Jak trudno pogodzić się upływem czasu, wie z pewnością każda kobieta. Nie inaczej było w czasach nowożytnych. Damy żyjące w XVI–XVIII wieku pragnęły zachować młodość i dobre zdrowie. Było to szczególnie ważne, gdyż przede wszystkim miały spełniać się jako żony i matki. Gdy ustawała płodność, ich ciało przestawało być przedmiotem zainteresowania części medyków. Skupiano się bowiem przede wszystkim na zrozumieniu tajemnicy poczęcia jako fundamentu kobiecego istnienia na Ziemi. Postrzeganie niewiasty przez pryzmat powołania do dawania życia stawiało ją w trudnej sytuacji. Utrata płodności mogła spowodować postrzeganie kobiet jako uciążliwych dla gospodarstwa domowego, nie pełniły już żadnej „użytecznej” funkcji, ale za to chętnie kojarzono je z czarami. W pojawiających się od XVI wieku koncepcjach w czasie przekwitania umiera macica – organ postrzegany jako pierwotny atrybut kobiety – i następuje koniec procesu wyznaczającego codzienność kobiety – menstruacji. Miesięczne krwawienia przedstawiane były przez badaczy wczesnonowożytnych jako regulator całej fizjologii. Zakończenie zdolności prokreacyjnej odbierano zaś jako „śmierć częściową” – symboliczną, wprowadzającą w starość, zapowiadającą niechybną śmierć naturalną.
Samo pojęcie „menopauza” pojawiło się dopiero w XIX wieku. Paryski lekarz Charles-Pierre-Louis de Gardanne, w pracy zatytułowanej Avis aux femmes qui entrent dans l'Age Critique z 1816 roku użył terminu „menespausia”. W drugim wydaniu tej pracy (z 1821 roku) odnajdujemy już formę menopauza (fr. ménopause). Wcześniej jednak używano określeń „ustanie terminów”, „kwiatów” czy „kursów”. Ten fizjologiczny etap w życiu kobiet rozpatrywany był w pierwszej kolejności w kontekście przyczyny niepłodności, a w drugiej jako źródło chorób i dolegliwości. Owo „zablokowanie” było w opinii medyków wynikiem podstawowych zmian wynikających ze starzenia się organizmu. Nie potrafili oni jednak jednoznacznie określić, co jest „normalne”, dlatego okres menopauzy był tak niepewny i niestabilny.
W pismach medycznych sprzed 1650 roku nie znajdziemy zbyt wielu uwag na temat zaburzeń menopauzy. Gdy już jednak podejmowano ten temat, spostrzeżenia uderzają swoją drastycznością. Giovanni Marinello w Le medicine partenenti alle infermità delle donne (1563) zwrócił uwagę: „te [kobiety], w których [okresy] ustały lub nie przychodzą, podobnie jak te, u których zaczynają się kończyć z powodu wieku, są zawsze chore, a przede wszystkim w tych częściach ciała, które są połączone z macicą i mają z nią pewien rodzaj korespondencji, na przykład żołądek i głowa; tak szybko, jak miesiączka ustaje, pojawiają się bóle, wrzody, zaburzenia wzroku, osłabienie wzroku, wymioty, gorączka; i pragną mężczyzny bardziej niż kiedykolwiek; zaburzona macica cały czas unosi się lub opada lub wykonuje inne trudne do zniesienia działania. Wkrótce pojawia się ucisk w klatce piersiowej, omdlenia serca, duszności, czkawka i inne uciążliwe wypadki, z powodu których czasami umiera kobieta. Z tego wynika również plucie krwią, hemoroidy, a zwłaszcza u dziewcząt obfite krwawienie z nosa i inne niekończące się dolegliwości, których naszym zdaniem jest zbyt wiele, by je opisywać”. Dolegliwości mogły wyraźnie utrudnić normalne funkcjonowanie czy wręcz je uniemożliwić.
Oczywiście stosunkowo marginalne potraktowanie tematu menopauzy i radzenia sobie z jej dolegliwościami przez lekarzy XVI- i XVII-wiecznych nie powinno prowadzić nas do wniosku, że była ona postrzegana przez kobiety jako bezproblemowe zjawisko naturalne. Catherine Watson lady Sondes (1693–1734) pisała w listach: „Mam prawie 40 lat i z powodu moich dolegliwości i złego stanu zdrowia mogę być tak stara i zepsuta, jakbym miała 50 lub 60 lat”. Słowa te wyszły spod pióra kobiety bardzo aktywnej, która po śmierci męża Edwarda wicehrabiego Sondes (1686–1722) dynamicznie zarządzała majątkiem. Skarżyła się na bóle głowy, „gryzący” ból nóg, „pełność” głowy, sztywność warg, okresowe utraty pamięci, napady lękowe, „rosnące nerwy”. Wszystko to wpływało na jej życie codzienne, a ból rozpraszał ją i uniemożliwiał normalne funkcjonowanie. Lady Sondes było bardzo trudno zaakceptować zmiany, jakie dotykały jej ciało. Niepokój, jaki odczuwała z tego powodu, nie znalazł zrozumienia u doktora Colby’ego, lekarza rodziny, który postawił jako diagnozę histerię. Choroba ta kojarzyła się z nadmiernie delikatnymi kobietami, u których prawdziwe dolegliwości mieszały się z urojonymi. Stało to w opozycji do charakteru lady, znanej z przedsiębiorczości i pracowitości. Dopiero lekarz Hans Sloane (1660–1753) okazał zrozumienie dla zgłaszanych nieustannie problemów i potraktował ją z oczekiwaną życzliwością i troską. Poważnie podszedł do nakładania się cierpienia ciała na stan umysłu. Doświadczeniu bólu towarzyszył strach i niepokój, zwłaszcza, gdy nie otrzymywano diagnozy. Pisanie listów mogło pomóc cierpiącemu w znalezieniu sensu, a lekarzowi w lepszym zrozumieniu choroby i tego, co dzieje się z ciałem. Lady Mary Wortley Montagu (1689–1762) w korespondencji z siostrą wyraźnie podkreślała, że mając ok. 40 lat czuje się w wieku przejściowym. Równie terapeutyczny charakter przypisuje się spisywaniu pamiętników. Lady Sarah Cowper (1644–1720) w swoich wspomnieniach z lat 1700–1716 podzieliła się podobnymi doświadczeniami na 2300 stronach! Czuła i obserwowała, że jej ciało przekwita. Borykała się też z silnym lękiem, gdyż kobiece ciało było zdaniem medyków predysponowane do rozwoju nowotworu. „Kłopotliwym” miejscem w świetle paradygmatu pojawiania się raka były piersi. Sarah Cowper zanotowała na marginesie rozmyślań o śmierci: „Boję się raka”. Ten strach nie był bezpodstawny – w XVIII wieku lekarze dostrzegali korelację pomiędzy wiekiem, menopauzą a występowaniem nowotworów zarówno macicy, jak i piersi, jako szczególnie podatnych na tę chorobę.
Dla właściwego zrozumienia „ustania kwiatów” konieczne było lepsze poznanie anatomii układu rozrodczego kobiety i jego funkcjonowania. W XVIII wieku coraz śmielej rozwijano teorię, że kobiety produkują komórki jajowe z jajników. Zwrócono uwagę, że wiek wpływa na wygląd jajników, które w opinii anatomów i chirurgów u młodych kobiet są „pulchne”, a u starych „wydają się suche, małe i pomarszczone”, wręcz „wraz z postępem starości więdną i kurczą się”. Francuski profesor medycyny Jean Astruc (1684–1766) połączył opisywane zmiany z ustaniem miesięcznych krwawień i niezdolnością do poczęcia. Jego ustalenia były wynikiem wieloletnich badań. Jean Astruc rozpoczął studia medyczne na Uniwersytecie w Montpellier. Jego poglądy ukształtowały starożytne teorie Hipokratesa, które opierały się na rozumieniu składu ciała i jego funkcjonowania jako harmonicznego współistnienia czterech humorów – krwi, żółtej i czarnej żółci oraz flegmy. Te cztery humory odpowiadały czterem cechom: gorącej, suchej, zimnej i mokrej, a to analogicznie przekładało się na cztery etapy życia: niemowlęctwo, młodość, dojrzałość i starość. Budowa ciała wiązała się ze szczególną równowagą humorów, która determinowała płeć i inne cech fizyczne (muskulaturę, ilość tkanki tłuszczowej i kolor włosów). Chorobę rozumiano więc jako zaburzenie tej delikatnej harmonii humoralnej. Nie brakowało jednak francuskiemu lekarzowi szerszych horyzontów. Sympatyzował z założeniami jatrochemii (czyli alchemii lekarskiej), w której zalecano w ślad za Paracelsusem leczenie alkoholami, solami arsenu czy miedzi, ołowiu, a także srebra. Kariera akademicka wiodła go przez ośrodki w Tuluzie, Montpellier i Paryżu. Przez krótki okres (1729) związał się jako nadworny lekarz z Augustem II, królem Polski, przebywając jedynie w Dreźnie. Jednakże pobyt w Saksonii nie trwał długo i ostatecznie Astruc konsultował problemy zdrowotne władcy od 1730 roku jedynie listownie. Jego wszechstronne badania objęły historię naturalną Langwedocji, komplikacje z trawieniem, choroby weneryczne, zarazy, a także kobiece problemy ze zdrowiem. To ostatnie zagadnienie stało się tematem pracy Traité des maladies des femmes ou l’on a taché de joindre à une theorie solide, la pratique la plus sure et la mieux éprouvée avec un cataloque chronologique des medecins qui ont écrit sur ces maladies. Tekst był wynikiem zajęć, które Astruc przeprowadził dla grona poważanych dam w 1745 roku. Dzieło odniosło spory sukces. Było kilkakrotnie wznawiane, a także doczekało się tłumaczeń na język angielski (1762) oraz na łacinę (1770). W rozprawie znajdziemy długą listę dolegliwości kobiecych natury ginekologicznej, położniczej (w tym patologii ciąży czy problemów z laktacją) oraz związanych z cyklami miesięcznymi kobiet. Objawy menopauzy dostrzegł u kobiet, które przekroczyły 45. rok życia. Przede wszystkim odnotował niedostateczną ilość menstruacji oraz sztywność i pomarszczenie jajników.
Praktyczne porady w związku z dolegliwościami, jakie towarzyszyły menopauzie, można było znaleźć w tekście angielskiego lekarza Johna Fothergilla (1712–1780) Porady dla kobiet między 45 a 50 rokiem życia, czyli jak Zachowywać się w czasie zatrzymania miesiączki, który ukazał się w 1776 roku w periodyku Towarzystwa Lekarskiego Londynu i natychmiast wywołał wielkie poruszenie. Swoje porady rozpoczął jednak od wskazania najczęstszych dolegliwości, z jakimi zmagały się kobiety: „ogień” lub uderzenia gorąca, kłopoty ze snem, męczące i regularne koszmary nocne, problemy oddechowe, zapalenia jelit, skurcze różnych części ciała (w tym w podbrzuszu) o różnej intensywności, ich puchnięcie oraz bolesność kończyn, hemoroidy, problem z trzymaniem moczu, upławy. Autor podkreśla, że jest to „okres krytyczny” w życiu kobiety i z pewnością trzeba temu zaradzić. Objawy menopauzy mogą być bardzo gwałtowne i ich nasilenie jest związane także z przewagą któregoś z czterech humorów. To, co można uznać za wspólne dla poglądów Astruca oraz Fothergilla, to uznanie, że to już nie „zatrzymanie zatrutych miesiączek”, które należy leczyć, ale nadmiar powstający w wyniku braku cyklicznych „kwiatów”. Zaproponowali więc stosowanie leków na krwawienie, podejmowanie działań oczyszczających (pijawki na szyjce macicy czy środki przeczyszczające) oraz leki moczopędne. Jeszcze przed ukazaniem się Porad dla kobiet Astruc i Fothergill protestowali przeciwko używaniu emmenagogów, czyli ziół, które pobudzały przepływ krwi w okolicach miednicy i macicy. Wśród nich były bylica pospolita, krwawnik pospolity, barszcz pospolity, pietruszka, rumianek, szałwia, imbir, mięta pieprzowa. Można było przygotować z nich napary, nalewki, wywary. Skutki przyjmowania emmenagogów mogły okazać się bardzo niebezpieczne dla życia poprzez wywołanie krwotoków. Zalecano raczej wyciszenie organizmu poprzez wyważoną i delikatną dietę oraz odpoczynek. Podkreślmy jednak, że pierwsza francuska książka w całości poświęcona menopauzie to niewątpliwie praca Jeana-Baptiste’a Jeanneta des Longrois Conseils aux femmes de quarante ans, opublikowana w 1787 roku. Powtarza ona większość informacji ze wspomnianego tekstu angielskiego lekarza Johna Fothergilla.
Język używany przez lekarzy w XVIII wieku, zarówno w książkach medycznych, jak i słownikach, wyraźnie wskazywał na konieczność monitorowania stanu zdrowia w okresie menopauzy. Kobiety musiały pilnie obserwować wszelkie dolegliwości, by uniknąć najgorszego. Nastawał krytyczny moment w ich życiu, przynoszący choroby, które mogły być potencjalnie śmiertelne. Obawiano się niekontrolowanego i zbyt obfitego krwawienia. Równie groźne było zatrzymanie krwi w organizmie, który nie jest w stanie już wtłoczyć jej do jamy macicy, a następnie wypchnąć na zewnątrz. Choć największe autorytety, jak John Freind (1675–1728) w traktacie o menstruacji Emenologia z 1703 roku, uznawały, że średni wiek wystąpienia menopauzy to ok. 50 lat i łączono ją z nadchodzącą starością, to odnotowywano sytuacje ekstremalne, jak ustanie „kwiatów” w wieku 35 lat, któremu nie towarzyszyły dolegliwości, ale też przypadek regularnych miesiączek u 61-letniej kobiety, która urodziła do 45. roku życia 32 dzieci! Uderzający jest jednak fakt, że kobiety nie rozumiały, co dzieje się z ich ciałami. Nie dziwi więc, że brak miesiączki związany z przekwitaniem interpretowały jako objaw ciąży, a niepokoiły się dopiero w chwili, gdy występowały niespodziewanie silne krwawienia, wiążąc to raczej z poronieniem. Były to jednak pierwsze symptomy zbliżającego się trwałego zakończenia miesiączki.
Nie mając skutecznego lekarstwa na dolegliwości okresu okołomenopauzalnego czy już samej menopauzy, niektóre kobiety poszukiwały pomocy poza światem medycyny. Nawet dziś, w XXI wieku, problem nie został rozwiązany, a paniom zaleca się ziołowe suplementy, ćwiczenie jogi i dobrze dobraną dietę. Zwrócenie się do lekarzy z prośbą o pomoc w łagodzeniu objawów dla wielu było i jest bezowocnym przedsięwzięciem. Etiologia i leczenie zaburzeń menopauzy stworzyły lukratywny rynek medyczny i farmaceutyczny, prowadzący do pogłębionej „medykalizacji” ciała kobiety.
Realizacja działań online w ramach programu „Kultura Dostępna”.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.