Gaspard de Tende (1618-1697) należał do grona tych Francuzów, którzy przebywając wiele lat w Polsce, rzeczywiście dobrze poznali nasz kraj. Przybył nad Wisłę jeszcze w czasach Ludwiki Marii i Jana Kazimierza, by po abdykacji tego króla powrócić do Francji. Nie zagrzał tam wszakże miejsca, przybywając znów do nas jako sekretarz posła francuskiego Toussaint de Forbin-Jansona i wraz z nim przyglądał się elekcji Jana Sobieskiego w 1674 r. Pozostał w Rzeczypospolitej aż do śmierci tego króla. Jeszcze w 1686 r. opublikował we Francji pod pseudonimem pana de Hauteville „Relację historyczną o Polsce”, która szybko stała się bestselerem – jeśli możemy użyć tego współczesnego określenia. Napisana żywym językiem, przedstawiała Francuzom kraj, który już wówczas uchodził za odmienny od reszty zachodniej Europy, a który opromieniała sława świeżo odniesionego zwycięstwa wiedeńskiego nad groźną potęgą osmańską.
Znając dobrze Jana III, de Tende wspomina go często, ale jakby mimochodem, pisząc już to o prowadzonych przez Polskę wojnach, już to o prerogatywach przysługujących władcy. Niemniej uwagi te są ciekawe, gdyż rzucają dużo światła na to, jak wychowany we francuskim absolutyzmie szlachcic i poddany Ludwika XIV postrzegał osobliwości ustroju polskiego, co go w nim dziwiło i jak go oceniał.
Przyjrzyjmy się chociażby sprawie wojen, szczególnie prowadzonej z niezbyt wielkimi sukcesami – delikatnie rzecz ujmując – wojnie z Osmanami po odsieczy wiedeńskiej. Zarzuty kierowane pod adresem Jana III, iż źle prowadzi wojnę (częste zwłaszcza wśród Polaków), już Dupont zbijał twierdzeniem, że przeciwnik jest tak trudny, iż nie sposób odnieść trwałych sukcesów, zaś zasługą króla polskiego jest absorbowanie sił osmańskich i ułatwianie zadania Habsburgom. De Tende jest bardziej rzeczowy i bliższy prawdy. Otóż bez skrupułów wskazuje na wady prawne i faktyczne urzędu hetmańskiego w Polsce. Oto nie tylko, że jest on dożywotni, ale w dodatku król musi oddawać go nie tyle kompetentnemu dowódcy, co wielkiemu panu, który niekoniecznie ma pojęcie o wojaczce. Tenże może wykazywać się zupełną indolencją na polu bitwy, ba, nawet sabotować rozkazy króla, a władca nie może pozbawić go dowództwa. Co więcej, dożywotniość hetmaństwa zniechęca innych dowódców do energiczniejszych działań, skoro nie mogą liczyć na awans. Mało kto tak celnie pokazał, jak bardzo Jan III miał skrępowane ręce w zarządzaniu armią i prowadzeniu wojny.
De Tende nie rezygnuje wszak z opisu działań wojennych prowadzonych osobiście przez Jana III – jakkolwiek służą mu one raczej do zilustrowania funkcjonowania państwa i armii polsko-litewskiej. Przykładowo chwali Jana Sobieskiego jeszcze jako hetmana za odniesione wspólnie z Michałem Kazimierzem Pacem świetne zwycięstwo pod Chocimiem. Zarazem nie omieszkał jednak potępić obu za przerwanie działań tuż po bitwie i powrót w granice kraju, co zaprzepaściło szanse odzyskania Kamieńca Podolskiego i „przywrócenia spraw polskich na dobrą drogę”. Gwoli prawdy musimy powiedzieć – o czym de Tende nie wspomina – że zawistny Pac odszedł zaraz po odniesionym zwycięstwie, zaś Sobieski musiał pójść w jego ślady na wieść o śmierci króla Michała.
Zdecydowanie pozytywnie wypowiada się nasz autor o dokonaniach wojennych Jana III już po jego wyborze na króla. Odnotowuje sukcesy w kampaniach 1674 i 1675 r., dziwiąc się, iż król wolał ruszyć na przeciwnika, niż koronować się – co nastąpiło dopiero w lutym 1676 r. Tymczasem – jak zauważa de Tende – koronacja umacniała pozycję wybranego władcy i umożliwiała mu zjednywanie sobie szlachty poprzez rozdawnictwo urzędów. Komentując to, możemy zauważyć, że Jan III w dobie wojny z Osmanami wolał raczej zachować kontrolę nad armią i dlatego odłożył koronację. Dopóki się nie koronował, nie musiał bowiem wyznaczać na swe miejsce nowego hetmana wielkiego koronnego.
Tendencyjny jest nasz autor w opisie kampanii 1675 r. Oczywiście odnotowuje odniesiony w niej sukces polski, lecz zarazem pomniejsza go wbrew prawdzie, zaprzeczając niemal faktowi rozgromienia Tatarów w bitwie pod Lesienicami koło Lwowa. Był to jeden z bardziej błyskotliwych sukcesów taktycznych króla, który stojąc na czele mniejszych sił zwabił wroga w ciasny wąwóz, tam powstrzymał i wyparłszy na niewielką równinę, rozbił silnym uderzeniem jazdy. Decydujące starcie trwało koło godziny, czyli nie tak krótko, jak na warunki bitwy kawaleryjskiej. Złamało też siłę ofensywną strony turecko-tatarskiej i w efekcie doprowadziło do zwycięskiego dla Polaków zakończenia tegorocznej kampanii. Tymczasem według de Tende`a, 14 tys. ordy (notabene siły dobrze oszacowane) miało nie ośmielić się zaatakować króla, stojącego na czele 3 tys. wojska (w rzeczywistości ok. 6 tys.). W efekcie Tatarzy mieli wycofać się, nie tracąc żadnego człowieka – z wyjątkiem jednego rannego – i nie zabijając żadnego Polaka. To trudne do wytłumaczenia zachowanie ordy jest oczywiście nonsensem i kładzie się cieniem na wiarygodności relacji de Tende`a w tym fragmencie jego dzieła.
De Tende zdaje się też albo nie zauważać, albo celowo pomija różne animozje, które kierowały hetmanami. I tak odejście armii litewskiej z teatru działań wojennych jesienią 1674 r. tłumaczy obawą przed trudnymi warunkami zimowymi. W rzeczywistości była to fronda hetmana litewskiego Paca przeciw królowi (co de Tende zdaje się sugerować, pisząc o opuszczeniu króla przez Litwinów wbrew woli monarchy). Niemniej Sobieskiemu pośrednio zarzuca, że zostając z wojskiem na Ukrainie zimą doprowadził do znacznych strat w ludziach. Innym razem, gdy pisze o kampanii żurawińskiej Jana III w 1676 r., chwali go za dzielne stawienie czoła ponad dziesięciokrotnie liczniejszym Turkom (gruba przesada), co wszak nie uchroniło Polski od konieczności zawarcia pokoju, w którym odstąpiła bisurmanom Podole i Ukrainę, „najlepszy kraj, jaki znajdował się w obrębie ich [Polaków] państw”. Była to więc klęska polityczna Jana III, który zdaniem Francuza nie mógł jej zapobiec z powodu nieprzybycia gromadzonej pod Lwowem odsieczy. Nie wspomniał jednak nasz autor, że dowodzący zgrupowaniem lwowskim hetman polny litewski Michał Kazimierz Radziwiłł – notabene szwagier króla – nie przybył pod Żurawno nie tyle z powodu przewagi liczebnej Turków, ile dla urazy wobec Jana III, który przed kampanią pogodził się z hetmanem wielkim litewskim Pacem kosztem interesów Radziwiłła.
Innym przykładem dyskrecji de Tende`a jest opis „sporu”, a raczej bijatyki, do jakiej doszło między ludźmi ks. Konstantego Wiśniowieckiego a synami wojewody witebskiego Jana Antoniego Chrapowickiego tuż przed elekcją w 1674 r. Poszło o prawo do kwatery, którą urzędnik Sobieskiego „omyłkowo” wyznaczył obu stronom. W bijatykę zaangażowali się ludzie marszałka wielkiego litewskiego Aleksandra Hilarego Połubińskiego i hetmana Paca przeciw Wiśniowieckim, z których Dymitr był hetmanem polnym koronnym. Sprawa była gardłowa, a sądzić ją miał nie kto inny, jak kandydat do korony, marszałek wielki koronny Jan Sobieski. Ówże właśnie zgodnie z dewizą „dziel i rządź” skłócił i skompromitował swych przeciwników politycznych, po czym okazał im łaskę w zamian za wycofanie sprzeciwu wobec jego kandydatury. De Tende opisuje sprawę dość dobrze, słusznie zauważając, że „w niemały sposób przyczyniła się do jego [Sobieskiego] wyboru”. Przemilcza jednak istotną rolę, jaką odegrał w niej sam Sobieski.
Opisując ograniczenia prawne, krępujące króla, de Tende nie pominął też zakazu abdykacji, wprowadzonego przez sejm po zrzeczeniu się tronu przez Jana Kazimierza (co chociaż wielu przyjęło z ulgą, to jednak wszyscy odczuli jako despekt dla państwa). Francuz odnotowuje zatem, że Jan III zostawszy królem musiał zaprzysiąc ten warunek, stając się poniekąd dożywotnim zakładnikiem, by nie rzec więźniem sprawowanego urzędu.
Wspomina też de Tende o kłopotach, jakie miał Jan III z koronacją swej małżonki. Sprzeciwiała się temu część szlachty, nie chcąc takiego wyniesienia byłej damy dworu. De Tende tłumaczy jednak króla, iż wbrew oczekiwaniom opozycji nie musiał on bynajmniej nikogo prosić o zgodę na koronowanie małżonki, poślubionej jeszcze przed elekcją.
Podsumowując, możemy stwierdzić, że w dziele de Tende`a znajdujemy rzeczowy i bliski prawdzie opis państwa i ustroju polskiego, w który wplecione są informacje dotyczące Jana III. Ich rzetelność nie zawsze jest bezdyskusyjna. De Tende często pomija istotne informacje, bez których nie sposób zrozumieć motywów i okoliczności działań Jana III. Z drugiej strony kapitalnie ukazuje ograniczenia prawne, z jakimi borykał się Jan III i jego często doświadczaną bezradność wobec samowoli wyższych urzędników, z hetmanami koronnymi i litewskimi na czele.
Omawiany tekst: Gaspard de Tende, Relacja historyczna o Polsce, wyd. Tomasz Falkowski, Warszawa 2013.