Podobnie jak każda stolica kraju, również Warszawa w XVII w. przyciągała rzesze cudzoziemców. Artyści, muzycy, poeci, architekci, kupcy to tylko nieliczne profesje, jakimi zajmowali się obcokrajowcy. Co sprawiło, że w drugiej połowie XVII w. Warszawa zapełniła się licznymi przybyszami z Francji? Jakie nadzieje i marzenia ściągały ich do stolicy Rzeczypospolitej? Druga połowa XVII w. upłynęła w Polsce pod znakiem silnie oddziałującej kultury francuskiej. Stało się tak za sprawą mariażu księżniczki francuskiej Ludwiki Marii Gonzagi i Władysława IV. Warszawa jak magnes zaczęła przyciągać uwagę Francji. Centrum stanowił wówczas dwór pary królewskiej.
Pierwsza fala Francuzów napłynęła do stolicy w 1646 r. Liczni dworzanie, służba, karierowicze poszukujący bogactwa i przygody towarzyszyli w podróży ślubnej Ludwice Marii. Wśród świty monarchini znalazł się przyszły dwór królowej. Kupcy, rzemieślnicy i artyści francuscy pracowali na potrzeby dworu, dostarczając rozrywki. Kariery i fortuna oraz uprzywilejowana pozycja w stronnictwie francuskim na zamku królewskim dawały im szerokie perspektywy na długi pobyt w Polsce (Pierre des Noyers, rodzina de Baluze). Niektórzy opuszczali stolicę wraz ze zmianą położenia wzajemnych stosunków między Rzecząpospolitą a Francją (Buy, Tende, Corrade, Gallois), inni pozostawali na stałe bez względu na sytuację polityczną (Marchand, Nollet, Dupont, Mesgnien).
Francuzi szybko zaadaptowali się w środowisku warszawskim. Miasto stwarzało im dogodne warunki do zamieszkania i tym samym do powstawania kolonii francuskiej, która w sumie liczyła ponad tysiąc mieszkańców. Zważywszy na liczebność Warszawy, którą zamieszkiwało 13 tys. osób, liczba ta jest imponująca. Miejscem najbardziej przez nich zasiedlanym było Krakowskie Przedmieście. Dzięki sprowadzonym przez królową Ludwikę Marię zgromadzeniom zakonnym z Francji (szarytki, wizytki, księża misjonarze) nowi przybysze bardzo szybko aklimatyzowali się w nowym mieście. Ostoją kultywowania rodzimych tradycji był kościół Świętego Krzyża. Wielu Francuzów przetrwało rządy króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego, który uchodził za zwolennika domu Habsburgów. Nowe czasy i szanse na zaszczyty u boku monarchy nastały wraz z elekcją Jana III i jego francuskiej małżonki Marii Kazimiery d’Arquien.