromnych źródeł z epoki, tradycja o pobycie pary królewskiej w Horyńcu przyjęła się. Odbyło się to zapewne nie bez inspiracji kolejnych właścicieli horynieckiego dworu, a przede wszystkim rodziny książąt Ponińskich, a później Karłowskich. Ponińscy objęli majątek horyniecki na początku XIX wieku i przez ponad sto lat doprowadzili do jego rozkwitu, wnosząc także wiele zasług dla rozwoju kultury polskiej w szerszym wymiarze.
W dworze horynieckim zgromadzili jeden z większych w kraju księgozbiorów oraz bogatą kolekcję sztuki, w tym zbiór portretów. Wśród nich występowały dwa dziewiętnastowieczne obrazy w efektownych, neobarokowych ramach, ukazujące Jana III i królową Marysieńkę. Według badaczy z Muzeum w Wilanowie portret króla jest niemal wiernie oparty na rycinie Charlesa de La Haye, wykonanej około 1690 roku na podstawie zaginionego obecnie obrazu autorstwa Jerzego Eleutera Siemiginowskiego, nadwornego malarza królewskiego (tzw. duża redakcja). Antykizujące elementy stroju przedstawiają króla Jana III jako boga Marsa - walecznego i sprawiedliwego władcę. Portret horyniecki można więc włączyć do grupy przedstawień ukazujących Jana III jako „Marsa Sarmackiego”. Ze względu na swój pierwowzór obraz wiernie oddaje rysy Sobieskiego w późnym okresie jego życia. Portret królowej Marysieńki natomiast nawiązywał zapewne również do twórczości jednego z rodzimych malarzy związanych z dworem Jana III. Zwracają uwagę szlachetne rysy pięknej twarzy królowej. Charakterystycznym elementem jej stroju jest ukazana na obrazie niewielka korona wpięta we włosy, suknia bogato zdobiona klejnotami oraz płaszcz obszyty gronostajami.
Obydwa cenne portrety zapewne nie przetrwały czasów II wojny, zostały zrabowane w 1939 roku przez Sowietów, albo spalone wraz z całym pałacem w kwietniu 1944 roku przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii. Stało się to zaledwie pół wieku po tym, jak książę Aleksander Oskar Poniński przedsięwziął szeroko zakrojone prace nad rozbudową dworu. Na podstawie projektu znanego krakowskiego architekta Teodora Talowskiego do południowego boku dawnego dworu, a później już pałacu, na początku XX wieku dobudowano poprzeczne, piętrowe skrzydło. Na jego elewacji frontowej umieszczono kamienną płaskorzeźbę przedstawiającą rodowy herb Sobieskich. To monumentalne dzieło sztuki rzeźbiarskiej jest wyraźnym odniesieniem do dworskich tradycji związanych z Janem III. Pobyt króla w dworze horynieckim miała podkreślać również kamienna ława, na której Jan III odpoczywał podczas swych wizyt. Ława ta umieszczona była w parku dworskim, pod starymi lipami sadzonymi według lokalnych przekazów przez samego monarchę. Być może obecność tej pamiątki po królu była celowym zabiegiem ze strony ostatnich właścicieli dóbr horynieckich - rodziny Karłowskich i wiązała się z szerszą akcją promującą miejscowe uzdrowisko.
W okresie międzywojennym horynieckie „łazienki”, zapoczątkowane przez książąt Ponińskich w 1. połowie XIX wieku, były już dobrze rozwinięte. Wpisywały się też w ciąg roztoczańskich zakładów uzdrowiskowych, położonych na południowy-wschód od Horyńca, w pobliskim Niemirowie i nieco dalej zlokalizowanym Szkle. Źródła siarczane w tej ostatniej miejscowości znane były jako „wody jaworowskie” już w XVI wieku. Wiadomo również, że Jan Sobieski był nimi zainteresowany w kontekście kuracji Marysieńki, a może nawet sam korzystał z ich właściwości. Na tej podstawie rozwinęła się tradycja o pobycie obydwojga królestwa u wód nie tylko w Szkle, ale także właśnie w Horyńcu. W tym kontekście za zbieg okoliczności można uznać fakt, że w pałacu, odbudowanym po zniszczeniach wojennych, mieści się obecnie sanatorium.
Tradycje związane z Janem III są więc stale obecne w Horyńcu-Zdroju. Podtrzymują je lokalne władze, organizacje społeczne oraz Fundacja im. Zygmunta i Jana Karłowskich, kontynuująca dzielność ostatnich właścicieli pałacu horynieckiego.