Dyplomata sir Jerome Horsey (ok. 1550–1626) postrzegany jest zwykle jako agent angielskiej Kompanii Moskiewskiej, z której ramienia przedsięwziął podróż do Moskwy (1580–1581) m. in. w sprawie dostaw broni i amunicji dla Iwana IV Groźnego. Spędził w Rosji szereg lat, uzyskał tam niemałe wpływy, nauczył się rosyjskiego i pozostawił dla potomnych swój diariusz wieloletnich tam podróży z lat 1573–1591. Wspomniany diariusz zawiera kilka interesujących uwag o Polsce, w tym o spotkaniach autora z królową Anną Jagiellonką, podówczas wdową po Stefanie Batorym, oraz z hetmanem Janem Zamoyskim i wojewodą Krzysztofem Mikołajem Radziwiłłem „Piorunem”.
Horsey pisał o Polakach jako o narodzie „dumnym i wyniosłym”, ale pozytywnie odczuł na własnej skórze wyjątkową polską gościnność. Pragnąc zobaczyć królową Annę, zakradł się pod jej okna przebrany w liberię jednego ze służących. Gdy tam stał, odurzony mocnym zapachem goździków, lilii i „innych słodkich roślin oraz dziwnych kwiatów” (zapewne był to ogród przyzamkowy), dostrzegł, że do komnaty weszła królowa Anna i zasiadła do wieczerzy. Zatem wmieszał się w orszak Jagiellonki i mógł dokładniej zaobserwować, jak zasiada ona pod baldachimem z białego jedwabiu, usytuowanym na wielkim tureckim dywanie. Zauważony jako obcy przybysz, dyplomata wyznał szczerze: „ Przybyłem tu tylko w tym celu, by zobaczyć królową i ceremonie dworskie. Jeśli popełniłem jakąś zniewagę, to błagam o przebaczenie”. Królowa Anna nie obraziła się bynajmniej, a nawet wdała się z Horsey’em w dyskusję na temat Elżbiety I Tudor i katolicyzmu w Anglii. Wymiana zdań miała gwałtowny przebieg, ponieważ Jagiellonka nie pałała sympatią do córy Henryka VIII, przypisując jej śmierć „wielu świętych katolików”, zaś Horsey, kontrargumentując, oczywiście apoteozował swoją władczynię. Anna nie była zadowolona z wyjaśnień dyplomaty, lecz do jakichś przykrych zgrzytów nie doszło.
Mimo to Horsey, wyjeżdżając z Warszawy, był przekonany o wielkiej tolerancyjności i gościnności Polaków. Albowiem kiedy zaniemógł w jednej z wiosek, znalazł tam „bardzo chrześcijańską gościnę i pomoc ze strony różnych ludzi”.
Równie dobre wrażenie wyniósł z wizyty u Radziwiłła Pioruna, którego określił jako „księcia bardzo znakomitego, dzielnego i potężnego”. Podczas uczty, w czasie której przygrywała „delikatna i melodyjna muzyka”, recytowano wiersze i śpiewano wyszukane pieśni, Radziwiłł „wypił za zdrowie Jej Królewskiej Mości angielskiej królowej”, zaś poseł angielski wzniósł toast za zdrowie gospodarza. Był zresztą pod wrażeniem tego, co spotkał w Polsce; sam wyznawał, iż nie jest w stanie opisać tych wspaniale udekorowanych tortów i innych potraw, polowań urządzanych na wielką skalę, czy kosztowności polskich strojów.