W kontekście symboliki bramy rezydencjonalnej porównywalne jest panegiryczne określenie Jana III „kolumną graniczną przeciw nawale otomańskiej” („columna terminalis furori Othomanico”: B.N. Wąsowski, Callitectonicorum seu de pulchro architecturae sacrae et civilis, 1678) i przesilenia letniego jako „kamienia granicznego najdłuższego dnia” („longissimi diei terminus”: Makrobiusz, Saturnalia). Dla Wilanowa prawdopodobna jest także szczegółowa inspiracja Somnium Scipionis (Sen Scypiona) Cycerona, który apoteozę łączył z harmonią kosmiczną. Senna wizja Scypiona dotyczyła oglądu ziemi z granic świata, tuż przy Drodze Mlecznej, na której znajduje się grupa gwiazd nazwanych Tarczą Sobieskiego. Identyfikacja zwierząt z przypór bramy jako dwóch niebiańskich Niedźwiedzic (po ostatniej konserwacji: niedźwiedź i pies; W. Fijałkowski sugerował, że mogły powstać w 1 poł. XVIII w.) pozostawałaby w zgodzie z modelem świata, którego Ziemia, gdy określimy tak kulę na postumencie, nie jest punktem centralnym. Analogicznie wobec prezentacji Uranii na frontispisach dzieł Heweliusza (Prodromus astronomiae, 1680; Firmamentum Sobiescianum, 1690: K. de la Haye wg A. Stecha) – ze słońcem w uniesionej prawicy i półksiężycem w lewej dłoni, bramna statua, mająca symbol słońca na plecami i półksiężyc wyobrażony po przeciwnej stronie kuli, mogła reprezentować zaćmienie Księżyca. Ukośne ustawienie postumentu, znane ze schematów Securitas i Venus Victrix, w Wilanowie oznaczało prawdopodobnie ruch, następstwo astronomicznego biegu czasu, czyli wejście Słońca w różne znaki Zodiaku (po Bliźniętach następował Rak) lub wprost obrotowy ruch Ziemi.
Wiadomo, że problem heliocentryzmu zajmował autora programu dekoracji pałacowej biblioteki i zegara słonecznego Kochańskiego, a w czasach „fabryki” wilanowskiej coraz rzadziej negowany był przez zakonnych uczonych. W pismach poświęconych heliocentryzmowi, eksponujących biblijne wzmianki na temat utwierdzenia i niezachwiania ziemi, pojawiała się analogia z sześcianem jako symbolem ziemskiej stabilitas (np. J. de Pineda, In Ecclesiasten commentariorum liber unus, 1620). Skojarzenie to można zestawić z niewykorzystaną dotąd w analizie bramy wilanowskiej popularną kompozycją symboliczną z kulą spoczywającą na sześciennym postumencie. Na rewersie medalu przyszłego króla Hiszpanii Filipa IV (1622) oznaczona półksiężycem i gwiazdami kula zestawiona została z inskrypcją potwierdzającą spodziewaną sukcesję – „Tandem volubile fixum” (W końcu zmienne zostało utwierdzone). Porównywalny jest tu także emblemat Vaeniusa (Emblemata sive symbola, 1624, ins. Mobile fit fixum – Ruchome zostało utwierdzone) z kulą na sześcianie (ins. Quies), oznaczającą m.in. dobrego władcę panującego nad rozwiązłością i chwiejnością.
Motyw obracającego się globu, i to w kontekście myśli kopernikańskiej, pojawił się jeszcze w 1577 r. w wiedeńskiej dekoracji okazjonalnej ku czci cesarza Rudolfa II. W sposób symboliczny poddano cesarzowi rządy na ziemi. Kompozycja ta nabiera dodatkowego znaczenia, gdy zestawimy ją z poglądem wyrażonym w wydanym rok wcześniej traktacie Jeana Bodina Les six livres de la République (1576). Francuski uczony skrytykował teorię Kopernika jako przykład błędnych badań przemian i upadków monarchii na podstawie ruchów ciał niebieskich. Hipotetycznie można przyjąć, iż wilanowska kompozycja, wpisana w model heliocentryczny oraz aluzyjna wobec tematów wielkiego roku i zaćmienia tureckiego księżyca, prezentowała ideał powrotu i utwierdzenia doskonałych rządów. W opublikowanych w 1683 r. Rozmowach zmarłych Fontenelle`a skrytykowane zostały zabiegi podnoszenia do nieśmiertelności za sprawą konstelacji. Postawa sceptyczna wobec apoteozy niewątpliwie prowadziła do zaakcentowania wysokiej pozycji mądrości. W Somnium Scipionis ogląd świata prowadził do stwierdzenia małości ziemi i samego Rzymu, ale i ujawniał moralny sens wywyższenia. Cyceron pisał o wyborze przez bohatera drogi virtus (cnoty) i odrzuceniu rozkoszy. Zbliżony sens miały interpretacje zaćmienia księżyca. Księżyc należał do symboli ziemskich rozkoszy, a zmiana jego faz kojarzona była z Fortuną. Nakłada się na to kosmologiczna tradycja arystotelesowska, kontrastująca podlegającą zmianom i rozpadowi sferę lunarną ze sferą gwiazd stałych jako miejscem apoteozy.