Wiosną 1733 r. wydawało się, że wybór Stanisława Leszczyńskiego na tron Rzeczypospolitej jest pewny. Jego zwolennicy zdobyli ogromną przewagę. Na Stanisława Leszczyńskiego postawiły największe i do tej pory zaciekle się zwalczające fakcje: „Familii” z wojewodą mazowieckim, regimentarzem koronnym Stanisławem Poniatowskim na czele i Potockich, którym przewodził prymas Teodor. Przeciwnicy Leszczyńskiego znajdujący się w zdecydowanej mniejszości i zastraszani nie byli, zwłaszcza w pierwszej fazie bezkrólewia, zdolni do podejmowania większych przedsięwzięć. Jednak wybór na króla teścia Ludwika XV oznaczałby zdobycie dominujących wpływów przez Francję, na co bezpośredni sąsiedzi Rzeczypospolitej (przede wszystkim Austria i Rosja) nie mogli się zgodzić. Jedyną realną alternatywą dla nich stawała się kandydatura elektora saskiego Fryderyka Augusta II, której dotąd usiłowali przeciwdziałać, promując infanta portugalskiego don Emanuela.
Sejm konwokacyjny w maju podjął decyzję o wykluczeniu cudzoziemców spośród grona kandydatów do tronu, co było ogromnym sukcesem obozu stanisławowskiego. Jednak powoli ugrupowanie to poczęło się rysować. Gdy stało się jasne, że państwa ościenne nigdy nie zgodzą się na kandydata popieranego przez Francję i potwierdziły się pogłoski o koncentracji nad granicą litewską wojsk moskiewskich, wielu zrozumiało, że wybór Stanisława Leszczyńskiego oznaczać będzie wojnę. Wraz z wkroczeniem do Rzeczypospolitej wojsk moskiewskich 11 sierpnia coraz bardziej negatywnie na tę kandydaturę spoglądali magnaci litewscy (Wiśniowieccy, Sapiehowie, Radziwiłłowie, marszałek nadworny litewski Paweł Sanguszko) obawiający się o swe ogromne posiadłości narażone na zemstę popierającej elektora saskiego Moskwy.
W takiej atmosferze rozpoczął się 25 sierpnia 1733 r. sejm elekcyjny. Dwa dni później regimentarz litewski Michał Wiśniowiecki, wykorzystując jako pretekst swój spór z rotmistrzem województwa łęczyckiego Stanisławem Śleszyńskim, opuścił pole elekcyjne i wyjechał na Pragę (obawiał się ponoć o własne życie). W ciągu kolejnych dni na Pragę zaczęli zdążać wszyscy przeciwnicy obioru Stanisława Leszczyńskiego. Próby ściągnięcia ich z powrotem na pole elekcyjne podejmowane w pierwszych dniach września zakończyły się niepowodzeniem. Elekcja zakończyła się 12 września wyborem na władcę Rzeczypospolitej Stanisława Leszczyńskiego. Prymas dokonał nominacji, a marszałek wielki koronny publikował elekta. Jeszcze przed zakończeniem zbierania deklaracji wysłano na Pragę specjalne poselstwo, które miało przekonać zgromadzonych tam senatorów i szlachtę do powrotu na pole elekcyjne. Jednak w momencie, kiedy owi wysłannicy kończyli swoją legację na Pragę dotarł huk strzałów i wiwaty zwiastujące, że prymas dokonał już nominacji Stanisława Leszczyńskiego. Wywołało to wielkie oburzenie „Prażan”, którzy zanieśli urzędową protestację przeciw tej elekcji.
W następnych dniach głównym celem stanisławowczyków było niedopuszczenie do przeprowadzenia drugiej elekcji. W obawie przed powtórzeniem się wydarzeń z 1697 roku, kiedy to doszło w okopie do powtórnej nominacji, kazano spalić szopę. Naczelnym zadaniem pozostawionych w Warszawie wojsk pod dowództwem regimentarza koronnego, wojewody kijowskiego Józefa Potockiego było uniemożliwienie przeprawy z Pragi na pole elekcyjne i dokonania tu elekcji przed upływem sześciotygodniowego okresu trwania sejmu elekcyjnego. Z kolei trzeba podkreślić usilne dążenie „Prażan” do zachowania tych formalnych wymogów elekcyjnych dotyczących miejsca i czasu wyboru króla. To oni najbardziej nalegali na dowódcę wojsk moskiewskich, aby atakował Warszawę i „otworzył nam pole elekcyjne”. Wysłali również poselstwo do stanisławowczyków z prośbą o pozwolenie na przeprawę przez Wisłę, a w wypadku odmowy zagrozili zorganizowaniem elekcji na Pradze. Opór wojsk koronnych zmusił ich rzeczywiście do zaimprowizowania pola elekcyjnego pod wsią Kamień. Wybór tego miejsca, w którym odbył się wybór Henryka Walezego, był próbą choćby częściowego usprawiedliwienia faktu, że elekcja miała się odbyć poza prawnie opisanym polem elekcyjnym.
W dniu 5 października (na dzień przed upływem terminu sześciu tygodni) doszło do elekcji elektora saskiego Fryderyka Augusta II. Na czas elekcji wojska moskiewskie wycofały się z okolic nowego pola elekcyjnego. Zebranych na Pradze łączył sprzeciw wobec elekcji Leszczyńskiego, natomiast nie posiadali oni jednego wspólnego kandydata. Początkowo wśród pretendentów do tronu wymieniano również książąt Wiśniowieckich, ale pod naciskiem Moskwy zrezygnowali oni z kandydowania i w szrankach pozostał tylko elektor saski. Jego nominacji dokonał bp poznański Stanisław Hozjusz. Rzeczpospolita znów miała dwóch królów. Jak się okazało głównym elektorem zostały ostatecznie moskiewskie wojska, a Stanisław Leszczyński mógł się podpisać pod krążącą w bezkrólewiu w licznych odpisach lapidarną charakterystyką swojej kandydatury: Królestwo moje nie jest z tego świata...