Dyplomaci papiescy należeli do bystrych obserwatorów życia publicznego krajów, do których byli delegowani, i zazwyczaj nie brakowało im okazji do zdobycia dobrych wiadomości. Swoje spostrzeżenia zawierali zarówno w raportach przesyłanych cyklicznie do Rzymu, jak i okresowych większych sprawozdaniach, a także memoriałach, sporządzanych dla swoich następców na urzędzie nuncjusza apostolskiego w danym kraju. Lektura tych pism jest szalenie pożyteczna dla poznania stosunków panujących w danym państwie, jakkolwiek musimy pamiętać o pewnych ograniczeniach. Nawet nuncjusz nie wiedział wszystkiego, a poza tym jakkolwiek by się starał, w ocenach swych bywał stronniczy, dbający przede wszystkim o interes Kościoła katolickiego (o co trudno mieć do niego pretensje).
W 1668 r. papież Klemens IX przysłał do Rzeczypospolitej nowego nuncjusza, tytularnego biskupa Koryntu Galeazzo Marescottiego (1627–1726). Czterdziestoletni wówczas dyplomata kościelny, prawnik, z czasem kardynał (1675) i u schyłku stulecia jeden z głównych kandydatów do triary papieskiej, w momencie przybycia do Polski był w pełni sił, których nie wahał się spożytkować do zaangażowania się w życie publiczne kraju. Trafił zaś na bardzo gorący okres, kiedy to Jan Kazimierz abdykował, aby tak utorować drogę do tronu polskiego kandydatowi francuskiemu. Odchodzący król wspierał się na silnym stronnictwie profrancuskim, na czele którego stali prymas Mikołaj Prażmowski i marszałek i hetman wielki koronny Jan Sobieski – obaj awansowani przez Jana Kazimierza. Niestety kandydatura francuska była mocno skompromitowana próbami narzucenia jej szlachcie poprzez elekcję vivente rege, tak iż ogół społeczeństwa szlacheckiego wrogo odnosił się do myśli o władcy znad Sekwany. Brakowało tylko silnego kontrkandydata. Wskazywano m.in. na carewicza moskiewskiego czy popieranego przez Habsburgów ks. Karola Lotaryńskiego. Ten ostatni zdobył największe poparcie. Nieoczekiwanie jednak ostra rywalizacja między kandydatami francuskim a cesarskim doprowadziła do wyboru „neutralnego” kandydata, jakim był książę Michał Korybut Wiśniowiecki. Nowy władca przyjął politykę prohabsburską i zdołał przyciągnąć do siebie zwolenników Lotaryńczyka. Partia francuska przeszła z kolei do ostrej opozycji, tworząc stronnictwo niezadowolonych – malkontentów. Ci po nieudanej próbie zniweczenia sejmu elekcyjnego zerwali sejm koronacyjny i już w 1670 r. doprowadzili do takiego wrzenia, że tylko zdecydowana postawa większości szlachty spacyfikowała sytuację. Niemniej stosunki między królem a głównymi opozycjonistami – z prymasem i hetmanem Janem Sobieskim na czele – były cały czas napięte.
Rzucony w wir walk domowych nuncjusz Marescotti nie miał łatwego zadania. Nie uchylał się wszakże od udziału w polityce. Jeszcze w 1668 r. ostro wystąpił przeciw kandydaturze moskiewskiej, słusznie wątpiąc w możliwość przejścia carewicza na katolicyzm. Po obiorze Michała nuncjusz związał się z nowym królem, wspierając go swym autorytetem. Obecny był na koronacji w Krakowie, a w lutym 1670 r. udzielił Michałowi ślubu z księżniczką Eleonorą Habsburżanką, siostrą cesarza Leopolda I. Ślub odbył się na Jasnej Górze z dyspensą papieską z racji Wielkiego Postu. Nuncjusz zastąpił wówczas prymasa, który nie zgadzał się na małżeństwo króla, słusznie upatrując w nim wzmocnienia władcy.
Po zakończeniu swej misji w Polsce – skąd został przeniesiony na nuncjaturę do Hiszpanii – Marescotti sporządził dwa ciekawe opisy naszego kraju. Są to Opisanie dworu, Rzeczypospolitej i Królestwa Polskiego... oraz Opis Polski złożony papieżowi Klemensowi X... Przyjrzymy się im pod kątem wiadomości o hetmanie Janie Sobieskim.
Pierwszy z tekstów jest opisem geograficzno-historycznym kraju z dodaniem wiadomości o ustroju. W części poświęconej czasom najnowszym to laudacja na cześć króla Michała. Nuncjusz jest do tego stopnia stronniczy, że przypisuje królowi – a raczej losowi, sprzyjającemu państwu od objęcia tronu przez Michała – sukcesy w kampanii ukrainnej 1671 r. O właściwym autorze zwycięstwa Janie Sobieskim – ani słowa. Owo milczenie jest więcej niż znamienne, zważywszy na opozycyjną rolę hetmana wobec króla.
Na szczęście nuncjusz nie zdecydował się na zupełne damnatio memoriae wobec hetmana i poświęcił mu sporo ciekawych uwag w kolejnym tekście. W rozdziale „O wyższych urzędnikach koronnych i Wielkiego Księstwa Litewskiego” nie mógł pominąć marszałka wielkiego i hetmana wielkiego koronnego Jana Sobieskiego. Marescotti zgodnie z prawdą zauważył, że hetman zyskał ogromne uznanie w kraju z powodu uśmierzenia Kozaków, rozproszenia Tatarów i odzyskania Ukrainy (czym oddaje sprawiedliwość hetmanowi za zasługi w kampaniach 1667 i 1671 r.). Doceniwszy jego dobre koligacje rodzinne i kierowanie silnym stronnictwem, napisał, iż Sobieski „stał się potężnym w kraju i na dworze”. Stwierdzenie to również odpowiada prawdzie. Interesujące są dalsze uwagi, nawiązujące do pozycji politycznej hetmana. Otóż nuncjusz zauważa wpierw, iż w poprzednich latach ludzie, którzy dochodzili do takiej władzy, łatwo mogli zachwiać tronem królewskim (niewątpliwie jest to aluzja do opozycji i rokoszu Jerzego Sebastiana Lubomirskiego, będącego jednocześnie marszałkiem wielkim i hetmanem polnym koronnym). Następnie stwierdza, że gdyby sprawy w porę nie załagodzono, doszłoby i teraz do podobnej sytuacji. Przyczyną jej miały być żale hetmana o nieotrzymane w porę „łaski” od króla, a także związki Sobieskiego z „niektórymi obwinionymi o bunt za przeszłego panowania”, jak wreszcie samowolne rozpisanie kwater wojskowych.
Zastanówmy się chwilę nad tymi stwierdzeniami. Co do łask królewskich – a więc różnego rodzaju nadań, które wzmocniłyby pozycję ekonomiczną Sobieskiego – to trzeba przyznać, że trudno było się spodziewać, aby mógł je hetman szybko uzyskać. Owszem spodziewał się podobnych gratyfikacji od kandydata, którego popierał. Szybkie przejście do ostrej opozycji wobec Michała niewątpliwie zniechęcało króla do wzmacniania pozycji hetmana. Jest to zatem sprawa oczywista, za którą trudno winić króla. Naciągane wydaje się twierdzenie o związkach Sobieskiego z ludźmi „obwinionymi o bunt” za Jana Kazimierza. Otóż hetman stał wówczas po stronie króla i czynnie pomagał mu w narzuceniu krajowi elekcji Francuza. Z prawnego punktu widzenia ani on, ani stronnictwo francuskie nie należeli do buntowników. Niemniej, poczynania ich godziły w prawa Rzeczypospolitej i zostały potępione przez szlachtę w czasie bezkrólewia (rehabilitowano wtedy m.in. „buntownika” Lubomirskiego). Elekcja Michała i zwycięstwo opcji austriackiej zepchnęło Sobieskiego i jego towarzyszy do roli opozycji. Mówiąc zatem o związkach Sobieskiego z „buntownikami za poprzedniego panowania”, nuncjusz mógł albo projektował wstecz aktualny stan rzeczy, albo też przyjmował szlachecki punkt widzenia, zgodnie z którym to zwolennicy elekcji vivente rege zbuntowali się przeciw prawom Rzeczypospolitej.
Ostatnie oskarżenie – o samowolne wyznaczanie kwater – oddaje poniekąd istotę używania wojska do walk fakcyjnych (nikomu nie uśmiechało się goszczenie żołnierzy we własnych dobrach). Hetmani często posyłali wojsko do dóbr swoich przeciwników politycznych. Dodajmy jednak, że mistrzem tej taktyki był stronnik króla Michała, hetman wielki litewski Michał Kazimierz Pac.
Kończąc swoje wywody o Sobieskim, Marescotti zauważa, iż roztropność króla i dobre chęci hetmana doprowadziły do pojednania. Jego zdaniem przyczyniło się do tego małżeństwo krewnego królewskiego, hetmana polnego koronnego ks. Dymitra Wiśniowieckiego z siostrzenicą Sobieskiego, Teofilą Ludwiką Zasławską-Ostrogską (10 maja 1671 r.). Małżeństwo to – według nuncjusza – umocniło przyjaźń króla z hetmanem, w ślad za czym przyszły sukcesy wojsk polskich na Ukrainie w kampanii 1671 r.
Skomentujmy ten fragment. Rację ma nuncjusz, pisząc o dobrych chęciach obu stron – rzeczywiście ani król, ani Sobieski nie dążyli wówczas do starcia. Opisane małżeństwo przyczyniło się do pojednania obu hetmanów koronnych. Na dłuższą metę król nawet na tym stracił, gdyż hetman polny osłabł w swoich zapędach emancypacyjnych wobec Sobieskiego. Był to jeden z czynników usprawniających działania wojsk koronnych w kampanii 1671 r., lecz niestety – wbrew sugestiom nuncjusza – Sobieski nie doczekał się wówczas zapowiadanego wsparcia ze strony króla. Zatem tezy o odnowieniu przyjaźni królewsko-hetmańskiej są przesadzone. Możemy raczej mówić o rozejmie, który przetrwał do krytycznego roku 1672.
Podsumowując: nuncjusz Marescotti w opisie Jana Sobieskiego jest stronniczy. Docenia pozycję polityczną hetmana, lecz kiedy może, ujmuje mu zasług, przypisując je albo samemu królowi, albo pogodzeniu się hetmana z królem. Szkicując spór polityczny w Polsce, przerzuca odpowiedzialność zań wyłącznie na hetmana, kierującego się dość niskimi pobudkami (zawiedziony łaskami królewskimi) i działającemu na granicy prawa (związki z „buntownikami”, nadużywanie władzy wojskowej). W oskarżeniach tych jest zawsze ziarno prawdy, lecz równoczesne pomijanie zasług Sobieskiego powoduje, iż niezorientowany w realiach czytelnik relacji Marescottiego może powziąć zgoła błędne mniemanie o hetmanie wielkim koronnym.
Omawiane teksty:
Galeazzo Marescotti, Opisanie dworu, Rzeczypospolitej i Królestwa Polskiego przez Galeazzo Marescotti, arcybiskupa Koryntu, nuncjusza Stolicy Apostolskiej w latach 1670 i 1671, [w:] Relacje nuncjuszów apostolskich i innych osób o Polsce od r. 1548–1690, wyd. E. Rykaczewski, t. 2 Berlin 1864, s. 361–389.
Galeazzo Marescotti, Opis Polski złożony papieżowi Klemensowi X przez nuncjusza kardynała Marescotti, [w:] Relacje nuncjuszów apostolskich i innych osób o Polsce od r. 1548–1690, wyd. E. Rykaczewski, t. 2 Berlin 1864, s. 389–410.