Jerzy Stanisław Dzieduszycki herbu Sas (1670–1730) znany jest przede wszystkim jako właściciel słynnych Cucułowiec porównywanych w Nowych Atenach przez Benedykta Chmielowskiego do Wersalu. W latach młodości Dzieduszycki odbył typową dla swego stanu podróż edukacyjną po krajach Europy Zachodniej, Grand Tour, w czasie której odwiedził stolicę Francji, a wojaż ten z pewnością zainspirował młodego szlachcica i wzbudził jego zainteresowanie sprawami sztuki i architektury. Jerzy Stanisław Dzieduszycki był synem wojewody podolskiego Franciszka i Zofii z Jabłonowskich, ukochanej siostry hetmana Stanisława Jabłonowskiego. Wojewodzic podolski rozpoczął edukację we lwowskim kolegium jezuitów, a jej kontynuacją stała się zagraniczna peregrynacja, w którą wyruszył na początku lat 90. XVII stulecia. Stanisław Jabłonowski wyprawił wówczas na studia do stolicy Francji swego najmłodszego syna – Stanisława Karola. Wraz z nim w edukacyjną podróż wyjechał również Jerzy Stanisław Dzieduszycki.
Rekonstrukcję przebiegu zagranicznej peregrynacji młodego wojewodzica podolskiego umożliwia niezwykle wartościowe źródło – spisany przez niego diariusz podróży. Notatki Dzieduszyckiego dzielą się na dwie wyraźnie wyodrębnione części stanowiące relacje z poszczególnych etapów wojażu. Kuzyni wyruszyli z Rzeczypospolitej do Francji wiosną 1691 roku. Z Jarosławia, który opuścili 17 maja, wyruszyli przez Łańcut, Tarnów, Kraków, Częstochowę i Wrocław do Pragi, skąd udali się już bezpośrednio do Paryża. Młodzi podróżnicy dotarli do stolicy Francji 28 lipca 1691 roku i zamieszkali w gospodzie na przedmieściu St. Germain. Niestety, notatki prowadzone przez Jerzego Dzieduszyckiego w jego diariuszu urywają się nagle zaraz po przybyciu do Paryża, jednak inne źródła pozwalają na uzupełnienie wiadomości na temat francuskiego etapu edukacji młodego szlachcica. Jeszcze w latach 80 XVII wieku francuski jezuita i podróżnik Philippe Avril odwiedził Rzeczpospolitą oraz dwór Jana III Sobieskiego; poznał wtedy hetmana Stanisława Jabłonowskiego. Dla niego właśnie w wydanym w 1692 roku opisie podróży zamieścił specjalną dedykację, w której wspomniał go z wdzięcznością oraz wzmiankował edukację jego najmłodszego syna i jego siostrzeńca w paryskim Collège Louis-le-Grand. Wzmianka ta pozwala przypuszczać, iż jesienią 1691 roku Jerzy Stanisław Dzieduszycki wraz ze swym kuzynem Stanisławem Karolem Jabłonowskim rozpoczęli naukę w znakomitym paryskim kolegium jezuitów. Ta niezwykle poważana i prestiżowa placówka cieszyła się patronatem Ludwika XIV i skupiała uczniów z najlepszych rodzin całej Europy. Warto dodać, iż w kolegium edukację pobierali również przedstawiciele elit Rzeczypospolitej – wspomnieć można choćby młodych Radziwiłłów czy Sapiehów. Notatki w diariuszu Dzieduszyckiego urywają się niestety w tym miejscu, uniemożliwiając dokładną rekonstrukcję jego paryskich nauk, należy jedynie sądzić, iż, podobnie jak innym młodym szlachcicom odbywającym edukacyjny wojaż po Europie, miesiące spędzone w Paryżu wypełniała mu nauka w kolegium, dodatkowe lekcje języków czy fechtunku u wynajętych nauczycieli, ożywione życie towarzyskie, zwiedzanie miasta i jego okolic oraz odwiedziny na dworze Ludwika XIV w Wersalu.
Latem 1692 roku młody szlachcic opuścił Paryż i wyruszył w wakacyjną podróż po Niderlandach. Zapiski z tego wojażu składają się na drugą część starannie i z talentem literackim prowadzonego diariusza podróży. Niderlandy Hiszpańskie leżały na tradycyjnym szlaku odwiedzanym przez podróżników zmierzających do stolicy Francji, a zalecenia dotyczące odwiedzin tego regionu znajdowały się w licznych instrukcjach podróżniczych spisywanych przez rodziców lub opiekunów. Atrakcyjność kraju wiązała się zazwyczaj z możliwością dogodnej obserwacji wielu fortyfikacji i umocnień znajdujących się na tym terenie, ułatwiając młodej szlachcie nabycie praktycznych umiejętności z zakresu sztuki militarnej. Dogodność obserwacji manewrów wojsk podczas licznych starć, do których tam dochodziło, stanowiła praktyczne uzupełnienie lektur i teoretycznych zajęć odbywanych w prestiżowych paryskich akademiach.
W lipcu 1692 roku Jerzy Stanisław Dzieduszycki udał się na północ, ku granicom niderlandzkim, na tereny, gdzie toczyła się właśnie wojna Francji z Ligą Augsburską. Zapewne zgodnie z życzeniem Stanisława Jabłonowskiego na tym etapie podróży położono nacisk na zwiedzanie obozów wojskowych oraz zapoznanie się z tamtejszym systemem fortyfikacji i organizacji wojsk, jednak ważnym komponentem relacji młodego podróżnika są również opisy dzieł i budowli sakralnych, sporządzone z prawdziwym zmysłem artystycznym. Pod koniec lipca młody wojewodzic podolski wraz z niewymienionymi niestety z imienia towarzyszami podróży przybył do Reims, a na kartach diariusza zamieścił znakomity opis tamtejszej gotyckiej katedry. Kolejny etap wyprawy miał charakter ściśle militarny: siostrzeniec hetmana zwiedził twierdze Charleville i Charleroy i dotarł do Namur. Była to znakomita okazja dla młodych adeptów sztuki wojskowej, gdyż miasto zaledwie kilka tygodni wcześniej, po długim oblężeniu, zostało zdobyte przez wojska Ludwika XIV. W Namur Dzieduszycki spotkał samego marszałka Francji, znakomitego inżyniera wojskowego i architekta, Sebastiana Vaubana. Stamtąd podróżnik udał się do znajdującego się w rękach niemieckich Liège, gdzie zwiedził cytadelę, twierdzę i katedrę. Wojewodzic podolski dotarł wkrótce przez Maastricht do Rotterdamu, a następnie odwiedził Delft, Hagę, Lejdę i Amsterdam, którym poświęcił wiele miejsca na kartach swego diariusza. Już we wrześniu młody szlachcic podziwiał liczne świątynie Antwerpii, ze znawstwem odnotowując detale architektury i wyposażenia artystycznego tamtejszych katedry i kościoła jezuitów słynącego z malowideł Rubensa. Kolejnym etapem podróży było zwiedzanie Brukseli, skąd młodzieniec udał się do obozu księcia orańskiego, Wilhelma III, by później zwiedzić stacjonujący pod Courtrai obóz wojsk francuskich. Jak widać, młodzi szlachcice wznosili się ponad podziały polityczne, bez uszczerbku na zdrowiu poznając metody i przygotowanie militarne obu stron konfliktu. Dalsza droga wiodła przez Lille, Tournai, Mons i Valenciennes do Cambrai, które – podobnie jak inne liczne fortece w południowych Niderlandach po traktacie w Nijmegen – w 1679 roku znalazło się w rękach francuskich. Jerzy Stanisław Dzieduszycki zwiedził tamtejsze fortyfikacje, katedrę i pałac arcybiskupa, by dalej udać się do Peronne. To już ostatnia miejscowość wspomniana na kartach diariusza młodego wojewodzica podolskiego, w tym miejscu bowiem urywają się systematycznie prowadzone przez niego notatki.
Ostatnim etapem zagranicznej edukacji Jerzego Stanisława Dzieduszyckiego była podróż do Włoch. Jezuita Stefan Szczaniecki w dedykowanym Dzieduszyckiemu dziele pisał obrazowo, wspominając jego młodzieńcze peregrynacje: „kiedyś do Alemanii jak drugi Druzus albo Germanicus, do Francji jako Herkules Gallicus, do Włoch jako Numa, albo Pompejusz zawitał”. Warto w tym kontekście wspomnieć, iż kuzyn Dzieduszyckiego, Stanisław Karol Jabłonowski, w kwietniu 1694 roku przebywał we Włoszech i w drodze powrotnej do Rzeczypospolitej odwiedził Padwę, gdzie wpisał się do metryki nacji polskiej na tamtejszym uniwersytecie. W metryce brak niestety wpisu wojewodzica podolskiego, można jedynie przypuszczać, iż kuzyni odbywali również ten etap podróży wspólnie.
Przyszły koniuszy wielki koronny powrócił do ojczyzny w czerwcu 1694 roku. Na jego powrót czekała cała rodzina, bowiem oznaczał on zakończenie młodzieńczej edukacji i wejście w dorosłość. Już w 1695 roku młody wojewodzic podolski otrzymał starostwo żydaczowskie, po kilku latach urząd łowczego wielkiego koronnego, a w kwietniu 1704 roku został koniuszym wielkim koronnym. Edukacyjny wojaż do Paryża i na Półwysep Apeniński nie był jedyną podróżą zagraniczną Jerzego Stanisława Dzieduszyckiego. W 1698 roku jako poseł Augusta II udał się do Wiednia, Wenecji i Rzymu, a w 1700 roku wziął udział w poselstwie Rafała Leszczyńskiego do Porty Ottomańskiej. Z podróży wracał jednak zawsze Dzieduszycki do ulubionego pałacu w Cucułowcach, gdzie znajdowały się jego wspaniała i imponująca biblioteka oraz kolekcja obrazów. Wiele inspiracji do swoich zbiorów zaczerpnął on z pewnością z okresu młodzieńczej podróży i paryskich studiów.