© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   08.07.2010

Farmazon

„Farmazon” lub „franmason”, podobnie jak „farmazonia”, oznaczają potoczną nazwę ludową, odnoszącą się do wolnego mularza i do wolnomularstwa; określenia te wywodzą się z francuskiego franc–maçon oraz franc–maçonerie.

Samo słowo „wolnomularstwo”, funkcjonujące w świadomości społecznej jako swoisty znak wywoławczy, budziło od zawsze skojarzenia, emocje i namiętności, sympatie i resentymenty. Nie bez powodu wśród wielu stowarzyszeń tajnych i poufnych istniejących kiedyś i obecnie największy rozgłos i zainteresowanie towarzyszy po dzień dzisiejszy właśnie masonerii, dawniej określanej również mianem masonii i frankmasoństwa. Wolnomularstwo fascynowało nie tylko strojami mającymi w sobie coś z szat liturgicznych (dziwaczne fartuszki, szarfy, przeróżne oznaki i insygnia), lecz także tajemniczością i hermetycznością obrzędów odbywanych za starannie zamkniętymi i pilnie strzeżonymi drzwiami, w specjalnie w tym celu przygotowanych pomieszczeniach. Opinię publiczną niezmiernie ciekawiła tajność owych obrzędów, przynajmniej do połowy XVIII stulecia, gdyż odtąd stopniowo, coraz częściej księgi rytuałów masońskich były wydawane drukiem (bądź przez przeciwników, bądź przez ludzi interesu), a dostęp do nich osób niewtajemniczonych bywał względny. Mimo to w najrozmaitszych warstwach społecznych, od arystokracji po lud, bezkrytycznie przyjmowano na temat wolnomularstwa wszelkie informacje, nawet najbardziej niedorzeczne. Kościół katolicki już od drugiej połowy lat 30. XVIII w. zwalczał tę organizację.

Początki masonerii, zwłaszcza źródła jej struktury organizacyjnej i obrzędowości, sięgają istniejącej jeszcze w XVII stuleciu w Anglii i w Szkocji korporacji – bractw budowniczych gotyckich katedr, kompleksów klasztornych i świeckich rezydencji. Specyfika zawodu muratora sprawiła, że podobne zrzeszenia pod względem prawnym pozostawały niezależne od władzy lokalnej i tworzyły niejako jedno wolne, autonomiczne stowarzyszenie ponadpaństwowe. Ponadto wierzono powszechnie, że owe – wyjątkowo uprzywilejowane – korporacje przechowują przekazane im w zamierzchłej przeszłości ważne tajemnice. Na oznaczenie członków bractwa zrzeszającego ich twórców – muratorów, pojawił się termin „freemasons” (wczesna jego forma to „freemaceons”, po łacinie „lathomi, latomi”), później rozumiany i tłumaczony na języki obce jako „wolni mularze”.

Jędrzej Kitowicz, zaliczając farmazonię do „wiar, jakie były w Polsce”, tak pisał: „...ci, co są farmazonami, powiadają, że ta ich kompania nic do wiary nie należy, tylko jest jak konfraternia; przyjmują do niej wszelkiej wiary ludzi, rozmaitych stanów, nawet i duchownych (...); ale tak przymioty osób, jako też powinności konfraterni chowają pod wielkim sekretem, którego dotychczas nie docieczono (...)”.